♔ 26-I will not give you to anyone.

3.3K 275 30
                                    

Zaskoczona przez chwilę oddaję pocałunek, rozkoszując się jednocześnie miękkością jego warg.

Jednak opamiętuję się w porę kiedy jego ręka zjeżdża na moje piersi.

- My nie możemy. - dorywam się od niego odsuwając lekko.

- Dlaczego ? - pyta z powrotem przysuwając mnie do swojego ciała.

- Jest milion powodów. - wzdycham winna. Przełykam nerwowo ślinę karcąc się za to, że niepotrzebnie tutaj przyszłam. Powinnam w ogóle cieszyć się że jest po mojej stronie i pomaga w złych chwilach, a nie wpakowywać się mu do  łóżka. - Ja bardzo cię przepraszam. - szepczę nerwowo.

- Nic się nie stało. To ja nie powinienem. - mamrocze przeczesując swoje włosy.

Ku mojemu zdziwieniu wstaje z łóżka naciągając na siebie dresy i koszulkę.

- Gdzie ty idziesz ? - pytanie ucieka z moich ust.

Spogląda na mnie.

- Prześpię się w innym pokoju. Miłych snów. - wysila się na uśmiech, a następnie wychodzi z pokoju. Jestem tym zdziwiona, nigdy bym nie powiedziała, że Yaser po prostu sobie pójdzie.

Wzdycham winna po raz drugi.

Chcę wstać i pójść za nim by powiedzieć, że to on powinien spać tutaj, bo to do cholery jego łóżko i jego sypialnia, ale zdaje mi się że to tylko pogorszy sprawę.

Jesteś kompletną idiotką. - warczy moja podświadomość i z niechęcią przyznaję jej rację.

                                                                            *  *  *

< Następny dzień >

Kiedy się budzę, od razu wstaję z łóżka i wychodzę z pomieszczenia. Idę szybkim krokiem do mojego tymczasowego pokoju i biorę prysznic. Po wysuszeniu się, wybieram jakąś suknię i wkładam ją. Z lekko niepewnością wychodzę z powrotem na korytarz i schodzę schodami na niższe piętro. Skanuję wzrokiem otoczenie, ale nie znajduję poszukiwanej osoby.

- Dzień dobry.

Aż podskakuję ze strachu łapiąc się odruchowo za klatkę piersiową.

- Przepraszam, że panią przestraszyłam. - dodaje kobieta ze skruchą wymalowaną na twarz. 

Kiwam głową by się tym nie przyjmowała, a ta zaprowadza mnie do stołu.

- Ma pani ochotę na coś konkretnego ? - pyta.

- Nie. - marszczę brwi siadając na krześle.

Gdzie jest Yaser ?

Zaczynam powoli jeść nałożone mi danie. Jednak mój żołądek kurczy się przez wczorajsze wspomnienia z Yaserem, Zaynem i Holly.

Mam dość tego wszystkiego i najchętniej wróciłabym na Dobrą Stronę. Jednak jeśli to zrobię, Zayn nie zawaha się zabić Lancelota. Powiedział mi to wolno i wyraźnie.

- Pan Yaser powiedział, by przekazać pani że musiał wyjechać w pilnej sprawie. Może pani tu zostać tyle ile chce, ale jeśli chce pani wrócić to prosił by pani poprosiła któregoś z jego strażników. - mówi kobieta odbierając ode mnie talerz.

Za dużo razy powtarza zwrot "Pani".

- Wyjechał ? Gdzie ? - pytam ze zmarszczonymi brwiami.

- Tego nie wiem proszę pani.

Wzdycham nie widząc co robić.

- A powiedział kiedy ma wrócić ? - dopytuję.

- Niestety nie, ale zdaje mi się że nie prędko. Brał ze torbę z ubraniami.

Broken the law 2 ➡Z.M✅Where stories live. Discover now