Instrukcja obsługi dziewczyny

Av Nat22ka

22.9K 845 30

Nieśmiała i wstydliwa Olivia wraz z ojcem przeprowadza się do małego miasteczka. Mimo braku przebojowości już... Mer

Prolog
Jeden
Dwa
Trzy
Cztery
Pięć
Sześć
Siedem
Etap I - Rozeznanie w terenie
Osiem
Etap II - Zagadaj do niej
Dziewięć
Dziesięć
Etap III - Wkręć się do jej paczki
Jedenaście
Etap IV - Przedstaw jej swoich kumpli
Dwanaście
Etap V - Wykaż się
Trzynaście
Czternaście
Etap VI - Opowiedz jej o swoim hobby
Piętnaście
Szesnaście
Etap VII - Przyjacielski wypad
Siedemnaście
Osiemnaście
Etap VIII - Zróbcie coś razem
Dziewiętnaście
Dwadzieścia
Etap IX - Otwórz się przed nią
Dwadzieścia dwa
Etap X - Pierwsza randka
Dwadzieścia trzy
Dwadzieścia cztery
Etap XI - Pierwszy pocałunek
Dwadzieścia pięć
Dwadzieścia sześć
Etap XII - Poproś ją o chodzenie
Dwadzieścia siedem
Dwadzieścia osiem
Epilog
Rozdział specjalny

Dwadzieścia jeden

463 21 0
Av Nat22ka

Siedziałam na parapecie i wpatrywałam się w rozgwieżdżone niebo. Pośród małych świecących punkcików umiejscowił się jaśniejący księżyc. Dziś w pełni.

Była dokładnie północ, a ja nie mogłam zasnąć. Odkąd wróciłam do domu, byłam jakaś nieobecna, a moje myśli zaprzątała tylko jedna osoba. Dylan. Choć chciałam, nie mogłam pozbyć się go ze swojej głowy. Nawet jeśli starałam się myśleć o czymś innym, po chwili znów powracał. A to wszystko spowodowanie tym, co sobie dziś uświadomiłam – Miller nie jest mi obojętny. A co więcej chyba się w nim zakochałam. A przecież obiecałam sobie, że nigdy do tego nie dopuszczę! Kiedy zorientowałam się, że wykorzystuje na mnie rady instrukcji, postanowiłam dać mu nauczkę. Gdyby zapytał mnie, czy chcę z nim chodzić, dałabym mu kosza i wyrzuciła wszystkie jego kłamstwa i okropne zachowanie wobec innych. Ale teraz... Chyba bym nie potrafiła.

Zmienił się. Instrukcja go zmieniła. A co za tym idzie, ja też miałam w tym jakiś udział. Cieszyłam się, mając świadomość, iż sprawiłam, że ktoś stał się lepszym człowiekiem. To takie wspaniałe uczucie, kiedy dzięki tobie, na twoich oczach, osoba, na której ci zależy, przechodzi taką metamorfozę. Obawiałam się tylko, że może to być proces krótkotrwały. Że po wykonaniu dwunastego etapu, zadowoli się tym, że udało mu się mnie rozkochać, i znów będzie taki jak dawniej. Chłodny. Wyniosły. Bawiący się uczuciami innych. Nie chciałam tego. Nie chciałam, żeby wrócił do swojej poprzedniej postawy. Cechy, które w nim pokochałam, były tymi, które dopiero od niedawna można było w nim dostrzec. A co jeśli ten chłopak nie istniał? Jeżeli Dylan, którego kochałam, nie był tym prawdziwym?

Gdyby teraz odszedł, załamałabym się. Był pierwszym chłopakiem, do którego poczułam to coś. I jednym z nielicznych, do których mój tata nie miał żadnych zastrzeżeń. Ale nie mogłam powstrzymać się przed zadaniem sobie jednego pytania. Czy to wszystko było prawdziwe? Czy ja naprawdę coś do niego czułam? Czy on naprawdę się starał?

Na każde to pytanie byłam w stanie udzielić tylko jednej odpowiedzi – nie wiem. I szczerze wolałam nie wiedzieć. Chciałam choć przez chwilę poczuć się dla kogoś ważna, potrzebna. A jeśli miałam się rozczarować, niech to będzie później.

Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk oznaczający przyjście wiadomości. Dobrze, że wcześniej wyciszyłam głos. Przynajmniej nie obudziłam taty. Wzięłam komórkę do ręki. Na ekranie wyświetliło się imię Dylana. Uśmiechnęłam się szeroko i czym prędzej zaczęłam czytać.

„Przepraszam, jeśli cię obudziłem, ale nie mogę zasnąć. Myślę o tobie..."

Mój uśmiech jeszcze się poszerzył. To chyba jakaś telepatia. Może on teraz też wpatrywał się w gwiazdy.

Odpisałam krótko, wyjaśniając, że też nie mogę spać, i życząc mu dobrzej nocy. Spojrzałam na zegarek. Za dwadzieścia pierwsza. Czas w końcu położyć się do łóżka. Ostatni raz wyjrzałam przez okno. Zauważyłam akurat spadającą gwiazdę. Pomyślałam szybko jedno życzenie. Niech Dylan już na zawsze pozostanie takim, jak jest teraz.

***

– Nie będziesz miała nic przeciwko, jeśli wrócę dziś do domu z Maxem?

Spojrzałam na Norę. Miała lekko niepewną minę, ale uśmiechała się pod nosem. Na mojej twarzy również zagościł uśmiech. Nie przypuszczałam, że szczęście mojej przyjaciółki będzie moim szczęściem.

– Oczywiście, że nie – odparłam. – To świetnie, że spędzacie ze sobą tyle czasu.

– Tak. Nie wiem, co się stało, ale od jakiegoś czasu naprawdę się stara i czuję, że mu na mnie zależy.

Właśnie taki był cel instrukcji. Aby krok po kroku to uczucie się pogłębiało. Od bycia znajomymi, przez przyjaźń, aż do zakochania. A co ciekawe, tworząc ją, nie miałam przecież żadnego doświadczenia. Cały poradnik był oparty na tym, jak ja chciałabym być poderwana przez chłopaka. Nie miałam ani cienia pewności, czy to się sprawdzi na innych dziewczynach. Miałam wręcz obawy, że instrukcja będzie bezużyteczna. A tu okazało się, że na Norę zadziałała znakomicie.

– A co ty taka radosna cały dzień, co? – Brunetka spojrzała na mnie podejrzliwie. – Czy ja o czymś nie wiem?

Westchnęłam ciężko. Wiedziałam, że jako moja przyjaciółka miała prawo wiedzieć o wszystkim, co działo się w moim życiu. Nie miałam ochoty jednak o tym teraz rozmawiać. Chciałam, aby na razie pozostało to moją słodką tajemnicą.

– Po prostu mam dziś dobry humor i tyle – odparłam wymijająco.

Wyszłyśmy ze szkoły. Przywitało nas zachmurzone niebo i powiew zimnego wiatru. Zakryłam się szczelniej swetrem i ruszyłam dalej. Przy jednaj z ławek stał Max. Pomachał do nas. Nora uśmiechnęła się promiennie.

– No, leć do niego!

Brunetka cmoknęła mnie szybko w policzek i pognała do Gordona. Wpatrywałam się w nich z uśmiechem, póki nie zniknęli za szkolną bramą. Również miałam się skierować w tamtą stronę, zatrzymało mnie jednak czyjeś ramię, które lekko mnie objęło.

– A gdzie to zgubiliśmy przyjaciółeczkę? – spytał Dylan.

– Znalazła sobie lepsze, męskie towarzystwo – odparłam z udawanym smutkiem.

– W takim razie bardzo chętnie odprowadzę cię do domu.

– To miło z twojej strony, ale nie potrzebnie nadłożysz taki kawał drogi.

– Żaden problem. – Uśmiechnął się do mnie. – Chętnie się przejdę.

– No, to chodź. – Pociągnęłam go za rękę i ruszyliśmy w stronę bramy.

Szliśmy w ciszy i było mi tak jakoś dziwnie. Tak, jakby coś się między nami zmieniło. A wcale tak nie było. A może po prostu było to spowodowane tym, co do mnie wczoraj dotarło. Zaczęłam spoglądać na naszą znajomość z zupełnie innej perspektywy. To sprawiło, że zaczęłam się czuć odrobinę nieswojo w towarzystwie Millera.

– Co się tak nic nie odzywasz? – spytał chłopak.

– Przepraszam. Zamyśliłam się – mruknęłam.

Nagle zerwał się mocny, zimny wiatr. Zagrzmiało w oddali, a sekundę później z granatowych, ciężkich chmur zaczął padać gęsty deszcz. Ogromne krople wody moczyły wszystko naokoło. Ludzie zaczęli biec w stronę najbliższego schronienia. Ja jednak nadal stałam na środku chodnika, nie przejmując się niczym. Uwielbiałam deszcz.

– Livy, chodź, bo zmokniemy!

Dylan chwycił mnie za rękę i zaczęliśmy biec. Gdybym tylko mogła, szłabym sobie spokojnie w stronę domu. To dziwne, ale deszcz zawsze wyzwalał we mnie taką wewnętrzną radość i wenę twórczą. W Kalifornii ulewy były rzadkością. Bardzo cieszyłam się z przeprowadzki do miasta, w którym słońce często ustępowało miejsca deszczowym chmurom.

Nawet nie zauważyłam, kiedy znaleźliśmy się pod domem Dylana. Weszliśmy na posesję, a później do środka.

– Matko, jaka ulewa – mruknął Miller.

– Ja tam lubię moknąć.

Spojrzał na mnie jak na mądrą inaczej, ale nie skomentował. Zamiast tego powiedział:

– Wysuszymy ubrania, a potem odwiozę cię do domu. Chodź na górę.

Podążyłam za nim. Mimo mojej wczorajszej wizyty nie pamiętałam, co gdzie było. Posiadłość była tak ogromna, że przydałaby się do niej mapa. Na piętrze było zdecydowanie za dużo pomieszczeń jak dla przeciętnej rodziny.

– To może dam ci coś na przebranie – powiedział Dylan, kiedy znaleźliśmy się w jego pokoju.

Kiwnęłam głową, a chłopak zaczął szukać czegoś w szafie. Chwilę później podał mi jakieś ciuchy. Poszłam o łazienki, żeby się przebrać. Ściągnęłam przemoczone ubrania i włożyłam o wiele na mnie za duży T-shirt. Miller dał mi też spodnie z dresu, ale, jak można było przewidzieć, spadały mi z tyłka i miały za długie nogawki. Ręcznikiem wytarłam włosy, z których ciurkiem kapała woda. Położyłam swoje rzeczy na kaloryferze, aby wyschły, i wyszłam z powrotem do pokoju.

– Czemu trzymasz te spodnie w rękach? – spytał bardzo inteligentnie Dylan.

W odpowiedzi puściłam je. Opadły na ziemię, a ja zrobiłam bezradną minę.

– No, tak. Nie pomyślałem o tym – mruknął. – Ale właściwie wystarczy ci sama bluzka.

Fakt, była długa. Zasłaniała mi całe uda i wyglądała niemalże jak sukienka. Czułam się jednak nieco dziwnie. Chłopak to wyczuł.

– Spokojnie, jesteśmy sami. Harriet ma dziś wolne, a rodzice wracają dopiero jutro.

To zapewnienie i tak nie zmieniało faktu, że wolałam mieć na sobie spodnie.

– Może ja jednak ubiorę te moje dżinsy – mruknęłam, kierując się w stronę łazienki.

– Ani mi się waż! – Zatrzymał mnie. – Tylko się przeziębisz!

– Jesteś tego taki pewien? – zapytałam zadziornie.

Wpadłam do toalety, chwyciłam ubrania i jak torpeda wyprułam z pokoju. Dylan rzucił się w pogoń za mną. Po drodze starałam się otworzyć, któreś z pomieszczeń, ale niestety wszystkie drzwi były zajęte. Jedyną drogą ucieczki było zbiegnięcie na dół.

– I tak cię dogonię! – krzyknął za mną, a ja zaczęłam się śmiać.

Kiedy jednak znalazłam się w przedpokoju, uśmiech z mojej twarzy momentalnie zniknął. Potknęłam się o jakąś walizkę, a krytycznym wzrokiem spoglądali na mnie kobieta i mężczyzna w średnim wieku. Kobieta zlustrowała mnie wzrokiem od góry do dołu, aż w końcu zatrzymała się na dolnej części koszulki.

– Mam... cię – dokończył Dylan, zauważając parę. – Mieliście być dopiero jutro.

Kobieta znów spojrzała na moją twarz, a ja byłam w stanie wykrztusić tylko jedno.

– Dzień dobry.

Fortsätt läs

Du kommer också att gilla

1.5K 98 24
26 letnia prawniczka, kobieta sukcesu wraca do rodzinnego Poznania, by przeżyć wspólnie z rodziną Święta Bożego Narodzenia. Życie w Nowym Jorku otwo...
50.4K 2.9K 3
Szesnastoletnia Nina przylatuje do Barcelony na wakacyjny kurs hiszpańskiego. To jej pierwszy samodzielny wyjazd, dlatego jest zdeterminowana, by sob...
298K 5.9K 130
Witam w mojej pokręconej historii Hailie Monet i Adriena Santana. Wszystko dzieje się po 16 rozdziale diamentu. Nowe życie 22-letniej Hailie, pełne m...
87.1K 5.7K 20
Pierwsza wersja Śmierci Motyla z 2018 roku. Aktualnie pisany jest remake. W 2045 roku spokój zwykłych szarych ludzi został zakłócony. Nieznana dotąd...