Instrukcja obsługi dziewczyny

By Nat22ka

22.9K 845 30

Nieśmiała i wstydliwa Olivia wraz z ojcem przeprowadza się do małego miasteczka. Mimo braku przebojowości już... More

Prolog
Jeden
Dwa
Cztery
Pięć
Sześć
Siedem
Etap I - Rozeznanie w terenie
Osiem
Etap II - Zagadaj do niej
Dziewięć
Dziesięć
Etap III - Wkręć się do jej paczki
Jedenaście
Etap IV - Przedstaw jej swoich kumpli
Dwanaście
Etap V - Wykaż się
Trzynaście
Czternaście
Etap VI - Opowiedz jej o swoim hobby
Piętnaście
Szesnaście
Etap VII - Przyjacielski wypad
Siedemnaście
Osiemnaście
Etap VIII - Zróbcie coś razem
Dziewiętnaście
Dwadzieścia
Etap IX - Otwórz się przed nią
Dwadzieścia jeden
Dwadzieścia dwa
Etap X - Pierwsza randka
Dwadzieścia trzy
Dwadzieścia cztery
Etap XI - Pierwszy pocałunek
Dwadzieścia pięć
Dwadzieścia sześć
Etap XII - Poproś ją o chodzenie
Dwadzieścia siedem
Dwadzieścia osiem
Epilog
Rozdział specjalny

Trzy

630 26 0
By Nat22ka

– Masz naprawdę fajny pokój – powiedziała Nora, rozglądając się po moim małym królestwie.

Od mojego pierwszego dnia w szkole minął tydzień. Ku mojemu zadowoleniu nie byłam już sensacją i wszyscy traktowali mnie normalnie. Najbardziej zakumulowałam się właśnie z Norą i jak to określiła „byłyśmy dobrej drodze do przyjaźni". Mimo tego, że Edison była strasznie żywiołowa i gadatliwa, to dało się z nią wytrzymać.

Byłyśmy zupełnymi przeciwieństwami, ale dogadywałyśmy się świetnie.

– Dzięki – odparłam. – Sama wybierałam kolor ścian i meble.

Brunetka przystanęła przy komodzie. Stały na niej ramki, ale nie było w nich zdjęć. Zamiast fotek umieściłam w nich szkice.

– Kto to? – Nora wskazała na rysunek przedstawiający dziewczynę.

– Moja starsza siostra Maya – wyjaśniłam. – Została w Kalifornii. Studiuje tam.

Jak to zawsze bywa między siostrami, często się kłóciłyśmy. Najczęściej były to jakieś mało ważne bzdety. Jednak tęskniłam za nią. I to bardzo.

– A to?

Spojrzałam na portret kobiety. Kobiety, do której równocześnie czułam nienawiść i miłość. Tak wiele musiałam przez nią wycierpieć. I nie tylko ja. Tata i Maya też. A mimo to postawiłam ten rysunek na widoku. Choć przynosił tyle bólu.

Po policzku spłynęła mi jedna łza.

– To... To moja mama – szepnęłam. – Zostawiła nas parę lat temu. Odeszła do młodszego faceta. Od tamtej pory widziałam ją może ze dwa czy trzy razy.

– Przykro mi – odparła Edison tym samym tonem głosu.

– W porządku. Już się z tym pogodziłam.

Starłam kolejne łzy, a brunetka mocno mnie przytuliła. Odwzajemniłam uścisk. Po chwili oderwałyśmy się od siebie i posłałyśmy sobie przyjazne uśmiechy.

– Livy, jesteś w domu?! – Usłyszałam krzyk z dołu.

– Już idę! – odkrzyknęłam. – Chodź, poznasz mojego tatę.

Pociągnęłam koleżankę za rękę i wyszłyśmy na korytarz.

– Livy? – zdziwiła się.

– To taki skrót od Olivii – wytłumaczyłam. – Tata często tak ma mnie mówi.

– Livy. Fajnie brzmi. Też mogę się do ciebie zwracać?

– Jeśli ci się podoba, nie ma sprawy.

Zeszłyśmy po schodach na dół i udałyśmy się do kuchni. Mój rodziciel właśnie wypakowywał zakupy i układał je w lodówce. Wreszcie obrócił się w naszą stronę.

– Tato, to jest Nora. – Wskazałam na brunetkę. – Opowiadałam ci o niej. Nora, to mój tata.

– Dzień dobry. Miło pana poznać – Edison wykazała się pełną kulturą.

– Ciebie również, Noro – odparł tata. – Masz jakiś pomysł na kolację, Livy?

– No, nie wiem. Spaghetti?

– Jak najbardziej – poparł mnie ojciec. – Noro, jeśli masz ochotę, czuj się zaproszona.

– Dziękuję panu. – Moja koleżanka uśmiechnęła się słodko. – A może póki co pójdziemy na spacer?

– Chętnie. – Uśmiechnęłam się. – Tato, będziemy za godzinę.

– Dobrze.

W przedpokoju ubrałyśmy buty i ruszyłyśmy w stronę parku. Byłam tam tylko raz, jak wracałam ze sklepu, więc niewiele widziałam. Wzięłam ze sobą szkicownik i ołówek. Na pewno będzie tam wiele rzeczy wartych uwiecznienia.

Norze bardzo podobały się moje rysunki. Podarowałam jej kilka z tych, które ją szczególnie zachwyciły. Powiesiła je sobie nad łóżkiem.

Weszłyśmy przez główną bramę parku i ruszyłyśmy pierwszą alejką. Powoli, nie spiesząc się, szłyśmy do „centrum", w którym podobno znajdowała się urocza fontanna. Bardzo chciałam ją zobaczyć i naszkicować.

Dotarłyśmy do celu i usiadłyśmy na ławce naprzeciwko tejże atrakcji. Przyjrzałam się dokładnie fontannie. Kształtem przypominała dwa wyskakujące w górę delfiny. A woda wytryskiwała z ich otwartych dziobów. Kiedy przeanalizowałam jej każdy fragment, wzięłam się za rysowanie.

Siedząca bok Nora jak zwykle trajkotała o wszystkim i o niczym. Praktyczniej jej nie słuchałam, skupiając się na szkicu, ale jej to zupełnie nie przeszkadzało. Wystarczało, że nie mówiła sama do siebie. A że ja nie wyłapywałam z jej paplaniny ani słowa, to już inna bajka.

Kiedy skończyłam swoją robotę, postanowiłyśmy już wracać, żeby tata nie musiał czekać z tą kolacją. Szłyśmy spokojnie, kiedy doszły do nas czyjeś gromkie śmiechy. Kilka metrów przed nami na ławce siedział Max Gordon, jego paczka i jakieś trzy dziewczyny. Widziałam, jak na twarz Nory wkrada się wściekłość. Nie zawróciła jednak. Z dumą szła przed siebie. Oczywiście Max nie mógł przepuścić takiej okazji i nie zaczepić Edison.

– Hej, ślicznotko! Jak leci?

Nora zatrzymała się na chwilę wkurzona. Przemyślała chyba jednak sprawę i stwierdziła, że najlepszą odpowiedzią będzie ignorancja. Ruszyła więc znowu w drogę.

– Powiedz swojej przyjaciółce, że złość piękności szkodzi – zwróciła się do mnie chuda jak patyk blondynka, a reszta towarzystwa zaśmiała się.

Nie zwróciłam jednak na to uwagi i dołączyłam do brunetki.

***

Wbiegłam o sali biologicznej lekko spóźniona. Na szczęście nauczyciela jeszcze nie było. Natomiast mój kolega z ławki już siedział na swoim miejscu i jak zazwyczaj bawił się komórką.

Bez słowa wypakowałam swoje rzeczy i usiadłam obok. Nigdy się nie witaliśmy ani nic podobnego. Prawie w ogóle się do siebie nie odzywaliśmy. Nawet ostatnio kiedy była praca w parach. Oczywiście to ja odwaliłam całą robotę.

Korzystając z nieobecności biologa, wyciągnęłam szkicownik. Na poprzedniej lekcji nie skończyłam przerysowywać obrazku przedstawiającego dwa kundelki, więc postanowiłam to zrobić teraz.

– Jak się udał wczorajszy spacer? – Usłyszałam pytanie zadanie przez bruneta obok.

Spojrzałam na niego jak na kosmitę. Jego naprawdę to interesowało czy chciał się tylko ze mnie ponabijać?

– Dziękuję, świetnie – odparłam uprzejmie. – Ale wy chyba bawiliście się lepiej.

– Może – mruknął. – Szkicowałaś fontannę?

– Skąd wiesz?

Wzruszył tylko ramionami.

Do sali wszedł nauczyciel i zaczął zajęcia. Przez całą lekcję mój sąsiad zerkał na mnie. Nie wiedziałam, co go tak wzięło, bo poza pierwszym dniem to przez cały tydzień mnie ignorował. Więc teraz to ja postanowiłam nie zwracać uwagi na niego.

– Dobrze teraz zrobimy szybką powtórkę z tego działu – ogłosił nauczyciel i jak na złość zaczął od naszej ławki. – Panno Dashwood, proszę wymienić elementy układu moczowego.

– Dwie nerki, dwa moczowody, pęcherz moczowy i cewka moczowa – odparłam, a mężczyzna pokiwał głową na znak poprawności.

– Panie Miller – zwrócił się do bruneta. – Skład moczu ostatecznego.

Chłopak poparzył na nauczyciela niezrozumiale. Po chwili jakby go oświeciło.

– Woda, mocznik, substancje toksyczne, sole mineralne, barwniki, nieliczne bakterie.

– No, widzisz Miller. Jak chcesz, to potrafisz.

Brunet prychnął. Jednak na tyle cicho, że biolog tego nie usłyszał.

Każdy uczeń odpowiedział na jedno pytanie i zadzwonił dzwonek. Szybko zebrałam swoje rzeczy i udałam się w stronę sali z matematyki.

***

Do domu wracałam zawsze z Norą, ale dziś szłam sama. Edisonowie wybierali się na jakąś rodzinną uroczystość i zabrali ją autem spod szkoły. Ale to nawet lepiej. Przyda mi się odpoczynek od jej nieustannego gadulstwa. Miała to chyba po matce. Kiedy byłam u niej przedwczoraj, pani Edison usta się nie zamykały.

Wyszłam ze szkolnego budynku i znalazłam się na pustym już placu. Była ładna pogoda, więc wszyscy szybko się ulotnili. Ja natomiast szłam powoli, ciesząc się otaczającą mnie ciszą. Dochodziłam do bramy, kiedy usłyszałam czyjeś wołanie.

– Hej, Artystka! Zaczekaj!

Zatrzymałam się i obróciłam. Z ławki przy szkolnym ogródku podniósł się Miller i ruszył w moją stronę.  

Continue Reading

You'll Also Like

98.4K 6.3K 31
Okładka została stworzona przy pomocy Kreatora Obrazów Microsoft. ˖⁺‧₊˚ 𓆏 ˚₊‧⁺˖ Nell Myers, nie cierpi Hero Westa, znacznie bardziej niż nie cierpi...
815 57 28
Całe moje życie było skupione na mojej pasji. Przez to, że nie widziałam nic poza nią, nie zorientowałam się, że coś się nagle w moim życiu zmieniło...
23.6K 1.4K 46
On nie powinien się zgodzić, a ona nie powinna pozwolić mu się zbliżyć. On nie powinien kłamać, a ona nie powinna mu wierzyć. On nie powinien uciec...
106K 4.6K 47
Molly Bennet i Charlie Conley już w dzieciństwie byli nierozłączni, a ich przyjaźń wydawała się niezniszczalna. No właśnie. Wydawała się. Jak się oka...