Forgive Me!

By darienka_

297K 7.6K 1.8K

- Kocham Cię - szepnął czule, a jego dłonie powędrowały na moją talię. - Żartujesz sobie? - Pokręciłam głową... More

Rozdział 1. Czasami krok, którego boisz się najbardziej, jest tym właściwym.
Rozdział 2. Szczęśliwa siódemka.
Rozdział 3. Tylko kłamcy mają wiecznie zimne dłonie.
Rozdział 4. Rzut za trzy punkty.
Rozdział 5. Chloe.
Rozdział 6. To groźba, czy obietnica?
Rozdział 8. Małe kłamstwa.
Rozdział 9. Twój głos rozpoznam nawet, gdy milczysz.
Rozdział 10. Dzień, po dniu.
Rozdział 11. List.
Rozdział 12. Ps. Sto Lat!
Rozdział 13. Minął rok, nie wrócisz.
Rozdział 14. Andre.
Rozdział 15. Spacer w pełni księżyca.
Rozdział 16. Blondi-ken.
Rozdział 17. Sam & Victor.
Rozdział 18. Burza.
Rozdział 19. I am not monster.
Rozdział 20. Każdy jest podejrzany.
Rozdział 21. Szkło.
Rozdział 22. Przypadkowe spotkanie?
Rozdział 23. Bądź dla mnie, a ja będę dla Ciebie.
Rozdział 24. Duże dziewczynki nie sypiają z pluszakami.
Rozdział 25. Ciepłe dni i gorące pocałunki.
Rozdział 26. W Twoich ramionach, chciałam odnaleźć spokój.
Rozdział 27. On jest wszędzie, nawet jak go nie ma.
Rozdział 28. Randka w ciemno.
Rozdział 29. A tej nocy, poprowadzi nas księżyc.
Rozdział 30. Biała furgonetka.
Rozdział 31. Mgła i rosa.
Rozdział 32. 12 godzin od zaginięcia.
Rozdział 33. 24 godziny od zaginięcia.
Rozdział 34. 48 godzin od zaginięcia.
Rozdział 35. Trzech popaprańców.
Rozdział 36. 72 godziny od zaginięcia.
Rozdział 37. To Ty.
Rozdział 38. Musiałem odejść, by Cię chronić.
Rozdział 39. Czy potrafię przebaczyć?
Rozdział 40. Kim dla Ciebie jestem?
Rozdział 41. Wybaczam Ci.
Podziękowania.

Rozdział 7. Zapamiętaj - Źli chłopcy, łamią serca.

9.2K 241 28
By darienka_

Obudziłam się wczesnym porankiem, kiedy słońce dopiero zaczęło wyraźniej przedzierać się przez rolety. Przez cały czas byłam wtulona w Luke, który nie przestawał trzymać mnie w swoich objęciach. Chłopak jeszcze smacznie spał, ale przyciągał mnie do siebie bardziej przy każdym najmniejszym ruchu. Jego ciepłe ramiona oplatały mój brzuch, a twarz schowana była w moich włosach. Czułam rozpalający gorąc, ale to uczucie było cholernie przyjemne i za nic w świecie nie chciałam go przerywać. Na samą myśl o wczorajszym wieczorze robiło mi się dziwnie przyjemnie na sercu. Uśmiechnęłam się mimowolnie wspominając w myślach wczorajsze gorące pocałunki i zimne dłonie bruneta, które błądziły po moim ciele. Zawsze przyprawiały mnie o dreszcze, ale tym razem nie zamieniłabym ich za nic w świecie. Jedną wiadomością odwołałam spotkanie z Nicolasem i spędziłam czas w objęciach bruneta, czego zupełnie teraz nie żałowałam. Chłopak był wyjątkowo czuły, a jego obecność powodowała przyśpieszone bicie serca. Do późnej nocy leżeliśmy wtuleni w siebie na moim łóżku, zajadając się przy tym różnym słodkościami. Jeff zasnął wyjątkowo wcześnie, więc nie musieliśmy się nim martwić i cały ten czas należał wyłącznie do nas.

Obróciłam się na bok, wpatrując się w chłopaka, a ten już po chwili otworzył swoje zaspane oczy.

— Mm śpij — wymruczał, przyciągając mnie bliżej siebie.

— Już się wyspałam. — Poprawiłam dłonią jego opadającą na oczy grzywkę.

— Dobrze, ale zostań tutaj jeszcze — westchnął, zakładając swoje ręce na moją talię. — Ale jesteś cieplutka, Ellen — dodał, składając na moim czole krótki pocałunek.

— Zabierz — syknęłam, czując rozchodzące się zimno.

— Marudzisz mała.

— Luke, poczekaj. — Odsunęłam się od chłopaka, który próbował mnie pocałować. — A Jeff?

— Daj spokój, pojechał już do pracy. 

— Myślisz, że czegoś się domyśla?

— Nie jest aż tak inteligentny — zaśmiał się, przewracając mnie na plecy.

Zawisł nade mną, zatapiając wzrok w moich zaskoczonych tęczówkach. Czułam, jak serce przyśpiesza swój rytm, a oddech robi się cięższy. Nasze źrenice się spotkały, a dłonie wzajemnie błądziły po rozgrzanych ciałach. Czułe, ciepłe pocałunki które chłopak składał na mojej szyi, szybko przerodziły się w bardziej namiętne, pełne pożądania krótkie muśnięcia. Widziałam jego pewny wzrok, który pragnął mnie całej. Patrzył na mnie tak, jak nikt nigdy wcześniej, przez co na moich policzkach pojawiło mi się rumieńce, a on szybko to zauważył.

— Znowu się czerwienisz, skarbie — westchną, zasypując mnie kolejnymi pocałunkami.

— Gorąco tu.

— Masz na myśli tą pościel, czy mnie?

— Wszystko — szepnęłam, przygryzając płatek u jego ucha.

— Jesteś słodka i seksowna. — Przejechał kciukiem po moim policzku.

— To dobrze?

— Najlepiej, Ellen. 

— Luke, zostaniesz ze mną i nigdy nie odejdziesz? — rzuciłam bez zastanowienia, a ten na chwilę zamilkł.

— Zostanę, mała — szepnął czule i przejechał zimnymi dłońmi wzdłuż moich pleców.

— Lucas.. — zaczęłam niepewnie, ale chłopak przerwał kolejny raz przywierając do mnie ustami.

— Nic nie mów, tylko mnie całuj..

— Ale ja jestem głodna — wymruczałam, przerywając pocałunek.

— Maruda. — Przewrócił oczami. — Zjemy naleśniki?

Wyszłam spod ciepłej jeszcze pościeli i otworzyłam szafę. Wyciągnęłam czarne dresy i top na ramiączkach w który szybko się przebrałam. Lucas przez ten czas bacznie mi się przyglądał, co tylko mnie zawstydzało, jednak nie chciałam by gdziekolwiek wychodził, bo najlepiej czułam się, kiedy był obok. Związałam włosy w lekkiego koka i odłączyłam telefon od ładowarki. Podeszłam do łóżka i wyciągając do niego dłoń. Stanął na przeciw mnie, cały czas wpatrując się wprost w moje oczy. Podwinął skrawek swojej koszulki, którą już po chwili zupełnie ściągnął, jakby czekając na moją reakcję. Zjechałam wzrokiem na jego szczupły, ale dobrze zbudowany tors, na którym znajdował się kolejny tatuaż. Mała korona, umieszczona tuż nad jego piersią. Dotknęłam jej opuszkiem palca, co spowodowało gęsią skórkę na jego ciele.

— Kiedy go zrobiłeś?

— Dawno. Ten był pierwszy. — Wyraźnie się spiął. — Żałuję tego.

— Dlaczego? Pasuje do Ciebie, król życia i..

— Ellen — przerwał, zabierając moją rękę. — Miałem wtedy spore problemy, których jeszcze nie rozumiałem. A ta korona wciąż przypomina mi życie, o którym pragnę jedynie zapomnieć.

— Przepraszam, nie wiedziałam.

— Nie gadajmy o tym.

— Jasne — przytaknęłam posyłając chłopakowi lekki uśmiech.

Zeszliśmy schodami na dół, prosto do kuchni. Czarnowłosy zaproponował, że tym razem to on przygotuje dla nas śniadanie, a ja miałam cierpliwie zaczekać. Rozsiadłam się więc przy stole i bacznie obserwowałam jego sprawne ruchy, kiedy zabierał się za przygotowanie ciasta. Sięgnęłam ręką po telefon by odpisać na wiadomości, którymi od wczoraj zasypywała mnie Hazal. Dziewczyna nieustannie dopytywała, dlaczego nie pojawiłam się w szkole, a ja nie miałam powodów by ją okłamać więc wyjaśniłam, że spędzam dzień z Luke. Szybko dostałam wiadomość zwrotną od podekscytowanej dziewczyny, która chciała znać najmniejsze szczegóły, ale ja nie za wiele mogłam jeszcze powiedzieć.

Podeszłam do chłopaka, który z wielką precyzją w ręce przewracał na patelni gorące naleśniki i wtuliłam się w jego nagi tors.

— Pięknie pachnie. — Oparłam głowę na jego ramieniu.

— Zaraz będą gotowe. — Uśmiechnął się, odwracając mnie w swoją stronę.

Stanęłam na przeciw niego, zupełnie zatracając się w tych ciemnych tęczówkach. Popchnął mnie lekko w tył, przywierając do blatu przez co pisnęłam z zaskoczenia. Założył dłonie na moją talię i ponownie wpił się swoimi czerwonym wargami w moje usta. Pocałunek był delikatny, ale dokładny. Jego drżące dłonie i ostry zapach perfum, zupełnie mnie pochłonęły. Zatracałam się w nim z każdą chwilą bardziej. Jednak moment zbliżenia dość szybko przerwał okropny zapach spalenizny, która zawładnęła już całym pomieszczeniem. Chłopak oderwał się ode mnie, spoglądając na zupełnie zwęglonego naleśnika, który przemieniał się powoli w popiół. Otworzyłam okno by siwy dym, który zawładnął całą kuchnią szybko wyleciał. Zaśmiałam się pod nosem, widząc jak czarnowłosy nieudolnie starał się opanować cały bałagan jaki zrobił się przez chwilę naszej nieuwagi, a raczej uwagi, którą skupiliśmy jedynie na sobie.

— Ten wyglądał tak smacznie — westchnął, zdrapując z patelni pozostałości spalonego ciasta.

— Pozostałe też są piękne.

— Dobrze, że wszystkie nie spłonęły, bo bym się dopiero popisał. — Podrapał się nerwowo po karku.

— Kilka się ostało — wyszczerzyłam się, rozsmarowując truskawkowy dżem.

Kiedy nasze śniadanie było już gotowe, zaniosłam je do salonu, gdzie mieliśmy je zjeść. Luke zalał jeszcze mlekiem kakao i postawił na stole dwa duże kubki z tym przysmakiem. Rozsiadłam się wygodnie na kanapie, przykrywając kocem który czarnowłosy szybko ze mnie zerwał.

— Co robisz?

— Do mnie się przytul. — Zajął miejsce obok i objął mnie ramieniem.

— A mogę?

— Nawet musisz. — Przewrócił oczami, podając mi talerzyk.

Późnym popołudniem oglądaliśmy wspólnie wybraną przeze mnie komedię. Leżałam wtulona w Lucasa, który ciągle zasypywał mnie pocałunkami. W pewnej chwili, kiedy telefon chłopaka zawibrował, a on odczytał wiadomość, wyraźnie się spiął. Odsunął się ode mnie i wstał na równe nogi mówiąc, że musi coś załatwić. Zdziwiłam się, bo nie mówił za wiele, jednak nie chciałam wyjść na wścibską i nie dopytywałam o co chodzi. Widocznie zdenerwowany zabrał kurkę i wyszedł z domu. Ja w tym czasie ułożyłam się wygodnie na sofie, czując jak powoli zamykają mi się oczy. Próbowałam się przemóc i dokończyć zaczęty film, ale wystarczyła chwila jego nieobecności bym zupełnie zasnęła.

*

— Już wróciłeś? — Uśmiechnęłam się pod nosem, spoglądając na stojącego w progu Blake.

— Tak i widzę, że spałaś.

— Zasnęłam zaraz po twoim wyjściu, która godzina? — zapytałam, ale chłopak nie odpowiedział. Spojrzałam na zegarek orientując się, że minęło już kilka godzin.

— Jeff jeszcze nie wrócił?

— Jeszcze nie. Luke wszystko w porządku?

— Jak najbardziej. — Posłał mi wymijające spojrzenie.

— Gdzie byłeś?

— To jakieś przesłuchanie Ellen? — westchnął, ruszając w kierunku schodów. — Musiałem coś załatwić.

Spojrzałam na chłopaka, który nie zwracając na mnie żadnej uwagi poszedł na piętro. To jak szybko zmieniało się jego zachowanie było co najmniej zdrowo pokręcone. Raz nie mogłam się od niego odgonić, a innym razem prosiłam się o kilka odpowiedzi, których na koniec i tak nie mogłam uzyskać. Czułam, że nie mogę tego tak zostawić i musiałam z nim to wyjaśnić. Pobiegłam prosto do jego pokoju, jednak, kiedy weszłam do środka nikogo w nim nie było. Wychodząc, kątem oka zauważyłam, że drzwi balkonowe były lekko uchylone. Podeszłam bliżej, od razu go zauważając. Stanęłam tuż za nim, kiedy kończył dopalać swojego papierosa.

— Będziesz tak za mną łazić? — wymruczał, tępym wzrokiem wpatrując się w gasnące w mroku miasto.

— Chciałam pogadać. — Niepewnie wtuliłam się w jego plecy. — Co się dzieje?

— Pogadać.. O czym?

— Luke, spójrz na mnie — westchnęłam, próbując obrócić dłonią jego twarz w moją stronę.

— Ale czego Ty ode mnie oczekujesz, Ellen? — warknął, opierając się o barierkę.

— Chcę porozmawiać do cholery?

— O czym? Przejdź do rzeczy. — Uniósł jedną brew ku górze i spojrzał na mnie, tak chłodno, że po całym ciele przeszły mnie dreszcze.

— Dlaczego tak się zachowujesz?

— Jak? 

— Tak jakby wczorajszy wieczór i dzisiejszy dzień, zupełnie nie miał miejsca.

— A co ciekawego się wydarzyło?

— Co z Tobą! — warknęłam trącając go w ramię.

— Ellen posłuchaj. — Założył ręce na krzyż. — Nie wiem, co sobie ubzdurałaś w tej swojej głupiutkiej główce, ale jeśli myślisz, że to co się między nami wydarzyło miało dla mnie jakiekolwiek znaczenie, to się mylisz.

— Co ty mówisz? 

— Prawdę. — Przewrócił oczami. — Już taki jestem, że całuje się z wieloma laskami, takimi jak Ty. Uwierz, do żadnej nic nie czuję. Nie jesteś wyjątkowa. Miałem taki kaprys, aby Cię pocałować, trochę się poprzytulać i to zrobiłem. Zawsze dostaje to, czego chcę. Na tym koniec — stwierdził, uciekając wzrokiem w drugą stronę.

— Nie Lucas, to nie prawda, nie jesteś taki..

— Nie znasz mnie — wycedził, gasząc niedopałek papierosa. —  Byłem u Chloe, skoro jesteś tak ciekawska. Ostatnio nie dokończyliśmy pewnej sprawy.

Czułam, jak narastał we mnie smutek wymieszany ze złością. Cała zbladłam, a moje dłonie zaczęły się trząść. Łzy zbierające się w oczach swobodnie wypływały z kącików, odblokowane napięciem, którego nie mogły wytrzymać. Z każdym jego następnym słowem, było coraz gorzej. Słone krople spływały po moich rozgrzanych od złości policzkach, jak wodospad. A on? Tylko kontynuował, tym samym powoli wyrywając moje serce i doszczętnie je niszcząc, by już po chwili, pozostawić mnie zupełnie samą.

— Jesteś skurwysynem! — krzyknęłam, łamiącym się od płaczu głosem.

— Ellen, naprawdę myślałaś, że między nami może coś być? Jesteś cholernie naiwna.

— Wynoś się stąd. Nie chcę cię widzieć! — Osunęłam się po ścianie.

— To mój pokój. Zamknij drzwi jak skończysz płakać — westchnął, ostatni raz spoglądając tak głęboko w moje oczy. Czułam, jak przenika nimi do mojego środka. Byłam dla niego jak otwarta karta, którą podeptał i zgasił w niej ostatniego peta.

Oplotłam rękoma nogi, w których schowałam głowę. Zamknęłam oczy i pozwoliłam łzą płynąć. Nie mogłam uwierzyć w to, że on tak po prostu to wszystko mi powiedział. W sposób zupełnie łamiący serce. Tak wiele osób mnie przed nim ostrzegało. A ja wciąż naiwnie, starałam się odnaleźć w nim dobrego człowieka, którym tak naprawdę nigdy nie był. Chociaż znałam go zaledwie od kilku dni, cholernie nie pasowała mi do niego ta łatka, przypięta tak dawno, którą zdawał się nosić zupełnie niepotrzebnie. Ale okazała się być prawdziwa. Lucas w rzeczywistości był na prawdę zwykłym dupkiem i manipulatorem, który uwielbiał krzywdzić. Starałam się odnaleźć w nim kogoś, kim nigdy nie był. Zaufałam mu w jakimś stopniu, broniąc tym samym swoich przekonań i tak po prostu oddałam mu całe swoje serce.   

Continue Reading

You'll Also Like

338K 16.7K 32
Jedna noc wystarczy, by się zakochać. Wystarczyła też Raven, która nie wierzyła w tak absurdalną rzecz, jak miłość od pierwszego wejrzenia. Do czas...
28.3K 817 41
Vivian Evans jest twarda. Jak sama twierdzi, ona się nie zakochuje. Do pewnego momentu tak właśnie myślała. A potem kogoś poznała. Chociaż to złe sło...
74.2K 2.2K 45
Współczesna opowieść o kopciuszku, w której książę okazał się być diabłem. On był samotnikiem, socjopatą i mordercą. Ona była tylko służącą w jego do...
35.2K 1.1K 27
Glory Avila to wykończona nastolatka, której życie nigdy nie było przychylne. Jako mała dziewczynka musiała zmagać się z problemami większymi od niej...