Bad Reputation

By sweetlittlequeenx

73.3K 4.7K 1.9K

|#209 w ff|#415 w ff| Venus Clarks wraca do domu i postanawia zmienić swoje nastoletnie życie. Rówieśnicy sp... More

Obsada.
1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
11.
12.
13.
14.
15.
16.
17.
18.
19.
20.
21.
22.
23.
25.
26.
27.
28.
29.
30.
31.
32.
33.
34.
35.
36.
37.
38.
39.
40.
Wywiad.
41.
42.
43.
44.
45.
46.
47.
48.
49.
50.
Torba bawełniana z Shawn Mendes!

24.

1.1K 78 18
By sweetlittlequeenx

Niepewnie odebrałam telefon od Jasona. Odebrałam i czekałam aż się odezwie, wsłuchiwałam się w dźwięki, jedynie co usłyszałam to głośną muzykę i śmiechy ludzi a później cisza.

-Halo Venus, jesteś tam?-Głos Jason rozbrzmiał w słuchawce a moje serce mimowolnie przyspieszyło. Nigdy nie wiedziałam czego mam się po nim spodziewać.-Potrzebuję Cię w tej chwili...-W myślach szukałam jakichkolwiek wyjaśnień, nie potrzebuję mnie. Moja podświadomość mówiła mi, że to żart. Na pewno nadal chcą mnie gnębić.

-Czego chcesz?-Powiedziałam otwarcie, tym razem nie chciałam pozwolić mu sobą pomiatać.

-Musisz przyjść na imprezę bo twój chłopak się najebał i ma zamiar lać Dylana.-Shawn na imprezie? Przecież miał być w domu.-Wydaję mi się, że powinnaś coś z tym zrobisz. Raczej tylko ciebie posłucha, próbowałem go uspokoić, ale nic z tego.

-Gdzie ta impreza?-Coś w środku mówiło mi, że Jason kłamię a Shawn śpi w pokoju.-Nie wiem czy powinnam tak przychodzić, Jason. Nie jestem milę widziana na imprezach.

-Nie dam ci zrobić krzywdy, Shawn tak samo. On nie widzi świata poza tobą, Vee.-Nie mogłam uwierzyć w jego słowa. Te słowa nie pasują do Jasona. Zapisałam na kartce adres, który mi podał. Po skończonej rozmowie przez chwilę wpatrywałam się w literki i kompletnie nie wiedziałam co mam robić. Nie powinnam się zastanawiać i pojechać do Shawna, ale się bałam. Bałam się spotkać ludzi ze szkoły, przecież w tym gronie są ludzie którzy mnie zranili. Bałam się spojrzeć im w oczy. Sięgnęłam po telefon i wybrałam numer Shawna, do ostatniego sygnału miałam nadzieję, że odbierze, ale nie odebrał. Przed wybraniem się na imprezę, poszłam do domu Shawna, nie było go tam. Nie miałam innego wyjścia, musiałam tam pojechać i uspokoić swojego chłopaka. Zaciągnęłam na ciało rurki i zwykłą koszulkę a na nią czarną bluzę z kapturem, nie mogłam pokazać się w piżamie.

***

Wsiadłam do samochodu rodziców, doskonale wiedziałam, że będę miała przez to kłopoty. Kilka razy w życiu prowadziłam samochód. Odpaliłam silnik, ale nic poza tym. Nie chciałam drugi raz próbować się zabić, przynajmniej na tą chwilę,  więc wysiadłam z wozu rodziców i pobiegłam na miejsce docelowe. To wcale nie było tak daleko jak myślałam. Przed drzwiami wzięłam głęboki wdech i w końcu je otworzyłam. Założyłam na głowę kaptur z nadzieją, że nikt mnie nie rozpozna. Głośną muzykę było słychać kilka przecznic wcześniej. Po wejściu do domu uderzył we mnie zapach papierosów, zielska i alkoholu. W tłumię próbowałam znaleźć Shawna.

-Venus?-Usłyszałam głos Betty, nie widziałam ją odkąd...Spojrzałam w jej oczy, od razu posmutniała. Nie dziwię się jej, w końcu to ona mnie znalazła.-Jak się czujesz? Co tu robisz?

-Powoli do siebie dochodzę, widziałaś może Shawna?- Zamiast patrzeć na Betty, szukałam Shawna.

-Martwiłam się o ciebie..

-Wiem, Betty. Przyrzekam, że pogadamy o tym, ale kiedy indziej.-Przestałam szukać Shawna i na nią spojrzałam.- Nie wiem czy jestem gotowa o tym mówić to nie jest takie łatwe jak się wydaję. Wiem, że muszę wrócić do szkoły, ale jestem człowiekiem i kurewsko się boję, bo jesteś jedną z niewielu która się o mnie martwiła. Pozostali chcieli żeby udało mi się zabić, ale jakoś żyję i sama już nie wiem czy to dobrze, że żyję. Musisz mi wybaczyć, że nie nauczyłam się mówić o swojej nieudanej śmierci a teraz możesz mi powiedzieć czy widziałaś Shawna?-Nie powinnam tak na nią naskakiwać, ale musiałam to z siebie wyrzucić.

-Venus, nie możesz mnie unikać całą wieczność.-Poprawiłam kaptur na głowię kiedy wypowiedziała moje imię.- Kiedyś będziesz musiała ze mną o tym pogadać. Jestem twoją przyjaciółką i się o ciebie martwię, nie chcę żeby to się powtórzyło. Musisz też zrozumieć, że nie każdy jest fałszywy i nie każdy chcę ci zrobić krzywdę. Chcę ci pomóc.

-Wiem, Betty. Doceniam to. Naprawdę to doceniam, bo nie mam za wielu przyjaciół, prawie wcale ich nie mam. Mogłabyś mi powiedzieć czy widziałaś Shawna?-Ile razy mam zadać jej to pytanie żeby mi na nie odpowiedziała.

-Siedzi przy stole z chłopakami na tarasie, zaprowadzić cię tam?- Zapytała z troską w głosie. Nie wiem czy powinnam pójść tam sama czy u boku Betty.-Ty i Shawn kręcicie ze sobą?

-Tak, nie wiem, jesteśmy parą.

-Ty i Shawn jesteście parą?!-Powiedziała zbyt głośno.

-Betty...nie krzycz.-Zasłoniła dłonią twarz.

-Przepraszam.-Szepnęła.-Pójść z tobą do niego?

-Nie, nie trzeba.- Wiedziałam gdzie znajduję się taras. Spojrzałam w oczy Betty.-Jest pijany?

-Nie wiem czy bardzo, ale wiem, że piję.

-Bił się z kimś?

-Nie, przynajmniej nic nie widziałam i pewnie bym zobaczyła.

-Dziękuje i przyrzekam, że się do ciebie odezwę.

Ruszyłam w stronę tarasu i z jednej strony nie wiedziałam co mam mu powiedzieć, ale byłam zła. Byłam wściekła, że nic mi nie powiedział. Nie powiedział mi słowa, że gdzieś wychodzi. Wspomniał, że jest zmęczony i położy się spać. W drodze na taras zaczepił mnie Jason. Moje serce przyspieszyło gdy tylko mnie dotknął. Spojrzałam na niego, był dla mnie kimś obcym. Był kimś kogo się bałam, to on zamienił moje życie w koszmar, mam wrażenie, że próbuję wszystko naprawić.

-Vee.-Szepnął, jego oczy były przekrwione od alkoholu. Ledwo stał na nogach.-Mimo, że kryjesz się za kapturem i tak poznałem twoje piękne ciało. Mój brat jest szczęściarzem.-Jason powoli do się do mnie zbliżał, przerażało mnie to. Dlaczego akurat w tym miejscu nie ma ludzi? Rozglądałam się za Betty, ale jej nie było. Nawet gdy zacznę krzyczeć nikt mnie nie usłyszy, muzyka jest zbyt głośno.

-Właśnie do niego szłam...Stęskniłam się za nim, chciałabym go bardzo zobaczyć. Zaprowadzisz mnie do niego?-Mówiłam to co przyszło mi na język. Prosiłam Boga żeby Jason zaprowadził mnie do Shawna a mnie dał święty spokój. Jason lekko pchnął mnie na ścianę, jego dłonie były na moich biodrach, ściskał mnie tak mocno, że nie mogłam się ruszyć.

-Jason puść mnie.-Próbowałam zachować spokój, ale wszystko się we mnie trzęsło.-Cholera, Jason zabieraj łapy!-Krzyknęłam. Jason mnie nie słuchał, miał w nosie to co mam do powiedzenia. Był pijany i nic do niego nie docierało.

-Ciiii, Vee. Zabiorę cię do niego, ale za chwilę.- Rozpiął moją bluzę, nie mogłam nic zrobić. Zbyt mocno trzymał mnie dłonią żebym nie mogła się ruszyć. Musiałam coś zrobić, musiałam to przerwać, ale nie miałam bladego pojęcia jak. Byłam roztrzęsiona i przerażona. Zaczęłam się wyrywać kiedy jego dłoń wylądowała na moim rozporku a później na moich piersiach.

-Jason puść mnie.-Moje policzki stały się mokre od łez. Wyrywając się, Jason podarł mi koszulkę. Przez chwilę jeszcze mnie szarpał, ale w końcu puścił. Szybko podniosłam swoją bluzę, dławiłam się swoimi łzami. Oddech miałam niespokojny. Chciałam stamtąd wyjść i wrócić do domu. Musiałam się upewnić, że z Shawnem jest wszystko w porządku. Zapłakana stanęłam w drzwiach tarasu, każdy spojrzał się w moją stronę.-Shawn.-szepnęłam powoli podchodząc do niego. Zerwał się z krzesła i szybko do mnie podszedł. Zauważył, że moje spodnie są rozpięte a koszulka podarta.

-Kto ci to zrobił, Venus?!-Krzyknął, nie byłam wstanie nic powiedzieć. Mocno mnie przytulił.-Musisz mi powiedzieć, skarbie. Nie możemy tego tak zostawić. Co ty w ogóle tutaj robisz?- Chłopacy też wstali od stołu. Nie wiedzieli co robić, wyglądali jakby chcieli mi pomóc. 

-A ty?-Spojrzałam w jego ciemne oczy.-Miałeś być w domu.-Czułam jakbym miała zaraz zemdleć, zawroty w mojej głowie nie ustawały.

-Nie chciałem Cię martwić...uznałem, że i tak kładziesz się już spać a tak to będziesz się zastanawiała czy ze mną wszystko w porządku. Wyjdźmy stąd.

-Źle się czuję. -Szepnęłam kiedy szliśmy do wolnego pokoju. Zatrzymał się, wziął mnie na ręce, w taki sposób ułatwił mi drogę. Postawił mnie przy łóżku, spojrzał w moje oczy. Klęknął przede mną. Z powrotem zapiął moje spodnie. Jego usta dotykały mojej skory na brzuchu i bioder. Patrzyłam na niego z góry i serce mi łamało jak widziałam go w takim stanie, był podłamany, że ktoś próbował mnie skrzywdzić.

-Powiedz mi kto to zrobił?- Jego głos się załamał. Muszę mu powiedzieć, że mnie nie zgwałcił, że uciekłam, ale nie mogłam z siebie nic wykrztusić. Zdjął bluzę i okrył moje ramiona, zakrył podartą koszulkę.- Proszę cię, Venus powiedz coś. Słyszysz, powiedz coś. Musisz ze mną rozmawiać.-On wręcz mnie błagał żebym coś powiedziała, ale ja milczałam. Był załamany tak jak ja. Wstał z podłogi i z całej siły uderzył pięścią w ścianę.-Nikt nie miał prawa dotykać cię bez twojej zgody!- Wywrócił komodę która stała przy drzwiach.-Nikt kurwa nie miał do tego prawa. Jak dowiem się kto to, zabije go.-Podeszłam do niego i mocno go przytuliłam, ścisnął mnie mocniej jakby bał się, że mnie straci.

-Połóż się ze mną, proszę.- Przerwałam milczenie, a on drugi raz tego dnia wziął mnie na ręce i położył na dużym łóżku przykrywając kołdrą, zrobił to samo. Leżał za mną i głaskał moje włosy a ja rozpłakałam się jak małe dziecko.

-Venus... powiedz mi kto ci to zrobił. Muszę dać mu nauczkę żeby więcej cię nie dotknął.-Po jego głosie słychać było, że jego serce jest złamane.-Słońce, nie możesz się teraz w sobie zamknąć, musisz ze mną rozmawiać.-Odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam w jego oczy.-Kocham Cię i boję się, że przez tą sytuacje znowu to zrobisz.-Dłoń położył na moim policzku i delikatnie go głaskał wycierając moje łzy.

-Nic mi nie zrobił. Nie zgwałcił mnie.-W końcu to powiedziałam.

-Venus...kto chciał ci to zrobić?-Obydwoje szeptaliśmy, nasze usta prawie się stykały kiedy szeptaliśmy. Palce wplątał w moje włosy.-Proszę cię, powiedz mi. Gdybym wiedział, że tu jesteś nie pozwoliłbym cię skrzywdzić.- Swoją małą dłoń położyłam na jego policzku.-Jak zawsze zimna.-Złapał ją w swoje dłonie i delikatnie całował.

-Nie mogę ci tego powiedzieć. Powiem ci jak nie będziesz pod wpływem alkoholu.-Bałam się, że pod wpływem w ogóle się nie opanuję.

-Nie wypiłem dużo, prawie wcale nie piłem.-Głęboko patrzyłam w jego oczy.

-Jason.-Złapałam go za rękę ale on ją odepchnął. Chciałam go powstrzymać przed pójściem do jego brata.

-Zajebie gnoja.

-Shawn!-Krzyknęłam za nim, ale Shawna nie było już w pokoju. Mogłam nic mu nie mówić, nie doszłoby do tej sytuacji. Zeszłam z łóżka i poszłam go szukać. Po krzykach i piskach dziewczyn mogłam się domyślić gdzie jest. Chłopak nawet nie zwracał uwagi, że to jest jego brat. Miałam wrażenie, że się pozabijają. Jednak bez zastanowienia podbiegłam do nich i zaczęłam ich rozdzielać, nikt inny się do tego nie gonił. Shawn odepchnął mnie i powiedział żebym się nie wtrącała. Jak mam się nie wtrącać jak biją się o mnie? Podjęłam drugą próbę. Shawn ścisnął mój nadgarstek odwracając się od Jasona.

-Nie wtrącaj się, Venus.-Jego uścisk był coraz mocniejszy.

-Boli mnie to, Shawn.- Szepnęłam.-Jeżeli nie przestaniesz się bić, wyjdę.-Ostrzegłam, nie posłuchał. Wychodząc wpadłam na Jake'a.

-Ty tutaj?-Uśmiechnął się szeroko na mój widok. Miałam dosyć spotkań do odwołania.

-Przepraszam, ale muszę już iść.

-A spotkamy się kiedyś?-Chłopak z baru nadal walczył o spotkanie ze mną, ale naprawdę nie byłam zainteresowana.- Za każdym razem uciekasz.

-Zobaczymy. -Uśmiechnęłam się ciepło i ruszyłam przed siebie. Odwróciłam się, Jake'a już nie było. Mam nadzieję, że więcej go nie spotkam. Dziwnie się przy nim czuję. Założyłam kaptur na głowę, bluza pachniała Shawnem. Usłyszałam swoje imię z ust Shawna, ale szłam dalej przed siebie.

-Poczekaj. Poczekaj, Venus!-Szarpnął mnie żebym się zatrzymała. Z jego nosa sączyła się krew, ale mogę się domyślać, że Jason wygląda gorzej.

-Daj mi spokój.

-Nie dam ci spokoju i nie pozwolę Jasonowi cię tak traktować. Venus,on nie może do ciebie podchodzić i zmuszać cię do seksu bo on ma na to ochotę. To jest kurwa gwałt! Jason chciał cię zgwałcić!-Krzyczał na mnie jakby to była moja wina.

-Wiem! Znam definicję gwałtu, Shawn!-Przygryzłam wargę a on wyciągnął w moją stronę dłoń i kciukiem przejechał po mojej dolnej wardze.- Wiem, co chciał mi zrobić, ale jakoś to do mnie nie dociera.

-Już więcej cię nie dotknie, obiecuję.- Tym razem gładził mój policzek i wytarł samotną łzę. Przepraszam, że w środku na ciebie naskoczyłem. Jestem wściekły. Nie mogłem przestać go bić. Nie mogłem przestać myśleć o tym co chciał ci robić i co ci robił. Dałem mu ostrzeżenie, że nie może cię dotykać.

-Przeze mnie ty też jesteś ranny.-Delikatnie przyciągnął mnie za biodra do siebie.

-Wiesz co mnie zadziwia w twojej osobie?-Przecząco pokiwałam głową.-To, że bardziej martwisz się o mnie niż o siebie. Nie ważne jest to, że Jason próbował...-zrobił krótką spację poprawiając moje włosy.-Ważne jest to, że Jason rozwalił mi nos. To jest cudowna cecha, że troszczysz się bardziej o innych niż o siebie, ale nie możesz zapominać, że musisz troszczyć się o siebie, Clarks. To zdumiewające jak ważny dla ciebie jestem, ale nie potrafię dać ci tyle ile ty dajesz mnie.

-Shawn ja nic ci nie daję.

-Oddałaś mi swoje serce i całą siebie a ja dałem ci swoje serce i nic poza tym.

-Co ty wygadujesz?

-Dajesz mi tyle miłości...a ja nawet nie powiedziałem ci, że tu idę. Gdybym ci powiedział do niczego by nie doszło. Doskonale wiem, że to moja wina...-Shawn znowu klęczał koło moich stóp i przytulał mnie w pasie.-Wybacz mi, że to się wydarzyło.

-Shawn wstań.-Wplotłam palce w jego włosy, mimo wypowiedzianych słów, chłopak nadal klęczał a do moich oczu znowu napłynęły łzy-To nie twoja wina. Jason kazał mi tu przyjść. Mogłam nie przychodzić, ale przyszłam. Chciałam zobaczyć czy wszystko z tobą w porządku, to nie twoja wina.-Wysoki brunet podniósł się z podłogi i mocno mnie pocałował.


******

Po powrocie do domu musiałam się umyć i odpocząć. Za dużo wrażeń jak na jeden dzień. Stwierdziłam, że Shawn zostaję dzisiaj u mnie na noc. Moi rodzice napisali mi sms'a, że będą po południu, bo coś wypadło im w pracy. Nocna zmiana im się przedłużyła, więc mój tato nie będzie się wściekał, że Shawn zostaję. Byłam zbyt zmęczona żeby wstać i się umyć, musiałam zmyć ze swojego ciała obrzydliwy dotyk Jasona, ale nie miałam na to siły. Zbyt dużo wrażeń, energia ze mnie uciekła. Leżałam na łóżku, moje nogi zwisały z łóżka, nawet nie dotykały podłogi. Shawn stanął między moimi nogami i patrzył na mnie z góry.

-Miałaś się iść myć, Clarks.

-Właśnie, miałam. Zabrakło mi sił, Mendes. -Otworzyłam jedno oko i na niego spojrzałam. W moim ciele wszystko zaczęło  szaleć gdy tylko Shawn się w taki sposób do mnie zbliżył.

-Dodać ci trochę siły, Clarks?-Rozciągnęłam się, przy tym odkryłam swój brzuch. Shawn zawisł nade mną.-Dlaczego na twoim ciele są siniaki?-Widać było, że sam odpowiedział sobie na to pytanie w myślach.

-Jak chcesz dodać mi siły, Mendes?- Złapał za moje dłonie i trzymał je nad moją głową. Jego usta pieściły moją szyję. Chciałam go dotknąć, ale dłonie nadal miałam w jego lekkim uścisku.

-Nie masz siły iść się myć a na dotykanie mnie i całowanie, masz siłę?- Uśmiechnął się szyderczo.-Leć się myć, kochanie.-Znowu stanął nade mną, nie miałam innego wyjścia. Musiałam się podnieść i pójść się umyć. Stanęłam przed nim, ściągnęłam koszulkę i spodnie. Bawiłam się z nim tak samo jak on ze mną.-Boże, Venus. Błagam przestań.-Widziałam, że ledwo się powstrzymywał  żeby mnie dotknąć.

-To idę się myć.- Uśmiechnęłam się szeroko, przestałam się uśmiechać gdy złapał mnie za nadgarstek który godzinę temu miażdżył w swojej dłoni, patrzył na niego.

-Zrobiłem ci siniaka.

-To nic takiego. Góra dwa dni i zejdzie.

-Jak to nic takiego? Zrobiłem ci krzywdę.

-Nic mi nie zrobiłeś. Nawet mnie to nie boli.-Skłamałam.-Chcesz się ze mną umyć?- Posłałam mu uśmiech żeby między nami nie było tak smutno. Chciałam szybko zmienić temat i nie powracać do swojego posiniaczonego nadgarstka.

-Kusząca propozycja. Grzechem byłoby się nie zgodzić, ale nie wiem czy mój "przyjaciel" będzie przy tobie spokojny.-Roześmiałam się głośno.-Jestem tylko facetem.

-Chyba ci to jakoś wybaczę.-Sięgnęłam po telefon gdy usłyszałam dźwięk sms'a. Betty.

OD BETTY:
Widziałam cię dzisiaj na podwórku z Shawnem. Nigdy nie widziałam tak zakochanych ludzi. Słyszałam co zrobił ci Jason i z tego powodu jest mi bardzo smutno. Trzymaj się.


Po przeczytaniu tego sms'a na moją twarz wkradł się uśmiech. Betty widziała jak Shawn klęczał i jednocześnie przytulał mnie w pasie. Z zamyśleń wyrwał mnie Shawn który przerzucił mnie przez ramię, klepnął mnie w tyłek i krzyknął 'No to idziemy się myć!'.



------------------------------------------------------------------------

Mamy kolejny rozdział! Mogłabym go pisać bez przerwy, ale kiedyś trzeba było przerwać ;p

Dzięki wam mogę dostać się do rankingu, polecajcie tą książkę na swoich profilach na wattpadzie, tt czy ig. <3

Dzięki wam chwilę znalazłam się w top1000 na 769 miejscu! Mój mały sukces.

To jak pomożecie mi dostać się do rankingu? 

Kolejny rozdział będzie niedługo!

Czekacie?

Continue Reading

You'll Also Like

52.3K 1.9K 43
Maddie Monet, najstarsza z córek Camdena Monet zostaje rozdzielona z braćmi na kilka lat. Bliźniaczka Tony'ego i Shane'a odnajduje się w swoim nowym...
14.4K 471 9
Zayn to 27 letni historyk, który zaczał pracę w pobliskiej szkole. Jego przyjaciel Niall uczy tam wychowania fizycznego. Harry 17 letni uczeń. Cichy...
36.8K 1.9K 152
One Shoty z serialu Soy Luna Start: 13 marca 2017 Koniec: 30 września 2019
365K 13.2K 102
[ 𝘰𝘩 𝘩𝘰𝘯𝘦𝘺, 𝘺𝘰𝘶 𝘤𝘢𝘯'𝘵 𝘣𝘳𝘦𝘢𝘬 𝘢 𝘣𝘳𝘰𝘬𝘦𝘯 𝘩𝘦𝘢𝘳𝘵 ] [VII-IX/2019] [𝘻 𝘢 𝘬 𝘰 𝘯 𝘤 𝘻 𝘰 𝘯 𝘦] [...