- Idziemy z chłopakami na imprezę mama nocuje w hotelu za miastem. -powiedział Will ubierając na siebie kurtkę.
-dobrze nie martw się, o mnie jestem już dużą dziewczynką – uśmiechnęłam się, a on odwzajemnił mój gest i pocałował mnie w czoło.
Staliśmy z Willem na korytarzu. Naszą rozmowę przerwali nadchodzący koledzy mojego brata.
- to co idziemy? – spytał Willa jeden z nich.
- tak – warknął.
- a może nas przedstawisz co? – jeden z chłopaków rzucił propozycję.
- Roxy to jest Charlie tam jest Issak, a tam Kris a Matta już znasz – powiedział szybko na jednym oddechu.
- a może pójdziesz z nami? – zaproponował Matt wszyscy się na niego spojrzeli.
- no czemu by nie – zgodził sie Will. Co mnie zdziwiło bo raczej mnie ograniczał.
- już ja jej przypilnuje- zaśmiał się Charlie.
-chłopie pohamuj emocje – Brat walnął go w kart,a ten sie skrzywił.
- leć się przygotuj, a my poczekamy w aucie- po tych słowach wszyscy wyszli.
Szybko pobiegłam się przyszykować założyłam czarne spodnie z przetarciami niebieski crop top zrobiłam lekki makijaż przeciągnęłam powiekę eyelaynerem włosy rozpuściłam . Były falowane po kąpieli. Usta pomalowałam truskawkowym błyszczykiem.
Zeszłam na dół na parking otworzyłam drzwi od samochodu Willa, lecz nie było już miejsca dla mnie.
- Roxanna w końcu ile można- westchnął Will, a ja przewróciłam oczami- pojedziesz z Mattem na motorze bo tu już nie ma miejsca.
Matt akurat stanął koło mnie.
- Matt uważaj na nią i jedź powoli bo jak jej chociaż włos z głowy spadnie to ci jaja wyrwę – mój brat był zdecydowanie za bardzo opiekuńczy. Pomyślałam, ale to wszystko co mówił było na serio był bardzo poważny gdy to mówił.
- Ej Will powiedz mi,a twoja siora jest niemową? – zaśmiał się ironicznie debil Charlie śmiał się z tego tylko on. A ja spuściłam głowę, a w moich oczach pojawiły się łzy. Które było trudno utrzymać. Te słowa mnie zraniły. On mnie nie zna , więc dlaczego ocenia.
- Jeszcze jedno słowo,o mojej siostrze to tak ci zbije ryj, że własna matka cię nie pozna- mina Charliego zrzędła.
- nie martw się Will przypilnuje jej – Matt położył rękę na moim ramieniu.
Samochód Willa już odjechał,a my poszliśmy w kierunku motoru. Po moich policzkach spłynęły łzy . Bardzo zabolały mnie słowa Charliego. Może i był głupi, ale miał rację. Matt odwrócił się w moją stronę.
- ej mała nie płacz przez tego debila – jego ręce czule dotykały moich policzków i zcierały łzy.
- Ale on ma racje- pociągnęłam nosem.
- Roxy – złapał mnie za rękę – nie zmieniaj się jesteś zajebista taka jaka jesteś- uśmiechnął się, a mi się zrobiło ciepło na sercu – wiesz co ci poprawi nastrój – wziął kask – jazda na motorze mi zawsze pomaga.
Wsiedliśmy na motor chwyciłam go delikatnie za tors .
- chcesz spaść?- zapytał Matt – złap mnie mocniej.
Tak też zrobiłam ruszyliśmy w drogę. Moje włosy rozwiewał ciepły wiatr. Moje ciało drżało z nadmiaru emocji. W pewnym momencie poczułam jakie to jest fajne oderwałam się od chłopaka. Ręce rozłożyłam i czułam jak całe moje ciało jest wolne. Matt zwolnił pewnie żebym nie spadła. Zamknęłam oczy i oddałam się tej przyjemności. Na mojej twarzy widniał szczery uśmiech, którego tak dawno nie było na mojej twarzy. Po chwili wróciłam do poprzedniej pozycji. I podziwiałam piękne widoki. Czułam piękne drogie perfumy chłopaka. Po 10 minutach byliśmy na miejscu. Zsiedliśmy z maszyny. Na miejscu był już mój brat.
- No wreszcie jesteście – podszedł Will i przytulił mnie, a ja to odwzajemniłam powiedział mi na ucho – nie przejmuj się Charliem on ma mózg wielkości orzeszka – zaśmialiśmy się. Tylko brat potrafił mnie tak rozbawić.
Weszliśmy do lokalu , było tam dużo ludzi ze szkoły. Ale w moim wieku raczej nie było dużo osób. Usiedliśmy koło baru na wysokich krzesłach chłopaki zaczęli pić kolejka po kolejce. Koło mnie siedział jakiś stary typ. A z drugiej strony oczywiście mój kochany braciszek. Piłam colę i czułam się dziwnie jakbym była pijana. A przecież to tylko cola. Zaczęło mi się kręcić w głowie. Puknęłam Willa w plecy, a ten odwrócił się.
*******
Bohaterowie tego rozdziału:
Charlie-Tommy Bastow
Issak-Aaron Taylor-Johnson
Kris-Jean-Luc Bilodeau
********
Wasz olinek :*