Pingwinowy kurs pisania

By BlondPingwin

672K 61.6K 24K

Zwycięzca Wattonators 2017 w kategoriach "Wujcio dobra rada" i "Świetny pomysł". Napaliłeś się na pisanie wła... More

Poradnik czytania poradnika, czyli najważniejszy rozdział ever
Mary Sue - koszmar czytelnika cz. I
Mary Sue - koszmar czytelnika cz. II
Mary Sue - koszmar czytelnika cz. III
Tworzenie wiarygodnej postaci cz. I
Tworzenie wiarygodnej postaci cz. II
Tworzenie wiarygodnej postaci cz. III
Tworzenie wiarygodnej postaci cz. IV
Tworzenie wiarygodnej postaci cz. V (ostatnia)
Pisarskie absurdy - tego unikaj! cz. I
Pisarskie absurdy - tego unikaj! cz. II
Przed wyruszeniem w drogę, należy zebrać drużynę - o towarzyszach bohatera
Show, don't tell!
Zacne czytadła i nie tylko - Pingwin poleca
Własny styl i stosowanie się do poradników
Pisarskie absurdy - tego unikaj! cz. 3
Pokolenie jednorożców, czyli o społeczeństwie w poradniku pisania
Nominacja
Smoki, żywioły, Mary Sue i Hogwart, czyli wkurzony Pingwin
Błękitne zasłony Mickiewicza, czyli symbolika kolorów
Filozoficzny Pingwin - wartości w literaturze i wywoływanie refleksji
Pisarskie absurdy wersja utleniona, czyli pocisk po romansach cz. I
Pisarskie absurdy - tego unikaj! cz. 4
Niewiarygodny narrator, czyli jak oszukać czytelnika, żeby się z tego cieszył
Złoty środek, czyli jak nie robić Mary Sue
Postać nietypowa, ale jednocześnie zwyczajna - czy to możliwe? cz. I
Postać nietypowa, ale jednocześnie zwyczajna - czy to możliwe? cz. II
Pamięć emocji, czyli dzieło, które zostanie w głowie czytelnika
Luźne rady cioci Pingwin
Kiedy opowiadanie zmienia się w opko, czyli jak nie trafić do analizatorni
Pierwsze zdanie, czyli jak zacząć, by nie zepsuć
Z buta wjeżdżam, czyli jak zacząć
Ćwiczenie I - Szkoła czarów dla tumanów + Zasady
Pisarskie absurdy - tego unikaj! cz. V
Pierdoły duże i małe, czyli o czym zapomina wielu początkujących pisarzy
Filozoficzny Pingwin - kontrasty
Strzelba Czechowa i Deus ex machina, czyli ważne pierdoły
Druga strona medalu, czyli gdy ci źli nie są... źli
Wena - mana pisarza
Filozoficzny Pingwin - dobre i złe zakończenia
Planowanie i spontaniczność - gdzie jest złoty środek? + wyzwanie Pingwina
Filozoficzny Tlen - Homoniewiadomo
Formuła Josepha Campbella, czyli czym jest monomit
Wkurzony Pingwin: Nie dramatyzuj, czyli jazda mi z tym patosem!
Akcja, pościgi i wybuchy - jak pisać dynamiczne sceny
Od pomysłu do powieści, czyli zanim zaczniesz pisać cz. I
Od pomysłu do powieści cz. II + Akcja ,,Jestem nowy''
Dobranoc, słodki książę - czyli jak opisywać sny i koszmary
Bohater tajemniczy, czyli jak zafascynować czytelnika
Przekaz niedosłowny, czyli symbolika w powieści
Poza horyzonty Wattpada, czyli niszowe podgatunki powieści
Komizm postaci, czyli bohater stworzony do śmieszkowania
Pisarskie absurdy cz. VI - edycja fantasy
Niszowe podgatunki powieści - ogromny świat wszelkich ,,punków''
Dzisiaj na poważnie, czyli problem, który dotyczy nas wszystkich
In medias res, czyli zacznijmy od środka
Nieprzewidywalność, plot twisty i eksplodujące mózgi
Znowu poważnie - chamstwo w wattpadowym państwie
Inteligencja bohaterów
Cliffhanger, czyli sztuka zawieszenia akcji
Sugestie i domysły, czyli to nie ,,Trudne sprawy''
Dynamiczny świat, czyli ruchome tło opowieści
Pisarskie absurdy cz. VII - znowu fantasy
Ze skrajności w skrajność, czyli Marysia na stosie i Gary w kuchni
Grzechy i grzeszki Wattpada, czyli mocno wkurzony Pingwin
Sposób ,,Na Czubównę'', czyli autorska technika Pingwina
Poradnik pisania recenzji i wyrażania opinii, bo Wattpad tego potrzebuje
Parodia vs troll, czyli granica dobrego smaku
Wielowątkowość - jak się w tym nie pogubić?
Co ten Wattpad, czyli Pingwin wyjaśnia kilka absurdów
Luźne rady Cioci Pingwin cz. 2 - jak ogarnąć własną powieść?
Hit czy kit? Kiepska fabuła w świetnych książkach
Erotyka w powieści - element niezbędny czy zło konieczne?
Ważne, proszę czytać i komentować
"Polska rodzina, troszczy się o nią sam ksiądz kardynał"
Luźne rady Cioci Pingwin cz. 3 - jak szybko "nauczyć się pisać"?
Truyen - o co chodzi?
Dzieci w literaturze, czyli kiedy zaczynasz rozumieć swoich rodziców...
Plan, emocje, zwroty akcji - jak odpowiednio ułożyć fabułę?
Autor chciał, autor kazał - imperatyw narracyjny
Styl, konwencja, klimat, czyli wszystko jest dozwolone, dopóki jest dobre
Inspiracja wschodem, czyli mangoludki w świecie literatury
Sztuka pisania naturalnych dialogów
Pierdololo, czyli czas na research
Złodupiec, którego pokochają czytelnicy
Zwolnij trochę, czyli odpowiednie tempo akcji
Kobiety w literaturze - najczęstsze błędy i problemy
Analiza - stare opko Pingwina
Podsumowanie
Koniec? D:
Internetowe rpg - dobry sposób do nauki pisania?
Apel do czytelników - nie popadajcie w przesadę!
Złe nawyki z Wattpada
10 kroków do polubienia bohatera
Tak dobrze żarło, a zdechło...
Odpowiadam na pytania, śpiewam i w ogóle, czyli Q&A
Duże plany, ale bida, panie
PoV: Jesteś uchodźcą

Różnorodność przepisem na ciekawych bohaterów

3.2K 420 242
By BlondPingwin

Graliście kiedyś w gry RPG? W tym przypadku mam na myśli wersje komputerowe, bo pewnie niezbyt wiele osób miało okazję uczestniczyć w sesji na żywo. Jeśli kojarzycie takie tytuły jak Baldur's Gate, Neverwinter Nights, Mass Effect, Dragon Age, KoTOR, Pillars of Eternity czy Tyranny, to będzie Wam o wiele łatwiej zrozumieć ten rozdział. Z drugiej strony za przykład mogą także posłużyć  "Gra o Tron", "Avatar: Legenda Aanga", "Saga o Wiedźminie" czy "Ranczo".

Dobra, a co to ma do rzeczy? Jak tytuł wskazuje, dziś postanowiłam napisać rozdział w całości poświęcony kreacji bohaterów, a właśnie w tych dziełach znalazłam postaci, które szczególnie zapadają w pamięci.


Piękni i młodzi

Oczywiście każdy bohater typowego opowiadania dla nastolatków (i nie tylko) musi być piękny i utalentowany. Mężczyzna będzie wysoki i umięśniony, a kobieta trochę niższa od niego, długowłosa, szczupła i z kształtnymi piersiami. Jeśli już pojawią się osoby w innym wieku lub o gorszej prezencji, to zapewne zostaną przedstawione jako postaci trzecioplanowe albo nawet epizodyczne.  No czasami zdarzy się jakiś zwierzak, zapewne comic relief, albo jakieś magiczne stworzenie, jeśli to akurat fantasy. 

Ale co w takim razie? Zrobić opowiadanie o bandzie irlandzkich karłów w norweskich swetrach, bo inaczej nie da się być oryginalnym? Zawsze się da, nawet jeśli cała drużyna to nastoletni bohaterowie o ładnych buźkach, trzeba tylko wiedzieć jak.


Bez drużyny ani rusz

Nieważne czy chodzi o taką grupę z prawdziwego zdarzenia, która razem przemierza magiczne krainy i stawia czoła armii Złego Władcy, czy po prostu bandę funfli, co chodzą razem do klubów. Bohaterowie drugoplanowi są bardzo ważni, powinni wręcz być na równi z protagonistą. Im częściej ktoś pojawia się na kartach powieści, tym więcej uwagi autor powinien mu poświęcić. Już zostawmy tych przydupasów głównego bohatera, mowa także o postaciach neutralnych albo antagonistach. Nie można tak po prostu przydzielić ważnych ról do odegrania ludziom (i nieludziom), którzy nie mają ani ciekawej historii, ani ciekawego charakteru. Ważna rola automatycznie skutkuje częstym występowaniem w opowiadaniu, zaś im częściej pokazujemy któregoś z bohaterów, tym częściej czytelnik z nim obcuje. A czytelnik to wybredny jegomość i nie chce bawić się z osobami, których nie lubi albo które go nudzą.

Jak w takim razie zrobić grupę intrygujących osobowości? Siedzieć godzinami w edytorze tekstowym, spisując wszystkie tiki nerwowe, zabawne odzywki i ulubione potrawy postaci? Nie, śmiem nawet twierdzić, że w tym przypadku powinno być na odwrót - w trakcie historii może spontanicznie wyjść, że bohater czegoś nie lubi, a wtedy możemy to sobie zapisać w jego charakterystyce. A może w takim razie zrobić grupę, która będzie reprezentować skrajnie odmienne strony? W takiej typowej młodzieżówce można by zrobić z protagonistki Polkę w amerykańskim hajskulu, jej kumpel byłby homoseksualnym chińczykiem, kumpela muzułmanką, druga kumpela byłaby z Etiopii, tró laff mógłby być potomkiem Indian, a ta wkurzająca królowa szkoły pochodziłaby z Grenlandii. No cud, miód i orzeszki! Widzieliście kiedyś coś takiego? Na pewno zrobiłabym furrorę z takim opkiem.

Choć koniec akapitu brzmiał sarkastycznie, nikomu nie bronię robić aż tak różnorodnych ludzi. Mimo że ten konkretny przykład zabrzmiał śmiesznie, to wręcz zachęcam do eksperymentowania. Należy jednak zwrócić uwagę na bardzo istotny szczegół - nawet jeśli postać to człeko-konio-koto-pies (a był już taki jegomość w polskiej literaturze), nie można od razu mówić, że została dobrze wykreowana. Bo pomysł na bohatera i jego kreacja to dwie odmienne sprawy.


Zacznijmy od pomysłu

Uznajmy, że chcę napisać ff do uniwersum Harry'ego Pottera, którego akcja dzieje się długo po wydarzeniach z książek . Z mojego głównego bohatera zrobię nowego nauczyciela Obrony przed Czarną Magią, który tak naprawdę jest tajnym agentem pewnej organizacji, nazwijmy ją "Zakon Lamorożca". Zakon wie, że pewien mroczny jegomość właśnie zbiera siły, aby zaprowadzić własne, krwawe rządy w świecie czarodziejów i stać się jedynym władcą. Na razie tylko najbardziej znaczący ludzie wiedzą o zagrożeniu i tak ma zostać przez najbliższy czas - nie wiadomo jeszcze, kto jest sojusznikiem, kto wrogiem, a ponadto wszyscy chcą uniknąć paniki. Owa organizacja wysyła protagonistę do Hogwartu z misją - musi jak najlepiej wyszkolić uczniów, a przy tym nie wzbudzić żadnych podejrzeń.

Szybko jednak okazuje się, że dyrektor przeszedł na stronę Tego Złego i robi ze szkoły więzienie dla uczniów, którzy oczywiście nie poddają się bez walki. Nasz protagonista (nazwijmy go Gilbert, by zachować choć trochę immersji) zostaje ranny, ale udaje mu się uciec, ratując przy tym kilkoro małolatów. Już poza murami Hogwartu bohater rozeznaje się w sytuacji. Kto uciekł razem z nim?

Larissa - ledwie jedenastoletnia Ślizgonka, która, choć jest dość sprytna i przebiegła, nie ma talentu do magii, przez co koledzy ciągle jej dokuczali. Dziewczyna ze względu na zwinność i drobną budowę potrafi wejść niemal wszędzie czy to wąski tunel, czy wysokie drzewo.

Victor - trzynastoletni bratanek dyrektora należący do Gryffindoru. Chłopak jest oszołomiony sytuacją, wciąż nie może uwierzyć w zdradę wuja. Jako że dyrektor często go faworyzował, Victor mógł sobie pozwolić na wszystko, co chciał, więc zdołał poznać wiele sekretów Hogwartu, między innymi tajne przejścia. 

Elliot - również trzynastoletni Gryfon, a do tego rywal Victora. Elliot to potomek Harry'ego Pottera po linii męskiej. Przez sławne nazwisko wszyscy zawsze oczekiwali od chłopaka więcej, niż ten mógł dać, przez co trzynastolatek uczył się i trenował ponad swoje siły. Ma ogromną wiedzę na wszelkie tematy, która wynagradza jego przeciętne umiejętności oraz wybuchowy charakter.

I tak nasza drużyna musi przeżyć poza murami szkoły. Nie wiedząc, komu mogą ufać, uciekają do świata mugoli, gdzie chowają w domu starego charłaka (osoby urodzonej w rodzinie czarodziejów, która nie posiada mocy) Steve'a. Później dołącza do nich Anna - kobieta do niedawna współpracująca z Tym Złym - a także Ottar - były nauczyciel ze szkoły Durmstrang (tej skandynawskiej, co brała udział w Turnieju Trójmagicznym).


Dobra, ale po co ten przykład?

Jeśli ktoś nie rozumie za bardzo, o co chodzi, bo nie zna świata Pottera, to niech się nie martwi i tak zaraz wszystko wyjaśnię.

Grupa, którą tu przedstawiłam jest bardzo różnorodna pod względem płci, wieku, umiejętności, historii, motywacji i pochodzenia. Mamy nauczyciela tajnego agenta, który jest mężczyzną przed trzydziestką. Mamy trójkę małolatów, z czego jeden to bratanek Tego złego, drugi jest potomkiem Harry'ego, a dziewczyna to Ślizgonka, czyli należy do domu, który nienawidzi się z Gryfonami. To tylko czwórka bohaterów, a już można napisać na tej podstawie grube tomisko - jest wątek Zakonu Lamorożca, wewnętrznego konfliktu Victora, który nie może się pogodzić z tym, że jego wujek jest zły, przez co jest całkowicie rozdarty, Elliot czuje na sobie ciężar nazwiska Potter, zaś Larissa czuje się nieprzydatna, bo jest najmłodsza i kiepska w czarach.

Potem jeszcze są kolejni bohaterowie. Charłak Steve jest idealnym pretekstem, aby na chwilę odsunąć na bok świat czarodziejów i zająć się pokazaniem społeczeństwa mugoli oraz tym, jak charłakom się wśród nich żyje. Anna, która uciekła od Tego Złego to bohaterka dynamiczna, w końcu najpierw trzymała z przeciwnikami naszej grupy, a potem przeszła na jasną stronę mocy. Kobieta daje okazję, żeby pozostali (oraz czytelnik) dowiedzieli się czegoś więcej o planach Tego Złego, jego filozofii itd. Ponadto postać dynamiczna to zawsze ciekawy przypadek, nie sądzicie? Potem mamy jeszcze Ottara - gościa z całkowicie innej części świata i odmiennej kultury. Idealny bohater do żartów na zasadzie "fish out of water" (ryba wyjęta z wody, czyli żarty oparte na wrzuceniu kogoś w obce środowisko), a także osoba, która daje świetną okazję do nawiązania nowego sojuszu. Ej, w końcu on był nauczycielem w Durmstrang, więc może wspomóc Zakon Lamorożca w przekonaniu skandynawskich magów do pomocy! Ponadto Ottar wprowadza powiew świeżości - czytelnik może dowiedzieć się czegoś nowego oraz poczuć, że świat magii jest duży i rozbudowany.


Bohaterowie to bardzo ważny element opowieści, ale i pretekst

Pretekst do wprowadzania kolejnych wątków oraz odkrywania przed czytelnikiem różnych aspektów historii czy nowych rejonów świata powieści. Na razie opuśćmy świat Harry'ego Pottera i przenieśmy się w nieco inne miejsce, może do "Typowego fantasy"? Każdy to zna, w drużynie jest człowiek, elf, krasnolud i może jakiś niziołek/ork/cokolwiek innego. Taki układ sprawia, że czytelnik ma okazję do poznania czterech różnych ras, a przy tym kultur, obszarów świata (jeśli każda rasa ma swoje ziemie), no i oczywiście ci bohaterowie reprezentują całkiem inne przekonania, inaczej patrzą na wydarzenia.

Spójrzcie na "Wiedźmina" - w skład drużyny z trzeciego tomu weszli wiedźmin Geralt, wychowana wśród driad łuczniczka Milva, poeta Jaskier - stary kumpel Geralta - Cahir, przedstawiciel "tych złych", który się nawrócił, cyrulik Regis (który, jak się okazuje, nie jest zwykłym człowiekiem) oraz nastoletnia rozbójniczka Angouleme. To banda całkowicie różnych osobowości, każdy przedstawia inną grupę, inny sposób walki, myślenia.

"Zwiadowcy"? Młody i bystry Will, doświadczony, ale i posępny Halt, Horace, który nie jest zwiadowcą a rycerzem, Alys - dyplomatka - Cassandra - księżniczka - i tak dalej,  i tak dalej.

Z przykładów mniej fantasy, a bardziej z realnego świata wezmę "Ranczo". Wybaczcie, ale nie siedzę za bardzo w temacie. W serialu mamy tak różnorodną grupę bohaterów, że każdy widz musi znaleźć kogoś, kogo polubi. Są typowe moczymordy z ławeczki, które raczą nas "filozoficznymi" tekstami oraz niejednokrotnie bawią. Jest "kółko" lokalnych kobiet biznesu, cwaniaczki, co dopchali się do polityki, pisarz, malarz, policjanci, księża, Amerykanka, która została wójtem, Włoszka, która wyszła za wcześniej wymienionego pisarza i pracuje w straży wiejskiej, trochę dzieci się przewija, młoda, bardzo porywcza psycholog, nastoletnia anarchistka... No tu się chyba wszystko znajdzie.


Czytelnik musi polubić bohaterów

Wiecie co? Bohater nie musi być dobry, by został pokochany przez odbiorców. Ba, on nawet nie musi być miły! Postaci mają być przede wszystkim jakieś. Co z tego, że protagonistka jest ładna, zgrabna, ma błękitne oczy, duże piersi i złote włosy do pasa, jak czytelnik ma to w głębokim poważaniu? Czy komukolwiek zrobi różnicę, jeśli bohater zamiast czarnych włosów będzie miał brązowe? Nie, odbiorcę naprawdę nie obchodzi wygląd postaci (chyba że to film). Jeśli nie opiszecie, że ktoś jest piękny, ale przy okazji nic nie wspomnicie, że jest brzydki, to czytelnicy wyobrażą sobie tę postać tak, jak będzie im wygodnie. Jeśli to gość, którego lubią, pewnie w ich oczach będzie przystojny.

Liczy się przede wszystkim głębia. Charakter, jakikolwiek by on był, musi być dobrze napisany i wiarygodny. Bohater musi działać, nie może siedzieć na tyłku przez połowę powieści. Oczywiście nie mówię, by w ogóle na wyglądzie się nie skupiać, on też jest ważny, ale nie kosztem charakteru! Ponadto warto robić pod tym względem grupę różnorodną - to zaowocuje mnóstwem okazji. Jak macie dwie postaci wyznające przeciwstawne wartości, to na tej podstawie możecie zrobić masę żartów, głębokich, emocjonalnych dialogów, wewnętrznych dylematów oraz wątków pobocznych. Im więcej różnorodnych umiejętności, sposobów myślenia oraz odmiennych historii pojawi się na kartach powieści, tym większa szansa, że czytelnik znajdzie swojego faworyta, a autor będzie miał taki ogrom możliwości, że głowa mała.


Pułapka "nadgorliwego narratora"

Znacie książki, w których zaraz po pokazaniu nowej postaci autor poświęca pięć stron, by opowiedzieć jej historię? A ja się pytam - PO CO? Jak od razu odkryjecie przed czytelnikiem wszystkie karty, to nie będzie zabawy. Najpierw ów bohater może opowiedzieć pozostałym pobieżnie swoją historię oraz jak znalazł się w tym miejscu, gdzie go znaleźli. Później może nadarzyć się dobra okazja na rozmowę z innym człekiem na temat rodziny. Gdzieś tam indziej drużyna minie jakieś miasto, a ten bohater krzyknie, że to tu się wychował i opowie o swoim dzieciństwie. A jeszcze później może wyjść na jaw, że ta postać miała mroczny epizod w swoich życiu, kiedy zrobiła wiele złego.

Nie wszystko na raz, odkrywajcie postać po trochu, nadając jej coraz większej głębi. Z każdym dobrze poprowadzonym wątkiem czytelnik przywiąże się do niej jeszcze bardziej.


Co za dużo, tu nie zdrowo

Czyli zrób tylu bohaterów, ilu potrzebujesz. Lepiej mieć trójkę świetnych postaci niż dwudziestkę nijakich. To chyba też dobry moment, bym wytłumaczyła pewien podział.

Bohaterowie pierwszoplanowi, czyli główni. Zwani również protagonistami. To oni są w centrum wydarzeń i im czytelnik towarzyszy najczęściej. Powinni być osią napędową historii, a także osobami, które najbardziej zapadną w pamięć i które da się szczerze polubić. Główni bohaterowie to wiedźmin Geralt, zwiadowca Will, Harry Potter (eee, co ja mówiłam o tym, że czytelnicy muszą bohatera szczerze lubić?), Bella ze Zmierzchu czy avatar Aang. I od razu mówię, że głównych bohaterów może być kilku (choćby Gra o Tron).

Antagonista, czyli druga bardzo ważna postać. To ten zły (choć niekoniecznie musi być faktycznie zły), przeciwnik protagonisty. Bywa i tak, że jest traktowany na równi z głównym bohaterem, samemu stojąc na pierwszym planie. Antagonista powinien napędzać historię od drugiej strony, dawać innym bohaterom motywację do działania, psuć ich plany i samemu coś robić, a nie tylko być złośliwym.

Bohaterowie drugoplanowi - przydupasy głównego bohatera, jak zwykłam mawiać, choć nie zawsze. Występują w większości wątków, ale czasami mogą zejść na dalszy plan. Autor powinien poświęcić im sporo uwagi, bo oni także będą pojawiać się bardzo często, więc czytelnik powinien ich co najmniej akceptować. Drugoplanowcy to np. drużyna Geralta z "Chrztu Ognia", Halt, Hermiona i Ron, Zmierzchowy Edek czy drużyna avatara (Katara, Sokka, Toph i Zuko). Bohaterowie drugoplanowi mogą być także głównymi pomocnikami antagonisty albo zupełnie oddzielnymi postaciami z innymi wątkami, ale po prostu pojawiają się często, są rozbudowani i mają realny wpływ na historię.

Bohaterowie trzecioplanowi - czyli ci, którzy nie pojawiają się tak często, ale wciąż jakoś wpływają na opowieść. Tu można zaliczyć nauczycieli z Hogwartu, rodzinkę Cullenów, Azulę - siostrę Zuko - czy zwiadowcę Gilana.

Bohaterowie epizodyczni - pojawiają się, ale zaraz potem znikają. To wszyscy ludzie z tła, czyli np. jakiś sprzedawca, który wystąpi w jakiejś scenie albo jednorazowy przeciwnik.


Podsumowując

Nie bójcie się eksperymentować! Zróbcie bohaterów o przeróżnych poglądach, sposobach bycia i odmiennych umiejętnościach. Ponadto pozwólcie im samemu przedstawiać swoje racje, nie używajcie nadgorliwego narratora, który od razu wszystko wytłumaczy. Bohaterowie muszą mieć swoją historię, swoje miejsce w drużynie i jakiś własny wątek. Ponadto powinni wchodzić ze sobą w interakcję czy to wyśmiewając się wzajemnie, obrażając, czy dyskutując o wspólnych zainteresowaniach. 

Nie bójcie się też robić bohaterów odmiennych fizycznie. Sama w rpg kocham odgrywać postaci w jakiś sposób niepełnosprawne, głównie ślepe albo nieme. Czemu? Bo to fantastycznie urozmaica rozgrywkę i sprawia, że muszę kombinować, w jaki sposób zdobyć albo przekazać innym informacje. W "Grze o Tron" ulubieńcem widzów jest karzeł! Książę Zuko miał paskudną bliznę po oparzeniu na niemal pół twarzy, a moim zdaniem to dodawało mu "tego czegoś". Samuel Tarly (również Gra o Tron) był gruby i niezdarny, ale przy tym bardzo bystry i po prostu sympatyczny. Will Treaty to rudy kurdupel, ale i tak wszyscy go uwielbiają.

Do tego idealnie sprawdzi się wrzucenie do drużyny bohaterów, którzy są przedstawicielami różnych grup. Człowiek, elf i krasnolud? Popularna, piękna aktorka, sportowiec, który trafił na wózek i menel spod Biedry? Paladyn, nekromanta i bliźniak Tego Złego? Po prostu wymyślcie powód, dla którego te postaci mogłyby razem działać i zmuście ich do współpracy. Wspólny cel tworzy więzi między ludźmi, a dzięki temu nawet skrajnie różnorodna drużyna może zostać przyjaciółmi do końca życia.

Continue Reading

You'll Also Like

2.9K 827 111
----- Szukacie zdjęcia na profilowe, tło i nie możecie znaleźć? Nie masz nawet czasu na zrobienie? 𝐁𝐋𝐔𝐄 𝐃𝐀𝐈𝐒𝐈𝐄𝐒- ta książka jest dla cie...
575K 52.7K 200
Zbiór rozmów bohaterów z serii książek "Zwiadowcy" (czasami z "Drużyny", ale rzadko) przepełnione: ✔humorem, ✔miłością do kawy, ✔zielenią peleryn, ...
54.6K 1.6K 18
Książka dla osób początkujących z tym tematem, dlatego !!Homofobiczne komentarze będą usuwane!! - jednak mi się nie chce czytać tych wszystkich wypo...
14.1K 1.4K 25
Lovino nigdy nie pałał ogromną miłością do lata. Oczywiście cieszył się, że nie musi chodzić do szkoły, jednak na myśl o wszechobecnych komarach i ok...