Lunatyk Kocha Czekoladę

By annelissemarie

202K 13K 3.2K

Lunatyk kocha czekoladę. Od zawsze. Wiedzą to wszyscy, w szczególności jego przyjaciele. W szczególności Hunc... More

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
🌟1000🌟
MARATON
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział na PRIMA APRILIS
Rozdział WYJAŚNIENIE
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział?
Rozdział 39 i 3/4

Rozdział 5

7.9K 449 238
By annelissemarie

Już w korytarzu dołączyłam do Petera i McGonagall. Profesorka zaprowadziła nas przed portret Grubej Damy. Wypowiedziała hasło (nieśmiałki) i weszliśmy. Pokój wspólny Gryffindoru był prześliczny. Na dębowej podłodze leżał czerwono-złoty dywan. Stały na nim okrągłe stoliczki, a przy nich czerwone fotele i pufy. Ściany ozdobione były gobelinami z herbem Gryffindoru oraz najróżniejszymi obrazami. Przy jednej z nich stał wielki kominek w którym trzaskały wesoło drewienka, a przed nim kanapa, również czerwona. W pokoju było wiele złotych zdobień, szczególnie kominek wydawał się cały błyszczeć od licznych złotych akcentów. McGonagall wskazała nam nasze dormitoria. Drzwi oznaczone były plakietkami z herbem Gryffindorru oraz klasą. Pod nią były kolejne plakietki z nazwiskami, najprawdopodobniej zamieszkujących w nich uczniów. Zaraz przy schodach, drzwi oznaczone były Klasą IV, następnie Klasą III, Klasą II, i w końcu Klasą I. Weszłam. Pierwsze co zobaczyłam, to dwa łóżka z kolumienkami i bordowymi zasłonkami. Między łóżkami było okno, pod nim dwie szafki nocne, na których stały lampki ze złotymi abażurami. Ściana z oknem była półokrągła. Domyśliłem się że pokoje są usytuowane w jednej z licznych wież. Przy jednej z nie-półokrągłych ścian stała duża szafa. Zauważyłam że Lilly sprytnie zajęła łóżko tuż przy niej. W pokoju były jeszcze jedne drzwi, pewnie prowadzące do łazienki. Stały jeszcze dwa fotele, widziałam takie w Pokoju Wspólnym, oraz śliczny rzeźbiony stoliczek. Chcąc nie chcąc, zajęłam drugie łóżko. Zajęłam się tą samą żeczą co Lily, czyli wypakowywaniem bagażu, oraz luźną pogawędką z Lily. Wszystkie ubrania wrzuciłam do mojej części szafy. Nie miałam zamiaru ich układać. Jedyne co zrobiłam, to zawiesiłam na wieszaku moje szaty oraz kurtkę. Po różnych innych sprawach organizacyjnych, zasnęłam.
Obudziłam się dość wcześnie. Bardzo wcześnie, bo było jeszcze ciemno. To dziwne, czyżby to wpływ nowego miejsca? Odsunęłam bordową zasłonkę mojego łóżka, Przysięgłabym że usłyszałam wcześniej szczęknięcie drzwi. Popatrzyłam na zegarek. Była... 21:30. To znaczy że spałam całe pół godziny. Nagle, obok szafki nocnej zauważyłam rozczochraną głowę. Wydałam z siebie pisk, wzięłam najbliższą żecz obok siebie - dziewięćset czterdziesto pięcio stronowy Poradnik Transmutacji, i bez namysłu trzasnęłam głowę... W głowę. Wydaje mi się że musiałam to zrobić dość mocno, bo rozległ się trzask, oraz głośne Ałaaa. Natychmiast odsłoniła się reszta ciała intruza i zobaczyłam ze był nim nie kto inny jak kochany James Potter.

— Zgłupiałeś do reszty!? Co ty tu robisz o tej porze? I dlaczego do cholery widziałam przez chwilę tylko twoją głowę?

— A ty nie jesteś lepsza! Czemu walnęłas mnie tą cegłą?! — James rozmasowywać sobie głowę ręką. — Chciałem cię tylko zaprosić do naszego dormitorium na wieczorek zapoznawczy!

— To czemu nie obudziłeś Lily tylko mnie? — Zapytałam oburzona.

— Bo ona jest sztywna i nudna... Poza tym naskarżyła by się McGonagall. Musiałem iść po poręczy żeby tu się w ogóle dostać, na te schody nałożone jest zabezpieczenie. To idziesz czy wolisz tu zostać?

— Idę, idę. Na pewno nie budzić Lily? To nie fair że idę tylko ja.

— Ćśśś... Obudzisz cały Hogwart jak będziesz tyle gadać.

Wyszliśmy z naszego dormitorium skierowaliśmy się szybko w kierunku schodów. Ja zeszłam normalnie, Potter zjechał po poręczy. W Pokoju Wspólnym na szczęście nie było nikogo. Dotarliśmy do dormitorium chłopców. Weszłam tam za Jamesem. W pokoju panował istny bałagan. Wszędzie leżały porozwalany ciuchy. Ogólnie ich dormitorium poza liczbą łóżek nie różniło się niczym od naszego. No i miało dwa okna. Reszta chłopaków siedziała przy identycznym jak nasz stoliku, jedynie Remus siedział na swoim łóżku i coś czytał. James także usiadł na swoim łóżku. Widziałam że na stoliku stały rożne słodycze. Kiedy weszłam wszyscy spojrzeli na mnie. James stanął na swoim łóżku i zaczął mówić.

— Witam was, panie i panowie na pierwszym wieczorku zapoznawczym jaki zorganizowaliśmy. Życzę miłej zabawy. — I usiadł.

— Czy mógłby ktoś łaskawie mi wytłumaczyć o co tu chodzi? — Zapytałam lekko zdenerwowana.

— To co słyszałaś. — James wzruszył ramionami. — Będziemy się zapoznawać.

— Skoro mamy się zapoznawać to czemu nie chciałeś wziąć Lily? — Zaczynałam się denerwować na prawdę.

— Właśnie Jamesiku. — Tym razem odezwał się Syriusz. — Poszedłeś jak sam mówiłeś po Lily i Clarę, wróciłeś z jedną drugą. Muszę ci obciąć pensję do połowy. — Chłopak uśmiechnął się zawadiacko.

— Połowa z zera to dalej zero, Syriuszku.

— Skoro to wieczorek zapoznawczy to może się spróbujemy zapoznać? — Tym razem ja się wtrąciłam.

— No dobrze, ty pierwsza.

Dalszy czas upłynął nam na bardzo przyjemnej rozmowie. Dowiedziałam się z niej że James posiada Pelerynę Niewidkę i że ukrywał spod nią, dlatego widziałam tylko jego głowę. W pewnym momencie poczułam że mi zimno, i że zaraz kichnę.

Apsik! — Aż zadrżałam. — Brr...

— Clara, czemu ty stoisz? I jeszcze w samej piżamie, przeziębisz się. — Remus miał rację. Nadal stałam oparta o ścianę, w samej piżamie na krótki rękaw. — Choć tutaj, dam ci koc.

Posłusznie usiadłam na łóżku Lupina. Dał mi koc. Potem rozmawialiśmy nadal, temat to dalej było nasze pochodzenie, co lubimy robić i gdzie mieszkamy. Coraz bardziej chciało mi się spać. W końcu nie wytrzymałam i przymknęlam oczy. Myślałam że zasnęłam tylko na chwilkę, jednak kiedy się obudziłam było już jasno. Usiadłam i przeciągnęłam się. Z zamkniętymi nadal oczami wstałam z łóżka. Wtedy otworzyłam oczy. Nie byłam jednak w swoim dormitorium. Stały tu cztery łóżka. Na trzech z nich spało sobie spokojnie trzech chłopaków. Natomiast pod kocem, na dwóch złączonych fotelach, leżał Czwarty z nich.
Merlinie, musiałam wczoraj zasnąć w ich dormitorium. — Pomyślałam. Spojrzałam jeszcze raz na chłopaka leżącego na fotelu. — Wtedy przypomniałam sobie o czymś. Wyszłam cicho z ich dormitorium i udałam się do mojego. Na szczęście w Pokoju Wspólnym nikogo jeszcze nie było. Gdy weszłam do pokoju, Lilly jeszcze spała. Wzięłam szybko ubrania i poszłam do łazienki się przebrać. Zaczęłam szukać w swoim kufrze apteczki. Wiedziałam że się przyda. Miałam w niej różne eliksiry, między innymi eliksir na ból głowy, eliksir na tamowanie krwi i różne inne rzeczy takie jak dyptam albo opatrunki.
Tak, to jest to. — wzięłam eliksir przeciwbólowy oraz moją różdżkę i wróciłam do pokoju chłopaków. Spojrzałam na zegarek stojący na szafce Petera.
Siódma trzydzieści. Mam nadzieję że lubią wczesne pobudki.
Podeszłam do pierwszego łóżka. Leżał na nim Syriusz. Jego czarne włosy wprost idealnie kontrastowały z poduszką. Miał lekko uchylone usta. Wyglądał słodko kiedy spał.

— Hej, Syriusz! To ja! — krzyknęłam. O dziwo, nikt nawet nie drgnął. Wpadłam na lepszy pomysł. Wzięłam dzbanek z wodą stojący na parapecie. Podeszłam znowu do łóżka czarnowłosego i jednym przechyleniem dzbanka, wylałam calutką wodę na chłopaka. W tym momencie idealnym rozwiązaniem byłoby obudzenie innych, aby i oni popatrzyli na tę piękną scenę, lecz nie musiałam tego robić. Black natychmiast zerwał się z miejsca i stanął przy łóżku patrząc na mnie, nadal trzymającą dzbanek w ręku. Zaczęłam się głośno śmiać.

— ZABIJĘ CIĘ CLARA, PO PROSTU ZABIJĘ!

Jedynym mądrym rozwiązaniem w ty momencie byłoby zwiewać, ale ja zrobiłam coś innego. Natychmiast wzięłam drugi dzbanek i wylałam kolejną porcję wody na nadal śpiącego obok Petera.

— CO SIĘ DZIEJE? CLARA CO TY ROBISZ?

— Budzę was! Nie widać?

W tym momencie obudzili się także James i Remus. Oni natomiast zaczęli  tarzać się po podłodze dusząc się ze śmiechu.

— CZY TY MYŚLISZ ŻE TO JEDT ŚMIESZNE!?

— ZRUJNOWAŁAŚ MI FRYZURĘ!

— DLACZEGO NIE MOGŁAŚ TEGO ZROBIĆ NORMALNIE?

— ZRUJNOWAŁAŚ MI FRYZURĘ!!!

— CLARA ZABIJĘ CIĘ!

Mam nadzieję że nie obudzą reszty Hogwartu.

— Nie zabijajcie mnie, proszę! — uklękłam przed Syriuszem i złożyłam ręce w błagalnym geście. — Chyba nie chcecie trafić do Azkabanu?

Syriusz z zaciśniętymi zębami spojrzał na mnie, a potem na dalej zwijających się ze śmiechu chłopaków.

— Teraz idę się osuszyć. Za to ty, Dodderidge teraz powinnaś przepraszać Remusa za to że wykopałaś go z jego własnego łóżka.
Wstałam z podłogi.

— Nie pozwalaj sobie Syriusz. Po nazwisku to po pysku. Wyglądasz jakbyś miał temperaturę. — Przyłożyłam swoją dłoń do jego czoła.

— Tak, to na pewno gorączka. — W tym  momencie trzepnęłam go ręką w czoło. Stał jeszcze chwilę zdezorientowany tym co się stało. Natomiast reszta chłopaków zaczęła się  znowu śmiać.

— Gdyby nie mój honor Gryfona to oddałbym ci, jednak dziewczyn nie biję. — Dalej zły ruszył w stronę łazienki.

— Ała, ale mnie boli szyja. — Jęknął Remus.

— Wiedziałam że tak będzie. Przyniosłam ci eliksir przeciwbólowy. — podałam mu fiolkę.
Zdziwiony przyjął ją i wypił. Uśmiechnął się do mnie.

— Dzięki. Teraz zupełnie nie żałuję że spałaś w moim łóżku.

— A wcześniej żałowałeś? — Teraz odezwał się Potter. — siedziałeś nad nią jakąś godzinę przyglądając się jej i zastanawiając się czy położyć się obok czy spać w fotelu.
James wyszczerzył się. Remus zaczerwienił się i spuścił wzrok.

— Po prostu gadaliśmy jeszcze, a ja nie wiedziałem czy ją budzić czy zostawić w spokoju.

— Hej! Ja tu jestem! — widziałam że ten temat nie jest na rękę dla Lupina, więc szybko zaczęłam mówić o czymś innym. — A tak wogóle to wiecie może o której śniadanie?

— Dzisiaj jest?

— Wtorek. — odpowiedziałam. Zauważyłam że Remus przegryzł wargę.

— A więc o ósmej. Czyli za dziesięć minut! Syriusz wyłaź z tamtąd natychmiast! — Potter zaczął dobijać się do drzwi.

W tym czasie Lupin wyjął czarną książkę z kufra i zaczął przewracać strony. Zatrzymał się na jednej i pobladł lekko. Znowu przegryzł wargę. Zatrzasnął książkę i schował ją z powrotem do kufra. Wtedy wyszedł Syriusz. Miał perfekcyjnie ułożone włosy, perfekcyjnie zawiązany krawat, perfekcyjnie ułożoną koszulę oraz perfekcyjnie założone skarpetki. Szkoda tylko że jedna była czerwona a druga szara.

— Syriuszu. — zachichotałam. — Coś ci nie wyszło.

Wskazałam na jego stopy. Wzruszył ramionami.

— To najnowszy krzyk mody. Prosto z francuskich wybiegów.

Continue Reading

You'll Also Like

2.3K 170 32
Wszystko zaczęło się od tego, iż Zeus podarował Hekate jej własny wszechświat. Wszechświat zwany innoświatem, tudzież wymiarem Magix. Z tejże okazji...
20.4K 1.7K 19
Draco kocha syna ponad wszystko. Dlatego, kiedy była żona planuje odebrać mu dziecko, Draco zwraca się o pomoc do ostatniej osoby, o której by pomyśl...
907 98 18
Dick Grayson już dawno porzucił strój Robina. Teraz próbuje ułożyć swoje życie na nowo z dala od Gotham i superbohaterskich akcji jako policyjny dete...
16.2K 579 16
Ta opowieść o Scarlett Gilbert którą po wypadku rodziców i rodzeństwa wyjeżdża. Po trzech latach wraca do Mystic Falls. Co jeśli jej rodzeństwo tak n...