/ Perspektywa Olgi /
Przetarłam zaspane oczy, leniwie wstałam z łóżka, od razu sięgając z nocnej szafki telefon, o dziwo żadnych wiadomości od innych, obudziłam się dwadzieścia minut po szóstej.
Podeszłam do szafy, gdzie sięgnęłam zieloną luźną bluzkę na krótkim rękawku, czarne rurki i uszykowałam cienką bluzę do szkoły. Poszłam do łazienki, gdzie po porannej wizycie w toalecie założyłam ubranie. Wzięłam z szafki telefon i torbę, w której już miałam część książek spakowane. Zawiesiłam torbę na krześle w salonie, po czym poszłam przyszykować sobie śniadanie, kiedy zrobiłam sobie płatki i poszłam usiąść na kanapie, usłyszałam z kieszeni dzwonek telefonu.
- Tak Kas? - powiedziałam przez telefon z zapchaną buzią płatkami.
- Wiesz, trochę nietypowe pytanie - zaśmiał się do słuchawki telefonu - dałabyś mi papier?
Roześmiałam się na cały głos, dusząc się płatkami, moja reakcja go też rozśmieszyła.
- A jeżeli zrzucę ci papier przez balkon, będzie się liczyć? - powiedziałam, ciągle będąc roześmiana, udając się do łazienki po jedną rolkę papieru.
- Będę czekać na balkonie - powiedział rozłączając się.
No nie powiem, fajny sąsiad. Wykorzystując to, że mieszkam nad nim, skierowałam się na balkon, po czym wychyliłam się za murek, spojrzałam w dół, gdzie znajdował się balkon kolegi.
- Możesz rzucać - powiedział rozbawiony, zrzuciłam w jego stronę rolkę papieru - dzięki, będę dłużny - powiedział i zniknął niemal natychmiast.
Poszłam kontynuować swoje śniadanie, oglądając wiadomości i pogodę na cały tydzień. Wiem, że pogoda i tak się zmieni w ciągu czasu. Wstałam z kanapy, kierując się do wyjścia, biorąc po drodze torbę i odkładając miskę po płatkach do zlewu. Zamknęłam po sobie drzwi na klucz i poszłam na dół, by wyjść z kamienicy. Zaciekawiło mnie co stało się Kastielowi, kiedy zeszłam o jedno piętro w dół, Kastiel wychodził z własnego mieszkania.
- Ooo, to ty - powiedział ze swoim typowym uśmiechem - dzięki jeszcze raz za papier.
- Nie ma za co - powiedziałam.
- Jak idziesz do szkoły, to możemy iść razem - powiedział, zamykając własne mieszkanie, kierując się na dół, dołączyłam do niego, wychodząc z kamienicy.
- Od kiedy systematycznie chodzisz do szkoły? - spytałam się lekko zaskoczona.
- Wyzwanie ciągle jest aktualne, no wiesz, kiedy mieliśmy piknik dostałem wyzwanie od Lysandra.
- Aaa, przypominam sobie - powiedziałam do niego.
- No, ja sobie przypomnę twoją role - powiedział rozbawiony - nie musiałaś udawać małpy, ty już nią jesteś - powiedział z głośnym śmiechem.
- T-ty - powiedziałam zdenerwowana i uderzyłam go w ramie, a od jeszcze bardziej się śmiał.
Kiedy dochodziliśmy do szkoły zauważyłam przy murku opierającego się Kentina, nie chciałam z nim w ogóle rozmawiać, tym bardziej go widzieć.
Kiedy coraz bliżej znajdowałam się wejścia tej szkoły, tym bardziej chciałam stamtąd odejść.
- Hej, Olga - powiedział Kentin, który podszedł do mnie szybkim krokiem, co spowodowało, że to ja się cofnęłam - j-ja... Moglibyśmy porozmawiać? - spytał się, kiedy Kastiel zaczął go mierzyć wzrokiem, po czym spojrzał na mnie.
- W-wiesz, p-po tym, co się wydarzyło to nie bardzo - wydukałam, omijając jego wzroku.
- Proszę, to nie musi być tutaj, możemy w szkole - zarzucił.
- O-okej - powiedziałam nie chętnie - ale chce, żeby Kastiel był blisko mnie - powiedziałam, po czym spojrzałam na Kastiela, który posłał groźne spojrzenie do Kentina.
Usiadłam z Kentinem na ławce, która znajdowała się na dziedzińcu szkoły, Kastiel usiadł przy drzewie nie daleko od nas, czułam się przy nim trochę... niepewnie.
- Ja chciałem za to wszystko przeprosić - powiedział patrząc na swoje buty lekko przygarbiony - kiedy wyjechałaś z Rennes, poczułem się naprawdę... Jak to ująć...
- Załamany? - spytałam.
- Dokładnie... I nawet lekko zły, pierw na ciebie - powiedział w moją stronę - ale po tym w parku, zrozumiałem, że to wszystko to moja wina, czy to, że w ogóle wyjechałaś to też moja wina? - spytał się smutny.
- N-nie, to nie twoja wina - powiedziałam szybko, wymachując rękoma.
- Wiem, że w tej kwestii nie powiesz mi prawdy - powiedział, ciągle nie patrząc na mnie. Wzdychnęłam na głos, spojrzałam na Kastiela, który słuchał muzyki z telefonu na swoich słuchawkach.
- Przeprowadziłam się bo miałam taką okazję - powiedziałam z zestresowanym głosem - chciałam po prostu wszystko zacząć od nowa.
- Czyli to przez mnie - parsknął pod nosem.
- Nie - powiedziałam bezsilna - po co miałabym cię kłamać, byłeś moim najlepszym przyjacielem, który no... Popełnił kilka błędów, a to...
- Jak byłem twoim najlepszym przyjacielem, to mam jeszcze szanse to naprawić? - powiedział smutnym głosem, przerywając mi moją wypowiedz. Pomyślałam nad tym, p-powinno się wybaczać, ale...
- Nie wiem... Chce jeszcze tutaj sobie poukładać wszystko... - powiedziałam, nerwowo bawiąc się kawałkiem bluzy - Ale jak sobie poukładam, to obiecuje, że to ja napiszę pierwsza - powiedziałam z uśmiechem, wtedy spojrzał na mnie zdziwiony, po czym też się uśmiechnął.
- Będę już iść - powiedział wstając - ale wierzę, że jakoś to wyjdzie - powiedział z uśmiechem i również wstałam.
Poszedł w kierunku wyjścia szkoły a ja podeszłam do Kastiela, który miał zamknięte oczy i słuchawki w uszach, usiadłam koło niego, sięgając z torby szkicownik, zaczęłam szkicować jego pozę wraz z jego detalami, nagle poczułam, jak ktoś za mną usiadł i oparł się swoimi plecami o moje. Odwróciłam się na tyle, by tylko zobaczyć kto za mną usiadł.
- H-hej Lys - powiedziałam w jego stronę.
- Hej - powiedział.
- Coś się stało? - spytałam się lekko zmartwiona.
- Nie, po prostu - westchnął - nie mam pomysłu na piosenkę.
- Brak inspiracji?
- Dokładnie - powiedział.
- Może... Posłuchaj jakiś innych piosenek? - zarzuciłam.
- Potrzebuje czegoś, co nie jest związane z muzyką, kiedy będę inspirować się kimś innym z piosenki, to nie będzie zbytnio oryginalne.
- Nudziło ci się - wtrącił się Kastiel, który spojrzał na mój szkicownik, zaśmiałam się nerwowo - jak szukasz inspiracji, to może rysunki Olgi się nadadzą.
- M-moje? - powiedziałam zdziwiona.
- Dobry pomysł, masz może rysunki, które jeszcze nie oglądałem? - spytał się Lysander.
- T-tak, ale w domu - powiedziałam.
- To może dzisiaj z Lysandrem wpadniemy - powiedział Kastiel wstając z trawnika - pewnie i tak nic nie robisz po szkole.
- O-oki - zgodziłam się - a, na kiedy potrzebujecie piosenki?
- Na rozpoczęcie lata, szkolna impreza na sali gimnastycznej na koniec roku szkolnego - powiedział Kastiel.
- Przecież to oczywiste, że rozpoczęcie lata to samo co koniec roku szkolnego - powiedziałam.
/ Ogłoszonka /
Co we mnie wstąpiło? Dzisiaj rozdział? Ale jak? A tak, że napisałam to wszystko dzisiaj, tak nagle mnie wzięło.
Chcecie częściej rozdziały? Czy chcecie z większym przedziałem czasowym?
Ale to wszystko przez was xD Daliście mi takiego powera że poczułam jakby prąd mnie popieścił xD Jeszcze tyle wyświetleń tej książki *^* ja wam dziękuje bo to dzięki WAM. I kropka.
Jak książka dojdzie do 10k wyświetleń zrobię po prostu rozdziały specjalne. Co myślicie o tym by wprowadzić postacie z słodkiego flirtu w miejsce apokalipsy zombie?
- Że co?! - krzyknął Nataniel.
- To teraz wybór czytelników, cichaj.