Fanboy ✿ ChanBaek/KaiBaek

By illuminatibae

196K 22.5K 22.2K

Wyobraźcie sobie, że wasze największe marzenie właśnie się spełnia... Tak właśnie czuje się Byun Baekhyun - t... More

Prolog
#1 Numer 126
#2 Notatnik
#3 Dzień pierwszy: Raper
#4 Dzień drugi: Ogr i książę
#5 Dzień trzeci: Olbrzymi idiota
#6 Dzień czwarty: Zazdrosny Idiota
#7 Dzień piąty: Piątek w dormie
#8 Dzień szósty: Trzeźwy idiota
#9 Dzień siódmy: Cham i prostak
# 10 Dzień ósmy: Pierwszy prawie-pocałunek
#11 Dzień dziewiąty: Superplan
#12 Dzień dziesiąty: Randka i drugi prawie-pocałunek
#13 Dzień jedenasty: Lunapark
#14 Dzień dwunasty: Smutek smakujący watą cukrową
#15 Dzień trzynasty: Spacer i trzeci prawie-pocałunek
15 faktów o mnie
#17 Powrót
#18 Urodzinowa niespodzianka
Epilog

#16 Dzień czternasty: Pożegnalne przyjęcie

7.7K 988 795
By illuminatibae

To dzisiaj.

Ostatni dzień mojego pobytu w dormie.

Noc spędziłem w pokoju Kaia i Kyungsoo, gdyż Kim uważał, że Chanyeol z pewnością popsuje mi humor, a w efekcie znów zostanę bez miejsca do spania. Nie miałem siły się z nim spierać, więc po prostu przystałem na tę propozycję. Teraz, kiedy wiem, że Yeol ma względem mnie uczciwe zamiary, przestaję się denerwować sprawami Kaia. Jest dobrze, dopóki trzymam go na dystans.

W kuchni wszyscy witają mnie smutnymi uśmiechami.

- Nie wyobrażam sobie, że już jutro cię z nami nie będzie - mówi Junmyeon, a mi robi się ciepło w środku. Nawet nie przypuszczałem, że mnie polubią. To zabawne móc nazwać kogoś, kto do niedawna był dla ciebie tak nieosiągalny przyjacielem.

Gdyby kilka lat temu ktoś powiedział mi, że będę siedzieć przy jednym stole z ludźmi, których plakaty wiszą na moich ścianach, uznałbym go za szaleńca. To nadal do mnie nie dociera, ale myślę, że tak po prostu miało być. Miałem uświadomić sobie przewagę wartości przyjaciół nad idolami. Można lubić kogoś za muzykę, którą tworzy i osobowość, którą przestawia przed innymi, ale kochać, można tylko znając jego prawdziwe wnętrze. Bez fałszywej otoczki i sztuczności.

- Racja, będzie nam cię brakowało - dodaje Kyungsoo, uśmiechając się ciepło.

Czuję, że wystarczy jeszcze chwila ckliwych wyznań, a z moich oczu naprawdę popłyną łzy.

- Zawsze możecie mnie odwiedzić - uśmiecham się, choć w efekcie mój uśmiech jest krzywy i wymuszony.

Nie chcę ich opuszczać. Przez te dwa tygodnie poczułem się tak, jakbyśmy razem tworzyli rodzinę z troskliwym liderem na czele. Nie wyobrażam sobie dnia bez wspólnego śniadania z nimi, bez żartów Xiumina i Chena oraz szczerych rozmowach z Kyungsoo. Wiem jednak, że moje miejsce jest w mojej rodzinnej miejscowości, gdzie z pewnością czeka już na mnie mama. Zastanawiam się czy będę miał kiedyś możliwość, by spotkać ich ponownie. Paradoksalnie teraz, gdy są moimi przyjaciółmi, chęć zobaczenia ich będzie jeszcze większa, niż wtedy, kiedy znałem ich tylko jako artystów. Zabawne jak szybko niektóre sprawy potrafią się komplikować.

Po śniadaniu leniwie spędzam czas z Sehunem, Suho i Layem, grając w Monopoly, a następnie całą dziewiątką wyruszamy na miasto z zamiarem zjedzenia obiadu w jakimś dobrym lokalu. Wybór pada na bar sushi, gdzie jakimś cudem siadam obok Chanyeola. Dziwię się, że umyka to uwadze Jongina, lecz skłamałbym, mówiąc, że mnie to nie cieszy.

Park wygląda na milczącego i zamyślonego. Zastanawiam się jaki jest powód jego kiepskiego nastroju. Nie mam jednak odwagi, by zapytać wprost, przy pozostałych członkach. Z całą pewnością już dawno wyczuli pomiędzy nami chemię, ale i tak powinniśmy im oszczędzić prywatnych rozmów.

Po obiedzie postanawiam zaszyć się z Chanyeolem w pokoju. Z jednej strony po to, by zapytać o jego kwaśny humor, z drugiej jednak, by nacieszyć się nim przed jutrzejszym wyjazdem. Skłamałbym mówiąc, że jest mi obojętny.

- Coś się stało? - pytam od razu, gdy oboje przekraczamy próg.

Zdejmuje z siebie bluzę i zastępuje ją zwiewną koszulką. Krople deszczu rytmicznie uderzają o parapet, gdy w końcu odwraca się w moją stronę i nikle uśmiecha.

- Nic, księżniczko. Nie martw się.

Księżniczko. To urocze przezwisko z pewnością będzie prześladowało mnie w snach, przypominając o pierwszej chwili, w której poczułem się naprawdę jak księżniczka.

- Jesteś smutny? - pytam odkrywczo, siadając na swoim łóżku.

Łóżku, które już niedługo opuszczę, powracając do swojego własnego. Nie jestem w stanie stwierdzić, które z nich jest lepsze.

Chanyeol wzdycha, po czym podchodzi do mnie. Siada tuż obok i bierze moje dłonie w swoje. Wygląda jakby chciał coś powiedzieć, lecz z jego ust nie wydostają się żadne słowa. Zaczynam się niepokoić. Przygotowuję się na poważną rozmowę, lecz nie mam pojęcia na jaki temat będzie ona prowadzona. Nie lubię poważnych rozmów. Wolę te beztroskie, przy których nie muszę się stresować i pilnować wszystkiego, co zamierzam powiedzieć.

- A jaki mam niby być, wiedząc, że już jutro cię tu nie będzie? - pyta, uśmiechając się smutno, a ja po raz pierwszy czuję tak wielką mieszaninę uczuć.

Jest mi szkoda Chanyeola, choć jednocześnie jestem zły za to, że wcześniej nawet nie wykorzystał naszego wspólnego czasu, obrażając się. Jestem też dumny z tego, że w końcu nauczył się mówić o swoich emocjach i szczęśliwy, bo mam żywy dowód na to, że ja również nie jestem mu obojętny.

- Channie - szepczę i kładę dłoń na jego policzku. Z trudem powstrzymuję łapiący mnie za gardło płacz. - Ja również będę za tobą tęsknił. Nawet nie wiesz jak bardzo.

Uśmiecha się. Tym razem mniej smutno. Jest w nim więcej entuzjazmu.

- Zapisałem ci mój numer w telefonie - mruczy cicho, a na jego policzkach mienią się wstydliwe rumieńce. Pierwszy raz widzę, jak się rumieni. - Możesz czasem... zadzwonić... albo coś.

Tym razem to ja się uśmiecham. Nie znałem go od tej strony.

- W moim telefonie? Myślałem, że przeglądasz tylko mojego laptopa - śmieję się, lecz wyczuwając, że żart jest wyjątkowo nietrafiony, dodaję. - Jasne, zadzwonię.

Przez dłuższą chwilę po prostu siedzimy, a moje dłonie znajdują się w uścisku dłoni Chanyeola. Analizuję w myślach to, co właśnie sobie powiedzieliśmy. Żaden z nas nie chce rozstania, choć początkowo żaden z nas nie chciał wzajemnego towarzystwa.

Po chwili Chanyeol przysuwa się bliżej, wprawiając mnie w zakłopotanie. Jego ramiona obejmując mój pas, a dłonie układają się na plecach. Czuję jak pieszczotliwie sunie po nich palcami i zarumieniony niezdarnie wtulam policzek w jego ramię. Naprawdę, nie chcę płakać, ale wiem, że jeżeli będziemy w uścisku odrobinę dłużej, mimowolnie słabsza strona mnie wygra. Nie lubię wzruszających sytuacji i rozstań, a sama myśl o tym, że jutro czeka mnie pożegnanie z wszystkimi członkami sprawia, że już chce mi się płakać.

- Nie powinienem ci tego mówić, ale zespół organizuje dla ciebie pożegnalne przyjęcie-niespodziankę dziś wieczorem - szepcze do mojego ucha.

Krzywię się. Nie lubię imprez, a ta dodatkowo będzie kojarzyć mi się z wieczorem, w którym byłem tak upity, że nie kontrolowałem tego, co mówię.

- Mam nadzieję, że nie będzie alkoholu - mamroczę.

Chanyeol parska cichym śmiechem, po czym nachyla się i lekko cmoka moją szyję. Po całym moim ciele przechodzi dreszcz.

- Będzie, ale ty nie będziesz pił - mówi, a słyszalna w jego głosie stanowczość sprawia, że drżę.

- Ty również.

- Oczywiście - kiwa głową, odsuwając mnie od siebie na tyle, by móc spojrzeć mi w oczy. - Obiecaj mi coś.

- Co mam ci obiecać? - pytam nieco zaniepokojony. Nie mam pojęcia czego Chanyeol mógłby ode mnie wymagać.

- Nie dawaj mi dzisiaj powodów do zazdrości, dobrze? Proszę, po prostu chcę zapamiętać nasz ostatni wieczór jak najlepiej - jego dłoń wędruje w górę, by następnie delikatnie ułożyć się na moim policzku. - Obiecaj mi to.

Przełykam ślinę. Szczerze mówiąc nie mam zamiaru sprawiać, by Yeol był zazdrosny, ale znając życie ktoś z pewnością pokrzyżuje moje plany. Mówiąc ktoś, mam na myśli oczywiście Jongina. Jego pojawienie się zawsze oznacza kłopoty.

- Obiecuję - mówię, choć w głębi serca czuję, że nie dotrzymam obietnicy.

✿✿✿

Przez resztę dnia wraz z Chanem przytulamy się na moim łóżku, jednak wbrew pozorom nie dochodzi do niczego więcej. Nie jestem gotowy na pocałunki. Kilka minut przed dwudziestą drugą na dole zaczyna grać muzyka, świadcząca o tym, że moje pożegnalna impreza właśnie się zaczęła.

Problem polega na tym, że ja nie chcę pożegnalnej imprezy. Chcę nacieszyć się ostatnimi godzinami w dormie leżąc w ramionach Chanyeola, za którym zdecydowanie będę tęsknić najbardziej.

- Nie chcę tam iść - mruczę, kiedy Yeol wstaje z łóżka.

- Zorganizowali je specjalnie dla ciebie, Baekkie - wzdycha w odpowiedzi i pociąga mnie za dłoń. - Choć najchętniej też bym cię tam nie puszczał.

Uśmiecham się na jego słowa, podczas, gdy muzyka na dole jest coraz głośniejsza. Nie chcę wyjść na niegrzecznego, więc zamierzam pojawić się na przyjęciu. Być może nawet ośmielę się wypić pożegnalnego drinka.

- Chodźmy - mówię w końcu i zostawiając Parka w tyle wychodzę z pokoju.

Chanyeol szybko mnie dogania. Przez całą drogę idzie tuż za mną i jestem niemal pewny, że tego wieczoru nie opuści mnie na krok. Mam przynajmniej taką nadzieję, bo ktoś musi pilnować tego, czy znów zbyt dużo nie wypiję.

W salonie wszystkie światła są zgaszone. Pomieszczenia oświetlone są kolorowymi lampkami ledowymi, dzięki którym utrzymuje się przyjemny półmrok. W salonie jest o wiele więcej ludzi, niż początkowo oczekiwałem, co świadczy o tym, że chłopcy zdecydowali się zaprosić gości.

- Hej, to Baekhyun!

Zatrzymuję się w półkroku, słysząc czyjeś wołanie pośród dźwięków muzyki i czując na sobie spojrzenia wielu par oczu. Czuję jak moje dłonie zaczynają się pocić i mam cholerną ochotę wrócić do pokoju. Jedynie obecność Chanyeola, stojącego tuż za mną dodaje mi odwagi.

- Niespodzianka! - krzyczą wszyscy, unosząc w górę butelki, kieliszki i plastikowe kubeczki z alkoholem. Mam wrażenie, że organizując te przyjęcie chłopcy wykupili cały asortyment wszystkich najbliższych sklepów monopolowych.

Na całe szczęście chwilę później każdy zapomina o mojej obecności. Ludzie rozmawiają, śmieją się i tańczą, a ja wolnym krokiem przemierzam salon, nieustannie zerkając przez ramię, by upewnić się, że Chanyeol idzie za mną.

Nagle ni stąd ni zowąd zatrzymują mnie Minseok i Jongdae. Oboje nieco wstawieni i roześmiani, trzymając w dłoniach butelkę jakiegoś alkoholu.

- Hej, Baek! Napij się z nami! - wołają na przemian, a w mojej głowie zapala się czerwona lampka.

- Nie - kręcę głową, zerkając na stojącego za mną Chanyeola. - Nie powinienem, naprawdę.

- Daj spokój. Pożegnania są łatwiejsze przy alkoholu.

Cóż, być może coś w tym jest. Może szklaneczka trunku naprawdę mi nie zaszkodzi?

Spoglądam z wahaniem na butelkę, po czym przenoszę wzrok na Parka. Stoi z rękoma założonymi na piersi i obojętnym wzrokiem. Kiedy rzucam mu porozumiewawcze spojrzenie tylko wzrusza ramionami, jakby chciał powiedzieć "to twój wybór".

W takim razie dokonuję mojego wyboru.

- Cóż, w sumie to mi nie zaszkodzi - uśmiecham się i idę wraz z nimi do kuchni.

Po drodze przyłączają się do nas dwie nieznajome dziewczyny i zupełnie obcy facet, lecz żadne z nich nie zwraca na mnie większej uwagi, do czasu kiedy Xiu rozlewa alkohol do jednakowych, niskich szklaneczek. Kiedy wszyscy zaczynają opróżniać swoje szklanki, ja nadal z wahaniem wpatruję się w brunatną zawartość. Kilkakrotnie wącham podejrzaną ciecz, krzywiąc się na jej gorzką woń.

- Twoje zdrowie, Baek! - woła ktoś, a ja w jednej chwili przechylam szklankę i połykam jej całą zawartość, która boleśnie pali moje gardło.

To nie była dobra decyzja.

Już chwilę później Minseok znów rozlewa do szklanek kolejną kolejkę. Opieram się dłonią o blat, czując jak kręci mi się w głowie. Alkohol zdecydowanie nie jest dla mnie. Moja mama nie byłaby zadowolona widząc mnie pijącego.

Nim zdążam zaprotestować w mojej dłoni ląduje wypełniona trunkiem szklanka. Tym razem alkoholu jest trochę więcej i mam wrażenie, że mniej pali mój przełyk, gdy wypijam go jednym duszkiem.

Zaczynam się krztusić, bezskutecznie rozglądając się za czymś do picia. Dopiero Chanyeol, podający mi plastikową butelkę wody wyciąga mnie z opresji. Otwieram napój i łapczywie wypijam zawartość butelki, starając się pozbyć obrzydliwego posmaku.

- Nie powinieneś więcej pić - słyszę głos Chanyeola tuż przy swoim uchu, a w odpowiedzi tylko kiwam głową.

Widząc tańczący tłum również zaczynam podrygiwać w rytm muzyki. Odrobina alkoholu zaczyna działać, dając mi więcej pewności siebie. Korzystając z chwilowej odwagi wyciągam Chanyeola na parkiet i nie myśląc o konsekwencjach zaczynam tańczyć. Tak, jak zawsze chciałem, ale jednocześnie zawsze się bałem.

Okazuje się, że Chanyeol ujawnia swoje taneczne umiejętności nie tylko na scenie, lecz również na parkiecie, a co najzabawniejsze, w trakcie tego drugiego wygląda o wiele bardziej seksownie i naturalnie. Muzyka zwalnia, a my zwalniamy wraz z nią. Czuję tę magię unoszącą się w powietrzu, gdy w jednej chwili obejmuję jego szyję ramionami, a on układa dłonie na moich biodrach. Szczerze nigdy nawet nie podejrzewałem, że potrafię się poruszać w taki sposób. Nigdy nie znałem takiego mnie.

Muzyka cichnie, a ja zauważam jak blisko siebie znajdują się nasze twarze. Widząc tę nikłą odległość od razu nieruchomieję, a Chanyeol reaguje dokładnie tak samo. Jego spojrzenie skupione jest na moich ustach, czuję to. Chcę go pocałować. Naprawdę tego chcę, ale w tym samym momencie słyszę czyjś podniesiony głos, dochodzący zza rogu.

- UWAGA! GRAMY W BUTELKĘ! - oznajmia stojący na szklanym stoliku do kawy Suho, trzymając w dłoniach gigantyczną butlę po szampanie.

Ludzie schodzą z parkietu, formując okrąg tuż przy kanapie. Idąc za tłumem ruszam w to samo miejsce, lecz zatrzymuje mnie Chanyeol, chwytający mój nadgarstek. Spoglądam za ramię i napotykam jego ciężkie spojrzenie.

- Na pewno chcesz grać? - pyta w taki sposób, że na moich policzkach malują się rumieńce.

Wzruszam ramionami.

- Oczywiście, że tak - mówię, a czując jego opór dodaję: - No dalej. W najgorszym wypadku będę musiał cię pocałować.

Siadamy w ciasnym okręgu. Ciągle czuję przy sobie obecność Chanyeola, więc nawet nie muszę na niego patrzeć, by wiedzieć, że siedzi obok. Pierwszą osobą, która kręci olbrzymią butelką jest Junmyeon. Jego usta rozciągają się w uśmiechu, gdy przedmiot zatrzymuje się, wskazując drobną dziewczynę z kasztanowymi włosami, związanymi w kok na środku głowy.

Reszta pocałunków, wymienianych podczas gry jakoś mi umyka. Jestem zbyt rozkojarzony obecnością tak dużej ilości osób, bliskością Chanyeola i muzyką. Otrząsam się z zamyślenia dopiero, gdy Yeol lekko szturcha mnie w ramię.

- Pójdę po coś do picia - mówi tak, by przekrzyczeć ogólny hałas, a ja jedynie kiwam głową, obserwując jak wstaje i odchodzi w stronę kuchni.

Tymczasem gra toczy się dalej i ni stąd ni zowąd butelka zatrzymuje się na mnie. Jestem tak osłupiały, że zauważam to dopiero długą chwilę później i z wahaniem patrzę na rozemocjonowany tłum. Na mojej twarzy maluje się lekki uśmiech, który i tak blednieje, gdy uświadamiam sobie, że będę musiał kogoś pocałować, a w kręgu nie ma żadnej osoby, zasługującej na mój pierwszy pocałunek. Słyszę jak inni wywierają na mnie presję. Mówią, że muszę, każą mi się pośpieszyć, ale nie chcę i jedynie tkwię gdzieś pomiędzy chwyceniem za butelkę, a przekonywaniem samego siebie, że ciągle mogę po porostu rezygnować. W końcu głupsza strona mnie wygrywa. Jak zawsze.

I zakręcam butelką tak mocno, jak mocno kręci mi się w głowie.

Analizuję różne możliwości. Może pocałuję jedną z dziewczyn? Może zdążę uciec, gdy butelka zatrzyma się na Kyungsoo, a we mnie uderzy fakt, że mam pocałować osobę, którą uznaję za przyjaciela? Może Chanyeol zdąży wrócić akurat, gdy butelka zatrzyma się, wskazując jego puste miejsce?

Obserwuję jak zaczarowany koniec zwalniającej flaszki, który ni stąd ni zowąd wskazuje Sehuna. Obydwoje się tego nie spodziewaliśmy, więc jedynie krzyżujemy zaskoczone i nieco zaniepokojone spojrzenia. I wiem, że mogłem w ogóle nie kręcić.

- Hej, nie ma opcji, żebym go pocałował! - mówi podniesionym tonem Sehun, wskazując na mnie palcem. Wygląda przy tym jak mały chłopiec, chcący poskarżyć się mamie. Gdyby nie powaga sytuacji ten widok z pewnością doprowadziłby mnie do śmiechu.

Tłum wokół znów wywiera na nas presję, a ja czuję jak pocą mi się dłonie. Ohyda. Wycieram je w spodnie i staram się myśleć logicznie. Jeżeli wymknę się ukradkiem może nikt nie zauważy, że cicho przemknąłem do pokoju? Może uda mi się po prostu od tego uciec i uniknę całowania kogoś, kto kiedyś zajmował w moim rankingu zaszczytne drugie miejsce?

Zamieszanie zwabia kilka nowych osób, które przysiadają się do nas. Wśród nich zauważam również Jongina i gdyby nie fakt, że zmierza w moją stronę, zupełnie nie miałbym powodu, by czuć się osaczonym.

- Co wy na to, żeby dokończyć coś, co ostatnio zostało przerwane? - woła, a ja czuję się jak w najgorszym koszmarze, bo dobrze wiem, o co mu chodzi.

Tłum wyraża swoje poparcie okrzykami, a ja czuję, że lada chwila zwymiotuję. To najbardziej beznadziejna sytuacja w jakiej się znalazłem, w trakcie mojego krótkiego pobytu tutaj.

- Okay - uśmiecha się Kai. Tym razem zwraca się bezpośrednio do mnie. - W takim razie dajmy im to, na co czekają, Baek.

Myślę, że to całkiem zabawne, że Jongin zawsze pojawia się tam, gdzie gorzej być nie może. Idąc tym tokiem myślenia mogłem przewidzieć całą sytuację. Pocałunek z Sehunem z pewnością byłby mniej upokarzający, niż ten z Jonginem. Kto by pomyślał, że jeszcze nie dawno tak często o nim śniłem?

- Przestań - tylko tyle udaje mi się wydusić. Nie podoba mi się to, że Jongin zajmuje miejsce Chanyeola tuż obok mnie. To źle wróży i gdybym nie był kompletnie sparaliżowany całą sytuacją pewnie już byłbym w trakcie ucieczki do pokoju.

- Ciii, robię to dla twojego dobra - uśmiecha się. - W końcu naprawdę nie chcesz pocałować Sehuna, prawda?

Milczę, bo żadne słowa nie są wystarczającą odpowiedzią. Sam nie wiem, co mógłbym powiedzieć. To po prostu się dzieje, a ja nie potrafię tego zatrzymać.

Nie potrafię wyrwać się spod dłoni Jongina, układających się na moich policzkach i tak samo bierny pozostaję, gdy jego pełne usta stykają się z moimi. Ślini się. Ślini się jak cholera, a to tak obrzydliwe, że instynktownie go od siebie odpycham i dopiero wtedy uświadamiam sobie, że mogłem to zrobić już wcześniej. Ocieram zaciśnięte, obrzydliwie obślinione przez Jongina usta rękawem i gdy myślę, że najgorsze mam już za sobą, widzę w progu Chanyeola, upuszczającego dwie puszki Pepsi.

I wtedy wiem, że to wcale nie jest przewidywalne. To nie Kai pojawia się tam, gdzie gorzej być nie może. To Chanyeol zawsze pojawia się w takich momentach, sprawiając, że są jeszcze bardziej krępujące, niż powinny.

I wtedy wiem, że mogłem się tego spodziewać.


______________________

comback, kurwa xD

kocham was za tamte komentarze pod 15 faktami, bo gdyby nie one pewnie do teraz nie skończyłabym tego rozdziału

lowe max, moje księżniczki mam nadzieję, że mi wybaczycie, że tak długo się opierdalałam :(




Mini notka od YuikoNano:

Chciałam tylko powiedzieć, że Sylwunia ciężko pracuje w szkole i radzi sobie bardzo dobrze, a to szkoła mundurowa! Poza tym pisze dla was rozdziały i ogarnia to wszystko, więc znowu dajcie jej duuuużo lowe:(

Continue Reading

You'll Also Like

30.7K 2.4K 22
zakończone ✓ Chanyeol jest szanowanym prokuratorem, który nie może znieść tego, że do jego sprawy został przydzielony nowy chłopak, z którym nikt nie...
267K 8.9K 81
Pobocznie: yoonmin, namjin, chanbaek oraz johnjae !Instagram!au !Top!Tae! Albo switch Gdzie Jeongguk ma anonimowe konto na instagramie na którym do...
508K 27K 29
Opowieść o dwóch chłopakach z dwóch zupełnie różnych światów. Jeden pochodzi z gejowskiej rodziny i jest jest gejem(Leo) a drugi nie toleruje homosek...
346K 25K 40
Kang Inseo zrobiłaby wszystko aby pomóc swojej siostrze znów stanąć na nogach. Potrzebna jest jednak bardzo droga, ciężka operacja, na którą nigdy ni...