Ave! Od ostatniego rozdziału minęło trochę czasu, ale po prostu po przyjściu do domu brakuje mi siły psychicznej (czasami i fizycznej). Jednak nie martwcie się, wkrótce mam praktyki i zaraz potem ferie, a to znaczy, że cały luty niemalże wolny =^o^=
A co mnie tak zajmuje, że nawet na pisanie nie mam ochoty? Pobyt w psychiatryku. Nie no żartuję. A może nie? Za kilka tygodni podrzucę link do filmu, gdzie gram rolę życia i przez jakieś pięć sekund siedzę w kaftanie bezpieczeństwa, ale najpierw musimy go skończyć.
Tak, kręcimy film. Dyrekcja na początku roku szkolnego stworzyła zespół do spraw promocyjnych szkoły i tak się stało, że robimy krótkometrażówkę o apokalipsie zombie. Napisałam scenariusz, a teraz ze zgraną ekipą ziomków biegamy po szkole jak poje... ekhem, i bijemy się nawzajem drabinami. Serio.
Ja jestem naprawdę przerażona D:
Ale dobra, dość tego długiego wstępu (wybaczcie, ale jak się czymś bardzo jaram, to muszę o tym gadać, bo mnie rozsadzi xD).
Zupa zwana akcją
Każda dobra zupa musi mieć idealnie skomponowane składniki, więc co się składa na dobrą akcję?
1. Napięcie.
2. Ruch.
3. Szybkość.
4. Kulminacja.
5. Wyciszenie.
Bez tego ani rusz. A co jest absolutnie zbędne w dynamicznej scenie?
1. Opisy.
2. Retrospekcje i wszelkie inne wtrącenia.
3. Dogłębne przemyślenia.
4. Przesadzone monologi i dialogi.
No, to skoro już wiecie, co walnąć do Waszych dynamicznych scen, to do roboty, piórka i klawiatury w ruch!
Hehe, żeby to było takie proste. Jako że muszę coś tutaj napisać, bo przyzwyczaiłam Was do rozdziałów na ponad tysiąc słów (a mogłam zrobić jak w 90% poradników i dawać stówkę na rozdział ;-; ), to przeanalizujemy sobie poszczególne składniki naszej potrawy.
Składniki zupy
Napięcie to absolutna podstawa, bo jak niespodziewanie walniesz czytelnikowi w twarz akcją, to może być nieco oszołomiony. Przejścia z jednej sceny do drugiej powinny być płynne, więc potrzebujemy właśnie napięcia, by przygotować odbiorcę na to, co ma nastąpić. Jeśli nasz czytelnik zacznie podejrzewać, iż zaraz ktoś może napaść na bohatera, będzie intensywniej odbierał tę scenę.
Uwaga! Czego nie robić? Pisać ,,Halina nie spodziewała się, że tego dnia jej dotychczasowe życie legnie w gruzach''. To nie jest budowanie klimatu w żadnym wypadku, tylko zwyczajny spoiler. Fuj, nie róbmy tak.
Ale żeby lepiej wytłumaczyć o co z tym całym napięciem chodzi, zbadamy sobie przypadkowy utwór, który wyskoczył mi po wpisaniu ,,action music'' w youtube.
Na samym początku jest spokojnie, ale niepokojąco. Dźwięki są oszczędne i ciche, na tło kompletnie nie zwracamy uwagi, gdyż jest to tylko dudnienie, które ma nadać klimatu. Wybijają się za to pojedyncze dźwięki ułożone w tajemniczą, nieco mroczną melodię. Ten punkt to napięcie - od razu wiemy, że nie jest to wesoła muzyczka, a zapowiedź czegoś mocnego.
Potem (0:45) jest zryw, akcja lekko przyśpiesza, choć nie jest to jeszcze ten najostrzejszy moment, o nie. Za to jesteśmy stopniowo przygotowywani na wielki, muzyczny przytup. Co kilka sekund słyszymy nowe elementy, jest ich coraz więcej, ale wszystkie idealnie współgrają. W tym momencie zaczyna się ruch.
Aż następuje 1:20 i muzyka przyśpiesza. Tutaj już mógłby zacząć się pościg. Już wiemy, z czym potencjalny bohater mógłby walczyć. Tutaj wkracza szybkość.
A potem jest 2:00 i, w końcu, wielki przytup! To w tym momencie zaczęłaby się walka, czy jakikolwiek najmocniejszy moment naszej sceny. Następuje kulminacja - główny cel tego całego przedstawienia.
Akcja trzyma się dobrą minutę, aż następuje nagły zastój. Muzyka uspokaja się, dając nam ostatnie dźwięki, pozostałości po dynamizmie, echo walki. Scena kończy się wyciszeniem.
Zapewne choć raz w życiu wyobrażaliście sobie sceny ze swoich własnych historii pod jakiś utwór muzyczny. Też uwielbiam tak robić. Bazując na moim opisie tego kawałka, podrzuconej muzyce i własnej wyobraźni, będziecie mogli wczuć się w swoje sceny i podłapać odpowiednie tempo.
Oszczędnie w słowach
No dobra, wiecie już, co powinna zawierać dynamiczna scena i jak nadać jej odpowiednie tempo, ale... Jakich słów użyć?
Standardowo zacznę od tego, jakich słów NIE używać.
1. Powinniśmy unikać zbędnych epitetów. Co znaczy zbędnych? Jeśli bohater walczy z kimś, to nieważne, za jakie włosy chwyci przeciwnika. Blond, czy rude, to nie ma znaczenia, liczy się sam fakt, iż szarpnął go za kłaki. No, chyba że te włosy palą się żywym ogniem albo wiją jak węże, wtedy wypadałoby o tym wspomnieć.
2. Unikajmy przysłówków. Zamiast ,,biegł szybko'' lepiej wygląda ,,gnał, co sił w nogach''. Zamiast ,,było cicho'', to ,,panowała cisza''.
3. Trudne słowa to nie jest dobry pomysł. Czytelnik ma się wczuć w akcję, a nie zastanawiać, co znaczy idiosynkrazja.
4. Jeśli przekleństwa nie są odpowiednie dla odbiorców Waszych powieści, to lepiej odpuśćcie też sobie ,,kurczę, kurde, cholera'' i wszelkie podobne twory (choć to ostatnie ujdzie). Już lepiej brzmi ,,niech to szlag!''.
5. Nominalizację pozostawmy pismom urzędowym. A co to właściwie jest? Rzeczowniki odczasownikowe, czyli: pisanie, czytanie, bieganie itd.
Słowa mocy
No to teraz zdradzę Wam sekret dynamicznych czasowników. Dobra, to nie jest jakoś super skomplikowane, ale znajomość podstaw gramatyki jest wysoce wskazana.
Czasowniki dynamiczne to te, które występują w stronie czynnej. Strona bierna to element, którego scena akcji nie powinna zawierać. Dlatego zamiast ,,Zygmunt został uderzony'', piszmy ,,Napastnik uderzył Zygmunta''. Pierwszy przykład wygląda jak fragment raportu, czyż nie?
Ponadto niewskazane jest użycie słów ,,mieć'' i ,,być''. Po pierwsze mamy skłonność do popadania w przesadę i robienia licznych powtórzeń (sama się na tym ciągle łapię), a po drugie robią one pewien zastój. Zamiast ,,Zygmunt był przerażony'', piszmy ,,Zygmunt czuł przerażenie''. Drugi przykład sprawia, że czytelnik lepiej wczuje się w sytuację bohatera i skupi na jego emocjach, zaś pierwszy bardziej przypomina opis postaci.
Tło tylko do użytku
Nie ma sensu opisywać liści na drzewach, jeśli obok odbywa się bitwa. Jakiekolwiek wzmianki o otoczeniu są wskazane tylko, gdy mają one jakiekolwiek znaczenie. Możemy napisać, że z ziemi wystawały korzenie, jeśli bohater się o nie potknie. Tutaj już mi się nie chce rozpisywać, więc odsyłam do rozdziału o Strzelbie Czechowa.
Miejsce akcji należy krótko opisać na samym początku - czytelnik musi wiedzieć, gdzie dzieje się akcja i dokąd tak szaleńczo gna protagonista. Dobrym momentem na niewielką ekspozycję jest napięcie, dajemy odbiorcy znać, że ten las to jest taki duży, ciemny i mroczny, to na pewno jakieś złosieje w nim siedzą.
I na koniec rada od cioci Pingwin: jak nie umiecie wyważyć tempa akcji, włączcie odpowiednią muzykę i wyobraźcie sobie scenę pod jej rytm.
Ogłoszenia pingwinowe
Jakiś czas temu obiecałam rozdział o motywacji i inspiracji jeszcze przed rozpoczęciem tworzenia, więc właśnie tego tematu spodziewajcie się następnym razem. Mogę też dodatkowo zarzucić poradami odnośnie wymyślania tytułów.
W poprzedniej ,,ankiecie'' dynamiczne sceny wygrały dosłownie jednym głosem, więc postanowiłam napisać także część o snach.
Potem się zobaczy, co dalej.
Do następnego! Ave!