Fanboy ✿ ChanBaek/KaiBaek

By illuminatibae

195K 22.5K 22.2K

Wyobraźcie sobie, że wasze największe marzenie właśnie się spełnia... Tak właśnie czuje się Byun Baekhyun - t... More

Prolog
#1 Numer 126
#2 Notatnik
#3 Dzień pierwszy: Raper
#4 Dzień drugi: Ogr i książę
#6 Dzień czwarty: Zazdrosny Idiota
#7 Dzień piąty: Piątek w dormie
#8 Dzień szósty: Trzeźwy idiota
#9 Dzień siódmy: Cham i prostak
# 10 Dzień ósmy: Pierwszy prawie-pocałunek
#11 Dzień dziewiąty: Superplan
#12 Dzień dziesiąty: Randka i drugi prawie-pocałunek
#13 Dzień jedenasty: Lunapark
#14 Dzień dwunasty: Smutek smakujący watą cukrową
#15 Dzień trzynasty: Spacer i trzeci prawie-pocałunek
15 faktów o mnie
#16 Dzień czternasty: Pożegnalne przyjęcie
#17 Powrót
#18 Urodzinowa niespodzianka
Epilog

#5 Dzień trzeci: Olbrzymi idiota

9.5K 1.1K 1K
By illuminatibae

Siedzę przy stole, obficie smarując kromkę chleba Nutellą. Nigdzie nie ma Jongina, więc nie muszę nadal udawać, że mało jem. Siedzę obok Jongdae, który wraz z Minseokiem układa wieżę z paluszków Pocky. Atmosfera w dormie jest dziwnie smutna i przygnębiająca, jednak ja tryskam szczęściem, za sprawą wczorajszego wypadu z Kaiem. Moim kolejnym powodem do szczęścia jest fakt, że Chanyeol z samego rana wybył na indywidualne zajęcia rapu, toteż kiedy się obudziłem nie musiałem bać się, że znów niespodziewanie wciągnie mnie do swojego łóżka.

- Jakie plany na dzisiaj? - pyta Suho, wracając z łazienki w kremowym szlafroku z szerokim uśmiechem na twarzy.

- Może wszyscy razem wyskoczymy na zakupy? - proponuje Xiumin, kiedy wieża z paluszków po raz kolejny upada.

- Wolę trochę odpocząć od treningów w domu - odpowiada Kyungsoo.

- A ty? - dopiero po chwili orientuję się, że Xiu zwraca się do mnie. - Co chciałbyś dziś robić, Baekhyunnie?

To urocze, że zdrabnia moje imię.

- Myślę, że zakupy do dobry pomysł - odpowiadam, a na moją twarz wpływa uśmiech.

Zakupy z EXO.

Boże.

Dopiero, kiedy szykuję się do wyjścia przypominam sobie o moich maleńkich oszczędnościach w portfelu. Wszystko wydałem przed wyjazdem i okazuje się, że nie będzie mnie stać nawet na kawę. Zmiana zdania i pozostanie w domu nie wchodzi w grę, tak samo jak przyznanie się do tego jak małymi funduszami dysponuję.

- W porządku, Baek. Będziesz grał na zwłokę - mruczę sam do siebie, pakując do plecaka prawie pusty portfel i kilka innych drobiazgów. - Zawsze możesz udać, że zgubiłeś pieniądze. Nikt się nie domyśli.

W tym samym momencie zauważam jak w progu pokoju staje mój znienawidzony współlokator. Park Chanyeol. Głupi, arogancki raper, który w ogóle nie zasługuje na wielkie rzesze oddanych fanek.

- Wybierasz się gdzieś? - mruczy, rzucając trzymaną w dłoniach bluzę na oparcie krzesła i kładąc się na swoje łóżko. Wzdycha przy tym głęboko i wiem, że z pewnością jest zmęczony. Widać to po jego twarzy, na której choć raz nie widnieje ironiczny uśmieszek.

- Tak. Jedziemy z chłopakami na zakupy - uśmiecham się triumfalnie, chcąc mu pokazać jak świetnie się bawię w towarzystwie jego zespołowych kolegów.

- Nie masz pieniędzy, hm? - pyta nagle, a ja mam ochotę zapaść się pod ziemię.

Skąd on to wie?

- Słyszałem jak gadałeś sam do siebie - uśmiecha się pod nosem, jakby czytał mi w myślach. - Swoją drogą to trochę psychiczne. Masz jakieś rozdwojenie jaźni albo...

- Nie twój interes - prycham i narzucam plecak na ramiona, chcąc wyjść z pokoju. Towarzystwo irytującego olbrzyma zdecydowanie mi nie służy.

- Zaczekaj - nim się orientuję jego długie, mocne palce zaciskają się na moim nadgarstku, który w porównaniu z jego ręką wydaje się mały i kruchy.

- Co? - zerkam na niego, mrużąc oczy.

Czego powinienem się spodziewać tym razem?

Kolejne zmuszenie do leżenia z nim w łóżku?

Jakaś wymyślna, ironiczna uwaga?

Wyjątkowo wkurzające droczenie się ze mną?

Nagle Chanyeol wstaje, podchodzi do szuflady w biurku, z której wyciąga plik pieniędzy, leżący pomiędzy jego zeszytami, w których komponował piosenki i pięcioliniami zapełnionymi nutami. Zamieram w bezruchu, kiedy wyciąga kilka banknotów, wręczając mi je jakby od niechcenia.

- Trzymaj. Potraktuj to jako drobny prezent.

Wpatruję się w 150000 won, zastanawiając się, czy przyjąć ten "drobny prezent". Nikt nigdy nie dawał mi tak dużej sumy. W końcu jednak stwierdzam, że potraktuję to jako rekompensatę za tamten feralny poranek i ochoczo przyjmuję pieniądze.

- Dziękuję - mówię uprzejmie, lecz kiedy znowu chcę odejść, dłoń Yeola po raz kolejny mnie zatrzymuje.

Patrzę na niego zdezorientowany, a on uśmiecha się pod nosem i przechodząc obok nachyla się lekko.

- Kup sobie za to coś obcisłego - szepcze mi do ucha, po czym znów układa się na łóżku z diabelsko irytującym uśmieszkiem.

- Dupek - parskam zdegustowany jego zachowaniem i opuszczam pokój, układając sobie w głowie listę zakupów, na której rzecz jasna nie znajdzie się nic obcisłego.

        ✿       

Centra handlowe w Seulu różnią się od tych w mojej miejscowości. Jest tu więcej sklepów, więcej kawiarenek, więcej kuszących wystaw i więcej wysokich cen. Zdecydowanie nie było to miejsce dla ludzi mojego pokroju, ale dzielnie kroczę za Suho, Xiuminem, Chenem, Kyungsoo, Sehunem i Layem.

Mimo, iż początkowym zamysłem było spędzenie czasu razem, po krótkiej chwili rozłączamy się na mniejsze grupki. Sehun i Lay idą w stronę drogich wystaw z dodatkami dla mężczyzn, Suho i Kyungsoo kierują się w stronę sklepu z ozdobami wnętrz, a ja, Chen i Xiu ruszamy w stronę jakiegoś pachnącego mocnymi perfumami salonu z męską odzieżą.

Cóż, to nie tak, że nic mi się tu nie podoba. Jest naprawdę wiele interesujących ubrań, które chciałbym znaleźć w mojej szafie. Powodem, dla którego nic nie kupuję są rzecz jasna pieniądze od Chana. Nadal mam lekkie wyrzuty sumienia, że je przyjąłem. Mogłem sobie darować.

Po godzinie spędzonej z Xiuminem i rozgadanym Chenem, wszyscy ruszamy coś zjeść. Długo wybieramy pomiędzy restauracją z regionalnym jedzeniem, a zwykłą utrzymaną w amerykańskim stylu knajpką z burgerami, aż w końcu rozłączamy się na dwie grupki.

Chen, Lay, Sehun i Minseok idą do regionalnej restauracji, a ja, Kyungsoo i Suho wybieramy burgery.

Siadamy przy stoliku najdalej od okna. Nikt nie chce mieć na głowie nachalnych fanek, patrzących jak jemy. Wokół pachnie mięsem i frytkami, a ja od samego tego zapachu głodnieję. Cieszę się, że nie ma z nami Kaia. Wtedy z pewnością musiałbym odgonić myśl o hamburgerze i zapchać się głupią sałatką.

Przeglądając kartę menu mam ochotę na tak wiele rzeczy. Ostatecznie jednak wybieram dużego cheesburgera, podobnie jak Kyungsoo. Wkrótce kelnerka w czerwono-białym uniformie z logo restauracji przynosi nam nasze zamówienia. Jedząc, rozmawiamy o mało istotnych rzeczach. Tak jak zawsze.

- Ups - mruczy Suho, kiedy ciszę przerywa dzwonek jego telefonu. - Wybaczcie, ale muszę odebrać. To ważne.

Kiwamy głowami, podczas, gdy lider odchodzi od stołu. Zostaję sam z Kyungsoo i postanawiam mu się zwierzyć. Zachowanie Chanyeola jest dość podejrzane i nie mam zamiaru trzymać tego w tajemnicy.

- Mam pytanie - zaczynam, układając sobie w głowie to, co chcę powiedzieć. Nie chcę się przecież ośmieszyć z przed jednym z moich idoli.

- Słucham - chłopak kończy przeżuwanie frytki i patrzy na mnie.

- Chciałbym spytać o... Chanyeola - mówię i z nieznanych sobie powodów strasznie się rumienię. To takie upokarzające.

- Coś z nim nie tak? - Kyungsoo marszczy brwi, nadal spokojnie podjadając frytki.

- Nie... to znaczy... um... tak... tak jakby - mruczę. - Długo go znasz?

- Mieszkamy razem od debiutu. Każdy zna każdego na wylot - śmieje się.

- Czy on zawsze jest taki... um...

- Mam wrażenie, że wiem o co chcesz zapytać.

- Naprawdę? - spoglądam na niego zaskoczony.

- Wiesz, znam Chanyeola, tak samo dobrze jak Sehuna czy Kaia. Są dla mnie jak bracia, naprawdę. Wiem też, co jest w nich najbardziej irytującego czy niepokojącego i uwierz, mogę się założyć, że Yeol albo jest dla ciebie oziębły, albo wręcz przeciwnie - uśmiecha się pod nosem Kyungsoo. - Mam ochotę na chili burgera.

Ignoruję jego kwestię o chili burgerze, ciągle myśląc o tym, co mi powiedział.

- Więc nie jestem jedynym, dla kogo Chan jest tak... eee... nachalny?

- Nachalny? - powtarza Kyungsoo, jakby nie chciał wierzyć w moje słowa. - Co jak co, ale nie można mu przypisać tego, że jest "nachalny". Jeżeli ktoś wpadnie mu w oko zwyczajnie ukazuje swoją milusią stronę.

- To nie wygląda na milusią stronę, Kyungsoo - krzywię się lekko.

- Cóż, ta milusia strona przeplata się też z tą złą stroną. Chan to taki szarmancki książę i irytujący olbrzym w jednym. Nie oczekuj po nim jakiś wyjątkowych uprzejmości - odpowiada, gestem dłoni przywołując kelnerkę.

- Szarmancki książę - powtarzam ze śmiechem. - Opisałbym go raczej jako wkurwiający ogr.

- Nie przeklinaj - upomina mnie starszy.

- Wybacz.

- Jeżeli z czymś przesadził możesz mi powiedzieć - mówi, tonem mądrego, starszego brata. - Chanyeol zapomina czasami o istnieniu pewnych granic. Porozmawiam z nim, jeżeli czujesz się przez niego nieswojo.

- Nie, nie - zaprzeczam szybko. To by dopiero było upokarzające. Skarżenie na chłopaka, który siłą zaciąga cię do łóżka i nie może się powstrzymać od dwuznacznych komplementów zdecydowanie jest szczytem upokorzenia.

- Jak chcesz - wzrusza ramionami chłopak.

        ✿       

Przez następną godzinę spaceruję po sklepach razem z Kyungsoo. Suho, Sehun, Chen, Xiumin i Lay wolą w tym czasie obejrzeć najnowszą kolekcję w jakimś drogim sklepie z markowymi garniturami. Moje postanowienie nie wydania pieniędzy od Chana wyparowuje, kiedy Kyung namawia mnie do kupienia pastelowo błękitnej koszuli, w której wyglądam podobno jak niewinny aniołek, pudrowo-różowego sweterka i jasnych jeansów, opinających moje zgrabne nogi.

- Masz naprawdę niezły tyłek, Baekhyun. Powinieneś nosić więcej obcisłych spodni - mówi Kyungsoo, kiedy wychodzę z przebieralni.

- Jesteś pewny, że nie wyglądam w nich śmiesznie? - pytam, marszcząc brwi.

- Skąd - prycha. - Wyglądasz jak milion dolarów!

Jego słowa są jak miód na moje serce. Dziarsko maszeruję z wybranymi rzeczami do kasy, aby już chwilę później być szczęśliwym i całkowicie spłukanym.

        ✿       

Wracamy do dormu wczesnym wieczorem. Wokół panuje cisza, więc domyślam się, że członkowie, którzy mieli dziś indywidualny trening już dawno poszli spać. Dziękuję chłopakom za miłe spędzenie dnia i cicho wymykam się do pokoju, który dzielę z Chanyeolem. Na całe szczęście, kiedy tylko przekraczam jego próg, orientuję się, że raper śpi, oddychając ciężko.

- Przynajmniej nie chrapie - mruczę sam do siebie i nie zapalając światła po omacku idę przez pokój.

Niestety, coś zawsze musi pójść nie tak.

Nie wiem, czy to przez moją niezdarność, czy przez to, że Park zostawił odsunięte krzesło od biurka, ale przewracam się, z łoskotem upuszczając wszystkie torby i boleśnie upadając. Tak jak podejrzewam, Chanyeol budzi się i pierwszym co robi jest zapalenie światła.

- Baekhyun? - patrzy na mnie zaspanym wzrokiem. - Co tu robisz na podłodze?

- Upadłem - mruczę, zbierając ubrania. Dodatkowo niosłem również torebkę z perfumami, które dostałem w prezencie od Kyungsoo i małe opakowanie ciasteczek, które wziąłem na wynos z kawiarni z myślą o tym, jak często chce mi się czegoś słodkiego. Wszystko to leżały teraz wysypane z opakowań.

- Nie mogłeś zwyczajnie zapalić światła? - burczy, podchodząc i pomagając mi wstać. Jego uwagę przykuwają spodnie.

Wiedziałem, że tak będzie.

- Dzięki - mamroczę, zabierając wszystkie torby w stronę mojego łóżka. Chanyeol jest jedynie w czarnym bezrękawniku i szarych bokserkach Calvina Kleina, więc jestem trochę onieśmielony. Nie chcę się do tego przyznawać, ale widok jego umięśnionych ramion niepokojąco na mnie działa.

- Zapomniałeś o czymś - mówi, a ja zamieram w bezruchu, widząc moje super dopasowane spodnie w jego rękach. - Postąpiłeś zgodnie z moim życzeniem, księżniczko. Są wystarczająco obcisłe?

- Oddaj - prycham, usiłując zabrać mu moją część garderoby, lecz ten unosi rękę w górę, sprawiając, że teraz na pewno jej nie dosięgnę.

- Magiczne słowa? - uśmiecha się pod nosem, patrząc na mnie z góry.

- Proszę - wymuszam w sobie uprzejmy ton.

- Tymi magicznymi słowami miało być: "Oczywiście, Channie. Chętnie przymierzę te spodnie, abyś mógł ocenić czy są wystarczająco obcisłe" - mówi chłopak, przedrzeźniając mnie przesłodzonym, piskliwym głosikiem.

Na moich policzkach wykwitają krwiste rumieńce.

- Nie powiem tego.

- W takim razie ich nie odzyskasz - wzrusza obojętnie ramionami.

- Chanyeol!

- Spełnij warunki.

- Oddaj mi je!

- Powiedziałem już co masz zrobić.

Widzę, że chłopak jest nieugięty. Kończą mi się pomysły, więc wzdycham, doprowadzony do ostateczności. Wiem, że będę tego żałował.

Przybieram na twarz mój firmowy uśmiech i recytuję przesłodzonym, nieco irytującym głosem:

- Oczywiście, Channie. Chętnie przymierzę te spodnie, abyś mógł ocenić, czy są wystarczająco obcisłe.

Na jego twarzy pojawia się przebiegły uśmiech. Zaczynam żałować, że przystałem na tę chorą propozycję. Pewnie pomyślał, że zgodziłem się na jego idiotyczną grę w kotka i myszkę. Baek, ty głupku.

- Świetnie - uśmiecha się. Jego uśmiech jest pomieszaniem rozbawienia z triumfem i pożądaniem. Rzuca mi spodnie, które łapię w locie, nadal wbijając we mnie to twarde spojrzenie. - Na co czekasz?

Patrzę na niego zupełnie nic nie rozumiejąc. Jak jedna osoba może budzić we mnie tak sprzeczne emocje? Nigdy nie spotkałem się z kimś, kto raz budziłby we mnie sympatię, raz nienawiść, a raz strach. Park Chanyeol jest naprawdę dziwnym człowiekiem, ale muszę przyznać, że jego ciało jest dość seksowne. Szkoda tylko, że nie pasuje do jego uosobienia. 

Cholera, Baek.

Odwracam wzrok. Rumieńce nadal nie znikają z moich policzków, a Park Chanyeol nadal bawi się mną i moimi odczuciami. Co za chory dupek.

- Ja nadal czekam, Byunnie.

- Na co? - prycham, nawet nie siląc się na uprzejmy ton.

- Jeszcze chwilę temu obiecałeś, że przymierzysz je, żebym mógł...

- CHYBA ŻARTUJESZ!

Jest wyraźnie zaskoczony tym, jak mu przerwałem. Ja tymczasem jestem zaskoczony tym, jak dokładnie sobie to wszystko przemyślał. Wbijam w niego sztyletujące spojrzenie, lecz on wydaje się nim niewzruszony. Nadal czeka na to, na co nieświadomie się zgodziłem.

W końcu postanawiam pójść mu na rękę.

Okay, chce mnie zobaczyć w nowych spodniach? Żaden problem. Pozwolę mu przez chwilę podziwiać to, co nigdy nie będzie należeć do niego, a później pójdę zaprezentować się Kaiowi.

- Dobra - wzruszam ramionami, udając obojętnego, jednak już w pierwszych chwilach, kiedy zaczynam zdejmować spodnie, które mam na sobie, czując jednocześnie przeszywające spojrzenie Chanyeola w mojej głowie pojawiają się sprzeczne myśli.

Co powiedziałaby moja mama?

Co powiedziałaby babcia Min?

A Sunny i Tiff?

Boże, powinienem już napisać sobie na czole: "Zachowuję się jak dziwka. Mamo, rozbierałem się przed Park Chanyeolem".

Cholera.

Odganiam od siebie nieprzyjemne myśli i odrzucam zdjęte spodnie na bok, zabierając się na zakładanie nowych. Czuję, jak Park niedyskretnie przejeżdża wzrokiem po moich smukłych nogach i ogarnia mnie satysfakcja. Mam coś, co działa na niego bardziej niż jego groźby i dziwne zachowanie na mnie. Mogę owinąć go sobie wokół palca za pomocą mojego uroku osobistego i być może odrobiny seksapilu. Cóż, w międzyczasie oczywiście postaram się zbliżyć do obiektu moich westchnień.

Z trudem wciągam spodnie na swoje nogi i wstaję, czując, że nie będzie tak łatwo wsunąć je na pośladki.

- Yah, w sklepie łatwiej się je zakładało - wzdycham, próbując ukryć zakłopotanie.

- Czekaj, pomogę - nie dociera do mnie znaczenie jego słów, kiedy podchodzi maksymalnie blisko i bez żadnego skrępowania chwyta za szlufki moich spodni, podciągając je do góry.

Nim się orientuję jest już po wszystkim. Jeansy leżą na mnie idealnie, a Chan nadal stoi z rękami na moich biodrach, uśmiechając się lekko. Jestem całkowicie sparaliżowany, kiedy patrząc mi w oczy zapina rozporek i guzik, a jego wargach ciągle błąka się ten uśmieszek satysfakcji. 

- Gotowe - mruczy.

W porządku, on również ma w sobie coś, co działa na mnie tak samo jak mój urok osobisty na niego. 

- Yeol! Baek! Kolacja na stole! - nagle przez uchylone drzwi wychyla się głowa lidera. Z początku Suho widocznie nie zauważa w jakiej pozycji się znajdujemy, ale po chwili odwraca się i patrzy na nas ponownie.

Znów mam cholerną ochotę zapaść się pod ziemię.

- Czy wy...

- Umieram z głodu - przerywa mu Yeol, kręcąc głową i wychodzi z pokoju, mijając się w progu z oniemiałym Junmyeonem.

Postanawiam również skorzystać z takiej taktyki i ukrywam swoje zdenerwowanie, obojętnie opuszczając pomieszczenie. Czuję na sobie pytające spojrzenie lidera, lecz sprytnie je ignoruję. Dziwne, że jest tak zaskoczony, skoro widział nas razem w łóżku.

Tego wieczora jemy kolację w salonie, siedząc na kanapie i oglądając jeden z tych głupich filmów akcji, których nienawidzę, bo ich fabuła jest zawsze zbyt zagmatwana, abym mógł ją ogarnąć. Kiedy przychodzę wszystkie miejsca są już prawie zajęte. Kanapę okupuje Sehun, Xiumin, Chen, Lay i Kyungsoo. Jeden z wygodnych foteli zajmuje Chanyeol, a następny Kai, który wygląda niesamowicie uroczo w błękitnej koszulce, w której zapewne spał i szarych spodniach od piżamy. Jego czarne włosy są słodko splątane i opadają na zaspane oczy. Słodziak.

Suho zajmuje ostatnie wolne miejsce na kanapie, więc stoję na środku salonu, kompletnie nie wiedząc co mam ze sobą zrobić.

- Baek, przesuń się. Zasłaniasz ekran - skarży się Sehun z ustami pełnymi pizzy.

- Och, jasne - mruczę i bezradnie przeczesuję wzrokiem pokój.

Jak bardzo żałośnie będę wyglądał siedząc na podłodze?

- Hej, Baekkie - odwracam się, słysząc głos Kaia. - Jeżeli chcesz usiądź ze mną.

W tamtej chwili naprawdę słyszę chóry anielskie, śpiewające nad moją głową. Mój obiekt westchnień zaproponował mi siedzenie razem. Jestem takim szczęściarzem. Nie mogę się wprost doczekać, kiedy opiszę to dziewczynom.

- Dzięki - uśmiecham się delikatnie i rzucając Yeolowi triumfujące spojrzenie ostentacyjnie siadam na kolanach Jongina.

- Auć - syczy brunet, lecz jego dłonie mimowolnie układają się na moich biodrach.

- Przepraszam! - mówię od razu, chcąc wstać. - Zrobiłem coś...?

- Nie, nie - śmieje się cicho Jongin i zatrzymuje mnie na swoich kolanach. - Po treningu trochę bolą mnie mięśnie.

- Współczuję - mruczę onieśmielony.

- Nie, to nic - uśmiecha się chłopak, a ja lekko odwzajemniam uśmiech.

Czuję się jak w bajce.

Spokojnie oglądamy film, który dla mnie zupełnie nie ma sensu. Wolę komedie romantyczne i łzawe romanse. Filmy akcji zdecydowanie mnie nie pociągają. Cały czas siedzę sztywno na kolanach Jongina, bojąc się wykonać choćby najmniejszy ruch. Wszyscy jedzą pizzę, lecz ja jestem wystarczająco najedzony. W dodatku wolę utrzymywać Jongina w przekonaniu, że jestem niewinną, delikatną księżniczką, która stroni od tuczącego jedzenia.

- Idę spać - odzywa się nagle Kai, a ja delikatnie zsuwam się z jego kolan.

Dlaczego to trwało tak krótko?

- Dobranoc - uśmiecham się lekko, samotnie siedząc w fotelu.

- Dobranoc - odpowiada zmęczonym głosem i znika za drzwiami swojego pokoju.

Czuję na sobie spojrzenia wszystkich chłopaków, a szczególnie olbrzyma, mierzącego mnie w wyjątkowo irytujący sposób.

- Czego się gapisz? - prycham, krzyżując nasze spojrzenia.

Reszta chyba już wcześniej zauważyła, że nie mam zbyt dobrego kontaktu z Chanyeolem. Nasza trudna relacja jest niemal namacalna, jednak on woli wszystko przemieniać w żart. Dupek.

- Jeżeli tak niewygodnie ci na tym fotelu i wolisz usiąść komuś na kolanach przypominam, że moje zawsze są wolne - uśmiecha się pod nosem Park, a moje policzki mimowolnie oblewają się rumieńcami.

I oto właśnie mu chodzi. Chce doszczętnie wyprowadzić mnie z równowagi na oczach reszty. 

- Nie dziwię się - prycham.

Park Chanyeol widocznie jest zaskoczony moim pyskowaniem. Cóż, pewnie myślał, że jedynie zarumienię się i wyburczę coś pod nosem zbyt nieśmiały, by się odgryźć. Zdecydowanie zbyt nisko ocenia moje możliwości.

Film trwa jeszcze dość długo, a w trakcie jego końcówki zasypiam, opierając się o zagłówek fotela. Jestem wyczerpany po dzisiejszym dniu pełnym emocji i wrażeń. Budzę się dopiero, czując czyjeś ramiona, oplatujące mnie. Postanawiam nadal udawać, że śpię i oparłem bezwiednie głowę na klatce piersiowej posiadacza silnych ramion. Czuję, jak chłopak unosi mnie, jedną rękę wsuwając pod moje zgięte kolana, a drugą obejmując moją talię i niesie jak mniemam do pokoju. Uśmiecham się na myśl o zdezorientowanej minie Chanyeola, kiedy Kai zaniesie mnie do mojego łóżka. 

Z pewnością będzie zaskoczony. Może nawet trochę zazdrosny?

Czuję jak mężczyzna delikatnie kładzie mnie do łóżka, a następnie lekko zdejmuje ze mnie moje obcisłe spodnie. Rumienię się trochę, na myśl o Jonginie, który tak ostrożnie pozbywa się się moich ubrań. To jedna z moich najskrytszych fantazji. Kiedy słyszę jak spodnie upadają na podłogę, mam cichą nadzieję, że Kai zdejmie ze mnie również koszulkę, lecz ten jedynie przykrywa mnie kołdrą i układa moją głowę na poduszce. Światło w pokoju raczej nie jest zapalone, więc nie ma opcji, by zobaczył moje zarumienione policzki.

Kiedy leżę spokojnie w łóżku czuję, że Jongin nadal się nade mną pochyla, głaszcząc moje włosy swoją dużą dłonią. To takie przyjemne. Nie mogę wprost powstrzymać szerokiego uśmiechu, wpełzającego na moją twarz. Czuję się naprawdę bezpiecznie, kiedy Kai otacza mnie taką troską.

Kiedy w końcu odchodzi, nie mogę się powstrzymać i otwieram lekko oczy. Chcę go przy sobie zatrzymać. Nie mogę dłużej udawać, że śpię, kiedy miłość mojego życia zamierza uciec do sąsiedniego pokoju.

Niestety, chłopak, którego widzę tuż przy moim łóżku nie jest Kaiem. Wszystko jest tylko jedną wielką pomyłką, a ja znów mam ochotę zapaść się pod ziemię.   

Znów wszystko za sprawą olbrzymiego idioty. 

________________________________________

Stwierdziłam, że dawno nie było rozdziału "Fanboy", więc napisałam go w kilka dni i dzisiaj dokładniej sprawdziłam błędy (jeżeli się jednak jakieś trafią śmiało alarmujcie!) 

Szczerze mówiąc ten rozdział jest taki sobie. Mam nadzieję, że Wam podoba się bardziej niż mi. 

Zostawcie opinię w komentarzach. Kocham komentarze! 

(psst... opis bohaterów nowej serii, którą dopiero planuję już niebawem pojawi się na blogu) 




Continue Reading

You'll Also Like

470K 20.6K 51
Pewnej nocy stado Namjoona rozpoczyna pościg za małą, białą omegą, która była intruzem na ich terenie. Główne parringi: Sope Bottom: Yoongi Top: Hose...
84.2K 9.9K 58
↳❝baby you pushing me to make bad decisions ❞↲ ▪gdzie youngjae to uroczy chłopiec, który szuka przyjaciół, a jaebum nie potrafi mu odmówić
23.6K 1.9K 20
Draco kocha syna ponad wszystko. Dlatego, kiedy była żona planuje odebrać mu dziecko, Draco zwraca się o pomoc do ostatniej osoby, o której by pomyśl...
5.5K 269 7
Osiemnastoletni 𝕳𝖆𝖗𝖗𝖞 𝕻𝖔𝖙𝖙𝖊𝖗 zniszczył już wszystkie horkruksy. Mimo iż Voldemort nie żyje, problemy chłopca zaczną się namnażać . Czy uda...