Don't Fuck With My Love/l.h

بواسطة MuppetShow

11.6K 1.2K 82

Clarie to szesnastoletnia dziewczyna z nabytą wadą słuchu. Przeprowadziła się z Londynu do Los Angeles, aby u... المزيد

Prolog
1. Mógłbym codziennie tak dostawać w mordę
2. W piątek idziemy do klubu
3. Robisz z niego mięczaka
4. George o Ciebie pytał
5. Miałem na myśli cos więcej niż tylko pocałunek
6. Słyszałem, że nie jesteś stąd
7. Przyznaj, że choć odrobinkę ci się podoba
8. Nie masz zielonego pojęcia kim on jest
9. Dajcie mi miesiąc i ta Brytyjka będzie moja
10. Nie martw się, będę obok ciebie
11. Nie będzie aż tak źle, skarbie
12. Jeśli on kiedykolwiek cię skrzywdzi, nie przychodź do mnie
13. To są chyba jakieś jaja
14. Nigdy więcej nie właź do mojego łóżka bez zaproszenia.
15. Nie pozbędziesz się go tak łatwo
16. Sprawiłem, że jesteś mokra
17. Zabiję gnoja
18. Nie lubię kiedy płaczesz
19. Obiecuję, że Cię nie skrzywdzę
To nie rozdział
20. To co się dzieje w Londynie, pozostaje w Londynie
21. Nie pieprzę się ze wszystkim co się rusza.
22. Stęskniłem się, kotku
23. Skoro nie ma na to ochoty, to ja skorzystam
24. Jesteś mordercą
25. Zawsze Cię znajdę.
26. Wyglądasz idealnie w moich rzeczach
27. Tu nikt nie jest szczęśliwy
28. Mówiłem już, że Cię kocham?
29. Do zobaczenia, kiedyś.
30. Nie planowałem tego
31. Zależy mi na Tobie
32. Nie chcę już być sama.
33. Powinnaś mi mówić takie rzeczy
34. Luke, przestań
35. Nie zasługuję na Ciebie.
36. Takiego mnie kochasz
37. Tęsknie za tobą
38. Dokąd idziesz?
39. Nie dam Ci tak łatwo odejść
41.Twój, Luke
42. Rachunki zostały wyrównane
Epilog cz.I
Epiolog cz.II

40. Wyjeżdżam

102 12 0
بواسطة MuppetShow

Nigdy nie będę w stanie opisać słowami tego, jak można się poczuć przez zranienie osoby, którą kocha się z całego serca. Może Ci się wydawać to śmieszne, bo znałam Luke'a cztery miesiące, a mimo to zakochałam się w nim. Dla mnie to też śmieszne. Nigdy nie miałam czegoś takiego. Zacznijmy od tego, że nigdy nikogo nie darzyłam takim uczuciem jak jego. Był moją przystanią, ponieważ zawsze czułam się przy nim bezpiecznie; narkotykiem,gdyż mimo zła jakie go otaczało, jakim był on sam, ja i tak go pragnęłam. Pragnęłam jego ciała, ust, słów, śmiechu, śpiewu, dotyku, gestów, jego całego. Najbardziej chciałam pomóc mu wyjść z tego bagna w jakie się wplątał. Jeżeli byłoby trzeba, gotowa byłam oddać za niego życie. Może to głupie, ale takie żywiłam do niego uczucia.

Ja natomiast byłam dla niego zwykłym zakładem. Laską do przelecenia. Nie kochał mnie. Byłam przekonana, że powiedział iż czuje inaczej, żebym przy nim została. Mówił wszystkie te czułe słówka, bronił mnie przed wszystkim; był pająkiem, a ja byłam zwykłym robalem, który wplątał się w jego sieć i nie mógł się z niej wydostać. A to wszystko, żeby wygrać jakiś obrzydliwy zakład. Powiedział, że mnie nienawidzi i potrzebuje spokoju. Chciałam mu to dać. Nie zasługiwał na moją uwagę, po tym jak zabawił się mną.

Przebudziłam się z bólem głowy. Uniosłam rękę do bolącego miejsca i poczułam szarpnięcie, więc spojrzałam na dłoń. Byłam podłączona do kroplówki oraz do maszyny, dzięki której można było zobaczyć w jaki sposób pracowało moje serce, a w zasadzie ledwo biło. Każdy wdech i wydech sprawiał mi nie lada trudność. Każda część ciała bolała, każdy ruch powodował falę bólu. Wiedziałam co mnie czekało. Byłam przygotowana na to od miesiąca.

W pomieszczeniu panował półmrok, co zwiastowało tym, że był już wieczór. Obróciłam głowę w prawą stronę, a moim oczom ukazał się obraz śpiącego na krześle Luke'a. Przerażona zamrugałam szybko, aby pozbyć się tego widoku. Nie chciałam go widzieć, nie chciałam mieć z nim nic wspólnego. Nawet nie miałam pojęcia jak się znalazłam w szpitalu. Jedyne co pamiętałam to, jak uciekałam z mieszkania blondyna i miałam wsiadać do windy, później urwał mi się film. Wszystko byłoby okej, gdyby nie moja niesamowita gracja, z jaką się zawsze poruszałam- mianowicie chciałam się podnieść, aby usiąść, ale nie wiedziałam, że kolano blondyna stykało się z materacem mojego łóżka, więc przypadkowo go w nie kopnęłam.

Chłopak natychmiast otworzył oczy i przetarł twarz dłońmi. Widać było, że nie spał dłuższy czas. Ciemne cienie pod oczami, nieogolona broda, nawet włosy miał lekko za długie. Ubranie wyglądało jakby nie przybierał wagi do tego co na siebie zakładał. Nie było mi go szkoda.

- Clarie, wreszcie się obudziłaś- do moich uszu dobiegł przejęty głos Hemmingsa. Patrzyłam na niego jak na wariata po tym jak się poderwał z krzesła i przysunął je bliżej łóżka o ile było to możliwe. Najpierw chce, żebym dała mu spokój, a nagle siedzi przy mnie Bóg wie ile czasu.

- Co ty tu robisz? Co ja tu robię?- zmarszczył brwi i przygryzł kolczyk w wardze. Ten wyraz twarzy oznaczał, że był zdziwiony. Cisza, która nas otaczała z każdą sekundą mnie bardziej irytowała. Cała jego osoba mnie irytowała. Sama nie umiem określić jakie uczucia do niego wtedy żywiłam.

- Nic nie pamiętasz?- pochylił się do przodu przyglądając mi się z uwagą, na co odsunęłam się trochę. Oczywiście od razu tego pożałowałam, bo wszystko zaczęło mnie boleć. Syknęłam i skierowałam swój wzrok na rękę. Była cała zabandażowana. Z przerażeniem w oczach wpatrywałam się w Luke'a.

- Co się stało?- łzy zaczęły zbierać się pod moimi powiekami, jednak kiedy przypomniałam sobie, że nienawidzi mnie za łzy jakoś je powstrzymałam przed wypłynięciem na powierzchnię. Chłopak przełknął głośno ślinę.

- Lepiej pójdę po lekarza- chciał wstać, ale go powstrzymałam. Gdyby wyszedł, nie pozwoliłabym mu tu już wrócić, ale chciałam się dowiedzieć czemu byłam w szpitalu.

- Nie, mów co się stało- wiedział, że to jego ostatnia szansa na wyjaśnienie wszystkiego, więc mnie posłuchał i usiadł z powrotem na swoim krześle.

- Od którego momentu nie pamiętasz?- zapytał szeptem.

- Odkąd okazałam się pieprzonym zakładem i wyszłam z twojego cholernego mieszkania.- rzuciłam ostro. Widziałam jak zrobiło mu się głupio. I bardzo dobrze, zachował się jak dupek, którym z resztą był. Okłamywał mnie na każdym kroku. Karmił beznadziejnymi tekstami, które łykałam. Naiwność to moje drugie imię... w sumie trzecie.

Wziął głęboki oddech i zaczął:

- Clarie, ja naprawdę nie...

- Powiedz co się ze mną stało- przerwałam, kładąc się na plecy, ponieważ nie miałam siły dłużej siedzieć. Nie chciałam słyszeć jego wyjaśnień, znaczy nie wtedy. Jedyne co chciałam słyszeć to wyjaśnienie dotyczące mojego pobytu w szpitalu, a nie bajeczki, jak to mu było przykro z tego powodu, że jednak się dowiedziałam i nie wygrał przeze mnie tego zasranego zakładu.

- W dzień kiedy się pokłóciliśmy wyszłaś ode mnie, nie dotarłaś do domu. Byłem wściekły na siebie i na ciebie, więc nawet nie chciałem pisać czy już jesteś u siebie. Myślałem, że jest wszystko okej, dopóki nie zadzwonił do mnie jakiś numer. Odebrałem, okazało się, że to twoja mama. Myślała, że jesteś ze mną. Zdenerwowana mówiła o tym, że masz wyłączony telefon, nikt nie wie gdzie jesteś, zawiadomili policję. Bali się o ciebie po tym jak zamordowany został Aaron.- na samo wspomnienie o przyjacielu rodziny oczy mi się zaszkliły, a świadomość, że mój własny chłopak go zastrzelił boli sto razy bardziej.- od razu zabrałem się do roboty. Byłem święcie przekonany o tym, że w tym wszystkim maczał palce Parker. Nie mogłem cie zlokalizować, ale z pomocą chłopaków i informatorów, w końcu cię znaleźliśmy, tylko nie miałem pojęcia, że to wszystko monitorują gliny. Każdy nasz krok, nasz trop oni wszystko wzięli od nas. Gdyby nie my...- zrobił pauzę, spuszczając głowę.- pewnie by cię zabił. Miałaś rację- jego głos jakby się łamał- gdybyś mnie nie poznała nic takiego by się nie wydarzyło.

- Czy on...- nie mogłam wydusić z siebie tego jednego słowa, słowa, które było zbyt bolesne. Modliłam się w duchu, żeby to nie okazało się prawdą.- on mnie..- Luke, widząc jak się męczyłam postanowił to ukrócić, uspokajając mnie, że nic takiego nie miało miejsca. Odetchnęłam z ulgą. Okazało się, że Ben mnie śledził od dłuższego czasu. Zaatakował mnie jak miałam wsiadać do windy. Bił mnie do nieprzytomności i rozciął mi rękę, na którą miałam operację. Serce przestawało mi prawie pracować. Jeżeli znaleźliby mnie dzień później, byłabym martwa.

- Jak wtedy, uderzyłam cię szafką- zatrzymałam się na chwilę, żeby złapać większy oddech-czy to również było jakąś częścią zakładu?- miałam nadzieję, że chociaż to nie było ukartowane. Wolałam znać prawdę niż żyć w kłamstwie.

Spuścił głowę, a dla mnie było już wszystko jasne.

- O Boże- jęknęłam i zakryłam ręką usta. Nie mogłam uwierzyć, że posunął się do czegoś takiego. Wiedziałam, że nie był taki jak inni. Wiedziałam, że nie raz mnie zrani, dlatego powstrzymywałam się od tego uczucie, które mi towarzyszyło za każdym razem kiedy go widziałam. Wiedziałam, że i ja go zranię, odchodząc, ale nic takiego nie będzie miało miejsca, ponieważ nie byłam dla niego nikim szczególnym.- powiedz jak to zaplanowałeś- zamknęłam oczy i czekałam aż zacznie mówić. W głowie pojawiał mi się obraz naszego poznania.- powiedz- wyszeptałam, nadal wyczekując jego głosu.

- To był impuls. Wiedziałem, że muszę cię jakoś poznać. Zauważyłem, że jesteś trochę niezdarna, więc kiedy otwierałaś szafkę podszedłem i dostałem prosto w twarz. To było najbardziej wiarygodne- pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Poczułam, jak Luke próbował mi ją zetrzeć dłonią, więc natychmiast się odsunęłam od jego dotyku.

- Nie dotykaj mnie- otworzyłam oczy, aby móc ulokować się dalej od blondyna. Kiedy znalazłam odpowiednią pozycję do wysłuchiwania ciągu dalszego opowieści, zadałam pytanie, które nie dawało mi spokoju od momentu, kiedy dowiedziałam się prawdy.- czy było coś, cokolwiek co zrobiłeś lub powiedziałeś i było to szczere?

- Nasz pierwszy pocałunek, on był szczery. Szczera jest każda piosenka, którą dla ciebie napisałem oraz każdy komplement jaki ci mówiłem.- powiedział bez zastanowienia przyglądając się uważnie mojej reakcji.

- A kiedy na tej imprezie, wyznałeś, że mnie kochasz- głos zaczął mi się łamać, ponieważ znałam prawdę. Sama nie wiem dlaczego chciałam znać odpowiedź na to pytanie.- czy to było prawdziwe?

Westchnął i spojrzał mi w oczy. Było widać w nich smutek. Straciły swój piękny, błękitny kolor. Przeczesał palcami włosy w geście zdenerwowania.

- Nie.- spuścił znów głowę.- chciałem, abyś nie odeszła ode mnie, bo nie wygrałem. Musiałem coś wymyślić, bo nawet...- zrobił pauzę- nie, nie będę tego mówił- podłamany wstał z krzesła i zaczął nerwowo krążyć po sali. Widziałam, że czuł się winny.

- Powiedz to do jasnej cholery- podniosłam nieco głos. Moje serce zaczynało bić za szybko, co nie oznaczało niczego dobrego. Musiał to powiedzieć. Nie było odwrotu, chciałam, żeby wszystko było jasne. Choćby nie wiadomo jak mnie to bolało.

- Wystarczyło by gdybyś dała mi zrobić sobie dobrze.- kiedy te słowa opuściły jego usta, zamarłam. Serce się zatrzymało, a cały świat legł w gruzach. To było jasne, miałam nadzieję, że jednak to nie tak, że będzie się bronił. Myślałam, że nie mogło być tak źle. Wydawało mi się, że zależy mu na mnie. Robił tyle rzeczy, chronił mnie, pocieszał, przytulał, całował, pomógł mi po stracie Nialla. A to wszystko tylko po to, żeby dobrać się do moich pieprzonych majtek. Nie mogłam zrozumieć dlaczego właśnie ja. Czy zrobiłam mu coś złego? Jakoś go skrzywdziłam, albo powiedziałam o nim jakieś bzdury?

- Clarie, wiem, że wszystko spieprzyłem. Wiem, że jestem okropnym człowiekiem- podszedł bliżej i złapał mnie za rękę, ale nie odtrąciłam jej. Może to paradoks, ale naprawdę chciałam ostatni raz czuć jego dotyk.- jestem skurwielem, miałaś rację. Przepraszam. Wiem, że głupie przepraszam nie pomoże, ale zrobię wszystko, żebyś była szczęśliwa. Nie chcę twojego wybaczenia, bo wiem, że nie zasługuje na nie.- przyłożył dłoń do swoich ust i złożył na niej delikatny pocałunek.- jedyne co chciałbym teraz, to żebyś reagowała tak samo na mój dotyk jak wcześniej, żeby na twojej pięknej twarzy znów pojawiły się rumieńce, które spowodowały, że mnie urzekłaś. Po prostu przeżyj. Jesteś młoda, masz tylko szesnaście lat. Musisz żyć. Lepiej ci będzie beze mnie.- jego słowa powodowały, że miałam ochotę wyskoczyć przez okno. A ja jak głupia nadal go kocham. Jestem beznadziejna.

- Nie mów tak.- pokręciłam przecząca głową.- Nie pieprz się z moją miłością.

- Jest jeszcze coś. Wyjeżdżam.- i w taki oto sposób cały mój świat legł w jeszcze większych gruzach. Wiedziałam, że mimo uczucia, które jest beznadziejnie nazwane miłością i tak nie mogłabym mu wybaczyć. Rany były zbyt świeże na takie pochopne decyzje.- planuję grać w NBA. Postanowiłem przyjąć ofertę i ułożyć sobie życie na nowo- oczywiście, jak zawsze uciekał. Był zbyt słaby, aby stawić czoła przeciwnością, zupełnie jak ja. Pozornie różni, a jednak tacy sami.

Przytaknęłam kilka razy, a oczy zaszły łzami.

- Okej. Powodzenia- mój głos, jakoś nie brzmiał entuzjastycznie. Powinnam się cieszyć, że wyjeżdża i nie będę musiała patrzeć na jego twarz. Powinnam się cieszyć, że spełnia swoje marzenia, ale uwierz nie jest to proste kiedy odchodzisz, a osoba, którą kochasz w ogóle cię nie kocha, na dodatek chce się od ciebie uwolnić dlatego wyjeżdża na drugi koniec kraju. Moje życie to jakaś porażka.

- Zostawiłem coś dla ciebie, leży w twoim pokoju na biurku.- oznajmił znów całując moją dłoń. Spojrzał się głęboko w moje oczy i uśmiechnął się blado- będę tęsknić za twoimi cudownymi oczami.

Wiedział jak jeszcze bardziej mnie załamać. Mógł od razu strzelić mi kulkę prosto w serce, a nie zabijać mnie powoli, jakby wbijał mi nóż, w każdy zakątek mego ciała.

- Mogłeś to przynieść tutaj, bo jutro mnie już nie będzie.- nachylił się nade mną i przyłożył usta do mojego czoła, składając długi pocałunek na nim. Wiedziałam, że to już. To było nasze pożegnanie.

- To będzie twoją motywacją do walki.- wyszeptał i podszedł do drzwi. Położył dłoń na klamce i odwrócił się w moją stronę. - Przepraszam, za całą krzywdę jaką ci wyrządziłem. Będziesz bezpieczna, obiecuję.- złapał zębami kolczyk i zastanowił się chwilę.- Kocham cię, zawsze będę cię kochał.

Chciałam mu odpowiedzieć tym samym,ale nie mogłam. Nie po tym jak mnie potraktował.

- Żegnaj, Luke.- powiedziałam przez łzy. Patrzył się tak, jakby oczekiwał innej odpowiedzi lecz nacisnął klamkę i zniknął za drewnianą płytą.


واصل القراءة

ستعجبك أيضاً

492K 48.4K 63
Rok 2053 Wysoko rozwinięte badania genetyczne doprowadziły do powstania wielu odmian ludzi. Rodzice zapragnęli wybierać cechy własnych dzieci, mimo ż...
2.8M 20.3K 6
„Takich jak my, wszechświat jeszcze nie odkrył." 1 część trylogii "Secret" ~09.12.2020. - 15.06.2021~ Dziękuje za okładkę: @velutinae
1.5M 72.6K 40
"-Czemu mi nie powiedziałaś! - krzyknął ze złością i ze łzami w oczach. -A co miałam ci powiedzieć? "Cześć, jestem Ruby i umieram"? - zaśmiałam się i...
73.3K 3.8K 125
Zawsze twierdziliście, że jeden dzień nie może wywrócić czyjegoś życia do góry nogami? No więc się mylicie. Zwyczajne listopadowe popołudnie mogłoby...