41.Twój, Luke

118 12 2
                                    

Siedziałam ubrana na łóżku. Po lewej stronie stała mała walizka, w której znajdowały się moje rzeczy. Ściskałam w dłoni kawałek poszewki, będąc nadal zawiedziona. Może to trochę samolubne, ale nie chciałam, żeby mnie uratowali, zbyt dużo złego mnie spotkało. Nie miałam siły walczyć, ani próbować żyć dalej. To najzwyczajniej nie miało sensu. Siedząc w szpitalu i czekając na mamę, która miała przyjść do mnie z wypisem doszłam do wniosku, że nie potrzebnie przeszczepili mi serce. Mogłam spokojnie odejść. Ernest byłby bezpieczny z rodzicami, moi przyjaciele mają swoje życia, Niall nie żyje, a Luke złamał mi serce wyjechał. Nikomu nie byłam już do niczego potrzebna. Żal mi było tego mężczyzny, po którym przejęłam serce. Z tego co mi powiedziano, był młody i zginął w wyniku wyścigów motorowych. Ciekawiła mnie jego tożsamość i planowałam w dalekiej przyszłości dowiedzieć się kim on był. Ben Parker za pobicia, porwania, morderstwa, prowadzenie grupy przestępczej, przekręty, kradzieże i inne przewinienia został skazany na dożywocie, natomiast członkowie jego gangu dostali po 25 lat odsiadki.

Denerwował mnie już wystrój szpitala. Nienawidziłam tego miejsca, nienawidziłam tej sali, na której moje życie jeszcze bardziej się posypało. Wstałam z łóżka i wzięłam w dłoń walizkę, a w drugą wzięłam telefon, spoglądając na jego wyświetlacz, jakbym czekała na jakąś ważną wiadomość. Być może tak było, być może czekałam aż ktoś do mnie napisze, że się cieszy, że przeszczep się udał i że nie musiał się ze mną żegnać, że znów się zobaczymy. Nic takiego nie miało miejsca. Nikogo już nie interesowałam.

Zacisnęłam usta w wąską linie i schowałam urządzenie do tylnej kieszeni spodni. Wysunęłam rączkę walizki i podążyłam w stronę wyjścia. Przy recepcji spotkałam się z mamą, która skarciła mnie za to, że się przemęczam. Żeby tylko wiedziała wtedy, że bardziej się przemęczałam psychicznie niż fizycznie. Kiedy podpisała ostatnie dokumenty mogłyśmy jechać spokojnie do domu. Po drodze nie zamieniłyśmy ani słowa. Nie potrafiłam rozmawiać z ludźmi. Coraz bardziej się w sobie zamykałam. Wolałam płakać po nocach w poduszkę niż komuś się wyżalać i pokazywać, że nadal jestem słabą Clarie.

Gdy zaparkowałyśmy na podjeździe mama powiedziała, że ona zajmie się moim bagażem i prosiła, abym udała się do siebie. Tak też zrobiłam. Wchodząc do pokoju poczułam się bezpiecznie. Uśmiechnęłam się smutno na widok okna, przez które Luke wchodził do mojego pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi na klucz, tak aby nikt nie przeszkadzał mi w odpoczynku. Następnie mój wzrok powędrował na łóżko, na którym leżała biała paczka. Ostrożnie zaczęłam podchodzić w jej stronę. Wielkimi literami było napisane na niej moje imię. Przełknęłam głośno ślinę.

Co jeżeli, to bomba?

Co jeżeli, ktoś chce nas wszystkich zabić?

Jednak ciekawość wzięła górę. Otworzyłam paczkę, a w niej znalazłam zwykłą płytę CD, na której było napisane: Odtwórz, po przeczytaniu listu.

Zmarszczyłam brwi i zajrzałam jeszcze raz do środka. Leżała kartka, zgięta na pół. Rozłożyłam papier i zaczęłam czytać jego zawartość.

Droga Clarie

Nie mam pojęcia od czego powinienem zacząć. Nigdy nie byłem dobry w pisaniu listów. Zacznę od wyjaśnień, tak chyba będzie najlepiej.

Tak, byłaś zakładem, jak już wcześniej wspomniałem, ale nie byłaś nim do końca.

Pamiętam dokładnie dzień, w którym cię zauważyłem. Byłaś taka radosna i beztroska. Widziałem jak trzymałaś się z Niallem, więc pomyślałem, że jesteście parą, ale Mike szybko temu zaprzeczył. Spodobałaś mi się od razu. Być może chciałem pokazać Cliffordowi, że jestem od niego lepszy. Nie umiem tego wyjaśnić.

Don't Fuck With My Love/l.hWhere stories live. Discover now