Fast and Dangerous (Larry Sty...

By chojrak

467K 32.6K 155K

Opis: Są wakacje i szesnastoletni Harry wie, że nie spędzi ich w swoim rodzinnym mieście w Holmes Chapel. Zam... More

Prolog
Rozdział Pierwszy
Rozdział Trzeci
Rozdział Czwarty
Rozdział Piąty
Rozdział Szósty
Rozdział Siódmy
Rozdział Ósmy
Rozdział Dziewiąty
Rozdział Dziesiąty
Rozdział Jedenasty
Rozdział Dwunasty
Rozdział Trzynasty
Rozdział Czternasty
Rozdział Piętnasty
Rozdział Szesnasty
Rozdział Siedemnasty
Rozdział Osiemnasty
Rozdział Dziewiętnasty
Epilog
Podziękowania!

Rozdział Drugi

24.5K 1.4K 10.4K
By chojrak

 Przez kilka dni, które mijają Harry'emu bardo szybko, udaje mu się poznać Liama bliżej. Mimo początkowych trudności (głównie ze względu na nieśmiałość Harry'ego, którą z czasem zaczął przełamywać) Harry przekonuje się, jak dużo mają ze sobą wspólnego.

 Wreszcie dowiaduje się również, czym zajmuje się Liam. Cóż, nie do końca. Harry wie tylko, że jest to coś związanego z motoryzacją i zarabianiem dużych pieniędzy, co nie brzmi dobrze, ale Harry chciałby wiedzieć więcej. Również interesuje się samochodami, motocyklami i mechaniką, dlatego Liam obiecuje mu, że pewnego dnia zabierze go ze sobą.

 W niedzielę trzynastego, dokładnie pięć dni po przyjeździe Harry'ego, Liam znowu wychodzi, ale tym razem do sklepu. Mówi Harry'emu, że jest to dość daleko, więc pojedzie samochodem i wróci za niecałą godzinę. Harry zgadza się i uważa, że to głupi pomysł, ale kiedy po dziesięciu minutach zaczyna się nudzić, postanawia wyjść na krótki spacer. Prawdopodobnie powinien powiadomić Liama, ale najzwyczajniej w świecie uznaje, że wróci, zanim zrobi to Liam, i w ten sposób kuzyn niczego się nie dowie.

 Ubiera luźne szorty i podkoszulek z długim rękawem, zanim wychodzi, nie zapominając jednak zabrać telefonu. Na zewnątrz jest zimniej, niż się spodziewał, ale przynajmniej nie pada deszcz i czuć jeszcze resztki słońca. Jest dość późno, bo po dwudziestej pierwszej, ale nie przejmuje się tym tylko kieruje się przed siebie wzdłuż chodnika. Wciska dłonie w kieszenie spodni i wzdryga się, słysząc szelest po swojej prawej stronie.

 Odwraca się, zbyt przerażony, aby się odezwać i widzi dziewczynę, która napotykając jego spojrzenie uśmiecha się sympatycznie. Niepewnie odwzajemnia uśmiech, zastanawiając się, co robi tutaj sama o tak późnej porze. Ma długie, złociste włosy i  skórzane spodnie oraz kurtkę. Może jest ładna, ale nie w stylu Harry'ego.

- Dlaczego taki słodki chłopiec spaceruje sam w nocy? – pyta nagle i Harry czuje się zażenowany tym, że to ona zadaje mu to pytanie, zamiast on jej.

 Wzrusza ramionami i zanim może zareagować, z ciemności wyłania się druga postać. Wysoki chłopak z krótką kitką i koczykiem w uchu, który Harry, pomimo ciemności, widzi. Również ma na sobie skórę w połączeniu z ćwiekami i to go trochę przeraża.

- Harry? – jego głos jest zadziwiająco sympatyczny, ale i tak to nie uspokaja Harry'ego, ponieważ nieznajomy zna jego imię. Być może to kolejny znajomy Liama, ale jak rozpoznałby go i zapamiętałby jego imię?

- T-Tak... – przełyka ciężko ślinę, jego ręce zaczynają się pocić, ale wciąż stoi i obserwuje tę dwójkę, nie wiedząc, jakie mają wobec niego zamiary. Żałuje nagle swojej decyzji o nocnym spacerze, ma tylko szesnaście lat i to oczywiste, że ktoś mógłby chcieć go napaść lub skrzywdzić.

- Spokojnie, jesteśmy przyjaciółmi Liama – uspokaja go dziewczyna, ale coś w jej uśmiechu mówi mu, że kłamie.

 Zanim może jeszcze cokolwiek dodać, słyszy warkot silnika, a gdy patrzy w tamtą stronę, jego oczy oślepiają reflektory czyjegoś samochodu, który w ostatniej chwili zatrzymuje się obok z piskiem opon. Harry podskakuje, o mało nie zostając przejechanym i patrzy na dziewczynę i chłopaka, którzy są nieco zdezorientowani. Drzwi od samochodu otwierają się gwałtownie, silnik nadal pozostaje włączony i wydający nieznośnie głośny dźwięk, ale sam właściciel zdaje się tym nie przejmować, kiedy wreszcie idzie w ich stronę.

 Harry'emu zajmuje chwilę, aby go rozpoznać, i widzi w nim jednego z przerażających kolegów Liama. Wygląda tak samo, jak poprzednio – jego wyraz twarzy wciąż jest taki sam, włosy postawione są do góry a ręce opadają luźno po bokach jego ciała. Ale coś w jego oczach mówi Harry'emu, że jest zły i niemal wzdycha z ulgą, gdy nie patrzy wtedy na niego.

- Ty – warczy do dziewczyny, która natychmiast się cofa i wpada na chłopaka, który zachowuje jednak więcej odwagi, niż ona. Jest odrobinę niższy od Louisa, ale tęższy i bardziej umięśniony. – Wypierdalaj. Powtarzam ostatni raz.

- Daj spokój, Tomlinson. Rozmawialiśmy z chłopcem, który chyba zgubił się w parku. Spójrz, jest ciemno. – odzywa się niczym niewzruszony chłopak. To chyba rozwściecza Louisa, ale daje to po sobie poznać tylko zaciśniętymi w wąską linię ustami, bo nie porusza się nawet o centymetr.

- To jest kuzyn Liama. Wy o tym wiecie. I jeszcze jeden, pieprzony raz, przysięgam, że gorzko tego pożałujesz. – patrzy z powrotem na dziewczynę, która wydaje się być trochę przerażona i chowa się za chłopakiem.

 Po kilkunastu sekundach ciszy chyba przypomina sobie o Harrym, bo odwraca się w jego stronę i Harry przysięga, że nigdy w życiu się tak jeszcze nie bał. Zwykłe, zobojętniałe spojrzenie Louisa wydaje się być jeszcze bardziej gorzkie i przeszywające. Idzie powoli w jego stronę a Harry drży, zastanawiając się, czy to jest moment, w którym umrze. Boi się, ale nic nie może zrobić.

- Chodź – Louis łapie mocno za jego ramię i ciągnie do swojego samochodu, więc Harry idzie za nim, krzywiąc się z bólu. Jest na tyle przerażony, że boi się nawet pisnąć i kiedy wreszcie znajduje się w środku oświetlonego, ciepłego samochodu chłopaka, może na chwile odetchnąć z ulgą. Jego koszulka jest poszarpana, więc poprawia ją, zanim zapina pasy.

 Louis wsiada chwilę po nim, patrząc prosto przed siebie i całkowicie ignorując Harry'ego, jak gdyby go tutaj nie było. Nie zapina pasów, ale o tym również Harry boi się mu powiedzieć, bo mógłby w końcu nie wytrzymać i nakrzyczeć na niego albo go uderzyć.

 Więc siedzi cicho, myśląc o tym, kim byli Ci ludzie, czego od niego chcieli, skąd znali jego imię i dlaczego Louis tutaj był i gdzie go w ogóle wiezie. Co kilka minut wstrzymuje oddech, bojąc się, że Louis go usłyszy i wkurzy się, że za głośno oddycha. Patrzy na niego co kilka sekund, zerkając tylko kątem oka.

 Jedzie dość szybko, ale Harry przyzwyczaił się już odkąd Liam zabierał go kilka razy na jedzenie, również pasjonując się w szybkiej jeździe.

 Na drżących nogach wysiada z samochodu i patrzy na stojącego już na zewnątrz Louisa, jednak odwraca wzrok tak szybko, jak widzi jego lodowate spojrzenie. Rumieni się mocno i pozwala, aby znów złapał go za rękaw koszulki i szarpnięciem podprowadził pod drzwi domu Liama.

- Słuchaj, dzieciaku – zaczyna, stając na przeciwko niego. – Jeszcze jeden taki numer i może to nie skończyć się dla Ciebie dobrze. Rozumiesz?

 Harry kiwa głową, blady niczym popiół. Louis potrząsa nim jeszcze raz, dość opanowany, aby nie zrobić tego mocno.

- Liam ma dość kłopotów – z tym puka do drzwi i w ciszy oczekują Liama. Harry nie zdążył powiedzieć mu wcześniej, że mogą go nie zastać, ale ku jego zaskoczeniu chłopak otwiera im i gdy widzi Harry'ego, marszczy brwi.

- Harry? Myślałem, że jesteś na górze. – drapie się zakłopotany po szyi i Louis popycha Harry'ego do środka. Przeciska się obok Liama, czując, że zaraz się rozpłacze i chce przeprosić Liama za to, że tak dużo kłopotów sprawia.

- Pilnuj swojego dzieciaka.

- Louis, spokojnie. Gdzie był? Co się stało?

- Myślę, że ostrzegłeś go przed Speed Kings. Ostrzegłeś? – unosi brew a Liam zaprzecza ruchem głowy.

- Słuchaj, nie było czasu, on nie powinien był wiedzieć, nie sądziłem, że się do niego przyczepią.

- Jeśli chcesz mieć młodego całego i zdrowego, trzymaj go na klucz – to wszystko, co mówi zanim odchodzi, a Liam zamyka z westchnięciem drzwi. Patrzy na Harry'ego, który wciąż się trzęsie i nie tak, jak Harry się spodziewa, uśmiecha się. Co za zaskoczenie.

- Wszystko w porządku?

- O co chodzi? – jest pierwszym, co wychodzi z jego ust zanim może się powstrzymać. – Przepraszam.

- Opowiem Ci, ale przy kolacji. Kupiłem chińskie. – prowadzi go do kuchni i oboje siadają na stołkach. Jedzą w ciszy, jednak Harry wciąż myśli o tym, co się właśnie stało. Wciąż również czuje na sobie nieprzyjemny dotyk Louisa, który go nie lubi, i on nie lubi jego.

Bierze tak naprawdę tylko kilka kęsów, zbyt zmęczony.

- To chyba czas, abym Ci wytłumaczył wszystko, prawda? – kiwa głową na słowa Liama i jego serce przyśpiesza, bo nie wie, czego może się spodziewać, ale spodziewa się najgorszego. – To jest coś-uch wiesz, jak na filmach ludzie ścigają się dla zasady. Coś w stylu, lepszy gang, słabszy gang, tylko-tylko my nie zabijamy ludzi, to nie taki gang. – dodaje szybko, bojąc się o bycie źle zrozumianym. – Chodzi o wyścigi drogimi samochodami za pieniądze. Tak jak w telewizji, tylko te wyścigi są nielegalne, a w grę wchodzą bardzo duże pieniądze.

 Przez cały czas, kiedy Liam mówi, Harry patrzy się na niego z szeroko otwartymi oczami, ale nic nie mówi. Czeka, aż skończy, bo na jego język nasuwa się mnóstwo pytań i nie wie, od czego zacząć.

- To znaczy, że ścigacie się nielegalnie? Uliczne wyścigi? – pyta, chociaż zna odpowiedź. Jest zbyt podekscytowany i przerażony zarazem, aby myśleć, ale jedyne co wie, to że chce to zobaczyć.

- Tak. Ten Louis, to mój kumpel, jest z Masters, naszej grupy. Jest też Zayn i Niall, którego jeszcze nie poznałeś.

- Ten Louis... On jest trochę dziwny – krzywi się, nie chcąc brzmieć na zbyt niegrzecznego, ale tak właśnie uważa.

- Louis jest dość... apatyczny. Nie przejmuj się, wydaje się być oziębły, ale jest dobrym człowiekiem.

 Zastanawia się nad tym chwilę, wiążąc słowa Liama z wrażeniami z ostatniej godziny i stosunkiem Louisa wobec niego i może ma racje, chłopak rzeczywiście przejawia skłonności do bycia apatycznym i może trochę bezczelnym, ale wciąż czuje do niego niechęć i może po części dlatego, że Louis go przeraża.

- Ale Louis ma rację. Nie wychodź wieczorami z domu, dobrze? My, jak każda taka drużyna, mamy wrogów. Oni nic Ci nie zrobią, ale mogą Cię trochę nastraszyć. To oczywiście spokojna okolica, ale miej oczy szeroko otwarte. – z tym wstaje i zaczyna sprzątać po kolacji.

- Skoro Wy nazywacie się Masters... jak nazywają się oni?

- Speed Kings.

 To brzmi... groźnie. Nawet, jeśli są to tylko wyścigi, dziewczyna i chłopak z parku wydają mu się nieco przerażający, dlatego postanawia posłuchać Liama.

 Żegna się z nim krótkim „Dobranoc" i wraca do swojego pokoju. W łóżku myśli głębiej nad słowami Liama i nie ukrywa, że chciałby kiedyś zobaczyć, jak chłopak się ściga. Nigdy nawet nie sądził, że mógłby mieć takiego fajnego kuzyna. Harry uważa, że Liam jest naprawdę w porządku, jest miły i poukładany, ale równocześnie odpowiedzialny i bardzo troskliwy, co nie przeszkadza mu w ściganiu się o duże pieniądze i posiadaniu trójki groźnie wyglądających (jak dla Harry'ego) przyjaciół.

 Jest nieśmiały, aby powiedzieć to głośno, ale naprawdę chce pewnego dnia widzieć, jak jego kuzyn wygrywa w nielegalnym wyścigu i wejść w niebezpieczny świat, jaki widywał do tej pory tylko na filmach.

***

 Następnego dnia atmosfera nie jest tak niezręczna, jak Harry myślał, że będzie. Liam prosi go, aby kupił w sklepie mleko, więc Harry robi to, ciesząc się, że może odetchnąć świeżym powietrzem. Wychodzi i wraca zaledwie dwadzieścia minut później, a o czwartej po południu, kiedy Liam wychodzi, Harry siedzi w ogrodzie z tyłu jego domu.

 Liam również ma ogrodową huśtawkę i Harry to lubi, bo kocha ogrodowe huśtawki. Nudzi się przez resztę dnia, kiedy czyta książkę i słucha muzyki na swoim iPodzie. Gdy wybija dziewiętnasta, podnosi się i wraca do domu tylko po to, aby wpaść na Liama, przekraczającego próg swojego domu. Liam może nie chce być złym kuzynem, stara się i Harry to docenia, ale naprawdę się nudzi.

 Jeden z nich, już nawet nie pamiętają który, oferuje, aby obejrzeli film. Przystają na to ze względu na to, że Liamowi również się nudziło (W ten dzień Harry widzi go po raz pierwszy w luźnych ciuchach i innych niż skóry i poobdzierane jasny). Ich plany krzyżuje dzwonek do drzwi, Liam jęczy, bo zdążył nastawić się na swój ulubiony film, a Harry słyszy przyciszone głosy w przedpokoju kilka minut później.

- Teraz? Koniecznie?

- Tak – słyszy szorstki głos Louisa i zamiera, naprawdę nie chcąc podsłuchiwać, ale to robi. – Zayn powiedział, że to ważne.

- Cholera – klnie Liam i Harry już wie, że nici z ich wspólnego oglądania. Nie ma mu tego za złe, ale jest trochę zawiedziony, więc kiedy tylko wyjdą, zamierza iść do siebie i pójść spać. – Jedziemy. To znaczy jadę, nie zostawię tu Harry'ego samego. Zostaniesz z nim.

Kurwa.

- To chyba sobie, kurwa, jaja robisz.

 Harry chce coś powiedzieć, zaprotestować, ale boi się poruszyć i zaciska tylko palce na swoich kolanach, błagając w duchu, aby Louis się nie zgodził. Nic jednak takiego się nie dzieje, Liam wręcz wyskakuje z domu i oznajmia, że niedługo wróci zanim zatrzaskuje drzwi, zostawiając Harry'ego i Louisa samych.

 Harry przełyka ciężko ślinę, słysząc kroki i ciche przekleństwo pod nosem. Nie chce, aby Louis tutaj był, aby na niego patrzył i sprawiał, że Harry ma ochotę zesrać się w majtki. Louis przeraża Harry'ego i onieśmiela go krótkim spojrzeniem, które wyraża jedynie obojętność bezuczuciowego człowieka.

 Żuje nerwowo swoją dolną wargę, w napięciu oczekując Louisa w salonie, ale dzieje się to dopiero czternaście minut później. Nie wita się z nim ani na niego nie patrzy, po prostu siada na fotelu, z nogami na stoliku i sięga po pilota, zaskakując tym Harry'ego tak bardzo, że ten na niego patrzy.

 Jego wyraz twarzy nie zmienia się nawet wtedy, gdy czuje wzrok młodszego na sobie – po prostu patrzy i przesuwa wzrokiem po ekranie telewizora, nie odzywając się już przez pół godziny, odkąd tutaj siedzi. Harry również się nie odzywa, przyciskając kolana przy klatce piersiowej i czeka, chociaż właściwie nie wie na co.

 Mija już godzina, jest dwudziesta pierwsza, a Liama wciąż nie ma. Wciąż żaden z nich się nie odzywa, co staje się nieco bardziej, niż niezręczne, a napięcie wisi w powietrzu pomiędzy nimi, czyniąc powietrze gęstym i gorącym, trudnym do oddychania, w mniemaniu Harry'ego. Chce pójść do toalety, ale boi się poruszyć. Louis mógłby na niego spojrzeć, przypomnieć sobie o jego obecność i i gdyby tak się stało, Harry zapadłby się pod ziemię.

 Mijają już dwie godziny, oczy Harry'ego są szkliste i czerwone, bo co jakiś czas wstrzymuje powietrze. Patrzy na Louisa i znowu prawie podskakuje, bo po raz pierwszy od dwóch godzin chłopak na niego patrzy.

- Dlaczego nic nie mówisz? – pyta jak gdyby nigdy nic a róż oblewa policzki Harry'ego, bo Louis nie posyła mu sympatycznego uśmiechu anie nie wykonuje żadnego ruchu, po prostu patrzy.

Wzrusza ramionami, przegryzając wnętrze policzka i podejmuje szybką decyzję, aby się odezwać.

- Gdzie jest Liam?

- Na pewno nie tu – odpowiada krótko i niemiło, i to każe się zamknąć Harry'emu, ale nie może. Naprawdę potrzebuje wiedzieć, gdzie jest jego kuzyn, i czy wszystko z nim w porządku.

- Chcę wiedzieć.

- Gdyby pieniądze spadały z nieba – wzdycha teatralnie Louis i to denerwuje jeszcze bardziej Harry'ego. Zachowuje się jak zobojętniały, nieczuły i całkiem dziecinny facet i chce mu to wszystko wygarnąć, ale wie, że jest zbytnim tchórzem. – Też bym chciał.

Zaskakuje Harry'ego i wstaje, strzelając kostkami dłoni i znowu patrzy na Harry'ego, jak gdyby był cegłą.

- Jedziemy do mnie.

 Harry potrzebuje kilku sekund, aby przetworzyć te informację i również wstaje, zrzucając koce na ziemię.

- C-Co?

 Louis mu nie odpowiada, tylko idzie w stronę drzwi i co ma zrobić Harry jak nie pobiec za nim. Robi to bardzo szybko, bo chłopak nie czeka na niego i kiedy zatrzaskuje drzwi, nagle coś sobie przypomina.

- Nie mam kluczy od domu Liama.

Louis wywraca oczami i cofa się, aby wyciągnąć klucze z tylnej kieszeni swoich jeansów, po czym zamyka dom i z powrotem kieruje się do swojego samochodu. Harry nie wie, skąd Louis ma jego klucze, ale myśli, że to dla tego, że się po prostu przyjaźnią.

 Wsiada do jego samochodu po raz drugi w swoim życiu i patrzy się w swoje kolana. Ciągle ma na sobie dresowe spodnie, ale nie zdążył się nawet przebrać, bo Louis nie zamierzał nawet na niego czekać.

 Podczas jazdy, która mija im w ciszy, Harry ma większą szansę, aby przyjrzeć się tatuażom Louisa. Są brzydkie, jego zdaniem, ale pasują do niego. To nie tak, że Louis jest brzydki, ale ma okropny gust co do tego, myśli Harry.

- Liam nie wie... Nie powinienem był tak znikać – odzywa się cicho, a kilka loków opada mu na twarz, kiedy spogląda na Louisa. Louis wciąż patrzy na drogę a jego twarz zmieniła się tylko odrobinę, wydaje się być bardziej skupiony na drodze.

- To nie mój problem.

 To jest niemiłe i Harry'ego boli to tylko trochę, bo zdążył poznać już Louisa. Nie odzywa się więcej, wciskając bardziej w fotel i patrzy przez okno na mijane okolice, chociaż nie może zobaczyć nic przez ciemność. Nie wie, która jest godzina, ale z całą pewnością jest już bardzo późno. Nie wie również gdzie dokładnie jadą i gdzie Louis mieszka, ale nie spyta o to chłopaka, bo się go boi.

 Patrzy na niego co jakiś czas, ale tak szybko, jak to robi, odwraca wzrok, jakby wiedział, że Louis zdaje sobie z tego sprawę. Sięga dłonią do swojej prawej kieszeni i orientuje się, że nie zabrał swojego telefonu, a co za tym idzie nie będzie mógł zadzwonić do Liama. Chce powiedzieć o tym Louisowi, ale po raz kolejny, boi się, że ten zatrzyma samochód i zostawi go w środku lasu, bo wokół nic nie ma nic innego, tylko drzewa.

 Przełyka ciężko ślinę i zanim orientuje się, gdzie są, zaczynają zwalniać, a po chwili Harry wreszcie patrzy za okno i otwiera szerzej oczy. Pomiędzy drzewami wznosi się wysoki, dobrze oświetlony budynek, willa, właściwie, z basenem, marmur albo granit, nie wie. Widzi tylko coś, co zapiera dech w jego piersiach, bo wydaje się, jakby Louis był jakimś bogatym biznesmenem, ale z całą pewnością nie jest.

- Mieszkasz tutaj? – pyta cicho, kiedy oboje znajdują się na zewnątrz. Chłopak wciąż na niego nie patrzy, więc idzie za nim po schodach w stronę drzwi, prawie potykając się na ostatnim stopniu. Nie jest pewien, czy może wejść za nim do środka, ale robi to i znowu musi zamrugać kilka razy, ponieważ wnętrze domu Louisa jest jeszcze większe, niż mógł sobie to wyobrazić. Podłoga błyszczy i aż drży, gdy idzie po niej w swoich znoszonych, czarnych trampkach.

 Podąża za nim przez długi, bogato zdobiony korytarz, aż znajdują się w salonie z przeszklonymi ścianami i kilkoma drogimi kanapami i znowu patrzy na Louisa, niepewien, co ma zrobić.

- Ładnie...

- Nie dotykaj niczego – dochodzi do niego oschły głos Louisa, który patrzy na niego i traktuje jak gdyby był małym dzieckiem, które chce włożyć palce do kontaktu. Czuje się przez to jeszcze gorzej, ale nie odpowiada, tylko wciąż stoi w miejscu.

 Louis znika na kilka minut nawet Harry nie wie gdzie, dlatego jest zaskoczony, gdy niemal wyrasta z podłogi przed nim i wciska mu w dłoń szklankę z wodą. Jest o wiele wyższy od Harry'ego i mocniej zbudowany, dlatego wydaje mu się bardziej przerażający.

- Gdzie jest Liam? – nie może się powstrzymać i zadaje pytanie, otrzymując w zamian zirytowane spojrzenie od Louisa. Nie może nic poradzić na to, że naprawdę się martwi. – Coś u się stało?

- Nie ma piętnastu lat, tak jak Ty.

- Mam szesnaście – mruczy i spuszcza wzrok z nadzieją, że Louis odpuści. Pragnie wrócić do czasów, kiedy ignorował go i nie zwracał na niego najmniejszej uwagi, ponieważ wtedy nie musiał obawiać się przynajmniej o własne życie. Może i jest przyjacielem Liama, ale Harry mu nie ufa i nie lubi go i wie, że będzie z tym trudno.

 Opiera się o ścianę i wzdycha z ulgą, gdy Louis znowu odchodzi, tym razem z telefonem w dłoni i przykłada go do ucha. Ma nadzieję, że dzwoni do Liama, który jak najszybciej go stąd zabierze. Nie wie, dlaczego Louis go tutaj zabrał, dlaczego nie mógł zostawić go w domu samego, a on poszedł by po prostu spać. Liam wychodził już kilka razy, gdy Harry spał i ten zostawał sam, więc nie widziałby w tym najmniejszego problemu.

 Odwraca głowę, gdy Louis idzie w jego stronę i zabiera szklankę z jego dłoni, zanim może się nawet napić.

- Liam czeka na zewnątrz. Możesz iść.

Harry marszczy brwi, nic z tego nie rozumiejąc.

- Ale ja-po co ja tutaj... – przerywa, widząc, jakie spojrzenie posyła mu Louis i prześlizguje się obok niego, aby jak najszybciej znaleźć się na zewnątrz. Nie patrzy za siebie, chociaż niczego nie rozumie, ale nie chce przebywać więcej w towarzystwie Louisa.


#FADPL

Continue Reading

You'll Also Like

76.1K 5.4K 10
Kiedy mąż Harry'ego umiera, prosi go o jedną rzecz; by ponownie znalazł miłość i szczęście. To prośba, którą Harry lekceważy, dopóki nie spotyka jedn...
79.9K 2.7K 44
Haillie nie jest jedyną siostrą Monet, jest jeszcze jej bliźniaczka Mellody. Haillie wychowywana przez mamę, a Mellody no cóż przez babcie. Jak myś...
57K 3.5K 17
Obaj mieli przed sobą najdłuższe wakacje w życiu. Obaj chcieli po prostu dobrze się bawić. Obaj nie spodziewali się, że trzy wakacyjne miesiące tak...
3.6K 195 18
Harry - ambitny uczeń szkoły muzycznej dostaje propozycje spełnienia swoich marzeń w rezydencji Stephena Tomlinsona i jego syna Louisa, który jakimś...