Fast and Dangerous (Larry Sty...

By chojrak

466K 32.6K 155K

Opis: Są wakacje i szesnastoletni Harry wie, że nie spędzi ich w swoim rodzinnym mieście w Holmes Chapel. Zam... More

Prolog
Rozdział Drugi
Rozdział Trzeci
Rozdział Czwarty
Rozdział Piąty
Rozdział Szósty
Rozdział Siódmy
Rozdział Ósmy
Rozdział Dziewiąty
Rozdział Dziesiąty
Rozdział Jedenasty
Rozdział Dwunasty
Rozdział Trzynasty
Rozdział Czternasty
Rozdział Piętnasty
Rozdział Szesnasty
Rozdział Siedemnasty
Rozdział Osiemnasty
Rozdział Dziewiętnasty
Epilog
Podziękowania!

Rozdział Pierwszy

25.5K 1.5K 6.1K
By chojrak

 Puka do drzwi raz i kiedy chce się już wycofać, te szybko się otwierają, jak gdyby osoba po drugiej stronie czekała na jego przybycie.

 Pierwszym, co Harry widzi jest wysoki, dobrze zbudowany chłopak, który nieco go onieśmiela, ale jego oczy są brązowe i bardzo ciepłe, a uśmiech sympatyczny, więc odwzajemnia go, trochę zakłopotany.

- Harry?

- Tak, to chyba ja – przytakuje i ściska rękę chłopaka, czując się odrobinę głupio. Szybko prześlizguje wzrokiem po jego ciele; rękawy jego granatowej koszuli podwinięte są do łokci, za to Harry ma na sobie sweter i ciemne jeansy w dwudziestostopniowym upale.

- Daj, wezmę to – oferuje i chwyta walizkę Harry'ego, dając mu tym samym znak, aby wszedł do środka. Harry idzie za nim, nie zapominając zamknąć drzwi i rozgląda się po przedpokoju, pełnego mnóstwa kolorowych zdjęć na ścianach i z ładnym dywanem. Harry lubi miękkie dywany.

 Zagląda po drodze do każdego pokoju, a kiedy znajdują się na górze, Liam otwiera mu ostatnie drzwi po lewej.

- Odpowiada Ci ten pokój? Przygotowałem go specjalnie dla Ciebie, to w porządku? – jest podejrzanie miły, a może po prostu jest taki z natury, Harry nie wie. Kiwa nieśmiało głową, rzeczywiście tak uważając. Pokój nie jest mały, ale nie jest też ogromny, z łóżkiem i szafą pod ścianą, obok jest jeszcze biurko i okno i ma swój własny dywan, więc uśmiecha się pod nosem.

 Bierze walizkę od Liama i stawia ją przy łóżku.

- Dziękuję – postanawia się odezwać po raz drugi, jego głos jest ochrypły i ciężki od długiego nieodzywania się, więc odchrząkuje. Czuje się nieco niepewnie ze swoim głosem i nie zna Liama, ale twierdzi, że Liam jest miły i zasługuje na to, aby Harry był dla niego bardziej otwarty.

- Nie ma sprawy. Możemy poznać się bliżej, oprowadzę Cię po okolicy, ale dzisiaj niestety nie dam rady, więc póki co możesz rozejrzeć się po domu i pooglądać telewizję. – patrzy na niego przepraszająco, ale Harry nie ma mu tego za złe, bo Liam nie ma obowiązku niańczenia go przez całe lato. – Zrobię coś do jedzenia. Jesteś głodny?

 Harry znowu kiwa głową, a kiedy Liam wychodzi, opada na łóżko, zastanawiając się, dlaczego Liam znosi to, że Harry jest taki nieśmiały. Zawsze wyprowadza tym ludzi z równowagi, ale nie może nic na to poradzić. Harry po prostu mało mówi, ale zawsze słucha.

 Po kilku minutach postanawia zejść na dół, stwierdzając, że na rozpakowanie się będzie miał czas wieczorem. Widzi Liama w kuchni, kiedy stawia na stole talerze z jakimś włoskim daniem i wtedy zauważa w progu Harry'ego. Uśmiecha się do niego przyjaźnie, a Harry wchodzi do środka, niepewien, co powinien powiedzieć.

- Mam nadzieję, że lubisz z Tagliatelle- siada, gestem zachęcając Harry'ego, aby zrobił to samo. – Podoba Ci się tutaj? Może nie jest jakoś super, trochę nudno, ale da się przeżyć.

- Jest w porządku – wzrusza ramionami, chwytając widelec, aby spróbować jedzenia.

- Niedaleko – kontynuuje Liam. – jest boisko do koszykówki, czasem gram z kolegami. Jest też bilard, kręgle, możesz potańczyć w klubie. Chociaż masz szesnaście lat i wątpię, aby Twoja mama chciała, byś włóczył się po nocach i nie chcę jej zawieść, ale wiedz, że u mnie możesz czuć się swobodnie.

Harry w duchu dziękuje mu, bo pomimo, że nie zamierza robić żadnej z tych rzeczy, to cieszy się, że Liam stara się, aby czuł się jak w domu.

- Dobre – komplementuje posiłek zaraz po zjedzeniu swojej porcji.

 Gdy i on i Liam są już po posiłku, nie wie, co mógłby robić, więc postanawia spytać o to Liama. Wkłada swój talerz do zmywarki i spogląda na kuzyna.

- Zapomniałem się przedstawić, bo pewnie mnie nie poznajesz. Liam Payne, mam dziewiętnaście lat i mieszkam sam. – odzywa się szatyn, jego maniery są bardziej niż dobre. Jest kulturalny i miły, imponując tym młodszemu chłopakowi, który naprawdę uważa, że go lubi. – Jesteśmy dość daleką rodziną i nie widujemy się rzadko, ale mamy czas, aby to nadrobić.

- Dzięki – po raz pierwszy Harry uśmiecha się tak szeroko, że bolą go policzki. Czuje się zawstydzony jego uprzejmością w stosunku do jego samego, więc również chce coś dodać. – Jeśli nie chcesz, nie musisz tu ze mną siedzieć-to znaczy ja, chodziło mi o to, że na pewno masz swoich kolegów i-tak jakby to w porządku.

 Liam otwiera szerzej oczy, jakby starając się zrozumieć, co Harry właśnie powiedział. Potrząsa głową i uśmiecha się serdecznie, znowu. Harry zastanawia się przez chwile, czy kiedykolwiek zobaczy tego chłopaka złego.

- Chciałem, abyś tu przyjechał, to dla mnie nie problem – tłumaczy, więc Harry nic więcej już nie mówi, czując się głupio.

 Kiedy Liam wychodzi na chwilę z domu, Harry usadawia się na kanapie w salonie i włącza telewizje. To bardzo dziwne, myśli, czując miękkie obicie kanapy, widząc duży telewizor powieszony na ścianie naprzeciwko. Wszystko jest inne, przyjemne, ale sprawiające wrażenie czegoś, do czego przyzwyczai się dopiero po jakimś czasie. Brakuje mu swojego laptopa i ogrodowej huśtawki, ale tutaj również nie jest źle.

 Liam wraca dopiero po dziewiętnastej, zastając Harry'ego śpiącego na kanapie. Nie chce go budzić, ale to najlepsze rozwiązanie, jeśli chce wyjść teraz. Harry mógłby się wystraszyć, jeśli obudziłby się a Liama wciąż by nie było.

- Harry – potrząsa jego ramieniem najdelikatniej, jak potrafi. Harry budzi się niemal od razu, zawsze miał płytki sen. Mruga szybko i patrzy zaspany na Liama. – Nie będzie mnie długo, w kuchni na lodówce jest mój numer.

- Och – siada powoli i kiwa głową, na znak, że rozumie. Nawet nie pamięta, kiedy zasnął, ale spał zaskakująco długo, bo kiedy ostatnio sprawdzał godzinę była piętnasta.

 Odwraca głowę, odprowadzając kuzyna wzrokiem i niemal podskakuje, kiedy widzi w progu obcego chłopaka. Czuje się nagle bardzo zawstydzony tym, że chłopak patrzy prosto na niego bez mrugnięcia okiem, a jego twarz nie wyraża żadnych emocji. Opiera się o framugę z założonymi rękoma, jego oczy są (nawet z takiej odległości) przerażająco błękitne i zimne jak lód, a włosy postawione do góry.

- Louis, mówiłem, abyś czekał w samochodzie – Liam z powrotem znajduje się w przedpokoju posyłając Harry'emu ciepłe spojrzenie, zanim patrzy na chłopaka imieniem Louis. Ten dopiero po chwili odrywa wzrok od wystraszonego Harry'ego i przenosi go na Liama.

- Długo Ci to zajęło – odzywa się i Harry drży, słysząc szorstki głos Louisa. Jest parzący i równocześnie chłodny, sprawiający wrażenie niechęci i obojętności, ale jest chyba przyjacielem Liama, więc to wydaje się mu nieco dziwne.

- Musiałem obudzić Harry'ego – wzdycha. – Jedziemy.

 Harry obserwuje całe zajście siedząc cicho, czując się tak, jak gdyby go tutaj nie było. Liam wychodzi pierwszy, ubrany w skórzaną kurtkę, która prezentuje się na nim dość groźnie, będąc totalnym przeciwieństwem jego łagodnego charakteru.

 Następnie wychodzi Louis, jednak zanim to robi, posyła Harry'emu puste spojrzenie, co przeraża go trochę i ten zostaje sam, nie wiedząc, co się właśnie stało. Gdzie Liam wyszedł i dlaczego? Harry nie wie, ale przypominając sobie słowa, które powiedział mu kilka godzin wcześniej, uspokaja się. Z całą pewnością starszy chłopak ma swoje życie i znajomych, a Harry nie chce się w to mieszać.

 Gasi telewizor, sprząta po sobie w salonie i szykuje sobie szybką kolację, kiedy jego brzuch daje o sobie znać. Kiedy zjada ucieka na górę, chcąc sprawiać wrażenie niewidocznego, bo nie lubi być problemem dla innych. W szczególności nie chce być problemem dla Liama, który nie ma obowiązku wychowywać go, nawet, jeśli, jak twierdzi, sam chciał, aby Harry tu przyjechał.

 Zasypia szybko, znowu odkładając wypakowanie się na jutrzejszy dzień.

***

 Następnego ranka, gdy Harry schodzi na dół w samej pidżamie, Liam stoi w kuchni i przyrządza sobie śniadanie. Harry znowu czuje się głupio, widząc karteczkę z numerem jego telefonu, przyczepioną do lodówki, bo nawet na nią nie spojrzał.

- Dzień dobry – mówi cicho i w końcu wchodzi do środka, nadal nie czując się na tyle pewnie, aby poruszać się po domu jak u siebie. Liam zerka na niego przez ramię i uśmiecha się.

- Właśnie miałem Cię budzić. Mam propozycję dla Ciebie. – odwraca się do niego przodem i nakłada na talerz porcję jajecznicy. Harry patrzy na niego niezrozumiale, będąc również tylko trochę podekscytowanym. Nie ukrywa, że mimo bycia tutaj dopiero jeden dzień, nie umie znaleźć sobie zajęcia i trochę mu się nudzi. Ale nie chce mówić o tym Liamowi.

- Jaką? – pyta zaciekawiony, myśląc nad tym, o której jego kuzyn mógł wczoraj wrócić. Harry zasnął wczoraj przed dwudziestą drugą, Liama wciąż nie było, więc musiał wrócić późno w nocy. Mimo to nadal jest uśmiechnięty i nie wygląda na niewyspanego.

- Trochę mi głupio, że sobie poszedłem wczoraj, ale miałem coś ważnego do załatwienia. Zabiorę Ciebie dzisiaj do jakiegoś subwaya**, co o tym myślisz? – sugeruje, a Harry prawie dławi się swoim jedzeniem. Patrzy na Liama niedowierzająco i wyciera usta serwetką.

- J-Ja?

- Tak, czemu nie?

 Dziwi się to mało, bo nie sądził wcześniej, że Liam mógłby być aż tak miły, aby chcieć go gdzieś zabrać. Zdaniem Harry'ego Liam robi te wszystkie rzeczy tylko po to, aby wynagrodzić mu bycie tutaj, ale zaproponował mu wspólne wyjście i to sprawia, że lekko się rumieni.

Odchrząkuje i odzywa się:

- Pewnie.

- Świetnie – znowu się uśmiecha i wstaje. – Wyjdę teraz na chwilę i wrócę za niedługo, bądź gotowy, tak?

 Harry ma czas, aby wreszcie się rozpakować. Układa starannie ciuchy na półkach, wiesza swetry na wieszakach a na stoliku nocnym układa ramkę ze zdjęciem, które jest nieco żenujące, ale wiąże z nim dużo wspomnień. Zrobiła je jego mama, gdy on miał osiem lat a jego siostra Gemma, szesnaście. Jest teraz w collegu a jej kontakt z Harrym jest o wiele słabszy, niż kilka lat temu.

 Zakłada czarne jeansy i czerwoną bluzę z kapturem, próbuje ułożyć swoje loki na właściwa stronę i schodzi na dół w momencie, w którym wraca Liam. Znowu ma na sobie ciemne ubrania i skórzaną kurtkę.

- Chodź, jeszcze musimy gdzieś po drodze wpaść.

 Samochód Liama jest bardzo... nowoczesny. Nie, Harry widział w swoim życiu dużo nowoczesnych samochodów, sportowych, kolorowych, drogich i ekskluzywnych, ale Harry widząc go czuje się, jakby oglądał Fast and Furious***. Wsiada tak ostrożnie, aby nie porysować go nawet sznurówką buta.

- Ładny samochód – mruczy cicho, wdychając przyjemnie świeże powietrze. Zapina pasy i wciąż rozgląda się z aprobatą po wnętrzu samochodu. Pierwszy raz widzi coś takiego na żywo, a bardzo interesuje się mechaniką, pomimo, że jest dość nieśmiały i ma dopiero szesnaście lat.

- Jest po przejściach, ale lubię go – śmieje się Liam i Harry również się uśmiecha, zastanawiając się, gdzie wpierw jadą. Mijają kilka drzew, później kilkanaście, coraz mniej budynków, będąc gdzieś, gdzie Harry jeszcze nie był. Są chyba w lesie, ale Liam musi dobrze znać tę okolicę, bo zjeżdża na pobocze, a następnie w krętą uliczkę, prawdopodobnie nie przejmując się zniszczeniem swojego bardzo drogiego samochodu.

 Rozglądając się w poszukiwaniu, właściwie, niczego, nawet nie zauważa, gdy Liam zatrzymuje się obok dwóch aut, równie drogich i bogato wyposażonych. Na przeciwko nich, Harry dopiero to ostrzega, znajduje się ogromne pole ze śladami kół, sprawiające wrażenie toru to wyścigów w pomniejszonej wersji.

- To zajmie tylko chwilkę.

 Wysiada z samochodu, a Harry nie mogąc się powstrzymać również wysiada. Jego uwagę na początku przykuwa widok dużych samochodów, jednego białego i drugiego ogniście czerwonego, a następnie słyszy chrząknięcie jednego z dwóch obcych chłopaków, chociaż jednego z nich widział już wczoraj.

 Liam musi ich znać, bo wita się z nimi uściskiem i mówi coś cicho, ale uwaga jednego z nich znowu skupiona jest na Harrym, który rumieni się i chce odwrócić spojrzenie, ale nie może. Chłopak, który nazywa się Louis, z tego co Harry pamięta, znowu patrzy na niego z obojętnością i chłodem w oczach. Opiera się o maskę białego samochodu, kiedy Liam odwraca się, aby z powrotem wsiąść do samochodu.

- Po co przyprowadziłeś tutaj tego dzieciaka? – pyta chłodno, Harry'emu zajmuje kilka sekund, aby zorientować się, że mowa jest o nim. Wszystkie pary oczu wpatrzone są w niego, więc rumieni się mocniej, kuląc się w sobie i chcąc jak najszybciej stąd zniknąć.

- To Harry, mój kuzyn. Mówiłem Wam kiedyś, że przyjeżdża do mnie na całe lato.

 Drugi z chłopaków wpatruje się w Harry'ego z mieszanką obojętności, ale i z zaciekawieniem. Jego oczy nie są tak zimne, są ciemne, właściwie, włosy kruczoczarne i postawione do góry i jako drugi ma na sobie skórzaną kurtkę. Harry myśli, że mógłby polubić go bardziej, niż Louisa, ale na razie jest za wcześnie, aby powiedzieć to głośno.

 Gasi papierosa, którego dopiero Harry zauważa, że trzymał i kiwa głową w kierunku Liama.

- Trzymaj się.

 Kiedy Liam wsiada do samochodu, jest zmuszony aby wsiąść razem z nim. Robi to dopiero po kilku sekundach, bo wzrok Louisa nie opuszcza go nawet na chwilę. Zapina pasy i stara się nie patrzeć w tamtą stronę, ale przegrywa, bo zerka na niego przez tylną szybę i chłopak to widzi.

 Z powrotem odwraca się i przegryza swoją dolną wargę, zastanawiając się przez resztę drogi, czy ma coś na twarzy, czy on rzeczywiście jest stworzony do tego, aby go nie lubić.



* Rodzaj włoskiego makaronu. 

** Bar szybkiej obsługi. 

*** Nawiązanie do filmu.

Continue Reading

You'll Also Like

38.6K 1.5K 39
Maddie Monet, najstarsza z córek Camdena Monet zostaje rozdzielona z braćmi na kilka lat. Bliźniaczka Tony'ego i Shane'a odnajduje się w swoim nowym...
12.4K 950 9
Kiedy Harry Styles pierwszy raz spotyka Louisa Tomlinsona jest dwudziesta trzecia trzydzieści siedem w nocy, a on stoi na balkonie swojego pokoju w H...
57.3K 3.1K 111
Zawsze twierdziliście, że jeden dzień nie może wywrócić czyjegoś życia do góry nogami? No więc się mylicie. Zwyczajne listopadowe popołudnie mogłoby...
18.4K 1K 41
Faktem było to, że Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeństwo dla Ninjago i jego mieszkańców. Choć Ninja robili wszystko, żeby powstrzym...