ʀɪᴅᴅʟᴇ ᴏғ ᴅᴇᴀᴛʜ. szepty czarn...

By VEDINpl

4.9K 424 527

Znika najmłodsza siostra ze znanego rodzeństwa Barboleta da Silva. Gdy policja rozkłada ręce w sprawie, jeden... More

PRZED PRZECZYTANIEM
DEDYKACJA
PROLOG
ROZDZIAŁ 1
ROZDZIAŁ 2
ROZDZIAŁ 3
ROZDZIAŁ 4
ROZDZIAŁ 6
ROZDZIAŁ 7
ROZDZIAŁ 8
ROZDZIAŁ 9
ROZDZIAŁ 10
ROZDZIAŁ 11
ROZDZIAŁ 12
ROZDZIAŁ 13
ROZDZIAŁ 14
ROZDZAŁ 15
ROZDZIAŁ 16
ROZDZIAŁ 17
ROZDZIAŁ 18
ROZDZIAŁ 19
ROZDZIAŁ 20
ROZDZIAŁ 21
ROZDZIAŁ 22
ROZDZIAŁ 23
ROZDZIAŁ 24
ROZDZIAŁ 25
ROZDZIAŁ 26

ROZDZIAŁ 5

177 15 11
By VEDINpl

AMARA

Rano jak zwykle odprowadzałam Marcelo do szkoły. Jego rówieśnicy już sami pokonywali tę drogę jak nie dalsze dystanse. Jednak ze względu na jego przypadek nie mogliśmy z Caiusem mu na to pozwolić. No a Valerio nie cieszyła propozycja odprowadzania młodszego brata do szkoły, do której oboje chodzili. Poza tym nie byłabym pewna, że Valerio dopełni swój obowiązek. Dlatego jednak ja wolałam zapewnić Marcelo bezpieczeństwo.

Dlaczego w sumie Caius nie może nas wozić? — spytał młody, gdy czekaliśmy na zielone światło dla pieszych.

Bo on wstaje bardzo wcześnie, żeby jeszcze popracować przed otwarciem — odpowiedziałam mu z uśmiechem.

Pracuje przed pracą? — zdziwił się.

Zaśmiałam się. Marcelo był zdecydowanie moim ulubionym bratem. W sensie na tę chwilę. Bo kilka lat wcześniej powiedziałabym inaczej. Ale w tamtym momencie był moim ulubionym.

Tak jakby — przytaknęłam mu. Nie mogłam powiedzieć dwunastolatkowi, że jego najstarszy brat bierze koszmarne nadgodziny i za dużo projektów, byle by móc opłacić jego operację. — A czemu pytasz? Co, nogi też masz już niepełnosprawne?

Marcelo prychnął i oburzył się na mój sarkazm. Ja tylko zaśmiałam się głośniej.

— Ah, taka młoda a ma nastoletnie dziecko. I to w dodatku głuche. — Usłyszałam gdzieś z boku.

Od razu przestałam się śmiać. Zmarszczyłam brwi i z irytacją spojrzałam w prawo. Staruszka bezczelnie patrzyła na mnie, nie wstydząc się ani trochę swoich słów. Nie obchodziło mnie, że była starsza i że była kobietą... W tamtym momencie miałam ochotę strzelić jej w ten głupi ryj.

— Niech pani powtórzy głośniej. Niech całe São Paulo wie. Chociaż nie... Bądźmy szczodrzy. Niech cała Brazylia wie — stwierdziłam głośno i sarkastycznie.

— Pf, bezszczelność.

— Nie większa od pańskiej. — Wzruszyłam ramionami, po czym spojrzałam na Marcelo. — To chodź teraz nieznajome dziecko. Porwiemy cię. Mam dużo kotków w piwnicy.

Ponownie zerknęłam na staruszkę i uśmiechnęłam się z politowaniem. Jej przerażona twarz jeszcze bardziej mnie rozśmieszyła, ale zostałam w swojej wspaniałej roli. Wtedy też idealnie w czasie zapaliło się zielone światło. Trzymając brata za dłoń, przeszliśmy przez ulicę, zostawiając osłupiałą staruszkę w tyle.

Oczywiście wszystko, co powiedziałam, było żartem i moja ironia była bardzo dobrze słyszalna.

Ale ta stara raszpla jednak chyba nie załapała tego...

ཐིཋྀ

— To chcę adwokata.

— Amara...

— Diego, do cholery mówiłam, że to jest mój brat. I ty przecież to wiesz. Znasz mnie.

— Co nie zmienia faktu, że starsza pani zadzwoniła na policję, by poinformować, iż właśnie ktoś uprowadza dziecko.

No właśnie w tym tkwił cały problem. Ta chora babcia nie załapała żartu. Zadzwoniła na policję i mnie zgłosiła, że chce uprowadzić dziecko. I w taki oto sposób trafiłam do pokoju przesłuchań na komendzie.

— Nie moja wina, że nie potrafi złapać aluzji. — Wzruszyłam ramionami, wiercąc się na tym niewygodnym, metalowym krześle.

Wtedy też usłyszałam, że ktoś otwiera drzwi. Spojrzałam natychmiastowo w tamtą stronę.

— Oh, super, pan komendant. — Uśmiechnęłam się, wzdychając z ulgą. Wstałam z krzesła. — To oznacza, że mogę już iść, prawda? Już jestem spóźniona do pra...

— Siadaj, Amara — burknął na mnie komendant.

Zszokowana popatrzyłam na niego.

— Żartujecie sobie chyba ze mnie — westchnęłam, po czym opadłam z powrotem na krzesło.

Tyle razy pomagała temu głupiemu typowi. Tyle spraw rozwiązałam zamiast tego niedojebanego komendanta, a on tak się odwdzięcza? To chyba naprawdę był tylko chory żart.

Straciłam chwilowo nadzieję na wyjście z tej sytuacji. Została mi już ostatnia opcja...

— No to chcę adwokata. Dajcie mi telefon.

Zarówno komendant, jak i oficer Diego skrzywili się. Oho wiedziałam, że to popsuje im humor. Tak było zawsze w policji. Gdy ktoś mówił słowa „Chce adwokata", już się załamują. Wtedy jest ciężej wycisnąć coś z przesłuchiwanego.

I dobrze im tak. Oni już mi popsuli humor, więc teraz mogłam się odwdzięczyć. Plus, dobrze by było poinformować Caiusa o tej sytuacji i, że musi odebrać Marcelo.

— Nie możemy ci tego zabronić. — Komendant westchnął i spojrzał na Diego. — Oficerze Lima, zaprowadź ją do telefonu.

Diego wstał z krzesła i podszedł do mnie. Spojrzał na moje dłonie, po czym sięgnął po kajdanki. To już naprawdę był żart. Podniosłam prawą brew i popatrzyłam z pobłażaniem.

— Serio? Zakujesz mnie jak kryminalistę? — prychnęłam.

Oficer już chciał coś powiedzieć, ale wtedy odezwał się jego przełożony.

— Lima, nie przesadzaj już — warknął na niego komendant.

No i koniec końców na szczęście zaprowadził mnie do telefonu bez kajdanek na nadgarstkach.

Podeszłam do telefonu policyjnego, który był czymś w rodzaju pół-budki telefonicznej. Inaczej nie potrafiłam tego opisać. Chwyciłam słuchawkę i zatrzymałam palec nad numerkami. Myślałam nad tym do kogo zadzwonić. Najlepszym wyjściem prawdopodobnie byłby Caius. Ale wtedy musiałby się zwolnić z pracy. Znowu by odrabiał godziny, tylko po to, by uratować tym razem mój tyłek, a nie Valerio.

W sumie to jakby pomyśleć to Caius był moim jedynym wyjściem. Ale kiedy już miałam wybrać jego numer, olśniło mnie nagle.

Sama skrzywiłam się na swój pomysł, ale wydawał się mniej krzywdzący dla starszego brata. Dlatego też z bólem wyciągnęłam z czeluści mojej pamięci numer Preto. Miałam tylko nadzieję, że odbierze.

Czekałam i czekałam. I Boże jedyny, gdy usłyszałam jego głos, po raz pierwszy miałam ochotę się uśmiechnąć.

— Preto Barboleta przy telefonie. Niestety nie przyjmuje na tę chwilę żadnych zleceń.

— A nie zrobisz może dla mnie wyjątku, Szpiegu? — zapytałam przesłodzonym głosem.

W słuchawce na chwilę nastąpiła cisza. Chyba Preto był w chwilowym szoku.

— Jeśli to jest żart, Catarina to przysięgam, że...

— Jestem na komendzie policji w charakterze oskarżonej, dlatego przyjedź tu, bo inaczej stracisz swojego detektywa.

Preto westchnął. Brzmiał na zmęczonego.

— O co cię chcą oskarżyć?

— O próbę uprowadzenia dziecko.

— Boże jedyny...

I już, kiedy myślałam, że się nie zgodzi...

— Będę za dziesięć minut.

— Dzięki, papatki — zaświergotałam, po czym odłożyłam słuchawkę.

ཐིཋྀ

PRETO

Wszedłem do pokoju przesłuchań, trzymając w ręku swoją teczkę. Z pobłażaniem popatrzyłem na Amarę, która siedziała przy stole. Ona jednak tylko się uśmiechnęła. Miałem ochotę przewrócić na nią oczami, ale się powstrzymałem. Po prostu zasiadłem naprzeciwko niej.

— No to jak tam się masz, Szpiegu? — spytała zaczepnie.

Podejrzliwie miła była. I w sumie rozumiałem ją. Ja też raczej byłbym miły dla człowieka, który mógłby pomóc mi wyjść z kicia. A raczej pomóc w ogóle tam nie trafić.

Nie odpowiedziałem jednak na jej pytanie. Rozpiąłem szarą marynarkę i położyłem na ziemi swoją teczkę. Westchnąłem cicho, po czym dziewczyna zyskała całą moją uwagę. Chciałem już zapytać o całą sytuację, ale ona przerwała mi słowami, których się nie spodziewałem.

— Więc po pierwsze, zanim zaczniemy o wszystkim gadać, to jakby co dla policjantów jesteśmy parą — powiedziała szybko i nieskładnie.

— Że co przepraszam? — Uniosłem brwi.

Skąd ona niby wzięła taki pomysł?

— Bo tak jakby ostatnio zadzwonił do mnie oficer Lima i pytał, co robiłam z tobą nad brzegiem jeziora. Więc żeby nie wpadło mu do głowy, iż wplątuję się w tę sprawę, to powiedziałam, że się spotykamy. — Uśmiechnęła się jakby była z siebie dumna. — Tak samo teraz. Dlaczego niby miałbyś mi pomagać, skoro nie przyjmujesz innych klientów?

W sumie miała jakąś rację. Ale i tak wierzyłem, że nikt przy zdrowych zmysłach by tego nie wymyślił.

— No sorki no. Słowo się rzekło, nic nie zrobisz. — Wzruszyła ramionami niewinnie.

Naprawdę czasem przypominała dziecko. Jej dziecinnie zachowania czasem stawiały mnie przed pytaniem, czy aby na pewno dobrze robię. Czy aby na pewno to tej osobie powinien powierzyć życie swojej siostry?

Escuro od razu zaznaczył, że nie powinienem szukać pomocy u "toksycznej, notorycznej kłamczyni, która jest jakąś powaloną feministką". Jednak jego opinia nie obchodziła mnie do końca, biorąc pod uwagę, iż nie był obiektywny. Od zerwania mojego brata i Amary minęło pięć lat, a on dalej nie przetrawił tego, że ona go rzuciła. Ale to już nie była moja sprawa.

Koniec końców nikt z rodzeństwa nie wiedział o mojej mini kolaboracji z Catariną, więc może i dobrze, że policja myśli o nas jako o parze. Gdyby plotki z komendy doszły do moich braci i siostry, mogłaby się rozpętać niezła awantura rodzinna.

— Nawet nie zapytam, w jaki sposób to wymyśliłaś — stwierdziłem tylko krótko, po czym wróciłem do rzeczywistych okoliczności. — Więc co masz na swoją obronę?

Amara popatrzyła na mnie zdziwiona z nutką kpiny. Nie spodziewała się tego pytania.

— W sensie? To jest mój brat.

— Ale oskarżają cię o próbę porwania dziecka. Grozi ci od 20 do 25 lat w więzieniu o zaostrzonym rygorze bez możliwości odwołania się do wyroku. Twoja sprawa jest już w prokuraturze rozpatrywana.

Amara otwarła szeroko oczy i rozdziawiła usta. Takich słów się nie spodziewała. I w sumie spodziewać się nie powinna, ale to była tylko zemsta za to, że musiałem specjalnie dla niej przyjechać na tę głupią komendę. Tak naprawdę nic takiego jej nie groziło.

— Żartujesz sobie? To wyciągnij mnie jakoś z tego?! — pisnęła przestraszona.

Przerażenie na jej twarzy nawet mnie bawiło, nie mogłem zaprzeczyć. Jednak nie zamierzałem być dla niej aż taki okrutny, więc szybko ukróciłem swój żart.

— Żartuję. Wychodzimy. Jesteś wolna — westchnąłem, po czym wstałem z krzesła.

Ona jednak się nie ruszyła. Wpatrywała się we mnie, jakbym był cudzoziemcą mówiącym w całkowicie innym języku.

— Moment, co?

Chyba załatwiłem jej chwilowe zawieszenie systemu.

Zapiąłem zadowolony szarą marynarkę i podniosłem z ziemi swoją teczkę. Gdy wróciłem do niej spojrzeniem, ona nadal siedziała na krześle, nie pojmując, co jej przekazałem.

— Wyjaśniłem całe nieporozumienie. Nic nie będzie w twoich aktach — wytłumaczyłem jak małemu dziecku.

Twarz Catariny natychmiast się rozjaśniła. Uśmiechnięta wstała z krzesła.

— O kurczaczki. Jako adwokat jesteś jednak dobry.

Słowa pochwały z jej ust były niemal cud boży. Jeszcze nie słyszałem, żeby komuś udzieliła aprobaty. Jednak nie pokazałem jej, że jej słowa jakoś na mnie wpłynęły. Jedyne co zrobiłem, to z nutką chełpliwości powiedziałem:

— Oczywiście, że jestem. Wychodzimy.

Gdy w holu jeszcze dokańczałem rozmowę z komendantem, zauważyłem kątem oka Catarinę. Zagadywała sekretnie jakiegoś policjanta. Nie widziałem jego twarzy, stał tyłem, a na głowie miał czapkę. Mogłem tylko domyślać się, że to było te jej zaufane źródło, dzięki któremu mogła mieć dostęp do wyłowionego dziennika Negrity.

Amara miała być dla mojej siostry albo ratunkiem, albo ostatnim trumiennym gwoździem.

ཐིཋྀ

Śmiało stwierdziłem, że głos Catariny jest wkurzający. A jeszcze bardziej irytuje, gdy wyrzuca z siebie słowa z taką szybkością, iż łatwo się pogubić. Tak więc przeżywałem tortury, słuchając jej, gdy narzekała i sarkastycznie tłumaczyła przez telefon całą sytuację swojemu bratu.

Siedzieliśmy razem w moim samochodzie, przez co nie miałem nawet możliwości ucieczki. Miałem tylko przekazać jej prędko umowę, która sporządziłem. Z nią jednak wszystko było zbyt skomplikowane. Catarina uparła się, że musi najpierw zadzwonić do najstarszego brata.

— Wybacz... Wiem, że znowu musisz zwolnić się z pracy... No ale odbierzesz Marcelo? Nie mogłam go wziąc, bo nie jestem jego opiekunem prawnym... Nie moja wina, że są półgłówkami, którzy nie potrafią...

I tak w kółko. Nawijała i nawijała. Nie patrzyłem jednak w jej stronę, bo gdy zrobiłem to pierwszy raz, rzuciła jakimś głupim sarkastycznym tekstem, bym się odwalił.

Kiedy udało jej się nareszcie skończyć rozmowę, poczułem się, jakby Bóg powrócił i dał mi swoją łaskę. Chciałem już wiwatować, ale kolejne słowa dziewczyny ponownie mnie załamały.

— Zawieziesz nas w pewne miejsce.

Ona nawet nie zapytała. Ona po prostu to stwierdziła.

Ja jednak jak ostatni pantofel nic nie powiedziałem i po prostu zawiozłem nas pod wskazany adres.

ཐིཋྀ

Weszliśmy do jakiegoś zakurzonego mieszkania w środku centrum. Ściany zdobiła boazeria z ciemnego drewna, a meble wyglądały jakby przybyły z poprzedniego wieku. Zdziwiony gdzie się znaleźliśmy, nawet nie zapytałem się Amary, co tu robimy. Kiedy już miałem położyć na starej komodzie swoją teczkę, dziewczyna od razu mnie zganiła.

— Nie dotykaj niczego — syknęła cicho. — I patrz pod nogi.

Tym bardziej nic nie rozumiałem, jednak posłusznie niczego nie dotknąłem i oglądałem się na podłogę, zanim stawiałem krok. Gdy przeszliśmy do salonu, pierwszym co rzuciło mi się w oczy, był bałagan. Okropny bałagan. Szczerze nigdy nie widziałem takiego chlewu.

Butelki po alkoholach i innych napojach były częściowo porozbijane na stoliku kawowym, a na porysowanych panelach leżały porozrzucane najróżniejsze ciuchy. Mogłem przysiąc, że niektóre skądś kojarzyłem, jednak nie potrafiłem sobie przypomnieć, dlaczego wydawały mi się takie znajome. Chwilę później już zrozumiałem.

— Nadal sądzisz, że Negirta miała duszę introwertyczki? — zapytała mnie Amara i odwróciła się w moją stronę. — Bo to mieszkanie należy właśnie do niej.

Jak bardzo nie znałem swojej młodszej siostry...


V.D.I.

Continue Reading

You'll Also Like

269K 1K 2
Alice to młoda policjantka, której życie nie rozpieszcza. Kiedy zostaje przydzielona do ciężkiej sprawy porwania trzech młodych kobiet, nie ma pojęci...
56.7K 1K 4
Mafia, zaaranżowane małżeństwo i zdrada okupiona krwią wrogów. To wszystko już było... A może nie koniecznie? Marcello de Angelis to przyszły następ...
1.5K 221 11
Dwudziestojednoletnia Valéria Carvalho po rzuceniu studiów ma stosunkowo nudne życie, pragnąc przygody i ucieczki od nużącej codzienności młoda kobie...
4.3K 103 4
Nowy York pogrążony jest w chaosie niepewności, gdyż o uprowadzonej przez mafiozów, dwudziestopięcioletniej detektyw od spraw kryminalnych - Rikki Gr...