Unexpected Love

By Rockytheyorkie

5.6K 562 345

19- letnia Sophia, maturzystka i przyszła studentka pielęgniarstwa, postanawia wyjechać na wakacje do babci n... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42

Rozdział 20

90 10 8
By Rockytheyorkie

Słyszał mnie. Słyszał mnie doskonale bo w tym samym momencie się odwrócił. Zamknął dosyć agresywnie, otwarte wcześniej drzwi a ręce włożył do kieszeni. Triumfował. Wiedział to. Widziałam to po jego minie. Oparł się o samochód.

- Wiedziałem, że za mną pójdziesz- powiedział uśmiechając się tak, jak zwykle to robił.

- A ty nie wiesz, że nie rozmawia się z kimś, gdy ma się ręce w kieszeniach?!- krzyknęłam. Ta uwaga zabrzmiała tak, jakbym była jego matką.

Chryste. Sophia nie zamieniaj się w swoją matkę!

Staliśmy tak na parkingu, otoczeni samochodami z każdych stron. Noc nawiedziła Sardynię. Pobliska lampa świeciła tak, że oświetlała jedynie prawą cześć twarzy Leonarda, powodując, że patrzył na mnie jednym okiem, bo drugie zaginęło w ciemności. Było ciepło, ale wiał wiatr, który delikatnie muskał nasze włosy. Wyglądaliśmy, jak aktorzy, którzy kręcili scenę w filmie romantycznym, ale nasz film, to raczej byłby komedią albo dramatem.

- I co nie odpowiesz nic?- spytałam chłopaka wymachując rękami- Jak nie masz nic do powiedzenia to sobie stąd idę. Nie będę marnować swojego czas, bo...

- Jesteś głodna?- spytał przerywając mi.

Co proszę?

- Myślisz, że jestem głodna, wiedząc, że pracuję w restauracji?- spytałam poirytowana.

Fakt był taki. Byłam w chuj głodna, bo nie jadłam od kilku godzin. Nie miałam po prostu czasu. A gdy człowiek jest zajęty, to nie myśli o jedzeniu. Zaburczało mi głośno w brzuchu. Dźwięk był tak głośny, że zapewne gdyby stał kilkanaście metrów dalej to też by go usłyszał. Marzyłam o swoim łóżku i chipsach solonych.

- Nie musisz odpowiadać. Słyszałem to- dodał rozbawiony chłopak.

- Nigdy nie słyszałeś burczenia w brzuchu? To coś dziwnego dla ciebie? Chyba nie powinno, cię dziwić bo każdy człowiek, wie, że są to dźwięki pochodzące z jamy brzusznej, wywołane przesuwaniem się pokarmu!!

- Kurde, trafiła mi się chodząca encyklopedia!- rzekł śmiejąc się. Sama nie mogłam się powstrzymać, akurat to mu się udało.

Przeszedł dookoła samochodu i stanął przy drzwiach, przy miejscu pasażera. Wskazał na nie ręką i powiedział:

- To co pizza?- spytał otwierając mi drzwi od swojego samochodu.

- Nigdzie z tobą nie jadę. Nie ma takiej opcji.- rzekłam machając palcem wskazującym na lewo i prawo.

- Sophio...nie daj się prosić. Porozmawiamy na spokojnie bez kłótni, ja ci powiem jak cię znalazłem, zjemy pyszną pizzę i odwiozę cię do domu. Już mnie więcej nie zobaczysz. Tak jak obiecałem. Stoi?- powiedział chłopak opierając się o drzwi. Czekał na moja odpowiedź.

- Dobrze. Ale obiecujesz, że dasz mi spokój?- spytałam splątując ręce pod biustem.

- Tak. Zawsze dotrzymuję słowa- odpowiedział z powagą chłopak.

- Okej. Niech będzie- odpowiedziałam wchodząc do samochodu.

- Już nie rób takiej szopki, sama zamknę te drzwi- powiedziałam, patrząc na niego jak na jakiegoś głupka. Naprawdę chciał je zamknąć, jak prawdziwy dżentelemen.

Chłopak usiadł na miejscu kierowcy. Włożył kluczyk, do którego przyczepiony był brelok w kształcie małego samochodu do stacyjki i wrzucił pierwszy bieg. Odpalił wóz i wyjechaliśmy spod hotelowego parkingu prosto na drogę prowadzącą do Cagliari.

***

Siedziałam w jego samochodzie, trzymając założoną nogę na nogę. W radiu leciała piosenka Taylor Swift, pt.,, Lover".

* ,,Czy mogę iść tam gdzie ty?
Czy możemy już zawsze być tak blisko?
Na wieki wieków, ah
Zabierz mnie gdzieś i zabierz mnie do domu
Jesteś moim, moim, moim, moim ukochanym..."

Widziałam , jak Leo rusza głową w rytm muzyki a ja powstrzymywałam się od śpiewu. Była to jedna z moich ulubionych piosenek tej wokalistki. Musiałam walczyć sama ze sobą, aby przypadkiem nie zaśpiewać...
Próbowałam na niego nie patrzeć, dlatego swój wzrok skupiłam na drodze. Jednak co raz na niego zerkałam. Zachowywał jak w hipnozie, cały czas patrząc przed siebie. Przez około 5 minut jechaliśmy w grobowej ciszy, która mnie usypiała. Byłam naprawdę zmęczona. Trochę żałowałam, że uległam i z nim pojechałam. Mogłam spędzić ten wieczór w łóżku, oglądając telewizję. Co z tego, że wszystkie kanały były w języku włoskim. Może słuchając, właśnie w taki sposób nauczyłabym się trochę włoskiego?
Spojrzałam na niego. Trzymał jedną rękę na kierownicy, a drugą oparł o drzwi. Widziałam tylko jego profil i z ręką na sercu przyznam, że mógłby pracować jako model. Wyglądał jak chłopak z obrazka, z magazynu modowego.

- Będziemy tak siedzieć w ciszy?- spytał chłopak, nie odrywając wzroku z toru jazdy.

- Nie wiem. To ty chciałeś się ze mną spotkać a nie ja. Ty mnie gdzieś zawozisz a ja nie wiem gdzie. Może chcesz mnie uprowadzić?- powiedziałam poirytowana, zakładając ręce za zagłówek skórzanego fotela.

- Myślę, że gdybym chciał cię uprowadzić, to inaczej by to wyglądało. Sądzę, że zaszedłbym cię od tyłu, najprawdopodobniej uderzył czymś w głowę i wsadził do bagażnika- rzekł, a ja spojrzałam na niego, jak na psychopatę. Uśmiechnął się- Ale widzisz, siedzisz sobie swobodnie na miejscu pasażera, na bardzo wygodnym fotelu a nie w bagażniku.- dodał i w tym momencie spojrzał na mnie z politowaniem, po raz pierwszy od rozpoczęcia podróży -  Przecież do niczego cię nie zmusiłem. Sama weszłaś do samochodu, prawda?

Tutaj miał rację. Sama weszłam. Mogłam mieć pretensje tylko do siebie.

Dobry jest, skubany.

- Okej może i masz rację. - przyznałam- Ale żebym czuła się bardziej swobodnie, mógłbyś  mi powiedzieć gdzie jedziemy?

- Dowiesz się w swoim czasie- powiedział i zaczął się śmiać.

- Słuchaj ty gagatku. Nie pogrywaj ze mną, bo zaraz każe ci stanąć na poboczu, albo na środku ulicy i wyjdę z tego grata i ruszę na piechotę do hotelu! Także, albo mi mówisz gdzie jedziemy, albo sama wysiadam podczas jazdy i dzwonię na policję!- powiedziałam zła.- Rozumiesz ja nie żartuję!- dodałam, ale chłopak przyspieszył. Jakby moje słowa w ogóle go nie ruszały. Pogrywał ze mną.

- Przecież wiesz, ze jakbyś wysiadła w trakcie jazdy, to by było po tobie, mała- rzekł chłopak.- Zadzwoniłabyś na policję? Po jaką cholerę?

- Nie mów tak do mnie. Mów po imieniu- spojrzałam na niego z poirytowaniem a kąciki moich ust opadły. I to nie z wrażenia.

Nastała cisza. Splątałam ręce pod biustem a założone nogi przekręciłam w stronę drzwi pasażera. W ogóle się nie przejął, że byłam w stanie takiej desperacji, że chwila moment a naprawdę otworzyłabym te drzwi.

Sophia, przecież i tak byś tego nie zrobiła....- pomyślałam.
Ajj

- Jak to się stało, że znalazłaś się na Sardynii?- spytał chłopak i nagle skręcił w lewo. Już wiedziałam gdzie jesteśmy.

- Nie odpowiem na żadne twoje pytanie zanim ty, nie wytłumaczysz mi, jak mnie znalazłeś- powiedziała patrząc przez szybę w dal.

- O mój Boże...Jaka ty jesteś uparta.- przewrócił swoimi ciemnymi oczami.

- Ja jestem uparta? Ty wydajesz się być jeszcze gorszy...

- No właśnie. Wydaje ci się. Ja jestem porządnym człowiekiem- rzekł chłopak a po chwili zaparkował swoje auto na parkingu.- Chodź, wychodzimy.

Wyszliśmy z auta i skierowaliśmy się w stronę portu. Znajdowaliśmy się przy tawernie, w której pierwszy raz go spotkałam.
Teraz dopiero zwróciłam uwagę, że za restauracją znajdował się wysoki hotel, który miał około siedmiu pięter. Był albo dopiero co wybudowany, albo gruntownie wyremontowany. Wyglądał luksusowo, a moje przypuszczenia potwierdziły pięć gwiazdek, które znajdowały się na szczycie hotelu. Napewno pomieścił więcej turystów niż nasz, ale hotel Stefania, był wyjątkowy. I znajdował się w dogodniejszej okolicy.

Tak jestem skromna.

- Wow. Myślałam, że stać cię na coś bardziej wyszukanego- powiedziałam do chłopaka.

- Sophia. Czy ty musisz od razu oceniać. Daj mi chwilę.- chłopak wszedł do budynku a ja usiadłam na murek, który odgradzał chodnik od portu.

Zaczęłam machać, moimi zwisającymi nogami. Wsłuchałam się w szum fal i spojrzałam w niebo. Pięknie świecił księżyc.

Żeby tylko Romeo nie zamienił się w pieprzonego wilkołaka.

Zaczęłam śmiać się pod nosem. Siedziałam tyłem do restauracji, dlatego podskoczyłam, gdy poczułam rękę na swoim ramieniu.

- Kurwa- wzdrygnęłam się- Nie strasz mnie- powiedziałam do Leo, który w ręku trzymał opakowanie z pizzą, na którym znajdowało się logo tawerny.

- Dobrze, że zawału nie dostałaś. Miałbym cię na sumieniu- powiedział chłopak trzepocząc długimi rzęsami- Chodź.

Leo szedł pierwszy, a ja metr za nim. Wyglądałam jakbym szła z nim za karę.

Ponieważ faktycznie tak było...a może...

Zaprowadził mnie na drewniany pomost przy porcie. Most był duży, mógł pomieścić wiele osób. Przeszliśmy na jego koniec, co z moich obliczeń wynikało, że znajdowaliśmy się około 50 metrów od brzegu. Z tego miejsca, idealnie było wszystko widać. Plażę, na której znajdowało się trochę imprezujących ludzi, motorówki i żaglówki, które cumowały przy brzegu i oświetlony hotel, a przed nim tawerna. Było pięknie. Lampy hotelowe, świeciły tak mocno, że oświetlały całą okolicę. Usiedliśmy na moście ja po prawo a on po lewo, po środku kładąc pizzę, która niesamowicie pachniała.

- Jak ci się tu podoba?- spytał chłopak otwierając opakowanie w którym znajdowała się gorąca pizza.

- Bardzo tu ładnie. Każdą dziewczynę tu zabierasz?- spytałam arogancko opierając swoje dłonie o pomost.

Chłopak się zaśmiał. W tym samym momencie odrywał kawałek pizzy.

- Częstuj się - rzekł- A powracając do twojego pytania. Nie. Ty jesteś pierwsza, pomijając moją młodszą siostrę.

- Masz siostrę ?- spytałam zaciekawiona.

- Tak. Ma na imię Andora. Ma 18 lat.

- Bardzo ładne imię takie niespotykane...- powiedziałam- Dobra, powróćmy do tego, jak mnie znalazłeś?- spytałam gryząc pizzę z salami i rukolą.

- To było bardzo proste- powiedział siedząc po turecku, nie zdawał sobie sprawy, że zapewne jego jasne spodnie, są już pobrudzone- Przez instagrama.

- Co?- spytałam w szoku, ale po chwili sobie przypomniałam.

- Sophia, jeśli nie chcesz, aby ktoś cię, jak ty to powiedziałaś STALKOWAŁ, to po co dodałaś swoją lokalizację na relacji ?

I wtedy sobie przypomniałam. Była taka sytuacja, gdy zrobiłam zdjęcie hotelu i ustawiłam lokalizację. Wstawiłam wraz z oznaczeniem na relację.

- Kuźwa. Przecież to było takie banalne?- powiedziałam z pizzą w buzi, ale w tamtym momencie nie obchodziło mnie to. Byłam głodna.

- No widzisz. Także to dzięki tobie cię znalazłem. Możesz podziękować tylko sobie- odpowiedział ruszając brwiami. - A odpowiesz mi teraz na moje pytanie?

- Na to jak się tu znalazłam?- chłopak kiwnął głową- Okej...No to, moja babcia ma hotel, ten w którym aktualnie pracuję, jeśli można to tak nazwać...I zaproponowała mi wyjazd do niej na dwa miesiące. Także jestem tu tylko do września. Nie licz na żadne one night stand- powiedziałam śmiejąc się pod nosem a chłopak dołączył do mnie.

- Jesteś naprawdę, potężnie zabawna, ale nie, nie mam ochoty na żadne one nigt stand.- rzekł Leo przegryzając wewnętrzną stronę policzka.

- Cały czas w głowie zadaje sobie jedno pytanie, czym ja cię mogłam zainteresować, że mnie zauważyłeś?- spytałam patrząc na niego i oczekując odpowiedzi. Chwila potrwała zanim odpowiedział a ja, cały czas czekałam aż się odezwie.

- Hm..Jak to czym?- spytał w szoku - Odrazu cię zauważyłem, gdy weszłaś do restauracji z tą dziewczyną, z którą bawiłaś się w berka. Mój wzrok cały czas był skupiony na tobie. Naprawdę wyglądałaś olśniewająco, a później gdy rozmawialiśmy przy barze...jeśli to można nazwać rozmową, ale była to skąpa wymiana zdań, upewniłem się, że chcę cię poznać. Wydajesz się być naprawdę inpteligentą dziewczyną....

Czułam jak dostaje wypieków a po moim ciele przeszedł, już znajomy prąd. Ja? Olśniewająca? Chyba pomylił mnie z Lu.

- Naprawdę, bardzo ciężko mi w to uwierzyć. Przecież ja nawet nie jestem ładna. Spójrz tylko na mnie, wyglądam jak każda dziewczyna spotkana na ulicy.- powiedziałam biorąc drugi kawałek pizzy. Byłam w szoku.

- Co ty w ogóle wygadujesz? Masz aż tak niskie mniemanie o sobie?- spytał mnie, patrząc się z politowaniem. Trafił w czuły punkt.

Opuściłam głowę do dołu i przygryzłam  dolną wargę ust.

- Naprawdę nie mogę uwierzyć, że tobie to mówię, ponieważ znamy się bardzo krótko, ale...- zająkałam się - Tak. Mam niskie mniemanie o sobie. Wiesz całe życie, żyłam w cieniu innej osoby, mojej przyjaciółki, która wyglada jak żywa lalka Barbie. Jest piękna, ma ładne kształty, wyglada jak prawdziwa kobieta, a ja? Spójrz tylko na mnie. Wyglądam jak kołek z długimi, chudymi nogami.

Byłam w szoku i jednocześnie zła na siebie, że tak się przed nim otworzyłam. Nie chciałam później żałować swojej decyzji, dlatego chciałam uciąć temat, ale Leonardo nie dawał za wygraną.

- Lily? Ta dziewczyna, którą tak często oznaczałaś  na relacjach?- skinęłam głową- Sophia, jak możesz się do niej porównywać? Przecież macie inny typ urody. Jeden i drugi jest wyjątkowy. Z tego co widzę to twoja przyjaciółka jest Szwedką, a ty, z tego co wynika z twojego opisu na instagramie, jesteś pół Włoszką pół Angielką.

Tak, muszę to usunąć z opisu...Skubany musiał mnie dobrze prześledzić.
A raczej, ja podałam mu informacje na tacy

- Także, naprawdę nie rozumiem, skąd u ciebie ta niepewność. Masz piękne, zielone oczy i długie ciemne włosy, karmelową cerę i wzrost modelki. Dziewczyno wyglądasz jak Adriana Lima!- odpowiedział, a ja zaczęłam się zastanawiać nad jego słowami.

W tamtym momencie bardzo mi zaimponował. Adriana Lima, to przecież przepiękna modelka. Dodał mi odrobinę pewności siebie. Może miał rację, że nie powinnam porównywać się do mojej przyjaciółki? Moze faktycznie, czymś się wyróżniam?

Ale nie, napewno na  to nie polecę.

- Czego ty w ogóle ode mnie chcesz?- spytałam chłopaka i poczułam uścisk w brzuchu.

- A ty, czego oczekujesz?- spytał wycierając brudne ręce o jasne spodnie.

- Ja? Niczego...- odpowiedziałam patrząc co on robi- Nie wiem czy sos pomidorowy się odpierze z tych spodni...

- Nie bój żaby. Mam na to dobre specyfiki- rzekł- Powracając...Niczego nie oczekujesz?

- Nie. Absolutnie nie. Tak dokładnie, to nawet cię nie znam.

- To teraz ty zadaj mi jakieś pytanie- powiedział chłopak zamykając puste pudełko po pysznej pizzy.

- Opowiedz mi coś o sobie - powiedziałam do Leonarda, który się do mnie uśmiechnął, a spod jego warg wyłoniły się białe zęby.

Sophia. Dość. Miał odpowiedzieć na jedno pytanie i się zmyć!

Oczarował mnie. Nie mogłam inaczej postąpić, jak odwzajemnić swój uśmiech. Speszyłam się, chowając głowę w ręce, a on to zauważył.

Dziewczyno ogar- powiedział mój wewnętrzny głos.

- Oczywiście Sophio. A co konkretnie chcesz wiedzieć? - rzekł chłopak, przeczesując ręką swoje włosy a następnie dotknął swojej brody.

** ,, zacznijmy to...""

* ,, Can I go where you go?
Can we always be this close?
Forever and ever, ah
Take me out and take me home
You're my, my, my, my lover..." Lover, Taylor Swift.

** ,, Let's get it started..." Let's get it started, Black Eyed Peas

Continue Reading

You'll Also Like

52.9K 5.5K 38
Witaj w świecie karteli! Witaj w Meksyku! Jako mała dziewczynka, Frida straciła wszystko. Miłość rodziców została jej brutalnie odebrana, a szczęśli...
2.1M 78.8K 36
Powiedz mi co się stało. - poprosił. - Dlaczego nie jesteś teraz ze swoją mamą? Nie przyleciała? - James... proszę. Nie chcę o tym mówić. - powiedzia...
8.5K 180 32
17-sto letnia Daniella Mendes jest córką szefa mafii przez co koło jej boku cały czas towarzyszy jej ochroniarz. Ochroniarz Danielly, Oliver Moon oka...
573K 12.7K 34
Lily była samotną 20-latką... No może nie samotną ale na pewno była inna niż wszystkie puste laski na które zawsze patrzyła z pogardą. Nie miała chło...