Rozdział 2

255 29 28
                                    

Następnego dnia zadzwoniłam do Lily. Nie widziałyśmy się jakiś czas, ponieważ przyjaciółka wyjechała na wakacje do Hiszpanii. Lily, od zawsze uwielbiała podróżować. Kiedyś jak policzyła, to wyszło jej, że była w aż 25 krajach! Z każdego przywiozła mi pamiątkę. Na mojej szafce znajdowała się między innymi figurka Piramidy Cheopsa, oko proroka z Turcji, statuetka Buddy z Tajlandii czy słonik na szczęście z Indii. Ja nie podróżowałam za wiele. Tata zawsze miał dużo pracy i śmiem powiedzieć, że jest pracoholikiem. Pamiętam, że jak byliśmy na wakacjach na Majorce, tata zabrał ze sobą laptopa służbowego i nie mógł się od niego oderwać.

- George! Jesteśmy na wakacjach raz w roku. Na pewno poradzą sobie w firmie bez ciebie- powiedziała mama.

- Już kochanie zaraz kończę. Zajmie mi to tylko chwile- odpowiedział. Nie, ta chwila nie trwała chwilę, czyli kilka minut. Potrafiła trwać kilka godzin. Kiedy tata pracował, ja z mamą udawałam się na pobliską plażę. Uwielbiam morze a szum fal i morska bryza działają na mnie jak lek uspokajający.

- Halo? Lily? Czy możemy się spotkać? Dawno się nie widziałyśmy- rzekłam.

- Hej Sophie. Jasne! Już wróciłam z wakacji. Oczywiście mam dla ciebie pamiątkę ale narazie ci nie powiem co to!

- Nie mogę się doczekać! To co za 20 minut będę pod twoim domem?

- Dobrze, w takim razie już się szykuje, pa!

Lily i ja znałyśmy się od przedszkola. Zawsze mogłyśmy na sobie polegać. Przyjaciółka wiedziała o mnie wszystko a ja o niej. To z nią zapaliłam pierwszego papierosa, to z nią pierwszy raz napiłam się wódki. To ona pocieszała mnie po każdej kłótni z rodzicami. To ona była przy mnie, gdy zdechła mi moja ulubiona rybka w akwarium gdy miałam 10 lat. Razem byłyśmy, jak ogień i woda. Ja spokojna, opanowana brunetka z zielonymi oczami a ona szalona, zabawna i zawsze uśmiechnięta, blondynka z niebieskimi tęczówkami. Totalne przeciwieństwa. Ale jak to mówią przeciwieństwa się przyciągają.
Założyłam przewiewną sukienkę w moim ulubionym kolorze różowym. Przeczesałam swoje długie włosy i je wyprostowałam. W takich czuje się najlepiej.
Po 15 minutach wyszłam z domu. Droga do Lily zajmowała mi 5 minut. Minęłam pobliski park, w którym kiedyś razem z przyjaciółką codziennie przesiadywałyśmy. Byłam już pod domem i zapukałam do drzwi. Usłyszałam jak ktoś zbiega ze schodów. Nagle drzwi się otworzyły i przywitała mnie moja wspaniała przyjaciółka.

- Sophia!-powiedziała szczęśliwa Lily- Jak dobrze cię widzieć!

- Tak się stęskniłam! Tydzień bez ciebie to jak rok bez deszczu...- powiedziałam.

- Wejdź kochana- powiedziała dziewczyna, otwierając szeroko drzwi.

Weszłam do środka i wraz z Lily usiadłyśmy na tarasie za domem. Przyjaciółka trzymała w rękach mały woreczek a ja wiedziałam, że to napewno prezent dla mnie.

- Mam coś dla ciebie.- rzekła z niecierpliwością.

- Lily...ty zawsze o mnie pamiętasz...

- Proszę- powiedziała wręczając mi upominek.

- Dziękuję- rzekłam wdzięczna. Nie mogłam doczekać się, aż poznam zawartość.

- No otwórz! Na co czekasz!

Otworzyłam delikatnie woreczek. Kompletnie nie spodziewałam się co jest w środku. Lily, lubiła mi robić niespodzianki. Za każdym razem dziwiłam się, że ona zawsze potrafiła wstrzelić się w moje gusta.

- O mój Boże! Jaki śliczny!- powiedziałam wyjmując piękny naszyjnik z różowym kamieniem na złotym łańcuszku- Lily...pewnie był bardzo drogi, nie mogę tego przyjąć...

- No chyba żartujesz! To ja latam po całej Barcelonie za prezentem dla mojej Sophie a ona teraz nie chce go wziąć! Bierz i nie gadaj- powiedziała udając obrażoną.

Wstałam i przytuliłam przyjaciółkę.

- Opowiedz mi jak było w Hiszpanii! Poznałaś kogoś ciekawego? Zawsze mówiłaś że gustujesz w Hiszpanach....

- Jak ty mnie znasz na wylot...Poznałam. Nazywa się Diego. Matko Sophie, nawet nie wiesz jak on całuje, a jak on....- rzekła rozmarzona, ale jej przerwałam.

- Nie wiem czy chce znać szczegóły...- powiedziałam lekko zakłopotana zakrywając oczy i śmiejąc się pod nosem.

- Poznałam go w klubie. Wiesz, może nie najlepsze miejsce na znalezienie miłości, ale lepiej znaleźć w takim miejscu niż wcale!

- Czy to coś na dłuższą metę?

- Nie wiem, zobaczymy. Na razie mamy kontakt telefoniczny, ale obiecał, że niedługo znowu sie zobaczymy. A jak z Zaynem?

- Wszystko okej. W sumie dzięki, że mi przypomniałaś. Miałam do niego zadzwonić. Nie rozmawialiśmy od kilku dni. Czy będzie ci przeszkadzało jak teraz do niego zadzwonię?

- No co ty. Dzwoń a ja zrobię herbatę.

Wybrałam numer Zayna.
Cześć, tu Zayn. Zostaw wiadomość.

Niestety włączyła się poczta głosowa. Dziwne. Nie mieliśmy kontaktu kilka dni a on się nie odzywał? Może miał jakieś ważniejsze sprawy ode mnie. Sama, musiałam się z żalem przyznać, zże nie zachowałam się okej, nie odzywając się do niego. Miałam dużo stresu i w tamtym momencie myślałam tylko o tym, aby pozostać sama. Postanowiłam, że napiszę mu wiadomość.
Cześć Zayn. Proszę oddzwoń jak będziesz miał chwilę. Tęsknię. Sophie.

- Nie odbiera- powiedziała, do Lily.

- Ojojoj, chłopak pcha się w gips! Słuchaj mam propozycje. Właśnie przed chwilą napisał do mnie Chad, że robi dzisiaj wieczorem imprezę na zakończenie roku i z okazji zdania matur u siebie w domu. Może byśmy się wybrały?

- Racja. Musimy gdzieś wyjść! Musimy opić nasz sukces!

- Bylebyśmy nie zezgonowały! Wiesz, że jak się najebię to potrafię się zrzygać!- powiedziała Lily.

- Spokojnie, będę ci trzymać włosy...- powiedziałam z uśmiechem a Lily i ja zaczęłyśmy się śmiać.

Unexpected LoveWhere stories live. Discover now