Rozdział 29

101 11 0
                                    

Luciana

- Cholera zamknięte!- powiedział Antonio i ze złością tupnął nogą w ziemie. Zrobił się cały czerwony, jakby krew z całego ciała przetransportowała się do jego twarzy.

- No cóż. Pocałowaliśmy klamkę! To chyba znak!- rzekłam z zadziornym uśmiechem, a w duchu myślałam, że wybuchnę ze śmiechu.

Antonio przewrócił oczami na moją reakcję. Nie było mu do śmiechu. Był poirytowany tym, że moja ulubiona restauracja była zamknięta. Na drzwiach wisiała kartka z informacją, że tego dnia lokal był czynny do godziny 21.

No cóż. Życie - pomyślałam. W duchu, byłam zadowolona. Może byłam okrutna, że tak się zachowywałam, ale naprawdę nie miałam ochoty na spędzanie czasu z Antoniem.

Spojrzałam na chłopaka przenikliwie. Dawno nie widziałam go w innych ciuchach niż roboczych. Zawsze miał na sobie czarną koszulę z plakietką z jego imieniem, również czarne spodnie w kant i fartuch z logiem hotelu. Tego dnia, ubrany był dosyć ładnie. Jak dla mnie miał gust. Jego górę zdobiła lniana biała koszula a dół ciemne, jeansowe spodnie. Górny guzik koszuli nie był dopięty a spod niej wyłaniały się czarne włoski, które gdzieniegdzie wyrastały z jego klatki piersiowej. Przeniosłam wzrok na jego twarz. Miał męskie rysy twarzy a na brodzie delikatny, około 3 dniowy zarost. Nie wyglądał na tyle lat ile faktycznie miał. Ktoś obcy mógłby powiedzieć, że jest przed 30tką, jednak prawda była inna. Antonio był ode mnie 3 lata młodszy. Miał 24 lata.

Zaczęłam się zastanawiać jak to jest, że w większości związków, to właśnie mężczyzna jest starszy. Dlaczego występowała taka zależność, a nie, że kobieta jest starsza od swojej drugiej połówki. I tak wiedziałam, że mężczyźni później dojrzewają. Byłam skłonna stwierdzić, że większość nawet nie dojrzewa, a zatrzymuje się na etapie 15 latka. Znałam kilka przypadków, gdzie w związku to właśnie kobieta była starsza, ale była ich tylko garstka. Nie to co relacje, gdzie mężczyzna chodzi dłużej po ziemi od płci pięknej. Na przykład związek moich rodziców. Zawsze dziwiłam się matce, że spojrzała na kogoś takiego jak mój ojciec, który był od niej starszy o 10 lat. Imigrant z Egiptu, który przybywając do Włoch nie miał nic. Jedynie bagaż doświadczeń i dyplom ukończenia uczelni prawniczej w Kairze. Mówiła, że to była miłość od pierwszego wejrzenia. Byłam skłonna w to uwierzyć. Mój ojciec od zawsze potrafił nieźle bajerować i rzucać swoimi jakże wybitnymi złotymi myślami.

Swój wzrok wbiłam znowu w Antonia, który usiadł na murku przy restauracji. Wyobraziłam go sobie ze mną za 10 lat. Czy mógłby być moim potencjalnym kandydatem na męża? Miałam 27 lat, nie wiedziałam, czy kogoś jeszcze mogłabym sobie znaleźć.

Na jego twarzy pojawił się smutek i zrezygnowanie. Czułam się podle, że tak się do niego odezwałam. Nie wiedziałam, dlaczego moje zdanie o nim tak szybko się zmieniło. Wydawało mi się, że miał w sobie jakąś iskierkę, która świecąc wywołała u mnie uśmiech.

Przewróciłam oczami i usiadłam obok chłopaka. Szturchnęłam go w ramię- po koleżeńsku. Niech niczego sobie na razie nie wyobraża.

- Ej! Nie smuć się- powiedziałam przesuwając się w jego stronę. Dalej siedziałam na murku.

- Naprawdę chciałem, abyśmy tego wieczoru zjedli twoją ulubioną pizzę. Przepraszam...- rzekł chłopak. Popatrzył na mnie błagalnym wzrokiem.

-Nic się nie stało - odpowiedziałam i z litością pogłaskałam go po ramieniu. Gdy tak siedział, to przypominał mi małego chłopca, który przegrał w grze bądź zgubił swoją ulubioną zabawkę. Zrobiło mi się samej przykro. I to nie dlatego, że nie zjadłam swojej pizzy z rukolą i salami. Było mi przykro, gdy widziałam Antonia pełnego rozpaczy.

Unexpected LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz