Rozdział 40

55 4 0
                                    




Wbiłam wzrok w ekran  telefonu i przeczytałam najpierw w myślach, a później na głos, treść wiadomości.

@stefaniaterrazzino: Jak wstaniesz, to przyjdź na recepcje. Mamy do pogadania.

Powoli i głośno wypuściłam powietrze z płuc. Usiadłam na wiklinowym krześle, które stało na balkonie i ułożyłam się na nim wygodnie. Założyłam nogę na nogę i zaczęłam nią machać. Przywarłam dłoń do czoła i nerwowo założyłam włosy za uszy.

Babcia i Instagram...No tak, przecież Stefania śledziła trendy i portale społecznościowe miała w jednym palcu. Kliknęłam w ikonkę, aby wejść w jej profil. Dookoła zdjęcia profilowego, okrążała różowo fioletowa linia, która wskazywała, że babcia udostępniła coś na swojej relacji. Niewiele myśląc, dotknęłam ekranu, a po chwili ukazało mi się selfie różowo włosej Babci. Z ust zrobiła dziubka, które pomalowane były w kolorze jasnoróżowej pomadki. W szoku otworzyłam wargi, a po chwili przyłożyłam do nich dłoń.

Chryste...

Pomachałam głową i uśmiechnęłam się pod nosem.

To nic takiego, przecież to tylko zdjęcie...
Mojej 60- letniej babci...
Jak to fatalnie brzmi...

Polubiłam jej relację i w ciszy odłożyłam telefon.


Nie wiedziałam, o co chodziło babci, a jedynie mogłam się domyśleć, że chodziło jej o Leonarda. Czy nie podobało jej się, że sprowadzałam go do hotelu? Jeśli tak, to dlaczego, przecież obydwoje byliśmy dorośli?

Rozumiałam, że byłam pod jej opieką i mimo tego, że miałam 20 lat, babcia dalej traktowała mnie, jak dziecko. W gruncie rzeczy było to zrozumiałe. Byłam jedynaczką i jej jedyną wnuczką. Z drugiej strony...byłam dorosła i mogłam robić co chciałam, ale czy byłoby to właściwe i zgodne z moim sumieniem? Przyjechałam tutaj i miałam wszystko wyłożone na tacy. Dach nad głową, jedzenie, picie, czyste ubrania, masa wolnego czasu...Żyłam, jak księżniczka ze wspaniałymi ludźmi, zapierającymi wdech widokami, o których bez babci mogłabym tylko pomarzyć. Powinnam była być jej wdzięczna i nie przyprawiać zmartwień...

Miałam mętlik w głowie, ale po dłuższym zastanowieniu zrozumiałam, że może faktycznie przegięłam sprowadzając Leona co chwilę do hotelu. Musiałam koniecznie z nią o tym porozmawiać, aby dowiedzieć się, czy chodziło jej właśnie oto. W tym całym zawirowaniu i myślach o Leonie zapomniałam o jednej bardzo ważnej kwestii, która nurtowała mnie od kilku dni.

Dlaczego chłopak nie zaprosił mnie nigdy do siebie? Czy wstydził się warunków, w jakich mieszkał? A może nie był sam, tylko ze współlokatorami i nie chciał nikogo sprowadzać? Jednak z tego co mówił to mieszkał w hotelu należącym do tawerny, a z zewnątrz wyglądał na naprawdę luksusowy. Czyli opcja ze złymi warunkami odpadła na wejściu...

A może się mnie wstydził? A może nie widział potrzeby, aby zapraszać mnie do siebie? Musiałam go oto spytać...

Wdech i wydech.

Zamartwiałam się wszystkim i potrafiłam znaleźć sobie problem i rozmyślać o nim przez pół dnia. Nawet rzeczami, które się nie wydarzyły i nie wydarzą. Rzeczami wymyślonymi w mojej głowie.... I tak w kółko, i w kółko. No cóż, być może taka po prostu byłam.

Kolejny wdech i wydech.

Promień słońca padał wprost na moją twarz. Przymknęłam oczy i zaczęłam rozkoszować się jego ciepłem, który muskał moją skórę. To było wspaniałe uczucie.

Kolejny wdech i wydech.

Jeszcze tylko półtora miesiąca. Tyle czasu zostało mi na nacieszenie się tym wspaniałym miejscem. Babcią, Lucianą, Antoniem, Stefanem, Aloznem i Vittorią...No i oczywiście Leonem. Chłopakiem, który zawrócił mi w głowie i obudził emocje i uczucia, których nigdy nie doświadczyłam. Uśmiechnęłam się pod nosem, a na samą myśl o nim, zrobiło mi się gorąco.

Unexpected LoveWhere stories live. Discover now