If you knew me

By haneczxa

48.4K 2K 548

Szesnastoletnia Flora Davis, po śmierci ojca, musi zakasać rękawy i poradzić sobie z trudną rzeczywistością... More

Ostrzeżenie
Dedykacja
Prolog
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Epilog

Rozdział 1

2.9K 115 7
By haneczxa

Wskazówka na zegarze ściennym wybiła trzecią, a wraz z nią rozbrzmiał dzwonek. Ostatnia lekcja w liceum Hattiesburg High School dobiegła końca, a zniecierpliwieni uczniowie, zaczęli torować przejście, by jak najszybciej opuścić salę lekcyjną. Gdy i mnie się udało, żwawo pognałam do szafki i wyjęłam z niej bluzę. Nie oglądałam się za siebie, ani nie zwracałam uwagi na dziwne spojrzenia, które ludzie mi rzucali. Więc gdy tylko znalazłam się poza terenem szkoły założyłam słuchawki i włączyłam muzykę.

To był mój główny sposób na uspokajanie się. Muzyka mnie wyciszała, była moim takim przyjacielem, ucieczką tak jak książki. Uwielbiałam zatapiać się w świecie pełnym fantazji i najróżniejszych przygód. Mogłam wtedy wtapiać się w mózg głównego bohatera i przeżywać tysiąc żyć na raz.

Z mojej playlisty poleciał właśnie jeden z utworów The Neighbourhood "the beach". Uwielbiam ten utwór, mimo że wprowadza mnie często w nastrój depresyjny. Po prostu czuję jakby tekst piosenki do mnie przemawiał, określał jak się czuje. Dokładnie tak jakby autor doskonale mnie znał, śpiewał z myślą o mnie. Wiedział ile zniosłam...

Znajdując się w bezpiecznej odległości od szkoły, wzięłam kilka głębszych wdechów. Gdybym spędziła choćby minutę dłużej wśród tych niedorozwiniętych umysłowo patałachów... mogłoby się stać coś czego później bardzo bym żałowała. Nie mogłam sobie pozwolić na takie zażenowanie. Plotki i wredne dziewczyny prawdopodobnie męczyły by mnie do końca liceum.

Nienawidziłam tego. Po co ludzie przyczepiali się do mnie o byle co, jak nic im nie zrobiłam. W szkole byłam typową szarą myszką. Starałam się nie rzucać w oczy, a i tak mi dokuczano. Wrzucono mi do szafki zgniłe jabłka, a to podstawiono nogę, czy w trakcie lekcji wuefu zabrano ubrania na przebranie.

Nigdy nic tym ludziom nie zrobiłam, a oni mnie oceniali nie znając mojej historii.

Nazywam się Flora Davies, mam prawie siedemnaście lat, chodzę do trzeciej klasy liceum. Lubię czytać, śpiewać. Kocham zatracać się w muzyce, oraz gotować. Często potrzebuję być sama. Wolę kiedy nikt nie zwraca na mnie uwagi. Gdy jestem cieniem. Staję się wtedy niewidzialna dla innych, wtapiam się w otoczenie. Prawda jednak jest taka, że tej uwagi potrzebuje. Chciałabym móc krzyknąć "potrzebuję pomocy!"... ale nikt i tak by nie słuchał.

Ciągle myślę tylko o tym, jakby to było mieć kochających cię rodziców, wsparcie od strony... tak naprawdę kogokolwiek. Oddałabym wszystko by mieć kogoś kto mnie zrozumie. Przyjaciela? Niewiele wiem na ten temat, bo nigdy nie miałam prawdziwych przyjaciół. Nie wiem jak to jest... Cóż, w dzieciństwie miałam taką nierozłączną dusze... ale to były stare czasy, poza tym byliśmy mali. Każdy porozjeżdżał się w swoją stronę. Ja wolałam zostać w Hattiesburg, a on wyjechał. Od ponad dziesięciu lat nie miałam z nim kontaktu. Odkąd straciłam najważniejsze osoby w moim życiu... wszystko po kolei runęło.

***

Droga do domu zajmowała mi około dwudziestu minut na piechotę, ale lubiłam takie spacery. Szczególnie gdy było ciepło, a dzisiejszego październikowego dnia, słońce świeciło, a niebo było bezchmurne. Jak na zbliżającą się jesień pogoda była znakomita. Lubiłam tę porę roku, ale tylko kiedy wszystko wokół było kolorowe. Potem stawało się szaro, brzydko i ponuro. Non stop lał deszcz, było dużo błota, a wiatr nie przyjemnie dmuchał. Skoro jednak pogoda sprzyjała, nie miałam zamiaru psuć sobie dłużej humoru smetnymi myślami.

Pozwoliłam wypłynąć uśmiechowi na twarz. Chodnik przede mną znikał za zakrętem, ja jednak nie szłam dalej, tylko obrałam kurs przez łąkę obok, po czym skręciłam w wydeptaną drogę. Był to skrót, przez piękne pole pełne kwiatów. Szczególnie słoneczników. Kąciki moich ust zawsze wędrują wyżej gdy tylko idę tą ścieżką. Kwiaty te rosną tylko od lipca do października, dlatego muszę korzystać z okazji póki są i cieszyć się ich widokiem. Kiedy choćby pomyślę o słonecznikach, czuję taki wewnętrzny spokój i... radość.

Nie zostało mi daleko do domu, może jakieś pięć minut? Rozkoszowałam się niesamowitym zapachem kwiatów, dopóki w oddali nie dostrzegłam starego dębu. Siedział przy nim chłopak. Malował jakiś obraz. Usadowił się pod drzewem ze sztalugą, płótnem i farbami. Obserwowałam jak wykonuje płynne ruchy pędzlem. Może nie byłam na tyle blisko by dostrzec co konkretnie tworzył, ale zakładałam, że musi być w tym dobrym.

Chłopak mi kogoś przypominał, kojarzyłam go, już kiedyś widziałam te czekoladowe, potargane i powykręcane w każdą inna stronę włosy. Stwierdziłam jednak, że nie warto tracić czasu i zawracać sobie głowę pierdołami. Dlatego nie zwlekając dłużej, ruszyłam przed siebie. Ostatecznie nie mogłam się powstrzymać, by ostatni raz na niego zerknąć...

Po szkole, pracowałam w miejscowej kwiaciarni, lub wychodziłam na spacery z psami ze schroniska. Musiałam sama zarabiać na swoje utrzymanie, a zwierzętami kochałam się zajmować. Rozumiały mnie one bardziej niż ludzie, umiały słuchać, a ja rozumiałam je. Czego chcieć więcej? Moi podopieczni, którymi się opiekowałam szybko się do mnie przełamywali. Już po paru dniach dawali mi się głaskać i bez problemu wyprowadzać. To uwielbiałam najbardziej, że psy wyczuwały ode mnie dobrą aurę.

W kwiaciarni pomagałam starszej pani - Margaret. Z początku robiłam to bezinteresownie, po jakimś czasie kobieta jednak stwierdziła, że dobrze by było żebym sobie dorabiała. Była strasznie uparta a ja nie chciałam się narzucać. W końcu jednak przystałam na jej ofertę. Przychodziłam do niej kiedy miałam wolną chwilę, bądź pracowałam w soboty by mogła odpocząć.

Doszłam do domu. Przekroczyłam furtkę, oraz płot, które oddzielało łąkę. Zerknęłam na porosłe mchem dachy, gdzieniegdzie poobdzieraną farbę, rozciągające się pajęczyny, nieskoszony od paru miesięcy trawnik... Mój dom nie był wielki Nie należałam do najbogatszych osób, ale nie byłam też biedna. Jak wspominałam, na własną rękę zarabiałam, a to nie były jakieś ogromne sumy. Starczało mi na jedzenie i opłacanie rachunków, a cała reszta no cóż... rzadko kiedy cokolwiek zostawało.

Chciałabym mieszkać w ładniejszym domu, wiem że wystarczyło by chwycić za pędzel, machnąć farbą tu i tam. Skosić trawę, wypielić ogródek i pozbyć się pajęczyn i mchu, ale nie miałam na to czasu. Musiałam się uczyć, pracować, wychodzić z psami, doprowadzać do porządku dom po mamie i znajdować czas na własne potrzeby. Nie miałam siły, już i tak dawałam z siebie sto procent.

W brzuchu poczułam mocny skurcz i burczenie. Nie zwlekając dłużej, udałam się na ganek do drzwi wejściowych. Wyjęłam z kieszeni bluzy pęk kluczy, by po chwili przekręcić ten właściwy w zamku. Po przekroczeniu progu, w przedpokoju zdjęłam buty i rzuciłam je gdzieś w kąt. Już cała zniecierpliwiona, przeszłam do kuchni, a z lodówki wyjęłam resztkę kurczaka z ryżem i warzywami.

Wyłożyłam jedzenie na talerz, by podgrzać je w mikrofali. Nie lubiłam odgrzewanych posiłków, ponieważ traciły cały smak, również nie było to samo, co świeżo przyrządzone danie... U mnie sytuacja wyglądała następująco: Robiłam jakieś proste ale w dużej ilości danie, by przez następne trzy/cztery dni dojadać resztki na śniadanie, obiad czy kolacje.

Wpatrywałam się w obracające naczynie z moim kurczaczkiem. Czemu to głupie jedzenie nie mogło podgrzewać się szybciej! Od rana czyli, marnej owsianki z owocami nic nie jadłam. Lunche w szkole są obrzydliwe, a jedyna jadalna rzecz jaka tam jest to sałatka, której dziś akurat nie było.

Mikrofalówka wydała charakterystyczny dźwięk, oznajmiając zakończenie moich tortur. Wyciągnęłam talerz z parującym obiadem i usiadłam przy stole.

Całość pożarłam w kilka minut. Sprzątnęłam po sobie i ogarnęłam kuchnię. Zostawiłam na blacie, również ciepłą porcje dla Alice. Miała niedługo wrócić z baru, w którym (częściowo) pracowała. Pieniędzy z tego i tak nie było, gdyż wszystko od razu wydawała na alkohol.

Zlustrowałam całe pomieszczenie, dochodząc do wniosku, że lepiej postarać się nie mogłam. Udałam się do swojej sypialni, by ogarnąć się do snu. Padałam z nóg i jedynym o czym teraz marzyłam to orzeźwiający prysznic i ciepłe łóżko. Łazienkę miałam połączoną z pokojem, za co byłam ogromnie wdzięczna.

Szybko się ogarnęłam. Po chwili byłam już w piżamie i stałam przed lustrem zaplatając warkocza na noc. Spojrzałam w swoje niebiesko-zielone tęczówki. Lubiłam przyglądać się swojemu odbiciu chodź nie zawsze... Czasami się sobą brzydziłam, uważałam że jestem słaba, żałosna...

Doszłam do pewnego faktu. Niezależnie od tego, czy byłam szczęśliwa, zła, czy przygnębiona, moje oczy zawsze pozostawały smutne. Zauważyłam to o wiele wcześniej, ale wydaje mi się, że nie chciałam się do tego przyznać. Gdyby poznać prawdziwą mnie, to osiemdziesiąt procent byłaby posępna.

Zmęczona całym dniem, zgasiłam światło i zamknęłam drzwi na klucz. Tak tylko na wszelki...

Położyłam się pod ciepłą pierzyną. Zamknęłam powieki, lecz sen nie nadchodził. Nie mogłam zasnąć. Bezsenność również często mnie dopadała. Wiedziałam, że istniały najróżniejsze tabletki na mój przypadek, ale wolałam nie myśleć nawet o zakupie ich. Pod wpływem niechcianych emocji, mogłabym wpaść na bardzo głupi pomysł...

Nie mając lepszego pomysłu opadłam na plecy, wpatrując się w sufit. Były na nim zawieszone fluorescencyjne gwiazdki. Wraz z tatą gdy miałam cztery latka przykleiliśmy je. Od tamtej pory nigdy nie odważyłam się ich zdjąć, chodź jestem już prawie dorosła.

Przez jeszcze kilka godzin obracałam się z boku na bok. Aż koło trzeciej, upragniony sen nadszedł.

***

Hejka tu macie poprawiony rozdział ;) Miłego czytania.

Continue Reading

You'll Also Like

112K 683 4
Drugi tom książki „PRINCESA dzień od którego wszystko się zaczęło". Po wypadku samochodowym, przez który Rosalie Singh straciła pamięć, wszystko się...
50.6K 1.5K 38
Powiadają, że po burzy wychodzi słońce, ale czy to prawda? Chloe Victoria Blake od dzieciństwa marzyła o miłości pełnej troski i wsparcia, takiej ja...
570K 19.1K 45
Każdy nosi w sercu jakieś mroki przeszłości. Wyścigi, szybkie samochody, motory, imprezy i mnóstwo używek. Wszyscy chcemy oderwać się od rzeczywisto...
1.5K 106 30
Kiedy dziewczyna pogrążającą się w myślach i rozpaczy po stracie bliskiej osoby spotyka tego chłopaka, od razu ma go za aroganckiego dupka. Nienawidz...