Ruby. Bloody Valentine +18

By FortunateEm

116K 11.1K 6.9K

Książka jest kolejną z serii #Kamienie Miami. Jeśli nie czytałxś poprzednich części, zaserwujesz sobie potężn... More

Prolog
Rozdział 1.
Rozdział 2.
Rozdział 3.
Rozdział 4.
Rozdział 5.
Rozdział 6.
Rozdział 7.
Rozdział 8.
Rozdział 9.
Rozdział 10.
Rozdział 11.
Rozdział 12.
Rozdział 13.
Rozdział 15.
Rozdział 16.
Rozdział 17.

Rozdział 14.

2.5K 286 69
By FortunateEm

Veira

Alexander Graves był mężczyzną o ciemnych, inteligentnych oczach, pociętej nożem twarzy i ciemnobrązowych włosach sięgających szyi. Alexander był cichym, skromnym i zdecydowanie godnym zainteresowania mężczyzną. Alexander był mistrzem łamania kodów, zamków, sejfów; po prostu zabezpieczeń wszelkiej maści. Stałam akurat naprzeciwko jego biurka, cierpliwie czekając na wydruk wszystkich papierów, jakie udało mu się zebrać na temat Malei Atwood. A trochę tego znalazł.

Nachyliłam się nad biurkiem, by odrobinę go pogonić i od razu zauważyłam jak mocno napięły się jego ramiona. Wszedł w stan pełnego skupienia.

— I co znalazłeś? — zapytałam.

— Maleia Atwood, lat dwadzieścia siedem, jedynaczka. Matka jest ortopedą, ojciec fizjoterapeutą, oboje żyją i mają się dobrze. Prowadzą klinikę w Dallas, skąd pochodzi Maleia. Ojciec jest rodowitym Amerykaninem a matka jest pół Włoszką a pół Skandynawką. Maleia skończyła psychologię z wyróżnieniem i jest w trakcie doktoratu z psychotraumatologii. Ma wiele specjalizacji, wypisałem je wszystkie w zestawieniu, ale nie wymienię ci ich, bo nie pamiętam. — Alexander zerknął na mnie, jakby chciał się upewnić, że nie ukręcę mu za to łba. — Była w jednym związku, przez półtora roku, który zakończył się, gdy miała dwadzieścia dwa lata. Od tamtego czasu jest sama, skupiona na wykształceniu. Dokopałem się do jej papierów ze szpitala w Dallas. — Moja uwaga w pełni skupiła się na mężczyźnie. — Jest ofiarą molestowania seksualnego przez nauczyciela, który został skazany na dwa lata. — Zacisnęłam dłonie w pięści. — Gdy miała piętnaście lat, mężczyzna wyszedł z więzienia i kilka tygodni później dotkliwie ją zgwałcił. Od tego wydarzenia ślad po nim zaginął, a ona po kilku ośrodkach psychoterapeutycznych zaczęła się interesować swoją obecną profesją. Jej były partner był jej długoletnim przyjacielem, stąd najprawdopodobniej ten związek. — Czułam jak moja powieka drga przez wściekłość. Kolejna ofiara jebanego śmiecia, który nie potrafił uszanować kobiecego ciała. — Przeszukaliśmy jej dom, wszystkie możliwe zakamarki Internetu opatrzone jej imieniem i nazwiskiem — dodał Alexander. — Jest świetną terapeutką, potwornie inteligentną kobietą i nie ma w niej niczego, co można uznać za złe. Generalnie, po prostu pani Atwood jest skrzywdzoną kobietą, która wyrosła na potężnie silną i uzdolnioną kobietę o dobrym sercu.

— Dobrze. Dzięki Alex.

Mężczyzna kiwnął głową i przygryzł wargę, na moment uciekając ode mnie wzrokiem. Zrozumiałam przekaz. Nachyliłam się nad biurkiem mocniej, by nasze oczy spotkały się na jednym poziomie.

— Mów.

— Po traumie pani Atwood zapragnęła również sprawiedliwości. Skończyła szkołę o rok wcześniej, zaliczając wszystkie egzaminy na najwyższe noty a potem równolegle z psychologią skończyła też kierunek prawniczy. Jest prokuratorem z trzyletnim doświadczeniem na sali sądowej.

Zaskoczona rozchyliłam usta.

— Czy pseudonim Czarna Wdowa coś ci mówi?

— Nie pierdol — jęknęłam z potężną satysfakcją.

— Jestem pewny na dziewięćdziesiąt dziewięć procent.

Ja pierdolę, to się nazywa mocny rozpierdol.

Myślę, że mój zleceniodawca będzie usatysfakcjonowany jakością mojego rozeznania. Teraz pozostanie tylko go znaleźć i dobić targu.

***

Caelan Nightingale, w kuluarach nazywany Diamentem, kupił niewielki, przytulny dom nad brzegiem oceanu. Na uboczu, w cichej okolicy, z dala od zgiełku, Zeny i wszystkiego, co mogłoby przeszkadzać takiemu dziwakowi jakim był.

Zeszłam ze swojego motoru, odłożyłam kask na siedzenie i po poprawieniu włosów ruszyłam ku bramie. Dom Caela ogradzały wysokie palmy, które nadawały miejscu lekkiego, wakacyjnego klimatu. Po kimś takim jak Nightingale spodziewałabym się raczej drutów kolczastych, marmuru i czarnej cegły. Niezłe zaskoczenie.

Dotarłam do drzwi wejściowych i zanim zdążyłam nacisnąć na dzwonek, wrota się rozpostarły a mnie uderzył widok półnagiego mężczyzny z mokrymi po prysznicu włosami.

— Skąd masz mój adres? — zapytał na dzień dobry, mrużąc złowrogo popielate oczy.

— Ciebie równie miło widzieć, Caelu.

— Pytam poważnie, nikt nie ma mojego adresu.

— Cael, nie zapominaj kim jestem, dobra? To, że nie mogę znaleźć Stevena, nie znaczy, że mam problem ze znalezieniem kogokolwiek innego — rzuciłam zirytowana. — Jestem mordercą na zlecenie, wyszukuję różne rzeczy.

Przez chwilę mierzył mnie tymi dużymi, szarymi oczami jakbym mu matkę zabiła. A potem potaknął głową i odsunął się z przejścia, bym mogła wejść do jego mieszkania. Nie skupiałam się na szczegółach otaczającego mnie wnętrza, a od razu udałam się w kierunku otwartej kuchni. Te mieszkania zawsze szły jednym schematem więc idąc prosto szybko dotarłam do celu. Moim oczom ukazała się przestronna kuchnia w marmurze, w tym się jednak nie pomyliłam.

— Co cię sprowadza? — zapytał Cael, stając u mojego boku.

Rzuciłam na stół teczkę pełną informacji, których ode mnie chciał i spojrzałam na niego z dołu. Był wysoki, barczysty i umięśniony w podobny sposób, co Keller. Obaj byli atletycznej budowy, wysportowani, umięśnieni i cieszący oko. Keller do tego był naznaczony mnóstwem blizn i tatuażami, Cael miał tylko tatuaż węża, który wił się po jego szerokiej klatce piersiowej i żebrach. Najprawdopodobniej oplatał cały jego tors.

— Opowiedz mi o niej — odezwał się ponownie, gdy nie zabrałam głosu. — Chcę poznać twoje zdanie na jej temat.

Przewróciłam oczami, chwyciłam stołek barowy i wysunęłam go by usiąść. Cael zrobił to samo. Włoską gościnnością nie grzeszył, bo nie zaproponował kawki i ciasta. Prostak.

— Pani Maleia to miła, seksowna i inteligentna dziewczyna, która postanowiła pomagać skrzywdzonym przez mężczyzn kobietom. Nie znaleźliśmy w niej niczego podejrzanego, jest czysta jak łza. No, intencje ma czyste, bo ciało zbrukał jakiś śmieć, gdy miała piętnaście lat.

Na twarzy Caela pojawiło się coś strasznego. Wow, nawet mnie wydało się niepokojące.

— Co masz na myśli?

— Najpierw była ofiarą molestowania, jeśli dobrze liczę, miała jakieś dwanaście lub trzynaście lat, potem śmiecia zamknęli na dwa lata i gdy wyszedł, w krótkim czasie dotkliwie ją zgwałcił.

— Rozumiem. Twoim zdaniem to wydarzenie było motorem napędowym do profesji, którą się zajmuje, tak?

— Tak, jestem przekonana na sto procent.

— W porządku, dziękuję.

— I jeszcze jedno — mruknęłam, patrząc w jego porażające oczy. — Czarna Wdowa, mówi ci to coś?

— Najsurowszy prokurator w Stanach Zjednoczonych?

— Dokładnie.

Cael przygryzł dolną wargę, a potem kiwnął głową na znak, że zrozumiał i przyswoił. Jego twarz była niewzruszona i zimna, ale ja... Ja znałam się na tych sztuczkach. Widziałam, jak jego szare oczy zamieniają się w dwa błyszczące podekscytowaniem diamenty. Jak w jego głowie układa się plan doskonały, a żyły wypełniają się pragnieniem. Poznałam to. Niech mnie cholera weźmie, ale poznałam.

Cael wstał ze swojego miejsca, otrzeźwiałym już spojrzeniem przekazał żebym zaczekała i wyszedł z kuchni. Jego gościnność była zatrważająca.

Wyjęłam telefon z kieszeni na pasku przyczepionym do mojego uda, by skontaktować się z chłopakiem, który miał przyjechać zrobić plany przebudowy klubu, ale zauważyłam nową wiadomość. Od mojego męża.

Keller

Ty, ja i wycieczka do najlepszego Hollywoodzkiego burdelu na randkę?

Parsknęłam śmiechem.

Veira

Nie chodzę na randki.

Keller

Ty, ja i wycieczka do najlepszego Hollwyoodzkiego burdelu na seks?

Gwarantuję zajebistą zabawę

Będziesz mogła obczaić laski, które tam występują i zaproponować im pracę u nas...

Kusząca propozycja. Ale miałam lepszy pomysł.

Veira

Kiedy?

Keller

Dzisiaj? Od dwudziestej pierwszej trzydzieści zaczynają się najlepsze pokazy. Załatwiłem lożę z prywatnymi tancerkami, alkoholem i czym tylko zapragniesz, Modliszko

Veira

Niech będzie. Przyjedź po mnie o dziewiętnastej

Keller

Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem

Przewróciłam oczami, uśmiechając się pod nosem i schowałam telefon do kieszonki. Nie miałam ochoty rozdrabniać się nad tym pociętym debilem.

Cael wrócił chwilę później z czarną teczką, którą położył na blacie kuchennej wyspy pomiędzy nami. Bez słowa ją otworzył i wyjął z niej... mapę. Okay, to pojebane. Rozłożył ją na wyspie i spojrzał na mnie kątem oka.

— To mapa z dokładnymi lokalizacjami budynków należących do Stevena. Miami, Nowy Jork, Las Vegas i Los Angeles. Dwadzieścia osiem budynków, w których znajdziesz prostytutki wykupione z miast na całym świecie. Kilkaset dziewczyn ze złamaną głową i ciałem. Każda wykorzystana przez Stevena.

— Czyli ta twoja lokalizacja to wskazanie mi jego burdeli? — zapytałam, czując, jak rodzi się we mnie wściekłość.

— Tak, to miejsca, pomiędzy którymi krąży od lat — wyjaśnił spokojnym głosem, udając, że nie zauważył, jak się zagotowałam. — Tylko trzy z tych budynków są oficjalnie jego. Reszta, dwadzieścia pięć lokali, to jego kryjówki.

— Skąd masz takie informacje?

Cael prychnął. Odwrócił się do mnie przodem i zawiązał ręce na szerokim torsie, patrząc na mnie jak na głupie dziecko.

— Wiesz, czym się zajmuję?

— Wkurwianiem mnie? — rzuciłam przez zęby ze złością. — Kurwa, wiem, jesteś łowcą pedofilów. Albo gwałcicieli, nie wiem w sumie.

— Morduję każdego, kto dotknął kobiety bez jej zgody, Veiro. Odnajduję, porywam i rozkładam skurwysyna na części pierwsze, dopóki czuje, jak wielki popełnił błąd. — Emocje odrobinę opadły, gdy pomyślałam o tym, jak szlachetnym był mężczyzną. — A gdy zdycha, utylizuję go. Zapewne jesteś ciekawa z jakiego powodu jeszcze go nie zabiłem.

— Oświeć mnie.

— Po pierwsze jestem tutaj od kilku miesięcy i moim priorytetem jest Cadenza oraz jej zdrowie psychiczne. Po drugie do tej pory działałem tylko na swoim terytorium, czyli w Europie. A po trzecie gdy się nim zainteresowałem, już wiedziałem, do kogo należy jego życie. — Cael zamilkł na kilka długich, przytłaczających sekund, dając mi do zrozumienia, że wie o mnie o wiele więcej, niż bym sobie życzyła. — Jestem cichym obserwatorem, Veiro.

— Jak to jest możliwe, że ja tropię go od lat i nic nie zdziałałam, a ty masz wszystkie dwadzieścia osiem jego budynków nie mając z tym ścierwem nic wspólnego.

— Zajmuję się ściganiem gwałcicieli. Steven Mory jest na szczycie mojej listy od dnia, w którym moja noga po raz pierwszy stanęła w Ameryce, ale znalazłem go, gdy już poznałem twoją tożsamość i odnalazłem kilka istotnych szczegółów. Z doświadczenia wiem, że ofiara jest skłonna zamordować swojego oprawcę i później łatwiej jest jej wrócić do normalności. Względnej normalności, oczywiście.

— Skąd to doświadczenie?

— Czasem trafiałem na skrzywdzone kobiety z naszego świata. Wiele im dawała możliwość zabicia swojego oprawcy. Cadenza dzięki temu, że zamordowała swojego niedoszłego męża nie ma paranoi, że ten śmieć może wyjść zza każdego rogu.

To miało sens. Odetchnęłam i odrobinę się rozluźniłam. Miałam już jakiś konkretny punkt zaczepienia, więc było dobrze. Mogłam znaleźć Stevena, jeśli wykażę się jeszcze odrobiną cierpliwości i z palcem w tyłku mogliśmy odnaleźć siostrę Kellera, skoro znaliśmy wszystkie lokalizacje. Dobra, kurwa, było nieźle.

— Masz jakieś informacje o Stevenie, których ja mogę nie mieć?

— Sprawdza każdy nowy burdel w miastach, które ci podałem, więc wasz lokal na pewno w jakimś momencie również go ugości. Poza tym zawsze jest w obstawie kilkunastu ludzi oraz nigdy nie zostaje w jakimś miejscu dłużej niż trzy dni. Lawiruje między tymi miastami na okrągło.

— Gdzie jest teraz?

— Nie wiem, nie zajmowałem się nim, gdy zrozumiałem, że to twoja zemsta.

Cóż, te słowa sprawiły, że na moje usta wstąpił uśmiech.

— Dobra, dzięki Cael. Gdybyś mnie potrzebował, wiesz, gdzie mnie znaleźć.

— Wzajemnie, pani Hartley.

Przewróciłam oczami, a potem pokazałam mu środkowy palec, zebrałam rzeczy, które dla mnie przygotował i udałam się do wyjścia. Miałam jeszcze cztery i pół godziny do wyjazdu z moim małżonkiem więc bez zastanowienia obrałam kierunek na dom Vercettich.

Dotarcie na miejsce zajęło mi czterdzieści minut, bo wstąpiłam po drodze na szybkie zakupy. Kupiłam bardzo zdzirowaty komplet bielizny, który chciałam zaprezentować swojemu mężowi podczas pobytu w Hollywoodzkim burdelu. Dlaczego? Nie wiedziałam. Ale miałam ochotę, bo w końcu wszystko zaczęło układać się po mojej myśli.

Weszłam do domu Zeny z nienaturalnym dla siebie entuzjazmem. W jednej ręce miałam swój kask, a w drugiej butelkę wina, którą miałam nadzieję wyzerować przed wyjściem z Kellerem. A skoro o pociętym idiocie mowa... siedział w salonie Vercettich z Fianką nad głową. Był oparty o sofę, półnagi i trzymał dziecko pod pachami centralnie nad swoją głową. A młoda wesoło wierzgała kończynami, śliniąc się i śmiejąc jak zaklęta.

— Co to za impreza? — zapytałam, gdy dostrzegłam na fotelu naprzeciwko Zenę z piwem w ręce. — Gdzie jest Verina?

Vercetti zacisnął usta i zmrużył gniewnie oczy. Zanim zdążyłam zapytać co ugryzło go w dupę, coś małego przebiegło przede mną jak pieprzona torpeda. Valiant Visser właśnie okrążał sofę, trzymając w ręce lalkę w zielonej sukience. Och, wszystko jasne. Więc za trzy... dwie... jedną...

— VALI!!! ODDAWAJ MOJĄ LALKĘ!!! — wrzasnęła Macey i wybiegła zza wyspy kuchennej równie szybko co mały szatan kilka sekund temu. — NIE GRYŹ JEJ GŁOWY! — darła się jak pojebana.

— Czy tutaj zawsze musi być taki rozpierdol? — zapytałam zirytowana, patrząc to na Kellera to na Zenę.

— Niestety — mruknął Zena, łypiąc ze swojej butelki. — Dzisiejszy dzień przedszkolaka możesz zawdzięczać sobie. To ciebie naszło na współprace z Rin i teraz moja żona włóczy się z Valerią i Vincentem po sklepach w poszukiwaniu ubrań. Czy ty oszalałaś? Verina ma prowadzić z tobą dom publiczny?

Szeroki uśmiech wstąpił na moje usta. Złość Zeny była jak miód na moje czarne serce.

— Więc moja partnerka pojechała po kurewskie ciuszki? — zakpiłam. — Genialnie, wiedziałam, że mnie nie zawiedzie.

Podeszłam do sofy, ignorując rozgrywający się w oddali dramat rodzeństwa Visser i usiadłam tuż obok Kellera, który w dalszym ciągu robił Fiannie samolot z turbulencjami. Odłożyłam butelkę wina na miejsce obok siebie i oparłam się wygodnie o oparcie, lokując swoje spojrzenie w wykrzywionej złością twarzy Zeny.

— Co tam, Vercetti?

— Dlaczego zaprzyjaźniasz się z Veriną? — zapytał. — Co kombinujesz?

— Lubię ją — wzruszyłam ramionami. — Prawie tak, jak wkurwienie na twojej twarzy, więc łączę przyjemne z pożytecznym.

Jedynym komentarzem Zeny było przewrócenie oczami. Spojrzałam w bok, na Kellera, który właśnie ułożył sobie małą dziewczynkę na nagim torsie i delikatnie gładził po plecach. Ta niczym zaczarowana wtuliła się w zagłębienie w jego szyi i powolutku, ignorując docierające z oddali wrzaski Macey, przymykała powieki. Jej małe usta poruszały się jakby coś ssała z językiem na wierzchu i chwilę później oddała się pragnieniu i zasnęła. Na pełnym blizn i wytatuowanych diabłów torsie Kellera.

Dlaczego ten widok był tak potwornie pociągający, że aż mnie zemdliło? 

____________

Twitter: #BloodyValentinepl

O 19:00 pierwszy rozdział "Wszystko, czego w tobie nienawidzę" a jeśli będzie Wam się dzisiaj dobrze czytać... Może randka z Kellerem wpadnie koło 22? hehe

Continue Reading

You'll Also Like

119K 11.5K 29
Poznaj historię córki głównego bohatera z "Wszystko, co skrywa twoje serce" Można powiedzieć, że życie Penelope Porter było idealne. Miała kochającą...
23.6K 328 44
Ona - 25 letnia, seryjna zabójczyni należąca do grupy przestępczej lotos. On - 30 letni szef mafii, który wygrał ją, zastawioną przez ojca w pokerze...
148K 3.7K 24
Valencia Briven po kłótni ze swoją najlepszą przyjaciółką, postanawia pójść do baru by zapomnieć o tym co się wydarzyło. Tam spotyka przystojnego chł...
83.1K 8.5K 41
Piąta część serii „Call Me" "Dzwonię do ciebie ostatni raz. [...] Kończę z tobą, Maisie. Nie mam zamiaru dłużej czekać." Cody Ward od małego był szko...