Peace | Larry AU

By silverxtongues

3.7K 195 58

Harry - ambitny uczeń szkoły muzycznej dostaje propozycje spełnienia swoich marzeń w rezydencji Stephena Toml... More

Wstęp
Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Epilog
Kilka słów na koniec

Rozdział 14

145 8 3
By silverxtongues

Koszmary, które przeplatały się ze złymi wspomnieniami, wciąż spędzały Louisowi sen z powiek. Za każdym razem, kiedy nie mógł spać, przychodził do Harry'ego i przyklejał się do jego pleców, by wyrównać bicie swojego serca i zasnąć blisko niego. To zdarzało się niemal każdej nocy, więc Harry poprosił Louisa, żeby zasypiał w jego łóżku. Koszmary nie zniknęły, ale zdarzały się rzadziej.
Po ich pierwszej randce, jeszcze częściej mówili na siebie zdrobniale. Louis ciągle spontanicznie go całował i przytulał, a Harry nigdy nie miał tego dość. Nawet sam wychodził inicjatywą, kiedy brakowało mu bliskości.

Nagła świadomość, że mogą robić to, czego skrycie pragnęli i nie muszą się kryć, udawać i mają tyle czasu ile tylko chcą, sprawiła, że zamiast snu, wybierali pocałunki.
Tak samo miało być po męczącym dniu, kiedy Harry wyszedł z kąpieli w nadziei, że Louis nie będzie zmęczony na tyle, by odmówić spędzenia kilku godzina na rozmowie i bliskości. Miał włosy obwiązane ręcznikiem i nie ubrał nic poza spodniami od piżamy, by szatyn nie musiał trudzić się ze ściągnięciem z niego bluzki przed obcałowaniem całej jego klatki piersiowej. Louis nie czekał na niego. Leżał w jego łóżku i z podniesionym kącikiem ust czytał zapiski z jego notesu.

- Louisie Tomlinsonie! Jak możesz! - przybrał zdenerwowaną minę, a Louis przestraszył się, bo nie miał pojęcia, że jest obserwowany. Brunet podszedł do łóżka i wyrwał mu notes z ręki, rumieniąc się, bo nie miał pojęcia czy nie ośmieszyło go coś, co tam napisał. Ale nie gniewał się na Louisa. Trochę tego w sobie nienawidził.

- Przepraszam, ale- Harry, powinniśmy zdecydowanie więcej rozmawiać. Masz tyle myśli i chcę je wszystkie usłyszeć - chwycił go za rękę.

- Przestań, spisuje tam te głupoty, tylko żeby inni nie musieli ich wysłuchiwać.

- Uwierz mi, bardzo chcę, byś dzielił się tym wszystkim.

- Mhm. Zapewne coś stamtąd mnie upokorzyło. - Louis uśmiechnął się lekko, a Harry już wiedział - O boże! Co to było? - zaczął przeglądać każdą stronę. Przerwał na jednej, która wyglądała inaczej niż pozostałe. Była zapisana przez Louisa - Co to? - Spojrzał na drugiego chłopaka wyczekująco.

- Nie miałeś znaleźć tego teraz. - Wypuścił drżące powietrze. - Przeczytaj. Przepraszam, ale nie jestem w stanie tego zrobić. Poprawił swoją pozycję na łóżku, jakby tamta przestała być komfortowa. Zawsze to robił, gdy był zakłopotany.

Drogi Harry,
Piszę to, żeby ci podziękować i żebyś dowiedział się o tym, co tak trudno mi wypowiedzieć. Uwielbiam cię. I pamiętam słowa, które wypowiedziałeś w Londynie. „Jestem w tobie zakochany" - to wiruje w mojej głowie i ciągle przypomina o tym, że nie potrafiłem odpowiedzieć tym samym. Wiedz, że czuję coś bardzo podobnego. Czuję, że za każdym razem gdy na ciebie spojrzę, jestem szczęśliwszy niż sekundę wcześniej i chce poznać każdy, nawet ten najczarniejszy i najdziwniejszy zakątek twojego umysłu. To chyba można nazwać kochanie Cię, prawda? Nie wiem, ale czuję inne rzeczy, których jestem pewien i które potrafię nazwać. Wiem, że nie będę w stanie dać ci spokoju, na który zasługujesz. Wiem, że zawsze będą wracać złe rzeczy, że nie stworzysz ze mną rodziny, której na pewno pragniesz i że jest milion sposobów, na które można wypowiedzieć „jestem w tobie zakochany", a ja nie użyłem żadnego z nich, ale chcę żebyś został. Został do rana, przez tydzień, przez miesiąc i już na zawsze. Może to dziwne, może przereklamowane, ale chyba jesteś moim miejscem na ziemi. Moją osobą i moją porą, która trwa przez całą dobę, moją ulubioną fabułą i zwrotem akcji, ale zwłaszcza miejscem. Jeśli osoba może nim być.
Na zawsze twój,
Louis

Harry nie zarejestrował momentu, w którym łzy zaczęły spływać po jego policzkach, ale gdy skończył czytać czuł je prawie tak wyraźnie jak gulę w gardle.
Louis starł je kciukami i scałowywał, nawet jeśli z każdą chwilą napływało ich coraz więcej.

- Nie zasługuję na ciebie. - Louis momentalnie położył palec na jego wargach, po czym zastąpił go tymi swoimi, aż Harry uspokoił się i czuł już tylko uczucie jakby ktoś zalewał jego wnętrzności miodem. - Dziękuję. Przepraszam, ale nie wiem co powiedzieć, bo ten list- nie jestem w stanie temu dorównać, wiesz? - Louis uśmiechnął się lekko i pokręcił głową w niezgodzie. Harry mocno przytulał Louisa, a on kołysał go lekko w ramionach. - Więc co mnie upokorzyło? - Wymruczał w jego klatkę piersiową, sprawiając, że zachichotał.

- To nic, naprawdę! Po prostu lubię twoje przemyślenia dotyczące fizyczności i seksu i zaspokajania samego siebie. To nic takiego, ale pewnie twierdzisz, że to upokarzające.

- O boże. - Dalej szukał stron, o których mówił Louis.

- Możemy o tym rozmawiać. Właściwie lubię ten temat. Nie musisz się mnie wstydzić, pamiętasz? - Usiadł ze skrzyżowanymi nogami obok Harry'ego, tak, że mógł spojrzeć na niego, gdy podniósł spojrzenie z kartki.

- Więc co takiego podoba ci się w moim podejściu? - zapytał starając się nie czuć z tym dziwnie.

- Że uważasz, że to ważne. - Położył dłoń na jego kolanie i kreślił na nim wzorki palcami. - I że seks nie ma dużo wspólnego z zaspokajaniem potrzeb, bo przecież jesteś w stanie zrobić to samemu. Chodzi o intymność i pragnienie zbliżenia się do drugiej osoby. Mhm, to też mi się podoba - patrzył w oczy chłopaka, kiedy powoli przesunął dłoń w stronę jego uda, a raczej jego wewnętrznej strony, coraz niżej. Jego spojrzenie było tak samo niepewne jak jego ruchy, przez co młodszy zupełnie zapomniał, że Louis miał więcej doświadczenia. Tak jakby niespokojnym spojrzeniem pytał, czy to w porządku. Nie chciał zrobić nic wbrew Harry'emu. Młodszy wypuścił drżący oddech.

- Ja- oh. Louis, ty...? Chcesz-

- Starszy skinął głową, z zakłopotanym uśmiechem. - Chcę tego, wiesz? Ale wiem, że to dla ciebie ważne i nie robiłeś tego wcześniej, więc chcę zrobić to dobrze i jeśli nie jesteś pewny, to nie musimy. Po prostu chcę, żebyś poczuł się dobrze.

- Dobrze - powiedział jedynie, a Louis zmarszczył brwi w odpowiedzi.

- Dobrze - zrób to, czy dobrze - rozumiem? Czy po prostu powtarzasz za mną to słowo?

- Chyba dobrze rozumiem.

- Dobrze. Możemy zostać przy całowaniu, jest wystarczające. Harry, dosłownie doprowadzasz mnie do szaleństwa swoimi ustami. - Drugi chłopak zachichotał i przyciągnął Louisa bliżej, by móc otrzeć swoim nosem o ten jego i bardzo powoli pocałować go - Właśnie to mam na myśli - mruknął napierając swoją klatką piersiową na te jego.

- Wyobraź sobie co jeszcze mogą zrobić te usta - wyszeptał pracując ustami i językiem w okolicach ucha starszego.

- Harry, kurwa. Nie pomagasz. - Zganił go spojrzeniem, ale jego ton odbiegał od chociaż odrobinę.

- Tak szczerze to myślę o tym, od tej nocy w Londynie i właściwie tego wyczekuję, więc...

- Jesteś pewny? Chcę, by nasze zbliżenie było w pełni świadome, żebyśmy tego nie żałowali i chcę żeby było idealne dla ciebie, Harry, bo-

- Tak. Naprawdę tego chcę. - Pocałował Louisa, dłonią dotykając włosów na jego karku.

- Możemy zamknąć drzwi?

- Hm?

- Wolałbym, żeby były zamknięte, nawet jeśli nikt tu nie wejdzie, dla pewności. Myślę, że poczuję się nieco swobodniej - Louis nie musiał mówić nic więcej, bo Harry od razu zrozumiał. Stephen. Wracał do nich, do Louisa, nawet jeśli to nie było fizycznie możliwe. Harry pokiwał głową, a Louis szybko zakluczył drzwi i wrócił na łóżko, by usiąść na jego udach. - Czyli mam kontynuować powolną wędrówkę po twoich pięknych nogach? - Zapytał na wpół żartując.

- Boże, tak, Louis. Kontynuuj. I mnie pocałuj. - Więc Louis pocałował go morko, intensywnie i tak, jakby nie chciał robić już nic innego, a Harry czuł, że traci zmysły.

- Harry - powiedział Louis z trudem zachowując zdrowy rozsądek - Jesteś pewny?

- Tak. Po prostu mnie dotknij. Proszę - odpowiedział i czuł wargi Louisa wszędzie, kiedy wypuszczał z siebie na zmianę drżące powietrze, westchnienia, a „Louis" i „Lou" wypływały z jego ust, jak najpiękniejsza melodia.

Zdenerwowanie obu z nich i drżenie rąk po części ze stresu, po części z podniecenia, nie przeszkodziło w niczym, co widać było po zarumienionych policzkach i zadowolonej minie Harry'ego, gdy schował się w zagięciu szyi Louisa, kiedy było po wszystkim. On obejmował go w talii i szeptał, jak bardzo dobry dla niego był i przypominał, że jest cudowny, powoli całując jego szyję i płatki uszu.

- Jeśli powiem, że chyba nigdy nie czułem tak dużo, stwierdzisz że przesadzam i niedoświadczony życiowo?

- Jeśli tak powiesz, to odpowiem, że też tak czuję. Czuję bardzo dużo rzeczy, Harry.

- Tak myślałem. - Odwrócił się do niego i pocałował. Jego szyja piekła przyjemnie i chłopak już wiedział, że gdy spojrzy w lustro zobaczy na niej ślady ust szatyna.

- Więc dlaczego zapytałeś?

- Kiedy pomyśle o czymś przyjemnym, mój mózg postanawia zmieniać to w całkowite przeciwieństwo. Dlatego chciałem się utwierdzić... w tym, że ta zła strona nie ma racji. Wiem, że taki nie jesteś i byś tak nie pomyślał, ale czasem trudno mi zaufać samemu sobie i tej wizji. Tak bardzo nie mogę uwierzyć w to, że jest naprawdę cudownie, że jakaś część mnie próbuje to negować.

- W takim razie, za każdym razem kiedy tak pomyślisz, powiedz mi o tym, a ja wyprowadzę cię z błędu.

- Dobrze. Ale pamiętaj, to nie ja tak myśle, tylko te myśli pojawiają się w mojej głowie.

- Pamiętam. Uwielbiasz mnie i w życiu byś tak nie pomyślał.

- Mhm - zgodził się i pocałował Louisa. - Bardzo cię uwielbiam.

Niedługo później pierwszy raz się pokłócili.
Louis uważał, że jego ataku paniki nie są niczym istotnym, więc Harry nie miał o nich pojęcia, dopóki nie stał się świadkiem jednego z nich. To wydarzyło się w kuchni, kiedy Harry odpalił kuchenkę, by zrobić herbatę, a szatyn zbyt intensywnie wpatrywał się w płomień.

Gdy Harry zobaczył drżącego Louisa, nie miał pojęcia co robić, żeby mu pomóc. Poczuł się cholernie bezradny i przestraszony. Objął chłopaka i zaczął kołysać nim, powtarzając „spokojnie, wszystko jest w porządku, jestem obok" aż zaczerpnięcie oddechu przestało być trudne, a krew odpłynęła z jego policzków.

- Nie sądze, że to aż tak ważne. Przesadzasz - stwierdził jakiś czas później, kiedy Harry zapytał go, dlaczego mu nie powiedział.

- To jest ważne, Lou - próbował wytłumaczyć Harry, jednak poczuł, że strzępi sobie język, kiedy spojrzał na lekceważącą minę szatyna - nie wiedziałem co robić i tak bardzo się wystraszyłem. Chcę wiedzieć, o takich rzeczach - chwycił za jego ręce żeby skupić całą uwagę na sobie - nie możesz ignorować takich ważnych kwestii!

- Kurwa, Harry, przecież nic się nie stało! - wyrwał swoje dłonie z uścisku młodszego - nie potrzebuję współczucia.

- Więc o to chodzi? Nie współczuje ci, Louis. Chcę się upewnić, że wszystko jest w porządku. Jesteś bardzo silny, ale to normalne, że to wszystko do ciebie wraca - stwierdził Harry od razu.

- Nie jestem silny i obaj dobrze o tym wiemy - usta Louisa wykrzywiły się w grymasie.

- Żartujesz? Jesteś tutaj i to jest wystarczający dowód. - Przybliżył się do niego i pocałował lekko. - To nic dziwnego, że przeszłość pozostawiła coś po sobie i to w żadnym stopniu nie definiuje ciebie - znów go pocałował, a Louis po jakimś czasie i jeszcze większej dawce zrozumienia od Harry'ego zmiękł i stwierdził, że był idotą. Do tego zbyt ostrym idiotą.

- Przepraszam. - Louis przytulił go czule. - Nie powinienem był krzyczeć. To kochane, że się troszczysz, ale przez te ataki i sny czuje się bardzo źle i chyba nie potrafię zrozumieć... Nie sądze, że potrafię zrozumieć, że komuś naprawdę zależy i dba o mój los, nie z powodu litości, a czystej troski.

- To nic. Wiem, że jest ci ciężko - odgarnął włosy z jego czoła, żeby nie rzucały cienia na błękitne tęczówki - Naprawdę się martwię i chcę wiedzieć o takich rzeczach.

- Następnym razem cię wysłucham i przede wszystkim powiem, jeśli coś będzie się działo. Ugh, jestem takim okropnym chłopakiem - jęknął zakrywając rękami swoją twarz.

Chłopakiem. Harry zastygł, ale szeroki uśmiech mimowolnie wkradł się na jego usta. Louis był jego chłopakiem.

Reszta lata minęła Harry'emu na opiekowaniu się ogrodem. Odnalazł w sobie pasje do roślin i próbował zadbać o coś, co zostało zaniedbane na zdecydowanie zbyt długo. Mimo starań, wciąż odnajdywał zwiędłe kwiaty i przesuszone liście, ale starał się tym nie zrażać. Louis za to spędzał dni w pracowni, gdzie nie wpuszczał bruneta, bo był w trakcie „czegoś ważnego". Dlatego spędzali razem czas podczas poranków, wieczorem i w nocy, czując się idealnie w rutynie, którą razem stworzyli. Harry nie potrzebował więcej, niż poranka przy kubku kawy, zbyt długiego, jak na pożegnanie na kilka godzin, pocałunku i wieczornej rutyny, składającej się z ciepłej kąpieli i przytulania się w łóżku.

Mimo tego, że czuł się świetnie, zaczęło mu brakować muzyki i gęsiej skórki, która pojawiała się podczas występów przed publicznością. Właśnie dlatego skontaktował się z Zaynem, z prośbą o pomoc. Nie miał pojęcia jak poradzi sobie po przerwie, lecz ćwiczenia pomogły mu się upewnić, że wciąż gra bardzo dobrze i czuł się gotowy, by muzyka z powrotem stała się najważniejszym elementem jego życia. Cóż, prawie najważniejszym.
Przed wyjazdem został przyszpilony do ściany przez Louisa i zastanawiał się, czy było jakiekolwiek miejsce na jego ciele, w którym chłopak nie zostawił pocałunku. Wsiadł do taksówki z zarumienionymi policzkami i załzawionymi oczami, mając pewność, że Louis zaspokoił jego potrzebę bycia dotykanym i całowanym na kolejne dni.

Czas spędzony we Francji przypomniał mu jakim szczęściarzem jest. Kilka wieczorów z rzędu spędził w towarzystwie swoich znajomych, przy dobrym alkoholu i jeszcze lepszej muzyce, by nazajutrz założyć elegancki garnitur i razem z nimi wyjść na scenę. Jednak, na koniec dnia, kiedy nogi przypominały watę, a powieki mimowolnie się zamykały, jedyne o czym potrafił myśleć, był Louis. Louis. Louis. Louis. Louis, który co rano przygotowywał mu ulubioną herbatę. Louis, który zasypiał dopiero, gdy upewnił się, że Harry zasnął. Louis, który całował go pośpiesznie, poszerzając jego uśmiech i powoli, powiększając jego serce. Louis, którego adorował intensywniej niż zachody słońca i kochał bardziej niż noc, która przychodziła zaraz po nich.

- Wróciłem! - wykrzyczał przekraczając próg i uśmiechając się jak głupi, ponieważ uświadomił sobie, jak bardzo tęsknił za domem - Lou? - zaczął przeglądać wszystkie pomieszczenia i wymyślać wszystkie możliwe scenariusze, w tym te najczarniejsze.

Wpadł do swojej sypialni, z nadzieją, że chłopak tam będzie, jednak go nie znalazł. Usiadł na łóżku zrezygnowany, ale chwile później się z niego podniósł, ponieważ usłyszał trzask rozbitego szkła. Podszedł do okna i otworzył te zaraz obok roztrzaskanego na kawałki.
Kiedy pochylił się, zauważył Louisa, opierającego się o granatowego chevroleta i zakręciło mu się w głowie. Nie czekał, aż mężczyzna się odezwie, tylko zbiegł po schodach, jak najszybciej pokonując dzielącą ich odległość. Otworzył tylne drzwi i jego nogi zmiękły. Wpadł w otwarte dla niego ramiona Louisa, który pachniał wanilią i papierosami, a dotyk jego dłoni, którymi przytrzymywał talie Harry'ego był jeszcze lepszy niż zapamiętał. Całowali się delikatnie i powoli, przekazując sobie uczucie, które nagromadziło się w nich przez ostatni tydzień.

- Nawet nie wiesz jak tęskniłem - wyszeptał słodko Louis - Chcę cię gdzieś zabrać. Obiecuję, że to nie potrwa długo. Wiem, że możesz być zmęczony podróżą ale-

- Możesz zabrać mnie gdziekolwiek chcesz. Mam duużo siły - odpowiedział, ponieważ gdy tylko go zobaczył, przestał odczuwać jakiekolwiek zmęczenie.

Louis zabrał ich na kolację do eleganckiej restauracji, gdzie zaserwowano jakieś danie z włoskiej kuchni, które było przepyszne, ale nie interesowało go, dopóki przed nim siedział mężczyzna, którego widoku tak bardzo mu brakowało. Rozmawiali o wszystkim co działo się u nich podczas rozłąki. Ich nogi były splątane ze sobą pod stołem, przez co czuli się jak dzieciaki, które nie mogą się od siebie odkleić, lecz wcale im to nie przeszkadzało.

Wyszli z restauracji, kiedy zauważyli, że zaczęła pustoszeć. Zostali zatrzymani przez jakiegoś mężczyznę, który na początku zapytał ich o drogę, a potem podjął próbę rozmowy, która została przerwana przez Louisa. Chłopak spławił mężczyznę oschłym „spieszymy się" i oddalił się.

- Dlaczego się tak zachowałeś? - Harry zmarkotniał, kiedy wsiedli do samochodu.

- To był dziennikarz. Potrafią wyciągnąć z człowieka wszystko, podczas rozmowy o pogodzie - odpowiedział spokojnie Louis, chociaż widać było, że jest zirytowany - Ktoś za nim nas fotografował.

- Oh. Nie wiedziałem. - Zawstydził się, ponieważ zachował się nieostrożnie, a do tego miał wyrzuty do Louisa.

- Wiem, to nic. Po prostu następnym razem uważaj, dobrze? - Uśmiechnął się łagodnie i wyjechał z parkingu, po tym jak Harry pokiwał głową.

Zaparkowali na podjeździe, jednak nie weszli do środka, ponieważ Harry chwycił Louisa za nadgarstek, kiedy skierował się stronę drzwi.

- Czekaj chwilę - powiedział podekscytowany i pobiegł do domu, żeby wyciągnąć szczelnie zapakowane pudełeczko z torby.

Usiedli na ławce w ogrodzie, kiedy ściągnął wieczko, by wręczyć Louisowi cygaro, które zdobył we Francji. W oczach Louisa pojawiły się iskierki, na które zareagował śmiechem.

- Pokażę ci jak to się robi, a potem sam spróbujesz, w porządku? - zapytał Louis kiedy odpalił cygaro, a Harry zgodził się, ponieważ bardzo chciał zapalić, lecz nie wiedział jak się za to zabrać - Zrób to powoli, a dymem zaciągnij się delikatnie. Żeby poczuć smak i się nie zakrztusić, skup się tylko i wyłącznie na podniebieniu.

Brunet uważnie obserwował dwudziestolatka, kiedy zaciągnął się powoli, po czym przymknął oczy i pozwolił kłębkowi dymu wydostać się spomiędzy jego warg. Chwile póżniej Louis usiadł naprzeciwko niego ze skrzyżowanymi nogami, po czym pocałował go powoli, wpuszczając resztę dymu do jego ust. Harry posłuchał rady Louisa i zatrzymał dym w podniebieniu, a mimo to lekko się zakrztusił. Spodobało mu się bardziej niż sądził, więc palił na zmianę z szatynem i za każdym razem czuł się bardziej pewny i rozluźniony. Kiedy skończyli, brunet położył się na kolanach Louisa i wsłuchiwał się w dźwięki natury. Starszy bawił się jego włosami, wywołując gęsią skórkę na jego karku.

- Jesteś kurwa przepiękny - powiedział Louis, a jego słowa wywołały uśmiech na rozjaśnionej przez światło księżyca twarzy Harry'ego, który chcąc wywołać ten sam efekt, podniósł się i pocałował czubek jego nosa - naprawdę. Nawet nie wiesz jak bardzo. Jesteś przepiękny w środku i na zewnątrz i nie mam pojęcia czym sobie na ciebie zasłużyłem, ale dopóki tu jesteś, chcę cię uszczęśliwić. Chcę, żebyś budził się i zasypiał szczęśliwy. Żebyś czuł, że miłość otacza cię z każdej strony. Kocham cię całym sobą i choć to rozpiera moją klatkę piersiową, to i tak z każdym dzień czuję to coraz mocniej. Kocham cię, Harry.

- Lou... - Choć miał tak wiele do powiedzenia, nie był w stanie wykrztusić żadnego słowa, ponieważ miał wielką gule w gardle, a jego oczy wypełniły się łzami.

- Jedynym, czego potrzebuję jesteś ty. Chociaż nie sądziłem, że kiedykolwiek poczuję szczęście, to jestem tutaj i czuję się najszczęśliwszy na świecie, ponieważ jestem z tobą - Harry nie mógł powstrzymać łez, które spływały po jego policzkach i sprawiły, że wszystko było za mgłą. Louis otarł je, po czym sięgnął do wewnętrznej kieszeni swojej marynarki i wyciągnął z niej małe, czarne pudełeczko - Harry, czy chcesz uczynić mnie najszczęśliwszym człowiekiem i pozwolić mi kochać cię, aż do końca moich dni?

- Kocham cię. Więc tak, zdecydowanie, bardzo proszę, tak - Louis z drżącymi dłońmi wsunął srebrną obrączkę na jego palec w ramach przypieczętowania obietnicy. Po czym przysunął się, żeby go pocałować.

- Czekaj! - zatrzymał go Harry, po czym zerwał źdźbło trawy i obwiązał je wokół palca swojego chłopaka - Już możesz.

Trwali w pocałunku, w którym tęsknota, szczęście, miłość i nadzieja mieszały się ze sobą, a ciche „tak bardzo cię kocham", zlewały się z głośnym biciem ich serc.

Mniejsza dłoń chwyciła za tą większą, by dotrzeć na korytarz, gdzie Louis wpił się w jego wargi, powolnym krokiem prowadząc ich do sypialni. Tam popchnął go na łóżko, nie odrywając się od niego, nawet przez chwilę.

- Kocham cię - wyszeptał Louis całując miejsce za jego uchem.

Harry topił się pod jego dotykiem, kiedy powoli odkrywał części młodszego, które są na niego wrażliwe. Nie zostawił miejsca na jego ciele, gdzie nie odcisnął swoich warg, przez cały czas słuchając dźwięków, jakie wypływały z jego ust i gęsiej skórki na jego ciele, drżenia jakie wywoływał za pomocą swojego języka i tego, jak Harry wiercił się pod nim, poszukując tarcia.

- Chcę się z tobą kochać - powiedział Louis, patrząc mu w oczy, które świeciły innym blaskiem niż tym odbijanym od księżyca.

Harry jedynie zaśmiał się w odpowiedzi, bo napięcie jego ciele rosło i to było jedyne, co chodziło mu po głowie. Złączył ich usta w pocałunku, w którym było trochę zbyt dużo zębów, ale się tym nie przejmowali. Louis mógł uznać to za odpowiedź, ale tego nie zrobił, pewnie po części po to, by móc pomęczyć Harry'ego.

- Chcę, żebyś drżał pode mną, kiedy doprowadzę cię do granicy, słońce. Ale nie zrobię nic dopóki nie powiesz, że tego chcesz. - Droczył się z nim tylko w połowie, bo naprawdę potrzebował odpowiedzi od Harry'ego.

- Też tego chcę, Louis. Kocham cię.

- To może boleć wiesz? Przynajmniej na początku.

- To nie ważne. Naprawdę tego pragnę i chcę zrobić to z tobą.

- Mhm - mruknął szatyn i dalej zostawiał ślady na skórze młodszego. - Kocham cię. Spróbuj się zrelaksować. - Nie przestawał całować go nawet na chwile i zasysał się na jego skórze jeszcze mocniej, gdy pomruki wypełniały cały pokój. - Brzmisz tak pięknie.

Harry może nie miał doświadczenia, ale był pewny, że nikt nie był w stanie zająć się nim tak dobrze, jak Louis.

Tej nocy połączyli swoje ciała, serca i dusze, które chłonęły wyszeptane (i wykrzyczane) słowa. Po uwolnieniu z siebie ich wszystkich, leżeli w ciszy zwróceni do siebie twarzami. Harry uśmiechał się patrząc na przymknięte powieki swojego ukochanego, a w jego głowie było zaskakująco mało myśli. Żadnych obaw, niepewności, rozważania każdej możliwości i żałowania czegokolwiek. Tylko Louis.

- Jestem szczęśliwy, Harry. Sprawiasz, że jestem szczęśliwy - wyszeptał, głaszcząc kciukiem jego policzek, a on nawet z przymkniętymi powiekami, będąc na skraju wyczerpania poczuł, jaką wielką wagę niosą za sobą te słowa w ustach mężczyzny, którego kocha.

Continue Reading

You'll Also Like

124K 9.3K 55
Edgar to młody chłopak z toną problemów na głowie. Dla swojej siostry starał się walczyć z chęcią skończenia tego. Niestety pragnienia wzięły górę. ...
15.7K 1.4K 11
Miłość do niego nie zwiędła, a rozrosła się jak delikatne kwiaty w płucach zakochanego. ❀⊱┄┄┄┄┄┄┄┄┄┄┄⊰❀ Hanahaki Disease AU Ship: Syriusz Black x R...
46.7K 3.9K 21
Gdzie Harry to prywatny detektyw, a Louis funkcjonariusz londyńskiego wydziału zabójstw, oboje starający się złapać seryjnego mordercę, który grasuje...
61.4K 2.1K 122
⚠️!!‼️Zaburzenia odżywiania, przekleństwa, przemoc, ataki paniki, sceny 18+ ‼️!!⚠️ Siostra Karola, o której praktycznie nikt nie wie. Mieszka w Angli...