Rozdział 8

169 11 5
                                    

- Daj mi pospać - wychrypiał Harry i zakrył głowę kołdrą, która chwilę później została z niego zdarta - Proszę cię - spojrzał na Louisa, przeglądającego się mu z uśmiechem na twarzy. Jego smukłe dłonie spoczywały w talii, jakby próbował wyglądać jak zdenerwowana mama, która budzi dzieci do szkoły, ale jedno spojrzenie na jego rozpromienioną twarz, go zdradziło.

- To ja cię proszę, już dwunasta - chwycił go za kostki, a Harry był zdezorientowany, dopóki nie zaczął za nie ciągnąć. Kołdra, która była wokół niego owinięta zsuwała się z łóżka razem z nim, ale zaprotestował zanim wylądował na podłodze.

- Dobra, dobra, przestań już! Wstaję idioto - powiedział Harry nieco oburzony, odkaszlując, żeby pozbyć się swojego zachrypniętego głosu.

- Cieszę się, ponieważ mam dla ciebie coś dobrego - podszedł do komody, na której leżały dwa talerze z ciastem.

- Czy ty właśnie przekupujesz mnie jedzeniem, żebym nie był zdenerwowany, na to że mnie budzisz? - Otrzymał w odpowiedzi dumne skinienie głową - Udało ci się. - Zajął się jedzeniem, a Louis próbował dotrzymać mu towarzystwa, nawet jeśli był w stanie przełknąć tylko dwa małe kawałki. - Musisz coś jeść, jesteś coraz szczuplejszy - powiedział zupełnie poważny, ponieważ nie widział, żeby chłopak cokolwiek jadł w ostatnim czasie. Przypuszczał, że to przez stres, ale zależało mu, by był zdrowy i nie zaniedbywał samego siebie.

- Wiem, naprawdę chcę, ale mój żołądek jest zaciśnięty... Spróbuję zjeść więcej, ale nie teraz - chwycił pasmo jego włosów i zakręcił je między palcami - Nie martw się tak, czuję się dobrze. Już zawsze będziesz taki troskliwy co? Chyba będę musiał się do tego przyzwyczaić - nie powiedział nic wyjątkowego, ale serce Harry'ego zabiło szybciej. Louis rzadko wspominał o przyszłości, a kiedy mówił coś, co sugerowało, że spędzą ją razem, miał wrażenie jakby zjadł kilogram waty cukrowej w jednym momencie. Pokiwał głową i wiedział, że nie powinien naciskać, więc po prostu postanowił sobie, że będzie obserwował go i sprawdzał czy je tyle, ile powinien.

Leżał w piżamie jeszcze przez godzinę, ponieważ uwielbiał przeciąganie poranków, a Louisowi, który szkicował jego profil, najwyraźniej to nie przeszkadzało.

Kilka godzin później, po powrocie z rozmowy kwalifikacyjnej pobiegł do pokoju jak najszybciej i zastał Louisa leżącego w łóżku, pochrapującego lekko.

- Lou... - potrząsnął jego ramieniem, przez co obudził się i zaczął przecierać swoje oczy dłońmi. To był najbardziej uroczy widok, jaki było dane zobaczyć Harry'emu - Przyjęli mnie! - szepnął na tyle entuzjastycznie, na ile było to możliwe, na co starszy przyciągnął go do uścisku. Louis gładząc lekko jego plecy, powtarzał jak bardzo dumny jest, a Harry miał wrażenie, że eksploduje ze szczęścia. Wiedeńska Orkiestra Symfoniczna. To przez chwilę wydawało się bardziej nierealne niż cokolwiek innego, ale nie był tego taki pewien, kiedy zdał sobie sprawę, że trzyma Louisa w ramionach, a jego palce zaciskają się na jego talii.

Obudziły go głosy dochodzące z korytarza i wiedział, że nie będzie w stanie zasnąć. Obrócił się w stronę Louisa, którego tęczówki wylądowały centralnie na jego twarzy, przesuwając się od ust w stronę oczu. Przywitał się z nim leniwym „dzień dobry" i otrzymał to samo w odpowiedzi. Leżeli wpatrzeni w siebie, Louis nieruchomo, a Harry wiercąc się.
Zjedli szybkie śniadanie i wypili herbatę, a potem zaczęli własne zajęcia, które jedank nie powstrzymały ich przed byciem razem. Głowa Harry'ego spoczywała na klatce piersiowej niebieskookiego, którego dłoń znajdowała się w jego włosach i przeczesywała je powoli, co jakiś czas zaczepiając się o splątane kosmyki, co powodowało u niego dreszcze. Louis szkicował wszystko co tylko zobaczył, oraz tworzył ilustracje, a Harry czytał i wypełniał notatnik.

Peace | Larry AUWhere stories live. Discover now