Czterech Ojców River Conway |...

Bởi jbovska

1M 52.7K 17.9K

River Conway zawsze miała krótkie włosy, bo według jej ojców tak było praktyczniej Krótkie włosy nie potrzebu... Xem Thêm

ZAPOWIEDŹ
Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
CORC I ZOSTANIE WYDANE
CORC TOM II
Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Epilog
Podziękowanie
DODATEK II
PRZEDSPRZEDAŻ I DATA PREMIERY

Rozdział 14

10.6K 1.1K 475
Bởi jbovska

— Zjemy coś?

To były pierwsze słowa jakie River skierowała do swojego ojca. Logan wyglądał na trochę oszołomionego jej zachowaniem, ale nie skomentował tego w żaden sposób. Najwidoczniej nie tego spodziewał się po spotkaniu River i jej matki. Może był przygotowany na szok lub słowa żalu? River jednak nie potrafiła się teraz przejmować czymkolwiek. Właśnie miała za sobą ciężką rozmowę, na którą czekała miesiącami. Mogła zamknąć pewien etap. Zakończyć temat swojej matki, który zepsuł wiele między ich piątką.

Nie przejmowała się jej groźbami, bo jakim cudem miałaby je spełnić? Jeśli River nie będzie chciała jej w swoim życiu to nie uda jej się w nim być. Jakim cudem miałaby to zrobić? Czuła się przyjemnie lekko. Miała ochotę skakać, śpiewać i głośno się śmiać. Nic nie mogło jej teraz tego zepsuć.

— Może wrócimy do domu i coś zamówimy? — zaproponował.

— Dobry pomysł — pokiwała głową. — Chyba mam ochotę na pizzę.

— Z frytkami?

— Mhm.

Pokiwała głową i wyszli z parku. Na parkingu zastali pozostałą trójkę opiekunów dziewczyny. River uśmiechnęła się do nich i pisnęła, gdy nagle Isaak złapał ją w pasie i podniósł do góry. Po chwili w pobliżu pojawił się Ray i Vincent, a jeszcze kilka chwil później całą piątką trwali w stalowym uścisku.

Wszystko wracało do normy.

Nie mogło być cudowniej.

Tylko, że nikt z ich piątki nie zauważył kobiety stojącej na skraju parku, która przyglądała im się z wielką uwagą i całkowitym brakiem uśmiechu na ustach.

***

— Russell może u nas spać, jeśli ma ochotę.

Ray odparł i posłał uśmiech w stronę River, a potem wcześniej wspomnianego chłopaka. W jadalni zapanowała cisza. River mrugała i niedowierzała, że takie słowa padły z ust któregokolwiek z jej ojców. Russell chyba miał podobnie, bo również milczał. Ray wyglądał jakby jego słowa wcale nie były wyrokiem śmierci dla niego samego, a Isaak...

— Co? — Isaak wymamrotał z pełną buzią przez co słowo było trochę zdeformowane. — Zostać na noc?

— Będzie spał na podłodze, ale może zostać — Ray odparł i podał Isaakowi serwetkę.

Dziewczyna nie mogła uwierzyć w to co się właśnie dzieje. Czy Ray właśnie spełnia jedno z jej marzeń? Nie sądziła, że będzie miała okazję spać z Russellem w jednym pokoju i to tak szybko. Zakładała, że będzie musiała użyć ku temu jakiegoś podstępu. Ale nie. Ray naprawdę był po jej stronie. Choć prawdopodobnie nigdy by tego nie zaproponował, gdyby nie brak obecności Logana i Vincenta. Obaj mieli pilne wezwanie, więc opuścili ich niedługo po przejeździe Russella.

— Logan Cię zabije, nie rób tego. I zabije mnie, że Cię nie powstrzymałem — Isaak powiedział w kierunku swojego przyjaciela. — Przemyśl to.

— Przestań histeryzować — Ray przewrócił oczami. — Czasami jesteś taką królową dramatu — jego spojrzenie przeniosło się na Russella. — Jeśli masz ochotę to zostań. Nie ma sensu, żebyś jechał po nocy.

River spojrzała na Russella, a w myślach powtarzała jedno zdanie: błagam, powiedz tak.

— Z chęcią, jeśli to nie problem — powiedział uprzejmie.

— Wszyscy zginiemy — Isaak sapnął, a Klapek zaszczekał jakby podzielał jego ból. — Ale nie myśl, że będziesz spał z nią w jednym łóżku. Masz zakaz.

— Oczywiście — Russell pokiwał głową, a serce River podskoczyło do gardła.

Logan ich jutro zabije, a Vincent mu w tym pomoże. Ale teraz to nie miało znaczenia.

***

River położyła się na swoim łóżku, a Russell zajął miejsce na ziemi. Po kilku chwilach wyciągnęła swoją dłoń spod kołdry tak, żeby zwisała z jej łóżka. Poczuła dotyk dłoni chłopaka, gdy ten splótł ich palce razem.

A potem rozmawiali.

Cała rozmowa toczyła się szeptem. Russell opowiadał słabe żarty, River cicho się śmiała. Dotykali swoich dłoni i jeszcze więcej rozmawiali. O szkole, o studiach chłopaka, o ich przyszłej randce, trochę o matce River. Rozmawiali o wszystkim. Prawdopodobnie nie ominęli ani jednego tematu istniejącego na świecie. Przez chwilę grali w skojarzenia, a trochę dłużej w cytowanie swoich ulubionych książek. Mijały minuty, godziny, a noc stawała się dniem. Prawie nie zmrużyli oczu, ale żadne z nich nie brzmiało na zmęczonego. Raz na jakiś czas zapadała między nimi przyjemna cisza, którą i tym razem przerwała dziewczyna.

— Russell — powiedziała szeptem, który idealnie wpasował się w ciszę panującą w pokoju.

— Tak, mała zmoro?

— Cieszę się, że zostałeś.

— Też się cieszę — wyszeptał.

Przez kilka chwil znowu panowała cisza, aż nagle po pokoju rozległ się szelest pościeli i skrzypienie łóżka. River wysunęła się ze swojego posłania i ostrożnie skierowała się w stronę miejsca, gdzie rozłożony był Russell. Ostrożnie ukucnęła i od razu poczuła dłonie chłopaka na swoim ciele, które asekurowały ją podczas nocnej wędrówki. Wsunęła się pod jego pościel i od razu wtuliła się w jego ciepłe ciało. Momentalnie poczuła przyjemny zapach, który otulił jej nozdrza.

— Co robisz?

— Powiedzieli, że nie możesz spać ze mną w łóżku — odparła. — Nie mówili nic o tym, że ja mam zakaz spania z Tobą na podłodze.

— Jesteś cwaniarą.

— Tym razem na Twoją korzyść — wyszeptała i ułożyła głowę na jego klatce piersiowej. Russell szczelniej objął jej ciało i przycisnął do swojego. Poczuła, jak rysuje palcem wzory na jej plecach i jak całuje czubek jej głowy. Przyciskał ją do siebie i nawet na sekundę nie poluźnił uścisku. Ona zaś uniosła lekko nogę i przerzuciła ją przez jego biodro. Policzek przycisnęła do jego koszuli, przez którą czuła ciepło skóry i bicie serca. Jedną z dłoni położyła na jego brzuchu.

— Zabiją mnie, jeśli tylko rano zastaną nas w takiej pozycji.

— Boisz się?

— Nie — odparł. — To będzie dobra śmierć.

River zaśmiała się cicho i schowała twarz w zagłębieniu szyi Russella. Dmuchnęła w jego skórę i poczuła, jak chłopak napina mięśnie. Przesunęła dłoń na dół jego brzucha i wtedy poczuła jak palce Russella zaciskają się na jej i powstrzymują przed wykonaniem kolejnego ruchu.

— Mówiłem Ci już, że nie jestem z kamienia?

— Mhm — wymamrotała i ostrożnie wysunęła język, by przejechać nim po skórze Russella.

— Normalnie nie reaguje w ten sposób.

— Nie?

Zapytała rozbawiona.

Russell miał głos osoby bardzo cierpiącej. River mogła tylko domyślić się skąd pojawił się u niego taki stan. Powstrzymywał się ze wszystkich sił, by nie dopuścić do czegoś co może przysporzyć im problemów.

— Nie — powiedział. — Ale przy Tobie zawsze czuje się jakbym był nieustannie nienasycony. Jak na jakieś głodówce. Wciąż chce więcej niż dostaje.

River zesztywniała.

Kąciki jej oczu zapiekły, a ona odsunęła głowę od szyi Russella. Nie chciała zachować się w ten sposób. Nie pomyślała jak to może zostać odebrane. Poczuła się tak strasznie głupio. Dlaczego zawsze musiała zrobić coś co psuło dobre chwile między nimi? Głupia, głupia, głupia.

— Przepraszam — wyszeptała. — Wrócę do siebie.

— Nie — powiedział szybko i wzmocnił uścisk, żeby River nie mogła uciec. — To Twoje tempo. Szanuje je. I przysięgam, że nie jestem zły. Po prostu chciałem, żebyś wiedziała co potrafisz ze mną zrobić — delikatnie skinął jej dłoń i przesunął ją do góry. Ułożył na miejscu, gdzie czuć było bicie jego serca. — Jak wielką władzę nade mną masz. A masz niewyobrażalnie wielką.

— Naprawdę?

— Naprawdę — przesunął jedną dłoń na kark dziewczyny i przycisnął ich usta do siebie. Pocałunek był gwałtowny, mocny i tak dobry, że River nie potrafiła znaleźć żadnych odpowiednich słów, by opisać to co właśnie czuła. Było jej ciepło i kręciło się jej w głowie.

Russell, Russell, Russell.

Całowali się długo. Wargi River bolały od pocałunków, które nawet przez sekundę nie należały do delikatnych. Ich języki walczyły ze sobą, zęby podgryzały skórę, dłonie zaciskały się na materiale koszulki. Pełno było ich i tych silnych emocji. Wirowały nad ich głowami i sprawiały, że w pokoju było duszno. River uniosła lekko swoje ciało i położyła się na cele Russella. Ten od razu otoczył ją ramionami w opiekuńczym geście. Niemal rozpłynęła się z tej czułości, dobra i miłości. Coś w jej podbrzuszu zawirowało i zacisnęło się. Ciężki kamień opadł na dno żołądka i sprawiał, że dostawała białej gorączki.

Dziewczyna uniosła głowę do góry i w ciemności spojrzała na swojego chłopaka. Myślała, że nie zobaczy nic, a zobaczyła te kolorowe iskierki. Iskrzyły się w oczach Russella i tylko one były widoczne w ciemności jaką był owiany pokój. Nagle zapragnęła powiedzieć mu jak bardzo go kocha, jak bezwarunkowo w niego wpadła. Jak nie chcę się z nim rozstawać i ile dla niej znaczy. Jak bardzo jest wdzięczna za jego obecność i wyrozumiałość. Jak bardzo nie chciała być w ramionach kogoś innego.

— Ja też, zmoro— powiedział jakby czytał jej w myślach. — Bardzo.

Zasnęła otulona miłością.

Dobrą i bezpieczną.

Taką jaką miłość powinna być. 

jbovska. 

Đọc tiếp

Bạn Cũng Sẽ Thích

16.7K 482 28
OPOWIEŚĆ ZAKOŃCZONA 💰💸Hej to moja wersja rodziny monet💸💰 💞mam nadzieję że wam się spodoba💞 ✨przepraszam z góry za wszystkie błędy✨ 😎U mnie mo...
715K 19.8K 38
xxharoldxx: idziesz się bzykać? babygirl: jasne, a później zamieszkamy w nibylandii ^^^ Znajdują się wulgaryzmy. Opowiadanie w pełni mojego autorstwa...
8.8K 552 32
DZIECIAKI Z LA MANCHY #1 "Jeśli pragniesz czegoś od świata, musisz mu to ukraść" Kiedy lądujesz gdzieś po środku hiszpańskiego miasteczka, bez grosza...
15.8K 410 39
Pewnie wiele osób czytał jakaś książkę o niewolnictwie więc wiadomo jak to ogólnie działa. Prawda? Więc tak to będzie trochę inna opowieść bo Alex i...