If You Love [18+]

By JBHiddleston

997K 63.8K 45.1K

Kiara Morton zmuszona jest opuścić ukochane, słoneczne Miami i wraz z rodzicami przeprowadzić się do ponurego... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Epilog

Rozdział 17

30.9K 2.1K 1.5K
By JBHiddleston

Kiara była lalką.

Właśnie tak przez całe życie traktowała ją matka – niczym kukiełkę, którą mogła ubierać w ładne rzeczy, a potem poruszać nią tak, jak tylko miała na to ochotę. Na początku dziewczyna odbierała to jako miłość. Uśmiech, który widziała na twarzy rodzicielki, gdy tylko pokazywała się w nowych ubrankach, sprawiał, że czuła się kochana.

Dopiero z biegiem czasu zrozumiała, że to nie była miłość. A przynajmniej nie taka, jaką matka powinna obdarzać swoje dziecko.

Była więc lalkę, nawet teraz, gdy w swoje dwudzieste urodziny stała we własnej sypialni, ubrana w sukienkę, którą wybrała dla niej matka. Była czerwona, bardzo obcisła i o jeden rozmiar za mała, przez co aż nazbyt eksponowała jej dekolt i nie pozwalała swobodnie oddychać.

– Spędź więcej czasu z Felixem – poleciła matka, nagle pojawiając się za jej ramieniem.

Za szerokimi oknami dostrzec już można była podjeżdżające samochody i elegancko ubranych gości

– Musicie lepiej się poznać przed...

– Przed ślubem – dokończyła smętnie.

– Cieszę się, że to rozumiesz, Kiaro. – Olivia Morton uśmiechnęła się bez cienia radości. – No, chodźmy. – Chwyciła córkę pod ramię.

– Nie złożysz mi nawet życzeń?

Matka spojrzała na nią i zaśmiała się sucho.

– Dzisiaj mamy ważniejsze sprawy na głowie, Kiaro. – Poprowadziła ją za sobą w kierunku holu. – Na przyjęciu pojawi się jeden z nowych inwestorów w firmie twojego ojca. Powinniśmy więc pokazać się z jak najlepszej strony. – Pokonały schody. Na ich końcu czekał na Kiarę Felix Stewart, ubrany w elegancki, nieco za duży garnitur. – Bawcie się dobrze, dzieci – szepnęła z uśmiechem Olivia Morton, pozwalając, aby chłopak zabrał jej córkę.

Choć były to jej urodziny, goście zdawali się nie zwracać na nią zbytniej uwagi. Gdy Felix prowadził ją w stronę tarasów, nikt nie poświęcił jej nawet krótkiego spojrzenia, nie mówiąc już o uśmiechu czy złożeniu życzeń.

Gdy opuścili wypełnione odgłosami rozmów wnętrze willi, Kiara zdołała wyswobodzić rękę z uścisku Felixa.

– Chyba jestem ci winien przeprosiny – zaczął.

– Chyba? – Przystanęła przy jednej z barierek. – Dobierałeś się do mnie...

– Byłem pijany...

– I sądzisz, że to zdoła cię usprawiedliwić? – wtrąciła.

Felix westchnął ciężko.

– Oboje wiemy, że i tak musimy się pobrać. Więc prędzej czy później, takie rzeczy będą normalnością...

Kiara prychnęła.

Miała dosyć tego, że wszyscy traktowali ją jak zabawkę, którą można dotknąć, kiedy się chce, przesunąć, czy ładnie ubrać.

– Kiaro...

– Zostaw mnie – szepnęła, ruszając w kierunku schodów.

Pokonała je i ruszyła kamienną, ogrodową ścieżką, prosto w mrok. Chciała być sama. Choć przez chwilę. Niestety, nie zdołała dotrzeć nawet do połowy ogrodu, gdy nagle usłyszała za sobą kroki.

– Prosiłam, abyś mnie zo... – Urwała, gdy odwróciwszy się, ujrzała Alexandra. Nie była pewna, dlaczego, ale poczuła ulgę, gdy mężczyzna przystanął. Miał na sobie idealnie dopasowany czarny garnitur.

Gdy spojrzał prosto w jej oczy, Kiarę po raz pierwszy tego dnia nie ogarnął smutek.

– Gdzie stoi twój samochód? – zapytała cicho.

– Na parkingu.

– Czy możemy do niego wsiąść i odjechać tak daleko, aby nikt nigdy nas nie odnalazł? Czy możesz mnie stąd zabrać, Alexandrze? – Jej głos zadrżał. – Gdziekolwiek...

Brunet nabrał głęboki oddech i postawił krok w przód. Spojrzał na nią z góry.

– To twoje urodziny...

– Właśnie dlatego nie chcę tutaj być – wtrąciła. – Nie dzisiaj, nie teraz...

Skinął, zaciskając wargi w cienką linię. Potem chwycił jej dłoń i bez słowa zaprowadził ją do swojego samochodu.

Gdy przemierzali ulice miasta, o nic nie pytał, nie wypowiedział nawet słowa, a Kiara była mu za to wdzięczna. Gdy zapadł zmrok, opuścili granice Vancouver.

– Skręć w prawo – poleciła w pewnym momencie, gdy pomiędzy drzewami dostrzegła błyszczącą taflę jeziora.

Samochód zatrzymał się kawałek od brzegu, w środku lasu. Kiara wysiadła, pozbyła się wysokich szpilek i boso ruszyła przez miękki piasek, wciąż ciepły od ostatnich promieni słońca. Przystanęła kawałek od linii wody i utkwiła spojrzenie w górującym na niebie księżycu, którego obraz odbijał się w tafli.

Dookoła usłyszeć było można jedynie powiew wiatru i szelest liści. Nic poza tym. I to właśnie ta cisza była tak bardzo kojąca.

Alexander stanął obok niej, również wpatrując się w czarną wodę. Wsunął dłonie do kieszeni garniturowych spodni, uniósł podbródek, po czym odparł:

– Wszystkiego najlepszego, Kiaro.

Spojrzała na niego oczami pełnymi łez. Był to pierwszy raz, kiedy ujrzał w jej oczach łzy. Nie widział ich nawet wtedy, gdy została zaatakowana przez Parkera, ani gdy musiała znosić upokorzenia ze strony swojej matki.

Płakała właśnie teraz, gdy złożył jej życzenia urodzinowe.

– Zamknij oczy – poprosiła cicho.

– Dlaczego?

– Bo zamierzam się rozpłakać. Nie powinieneś tego widzieć – odrzekła, nawet nie zdając sobie sprawy z tego, jak doskonale ją rozumiał.

Nigdy nie okazuj słabości przed nikim.

Stanął tuż przed nią, by spojrzeć na nią z góry.

– Będę więc udawał, że niczego nie widziałem.

Zaśmiała się cicho.

I był to najpiękniejszy śmiech, jaki miał okazję usłyszeć.

Kiara cofnęła się o krok, potem objęła dłońmi swoją talię, aby następnie zsunąć z ramion materiał sukienki, który opadł aż do jej stóp, sprawiając, że nagle pozostała w samej bieliźnie.

Alexander przełknął z trudem.

– Nie marzyłam o niczym innym, niż o tym, aby się jej pozbyć – odparła, wolnym krokiem ruszając w kierunku jeziora. Pisnęła, gdy jej nagie stopy dotknęły zimnej wody. – Zamierzasz tak na mnie patrzeć czy może dołączysz? – zapytała, zerkając na niego przez ramię.

Brunet zacisnął wargi w cienką linię.

Alexander Davies nie wchodził do jeziora w środku nocy, nie wymykał się z przyjęć i nie zachwycał niczyim śmiechem.

Uniósł dłoń i pozbył się krawatu, marynarki, a także koszuli i spodni.

Woda okazała się o wiele zimniejsza, niż mógłby przypuszczać. Jego mięśnie wyraźnie się napięły, gdy zanurzył się w niej, aż po same obojczyki.

Nagle Kiara znalazła się tuż przy nim. Obdarzyła go lekkim uśmiechem, a on znowu miał wrażenie, że nie był sobą.

Obserwował ją, gdy zanurzyła się pod wodę, a potem wynurzyła, uśmiechając jeszcze szerzej. Mokre włosy oblepiły jej szyję i ramiona.

– Wiesz, że jesteś pierwszą i chyba jedyną osobą, która złożyła mi życzenia? – zapytała.

– Doprawdy?

– Moje urodziny od zawsze były tylko pretekstem do kolejnych spotkań biznesowych. Tutaj nigdy nie chodziło o nic więcej. – Wzruszyła ramionami i choć bardzo starała się to zrobić, nie udało jej się ukryć łez, które ponownie napłynęły do jej oczu. – Czy proszę o tak wiele? Nie muszę dostawać nawet prezentu. Chcę tylko...

– Mam dla ciebie prezent – wtrącił. Kiara rozchyliła wargi w szczerym zaskoczeniu. – Zamknij oczy – polecił, a gdy to uczyniła, podpłynął bliżej. Chwycił ją w talii, a potem pochylił się, aby szepnąć prosto do jej ucha: – Obiecuję, że to twoje ostatnie urodziny, które zmuszona jesteś spędzać we właśnie taki sposób.

Gdy odsunął się ostrożnie, Kiara uniosła powieki. Potem zarzuciła dłonie na jego ramiona, oplatając palcami szyję.

– Czasami nie wiem, czy jesteś moim aniołem stróżem, czy diabłem, któremu sprzedałam własną duszę... – Znalazła się bliżej, napierając piersiami na jego twardy tors. – Ale sądzę, że to nieistotne.

– Nie? – Spojrzał na jej pełne wargi.

– Nie, dopóki sprawiasz, że... – Jęknęła cicho, gdy silne dłonie Alexandra przesunęły się w dół i objęły jej pośladki. – Że ta pustka, którą czuję, choć przez moment nie jest aż tak straszna.

Uniósł wzrok i napotkał jej spojrzenie. Przepełnione smutkiem oczy.

To, co po sobie pozostawię, będzie o wiele gorsze, pomyślał, a potem w końcu ją pocałował.

Zadrżała, gdy dotknął jej warg, przyciągając ją do siebie tak przepełnionym desperacją ruchem, jakby potrzebował jej bliskości, by móc oddychać.

Znaleźli się na brzegu. Ciepły piasek oblepił ich mokre ciała, które naparły na siebie.

Kiara jęknęła, gdy dłonie Alexandra wędrowały po jej półnagim ciele, badając każdy jego skrawek, dotykając ud, talii i brzucha. Przepadła, gdy spotkały się ich języki.

Przyjęła z cichym westchnieniem fakt, że brunet odsunął się od niej, przerywając pocałunek. Napotkał jej spojrzenie.

I nagle wydał jej się po prostu... czarujący. Z ciemnymi oczami, mokrymi włosami, które swobodnie opadły na czoło i lekko rozchylonymi wargami.

– Hm? – mruknęła.

– Nie mam pojęcia, co ze mną robisz, Kiaro...

– Może... Może po prostu ciągnę cię na dno razem z samą sobą? – szepnęła.

Uśmiechnął się kącikiem ust i odgarnął kosmyk jej włosów za ucho.

– A może niszczę cię, ponieważ potrzebuję kogoś, kto jest równie zniszczony, jak ja? – dodała. – A może chcę jedynie spędzić urodziny bez sztucznych uśmiechów i kłamstw? – Poczuła, że łzy ponownie zgromadziły się pod jej powiekami. Starała się z nimi walczyć, ale była na to zbyt zmęczona.

Alexander zamknął oczy.

– Możesz płakać – odparł.

Kiara spojrzała na jego twarz. Na mocne rysy szczęki, surowe oblicze i długie, ciemne rzęsy, które opadły na policzki.

Dłońmi oplotła jego kark, a potem przyciągnęła go ku sobie, ponownie łącząc ich wargi. Tej nocy nie miała w planach płakać.

Tej nocy postanowiła, że odda się chwilom zapomnienia i nawet jeżeli niebawem miała ich żałować, niezbyt się tym przejmowała. 



J.B.H

Continue Reading

You'll Also Like

4.4M 172K 62
POPRAWIONE ROZDZIAŁY 5/56 - Nienawidzę, gdy palisz - wyznał, a ja przewróciłam oczami. - Każdy czasem musi - wzruszyłam ramionami. - Nienawidzę pat...
179K 1.8K 4
Po latach przerwy, Meredith ma spędzić wakacje u dziadków w małym hiszpańskim miasteczku. Okazuje się, że pod jej nieobecność do malowniczej Frigilia...
223K 8.5K 53
Co, jeśli dwie osoby, które żywią do siebie ogromną nienawiść, będą zmuszone do współpracy? To, jak złączenie dwóch demonów, które mają za zadanie na...
64.8K 4.1K 21
Kontynuacja ,,The Mysterious Hunk"