Rozdział 14

33.8K 2.1K 2.1K
                                    

Alexander powiódł opuszkiem palca po zewnętrznej stronie kieliszka z szampanem. Nie upił jednak ani łyku. Nie dzisiaj. Nie tej nocy. Miał do załatwienia kilka spraw i nie chciał otępiać swojego umysłu alkoholem.

Uniósł wzrok, wciąż udając zainteresowanie Parkerem, który, obejmując szczupłą blondynkę w talii, opowiadał o weekendzie, który spędził na wyspie. Nadał jej jakieś dziwaczne imię, ale Alexander nawet nie trudził się, aby go zapamiętać.

W tłumie odnalazł Leonarda, który zawzięcie rozmawiał o czymś ze swoją żoną. Choć w otoczeniu tylu ludzi nie mogli pozwolić sobie na kłótnię, już z oddali dało się wyczuć, że panująca pomiędzy nimi atmosfera była wyraźnie napięta.

Potem rozejrzał się dookoła. Rezydencja wydawała się nienaturalnie mała, a przepychający się obok siebie goście pochłonięci rozmową o pieniądzach, kobietach, alkoholu i pokerze, niczym więcej.

Główna atrakcja dzisiejszego wieczoru, Felix Stewart, jedyne dziecko burmistrza, stał pośrodku sali, otoczony wianuszkiem chichoczących i skąpo ubranych dziewczyn.

Gdy już był pewien, że być może nie odnajdzie jej w tłumie, dostrzegł Stewartów przy jednym z wejść. Z przerysowanymi uśmiechami witali kolejnych gości, w tym również Mortonów.

Kiara Morton stała o krok za swoimi rodzicami, ściskając w dłoniach czarną kopertówkę. Jej szczupłe ciało opinała sukienka w odcieniu równie ciemnym, co jej włosy. Materiał przylegał do talii, podkreślał krągłości bioder i eksponował dekolt.

Gdy powiodła spojrzeniem dookoła i w końcu również go dostrzegła, Alexander poczuł nieprzyjemne ukłucie gorąca. Z trudem zdołał powstrzymać własną dłoń, która drgnęła, chcąc nieco poluźnić krawat, który oplatał jego szyję.

Uniosła podbródek. Nie uśmiechnęła się, nie okazała względem niego żadnego zainteresowania, zupełnie jakby był jednym z wielu gości tego przyjęcia. Kąciki jej ust drgnęły, dopiero gdy burmistrz przywołał do nich swojego syna.

Chłopak przywitał się z Mortonami, a potem, zachęcony słowami ojca, zaproponował Kiarze, aby spędzili nieco czasu tylko we dwoje. Brunetka odpowiedziała kolejnym uśmiechem, który dla nich wszystkich wydawał się zapewne szczery. Alexander wiedział jednak, że Kiara nigdy nie uśmiechała się w taki sposób. Nie tak szeroko i promiennie. W jej uśmiechu zawsze kryło się nieco smutku i powściągliwości.

Jego palce mocniej zacisnęły się dookoła kieliszka, gdy dłoń Felixa wylądowała na jej plecach. Zacisnął zęby, gdy chłopak poprowadził ją w kierunku ogrodu.

Ona gra, przypomniał sobie w myślach. Czy nie to kazałeś jej tego wieczora robić?

– Davies. – Parker posłał w jego stronę krzywy uśmiech. – Wszystko w porządku?

Alexander skinął i w końcu upił łyk szampana.

***

– Wyglądasz...

Kiara przystanęła pośrodku wykutego z marmuru tarasu. Odwróciła się i obdarzyła Felixa Stewarta kolejnym wymuszonym uśmiechem.

– Tak?

– Pięknie – dokończył wreszcie, nerwowym ruchem poprawiając materiał białej koszuli. Nie miał na sobie marynarki, ani krawatu. – Wyglądasz pięknie – dodał, odwracając wzrok w tak nerwowy sposób, że Kiara poczuła się nieco nieswojo.

If You Love [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz