If You Love [18+]

By JBHiddleston

999K 63.9K 45.1K

Kiara Morton zmuszona jest opuścić ukochane, słoneczne Miami i wraz z rodzicami przeprowadzić się do ponurego... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Epilog

Rozdział 15

32.5K 2.1K 2.2K
By JBHiddleston

Pustym wzrokiem wpatrywał się w dwie kostki lodu, które zaczynały topnieć w spoczywającej w jego dłoni szklance. Whisky miała tego dnia wyjątkowo nieznośny smak. Upił zaledwie łyk i nie zdobył się na nic więcej.

– Coś cię dręczy. – Dłoń Daisy spoczęła na jego ramieniu, a jej długie paznokcie wbiły się w materiał białej koszuli.

Alexander odstawił szklankę na blat biurka, przy którym od godziny siedział. Ekran laptopa dążył zgasnąć, więc pomieszczenie zalał mrok.

Chciałbym cię zatrzymać, Kiaro.

Skrzywił się na wspomnienie własnych słów. Nie wiedział, co nim kierowało, kiedy je wypowiadał – głupota, upojenie czy fakt, że w tamtym momencie Kiara Morton wyglądała tak seksownie, że miał ochotę wziąć ją po raz drugi, choćby na blacie biurka jej ojca?

Westchnął.

– Albo ktoś. – Daisy przysiadła na biurku. Miała na sobie czerwony kombinezon i wysokie szpilki. – Niech zgadnę... Ona?

– Odejdź, Daisy – nakazał, nie obdarzając ją nawet przelotnym spojrzeniem.

– W porządku. – Sprawnie zeskoczyła z blatu. Nim jednak odeszła, posłała w jego stronę wymowny uśmiech.

Alexander zignorował młodszą siostrę, ponownie skupiając się na zawartości swojej szklanki. Gdy rudowłosa wyszła, a on został sam w gabinecie swojej posiadłości, zamknął oczy, mocno zaciskając powieki.

W końcu jednak odstawił whisky i chwycił telefon. Zanim zdołał pomyśleć, że być może nie powinien dzwonić do niej o tak później porze, Kiara odebrała. Jej głos rozbrzmiał w słuchawce.

– Tak?

– Spotkajmy się – odparł. Nie było to ani pytanie, ani propozycja.

– Nie teraz. Jestem zajęta.

– Jesteś... – Przechylił głowę w bok.

– Zajęta – dokończyła z lekkim rozbawieniem. – Idę na randkę.

Uniósł dłoń i poluzował krawat. Starał się zignorować złość, jaką nagle poczuł.

– Z nim?

– Tak. Zaprosił mnie do kina...

– Stąpasz po bardzo cienkim lodzie, Kiaro – ostrzegł ją.

– Kazałeś, abym grała, więc gram.

Droczyła się z nim i absolutnie mu się to nie podobało.

– Gdzie cię zabiera?

– Do kina, a potem na kolację.

– Pytam o dokładne miejsce.

– Nie sądzę, abyś musiał je znać.

Zacisnął wargi. Mięsień jego szczęki drgnął.

– Muszę kończyć...

– Kiaro – wtrącił cierpko.

– Felix zaraz po mnie przyjedzie. Zamierzam spędzić miły wieczór i tobie życzę tego samego, Alexandrze.

Rozłączyła się, nim zdołał dodać cokolwiek więcej. Zacisnął palce na telefonie i z trzaskiem odłożył go na blat biurka. Potem upił łyk whisky. Niewielki, bo zamierzał tego wieczora jeszcze raz wsiąść do samochodu i przeklął w myślach Kiarę Morton. 

***

Felix Stewart okazał się zaskakująco nieśmiały i niebywale nudny. Kiara dotychczas miała go raczej za typowego chłopca z bogatego domu, który nie widzi niczego prócz ładnych blondynek i godzin spędzonych na siłowni.

Była więc zaskoczona, gdy zgodził się, aby udali się na komedię romantyczną. Film nie okazał się ani szczególnie zabawy, ani uroczy.

Potem zabrał ją do drogiej, niewielkiej restaruacji w centrum miasta. Gdy kelner zaprowadził ich do jednego ze stolików w głębi lokalu, dostrzegła, jak bardzo był zdenerwowany. Starała się zagaić rozmowę, ale chłopak opowiadał w zdawkowy sposób lub tylko pomrukiwał. Co jakiś czas sięgał po kieliszek z winem, próbując wypełnić panującą pomiędzy nimi ciszę.

Robił to niestety tak często, że gdy w końcu opuścili restaurację, Kiara musiała powstrzymywać go w pionie, aby nie upadł.

– Kluczyki są w...

– Pojedziemy taksówką – wtrąciła, przystając na chodniku. Popchnęła Felixa, a gdy ten oparł się o ścianę, sięgnęła do torebki po komórkę. Wybrała numer i odwróciła się, pytając: – Na jakiej dokładnie ulicy znajduje się twój dom... – Urwała, gdy dostrzegła, że chłopak zniknął w mroku jednej z bocznych uliczek. – Felix? – zawołała, stawiając krok w przód. – Hej, to nie jest zabawne. – Zebrała w sobie resztki odwagi i ruszyła za blondynem. – Musimy wracać do... – Jej słowa zdusił krzyk, gdy czyjeś dłonie spoczęły na jej biodrach. – Felix – jęknęła, próbując wyrwać się z jego objęć.

Mimo wypitego alkoholu był jednak silniejszy.

– Przestań – syknęła, gdy dotknął wargami jej szyi. Zapach wina był obrzydliwy, podobnie jak uczucie jego dotyku. – Felix...

Poczuła mocne szarpnięcie. Dłonie chłopaka zniknęły, a ona zachwiała się na na nogach, z trudem łapiąc równowagę. Gdy odwróciła głowę, ujrzała Alexandra, który trzymał Felixa za kark. Blondyn oddychał ciężko.

– Jeżeli następnym razem nie będziesz trzymał rąk przy sobie – syknął, zmuszając chłopaka, aby spojrzał prosto w jego oczy. Ten skurczył się, zupełnie jakby ujrzał w nich samego diabła. – Możesz je stracić. – Popchnął go w tył.

Felix z głośnym jęknięciem wylądował na mokrej, brudnej ziemi.

– Zabieram cię stąd. – Spojrzał na Kiarę i chwycił jej dłoń.

– Nie możemy go tak tutaj zostawić – jęknęła, próbując wyrwać się, gdy wyciągnął ją z uliczki prosto na chodnik, gdzie stało jego auto. – Ktoś go okradnie albo pobije...

– Przestań się o niego martwić. – Zatrzymał się.

– A ty przestań być zazdrosny.

– Nie jestem zazdrosny – syknął, pochylając się tak bardzo, że poczuła jego oddech na swoich wargach.

– Nie? Więc jak to nazwiesz, co? Śledziłeś nas?

Prychnął, nerwowym ruchem przeczesując kosmyki ciemnych włosów.

– Dobrze wiesz, jak mogłoby się to skończyć, gdybym się nie pojawił, więc przestań, do cholery...

– Jesteś – wtrąciła, oddychając ciężko. Poruszyła drżącymi wargami. – Jesteś... – Jej ramiona opadły, a głos nagle stał się cichszy. – Nie mam pojęcia, jaki jesteś. – Pokręciła głową. – Ty zdajesz się doskonale mnie znać, ale ja niczego o tobie nie wiem. Boże, jesteś taki... skomplikowany. Czasami wydajesz się mnie rozumieć, a chwilę później cholernie mnie przerażasz. – Odgarnęła włosy z policzków. – Tak jak teraz...

Alexander odetchnął głęboko.

– Boisz się mnie? – zapytał.

Kiara spojrzała na niego, zaciskając wargi. Grymas, który dostrzegł na jej twarzy wywołał w jego sercu jakieś dziwne uczucie, które przez wszystkie te lata zdołało ukryć się pod grubą warstwą kurzu.

– W porządku. – Postawił krok w przód, na tyle spokojny, aby się nie cofnęła. Potem chwycił jej dłoń, ignorując fakt, że spięła się, gdy tylko jej dotknął. – W takim razie... – Spojrzał na nią z góry. – Pozwolę ci mnie poznać.

– Co?

Pociągnął ją w kierunku samochodu. Kiara była zbyt zaskoczona, aby zaprotestować, więc posłusznie wsiadła do środka.

– Zabiorę cię na kolację. – Pochylił się, aby zapiąć ją pasem bezpieczeństwa.

Mocny zapach jego perfum sprawił, że wcisnęła plecy w fotel. Całe jej ciało nieprzyjemnie się spięło i nie rozluźniło nawet wtedy, gdy Alexander odsunął się i zajął miejsce za kierownicą.

Milczała przez całą drogę, która okazała się trwać nie dłużej niż dziesięć minut. Samochód bruneta zatrzymał się przed restauracją kawałek za miastem. Była niewielka i najwidoczniej niezbyt popularna, bowiem gdy weszli do środka, Kiara ujrzała jedynie dwa zajęta stoliki.

Alexander złożył zamówienie za nich oboje, praktycznie nie dając jej dojść do głosu.

– Nie mam ochoty na makaron – odparła, gdy kelner odszedł.

– Robienie wszystkiego przeciw leży w twojej naturze czy robisz to dla zabawy?

– A ty jesteś zaborczy czy to twój fetysz od urodzenia?

Kącik jego ust drgnął ku górze w geście lekkiego, lecz szczerego rozbawienia.

Dziewczyna westchnęła ciężko.

– Będę miała kłopoty, jeżeli Felixowi coś się stanie...

– Zanim go od ciebie odciągnąłem, zadzwoniłem do mojego kierowcy – wtrącił. – Chłopak zapewne jest już w domu. – Pochylił się, przechylając głowę delikatnie w bok. – A teraz możesz mnie o coś zapytać.

– Słucham?

– Powiedziałem, że pozwolę, abyś lepiej mnie poznała...

– To tak nie działa. Robienie wywiadu z kimś nie jest równoznaczne z poznawaniem go. Na to potrzebny jest czas. – Dostrzegła, że Alexander wciąż się w nią wpatrywał. Pozbył się płaszcz i teraz miał na sobie białą koszulę, której dwa pierwsze guziki pozostawił rozpięte. – Lubisz mieć wszystko pod kontrolą, prawda?

– Kontrola daje przewagę, a przewaga zwycięstwo. Zwycięstwo natomiast...

– ... daje władzę – dokończyła, na co skinął. – W porządku. – Poruszyła się nerwowo na krześle. – W szkole średniej byłeś typem łobuza.

– Miałem najlepsze oceny w klasie.

– Och. – Nie potrafiła ukryć zdziwienia. – Wyglądasz raczej na kogoś, kto rysował po ławkach i palił papierosy w szkolnej toalecie. – Zmrużyła powieki. – Hm... Twoim ulubionym kolorem jest czarny.

– Szary.

– Nie masz i nigdy nie zrobiłbyś sobie tatuażu.

– Mam tatuaż. Jeden.

– Naprawdę? – Otworzyła nieco szerzej ciemne oczy. – Gdzie? – Pochyliła się, zupełnie jakby próbowała go dostrzec.

Alexander zbliżył się do niej i mruknął z lekkim uśmiechem:

– Jeżeli będziesz grzeczna, może kiedyś ci go pokażę.

Kiara z grymasem opadła na krzesło.

– Masz kiepski kontakt ze swoimi rodzicami...

– Oboje nie żyją – wtrącił.

– Och. – Poruszyła się nerwowo. – Przepraszam, nie powinnam...

– Dziesięć lat temu mój ojciec najpierw zamordował moją matkę, a potem strzelił sobie w głowę. – Mówił to z taką łatwością, jakby opowiadał scenę z przeczytanej książki, a nie fragment z własnego życia.

Kiara przełknęła z trudem.

– Nie musimy o tym rozmawiać...

– Ależ musimy. Chciałaś lepiej mnie poznać. Moje życie od zawsze było brudne i szare, więc nie spodziewaj się, że usłyszysz słodkie historyjki z dzieciństwa.

Przybycie kelnera uratowało ją z opresji. Żadne z nich nie kontynuowało tego tematu podczas posiłku. Nie wymienili ze sobą już praktycznie żadnego zdania aż do chwili, w której wyszli z restauracji na chłodne, wrześniowe powietrze.

Kiara nie ruszyła się nawet o krok.

– Nigdy nie byłeś szczerze zakochany – słowa popłynęły z jej ust, sprawiając, że Alexander przystanął w drodze do samochodu. Odwrócił się i spojrzał na nią, marszcząc brwi. W czarnym płaszczu, z włosami rozwianymi przez wiatr, wyglądał surowo i poważnie.

– Tacy ludzie jak ja, nie są zdolni do miłości, Kiaro – odparł bez cienia emocji w głosie.

Brunetka odetchnęła głęboko i wsiadła do auta. Przez całą drogę jego wnętrze wypełniała jedynie płynąca z radia muzyka.

Gdy Alexander zaparkował tuż przed bramą do rezydencji Mortonów, teraz oświetlonej blaskiem tysięcy lamp, Kiara zawahała się, nim wysiadła. Odwróciła głowę i napotkała jego spojrzenie. Czarne oczy zdawały się przewiercać prosto do jej duszy.

– Przykro mi z powodu twoich rodziców.

– Nie żałuj ludzi podobnych do mnie, Kiaro.

– To rada?

– To ostrzeżenie – odpowiedział.

Przełknęła z trudem, po czym wysiadła z auta i nie oglądając się za siebie, ruszyła kamiennym podjazdem w kierunku głównego wejścia.

Alexander odprowadził ją wzrokiem. Odjechał, dopiero gdy upewnił się, że weszła do środka. 



J.B.H

Continue Reading

You'll Also Like

116K 8.1K 21
"To nie jest żaden poradnik ani tymbardziej próba zachęcenia was do bycia szkolnymi popularsami. Co to, to nie. Tak właściwie to historia mojego głu...
Be Mine By idalia

Teen Fiction

2.2M 10K 6
Mogłam być kimkolwiek zechcę na tym świecie, a zdecydowałam się być jego. (c)youmademyday7
1.4K 74 9
Życie Lexy Miller pewnego poranka zaczyna walić się niczym domek z kart. Informacja o niepokojącym stanie babci zmusza dziewczynę do opuszczenia słon...
156K 4.8K 30
„ Na własne życzenie weszłam w ogień, który sami rozpalili „ Zawsze myślałam, że życie jest piękne. Jako mała dziewczynka nie mogłam na nic narzekać...