Jedziemy grać w golfa, nuda. A u ciebie?

Zayn:

Zwiedzam Londyn z siostrą, jesteśmy pod Big Benem. Super widok!

<załącznik>

Rose:

Wow, twoja siostra jest śliczna!

Zayn:

Pozdrawia Cię i dziękuje. Postaraj się nie umrzeć z nudy, bo w piątek się spotykamy ;)

- Cieszysz się do tego telefonu, jak małpa z banana - usłyszałam zażenowany głos siostry.

- Spadaj - prychnęłam, przewracając oczami.

Dojechaliśmy idealnie na czas, parkując pojazd przy budynku. Już wychodząc, zauważyłam Hastingsów, co przyprawiło mnie o mdłości. Wyglądali, jak rodzinka wzięta z magazynu dla bogaczy. Ulizane włosy, sweterki zawiązane na ramionach i sztuczne uśmiechy.

- Oh, kochani. Jak dobrze, że jesteście - powitała nas cycata blondynka, ściskając moją mamę.

- Cześć - burknął James, mierząc mnie wzrokiem. - No całkiem okej wyglądasz. 

- Dzięki, ty za to nawet do przeciętnych się nie zaliczasz - sarknęłam, posyłając mu minę pełną wyższości. 

Udałam się za rodzicami w kierunku budynku, gdzie załatwiliśmy formalności, po czym udaliśmy się na pole. Początkowo Hastingsowie próbowali swoich sił, lecz potem przyszedł czas na moją rodzinę. Tata strzelił bezbłędnie, gdyż od małego uczył się grać ze względu na nakaz dziadka. 

Ja oczywiście musiałam dostać asystę James'a, który przyssał się do mnie. Objął mnie rękoma, jak w tandetnym amerykańskim filmie pod pretekstem nauki. Odbiłam piłeczkę, która wpadła do dołka, co nie wywołało u mnie ani grama emocji. Westchnęłam ciężko, cofając się, by udostępnić miejsce mojej siostrze, gdy James szczycił się tym, że to dzięki niemu trafiłam.

Byłam znudzona, a także poirytowana. Cała otoczka zaczęła mnie przytłaczać i chciałam już wrócić do domu.

- Rosalie, rozmawiałem ostatnio z dziekanem Oxfordu. Chętnie umówi się z tobą na rozmowę, ale niestety, nie wiedziałem na jaki kierunek się wybierasz - odparł nagle Artur Hastings, gdy moja siostra próbowała swoich sił w golfie.

- Prawo - odpowiedział ojciec, zanim zdążyłam otworzyć usta. 

Miałam ochotę krzyczeć. Nienawidziłam, gdy ktoś podejmował decyzje za mnie. A tata właśnie to zrobił, co dolało oliwy do ognia. Rodzice doskonale wiedzieli, że nie miałam zamiaru zostać prawnikiem. 

- A w tej bajce będą smoki? - spytałam wyraźnie poirytowana. - O mojej przeszłości mogliście decydować, ale przyszłością się zajmę sama. I nie będzie to ani Oxford, ani tym bardziej prawo.

Tupnęłam nogą w idealnie przystrzyżoną trawkę, po czym ruszyłam w stronę meleksa. Usiadłam na siedzeniu, zakładając ręce pod biustem. Byłam dumna z siebie, że mogłam postawić się rodzicom. Chyba ta motywacja od Zayn'a dała mi trochę otuchy. Jego sprzeciw odnośnie małżeństwa pomógł mi zrozumieć, że ja też nie powinnam ślepo słuchać ich zasad i wreszcie zrobić to, co sama uważałam za słuszne. A rozwścieczona mina rodziciela dała mi tylko jeszcze większą satysfakcję.


*Zayn*


- Sobota u mnie, panowie - powiedział Styles, gdy opuszczaliśmy budynek szkolny.

- Coś większego, czy męski wieczór? - dopytywał Niall, zacierając dłonie.

My Secret PrinceWhere stories live. Discover now