~.30.~

419 34 5
                                    


Czułam pustkę. 

Słowa rodziców Zayn'a obijały się w mojej głowie, jak echo. Szłam przed siebie, a sukienka plątała się w moje obcasy. Z trudem przedostałam się do ogrodu, odnajdując osamotnioną fontannę wśród drzew i krzewów. Potrzebowałam takiego bezludnego miejsca. Postanowiłam usiąść na rogu, oparłam ręce o kolana i schowałam twarz w dłonie. 

Zderzenie z rzeczywistością bolało, ale nie było odwrotu. Dotarło do mnie, że czas wracać do domu. Ta bajka nie miała szczęśliwego zakończenia, bo książę po prostu nie był mój. I choć, serce pękało na najdrobniejsze kawałki to decyzja musiała zostać podjęta. Łudziłam się zbyt długo. 

- Rose, tu jesteś - usłyszałam nagle cudowny głos Malika.

Zayn wyłonił się zza opadających gałęzi. Podszedł do mnie i kucnął, kładąc rękę na moim udzie.

- Hej, co się stało? - zapytał, gdy uniosłam głowę i spojrzałam na niego. - Czemu siedzisz tu sama?

- Zayn, to już czas - wydukałam z siebie, czując napływ emocji. Słona łza spłynęła po moim policzku.

- Ej, nie płacz - szepnął, ocierając mokrą plamę. - Czas na co?

- Czas na powrót do domu - wychlipałam, rozpadając się wewnętrznie. 

Widziałam siłę tego uderzenia uczuciowego w jego oczach. Przez moment analizował moje słowa, ale gdy wreszcie dotarły mina Zayn'a po prostu mnie zabiła. Nigdy wcześniej nie widziałam tak potężnego smutku, bólu, niezrozumienia. 

- Nie... - wyjęczał błagalnie. - Proszę, nie zostawiaj mnie. Raz cię straciłem, drugi tego nie zniosę. Kocham cię.

Złapał za moje nadgarstki, ściskając je delikatnie. Płakał. 

- Zayn, ja ciebie też kocham, ale to nie jest mój świat. Ja tu nie należę. 

- Pomogę ci, będę cały czas - próbował mnie przekonać.

- Nie, ty masz obowiązki. Nie możesz ich zaniedbać, wiem o twojej umowie z rodzicami - odparłam, co go zaskoczyło. - Słyszałam ich rozmowę. Wiem, że chciałeś zmienić pozycję kobiet w kraju, ale przez mój przyjazd rodzice cię zatrzymali.

- Rose, ale naprawdę z tego powodu chcesz wrócić? - odchrząknął, patrząc mi prosto w oczy. 

- Z tego również. Kobiety w Indiach przeżywają piekło. A ty możesz to zmienić, zrób to - mówiłam z pewnością siebie, głaszcząc go po policzku na koniec. - Nie będę tego hamować. 

- Ale to da się odwrócić, gdy tylko będę królem. Wtedy mogę to zrobić bez ich zgody - wyjaśnił, pociągając nosem. 

- Zayn, ale królem zostaniesz po ślubie, a prawda jest taka, że my tutaj żyjemy osobno. Ty masz mnóstwo obowiązków, a ja żyję na doczepkę. Nie pasuję tutaj. Nie jestem księżniczką, a ty nie jesteś zwykłym chłopakiem z Londynu - tłumaczyłam, nie powstrzymując łez. 

- Zawaliłem, wiem. Obowiązki mnie zabrały...

- No właśnie. Ty masz swoje obowiązki, swoją odpowiedzialną pracę. A ja mam swoje życie w Londynie. Tam jest moja rodzina, przyjaciele i studia, o których marzyłam. Tutaj i tak jestem sama, a ilość protokołów tylko pokazuje, że nigdy nie będę tu pasować - powiedziałam, trzęsąc się cała. - Jestem ograniczeniem twojej wolności, Zayn. Dobrze wiem, że moja obecność zabrała ci prawo wyboru. 

- Rose...

- Tak wiem, Zayn. Gdybym nie przyjechała, miałbyś szansę żyć po swojemu. Rodzice w końcu daliby ci wolność, ale przeze mnie znaleźli haczyk. I znów cię kontrolują - rzekłam, ocierając łzę z jego policzka.

My Secret PrinceDonde viven las historias. Descúbrelo ahora