~.26.~

472 35 1
                                    

Patrzyliśmy sobie w oczy dobre kilkanaście sekund, napawając się sobą. Trwoniąc swój zapach, dotyk i aurę unoszącą się między nami. To było obłędne. 

Niestety, nasza bańka prysła, gdy strażnicy złapali za moje ręce, odsuwając mnie od Zayn'a. Zaniepokojona spojrzałam na niego, czując ból. 

Brunet natychmiast krzyknął do nich, a jego twarz wykazywała złość. Rozpoczął się krótki dialog między moim ukochanym, a jego ojcem, którego oczywiście nie rozumiałam, co tylko zaostrzyło mój lęk. 

Zebrani mieszkańcy wykorzystali fakt, że Zayn stał wśród nich i próbowali się z nim sfotografować, dotknąć go lub po prostu mówili do niego, wprowadzając jeszcze większy zamęt. 

Ostatecznie strażnicy puścili mnie, a Malik złapał za mój nadgarstek i szybko wyprowadzili nas z tłumu. Widziałam, że rodzina królewska schodzi ze sceny, a my podążaliśmy na jej tyły. 

- Zayn, co się dzieje? - zapytałam, gdy gnaliśmy otoczeni przez ochroniarzy. 

- Musimy stąd jechać - mruknął pod nosem, spoglądając na mnie na dosłownie sekundę. 

Za sceną stały duże, czarne Vany. Wsiedliśmy do jednego z nich, a zaraz po nas znalazła się tam Waliyha. Widziałam przez okno, jak rodzice Zayn'a wsiadają do drugiego, a trzeci zajęło małżeństwo z dziewczynką.

- O kurwa, ojciec cię zabije - zaśmiała się zszokowana Waliyha, zapinając pas.

- Zamknij się, Waliyha - warknął do niej Malik, gdy pojazd ruszył. 

- Cześć, Rose - przywitała się z uśmiechem. - Wiedziałam, że to nastąpi. 

- Tak? 

- Po pierwsze mój brat pierwszy raz się zakoch...

Zayn uderzył ją lekko z łokcia, karcąc wzrokiem, by przestała mówić. Jednak nastolatka prychnęła pod nosem.

- To ja mu powiedziałam, że jesteś w Indiach - dodała z dumą.

- Skąd wiedziałaś? - spytałam, łącząc swoją dłoń z dłonią chłopaka.

- Wstawiłaś zdjęcia na Insta, a ja mam skitrany telefon - wytłumaczyła. - Co prawda teraz ma go Zayn i tylko dzięki temu odczytał wiadomość.

- Waliyha powiedziała mi, że wstawiłaś zdjęcie z Indii. Uprosiłem ją, żeby pożyczyła mi go. Na szczęście zdążyłem wyciągnąć kartę, zanim skonfiskowali mi telefon z Londynu - wtrącił Zayn, a ja widziałam, że emocje z niego schodziły. - Włożyłem kartę do jej komórki dziś rano z nadzieją, że może to nie jest żart. Może faktycznie jesteś tutaj. Chciałem zadzwonić, ale w pałacu namierzają każde połączenie od kiedy wróciliśmy. 

- Przeczytałam twój list - szepnęłam, przygryzając wargę. 

W jego oczach pojawił się taki błysk, jakby małe dziecko dostało upragnionego lizaka. Był wzruszony, ale szczęśliwy. A ja nie mogłam się na niego napatrzeć. 

- Rose, tak bardzo cię przepraszam. Jestem idiotą po prostu. Tak bardzo bałem się, że cię stracę, a tylko pogorszyłem sytuację - tłumaczył się, głaszcząc mnie kciukiem po wierzchu dłoni. 

- No mogłeś mi powiedzieć...

- Wiem, że mogłem. Wiem, że zachowałabyś to dla siebie - przytakiwał, marszcząc czoło. 

- A co wy teraz planujecie zrobić? - wtrąciła Waliyha, a my skierowaliśmy wzrok na nią. - Jeśli chodzi o ojca, to on Zayn'a po prostu zamorduje. 

W mojej głowie pojawił się kolejny niepokój. Tak naprawdę nie mieliśmy żadnego planu, żadnych założeń. Nie wiedzieliśmy, co zrobi król. 

- Nie ożenię się z Arash. To już kwestia zamknięta - odparł stanowczo Malik. 

My Secret PrinceWhere stories live. Discover now