~.6.~

816 51 3
                                    

*Zayn*

Promienie słońca przedzierały się przez rolety, które odsłoniłem zaraz po wstaniu. Zaczął się kolejny tydzień szkoły, ale ja nie narzekałem. Chciałem tam chodzić, bo mogłem poczuć się częścią społeczeństwa. Domowe nauczanie w Indiach nie oddawało tego, co spotykało mnie w liceum w Londynie. Poznałem wspaniałych ludzi, poczułem wartość prawdziwego życia.

Wybrałem ubrania z szafy, w której po ostatnich zakupach pojawiło się nieco więcej, a następnie pognałem do łazienki. Wyszorowałem dokładnie zęby, ubrałem się w ciemno beżowe spodnie, czarną koszulkę z dekoltem w serek od Tommy'ego Hilfigera. Całość dopełniłem skórzaną kurtką, włosy ułożyłem za pomocą suszarki, szczotki i lakieru.

Gdy byłem już w pełni gotowy, udałem się do kuchni, gdzie siedziała Waliyha. Jadła płatki śniadaniowe, popijając herbatą. Przygotowałem sobie ten sam zestaw, dosiadając się.

- Babcia bardzo przeżywa ten telefon od mamy - zaczęła brunetka, gdy rudy kot dostojnie wtargnął do pomieszczenia.

- Nic dziwnego - chrząknąłem, schylając się, by pogłaskać futrzaka.

- Znalazłam tę twoją dziewczynę na instagramie, ładna jest - zmieniła temat, wzdychając ciężko.

- Jakim sposobem? - odparłem oburzony, marszcząc czoło.

- Oznaczyłeś ją na zdjęciu, to nie jest takie trudne - odparła z ironią, przewróciwszy oczami.

- To nie jest moja dziewczyna - mruknąłem, wpychając łyżkę do buzi.

Waliyha zachichotała pod nosem, a ja pstryknąłem ją w nos. Dokończyłem śniadanie, posprzątałem po sobie i chwyciłem za plecak. Wsunąłem stopy w białe converse, by wyjść z domu.

Po drodze w autobusie przewertowałem hinduskie media w poszukiwaniu informacji o zaginięciu naszej dwójki, ale całe szczęście wciąż utrzymywała się cisza. Codziennie stresowałem się, że ktoś mnie rozpozna. Wystarczy, że wyjdę na ulicę, a zagorzali Hindusi mogą dopatrzeć się podobieństwa zwykłego nastolatka do księcia Indii. A wtedy musiałbym już na zawsze wrócić do Indii. 

Do szkoły dotarłem kilkanaście minut przed dzwonkiem. Rozpętała się potworna ulewa, więc biegiem udałem się do wejścia. Uczniowie schodzili się na lekcje, plotkując o najnowszych ciekawostkach. Dopiero po chwili zauważyłem, że szeptali o mojej osobie. Ich spojrzenia to zdradziły. Nie do końca wiedziałem, co było sensacją. Z początku pomyślałem, że mój sekret się wydał. W gardle wytworzyła mi się ogromna gula, a serce przyśpieszyło. Sięgnąłem po telefon, by sprawdzić brytyjskie social media, ale nie znalazłem nic na swój temat.

- Hej, Zayn - usłyszałem nagle, przez co wystraszyłem się i niemal podskoczyłem.

- Cześć, Harry - mruknąłem, gdy chłopak poklepał mnie po ramieniu. - Stałeś się tematem szkoły. Wszyscy plotkują, że zastąpiłeś Dylan'a. A jego uważają tu za króla.

- Przecież ja nawet nie jestem z Rose - odparłem zdezorientowany, marszcząc czoło.

- Ta szkoła lubi sobie dopowiadać. Wasz taniec na urodzinach Annie był nieco odważny - wytłumaczył, gdy dotarliśmy pod klasę.

- No cóż, ja jej chciałem tylko pomóc - westchnąłem, drapiąc się po karku.

Niespodziewanie na korytarzu rozprzestrzeniły się dźwięki piosenki Justina Bieber'a "Boyfriend", chłopak wystylizowany na gwiazdora wskoczył na ławkę i zaczął tańczyć. Obok garstka kolegów wspomagała go. Na sam koniec występu, który obserwowała połowy szkoły, nastolatek zeskoczył na ziemię tuż przed zaskoczoną blondynką z bukietem kwiatów. A jego towarzysze unieśli baner z napisem "Marie, czy pójdziesz ze mną na prom?".

My Secret PrinceWhere stories live. Discover now