Draco Malfoy x Reader

986 34 34
                                    

Shot zamówiony
przez
melodiaalice
(Wiem, że długo czekałaś za co przepraszam)

Jak zwykle przechadzałaś się korytarzami Hogwartu w celu szukania ciszy i spokoju. Weszłaś właśnie w jakiś opuszczony korytarz, szczerze to nigdy aż tak nie zapiuściłaś się tak głęboko w zamek.

Takiej ciszy to chyba nie słyszałaś nigdy w biały dzień. Była ledwo 15.

— Oo, a kogo my tu mamy. — usłyszałaś znajomy głos jednego z duchów Hogwartu. Dokładniej Irytka. W głębi duszy miałaś nadzieję, że on tylko trochę się z ciebie ponabija i zostawi w spokoju, jednak on miał inne plany. — A nie za krótka ta spódniczka? — powiedział i poczułaś jak dolna część twojego mundurka się podwija. Teraz była tak krótka, że dosłownie było widać twoją bieliznę.

— Irytku do cholery jasnej! — krzyknęłaś na ducha próbując się zasłonić, ściągnęłaś sweter, który nałożyłaś na siebie wcześniej i owinęłaś go wokół pasa zasłaniając tyłek, jednak jedynie z przodu zostawał problem.

Duch specjalnie na złość pozbył się również twojego swetra.

— Jak ładnie poprosisz to może odzyskasz ten sweter. — Irytek zaczął się targować, a ty nawet nie zauważyłaś jak ktoś postanowił się przejść tymi samymi korytarzami i bez słowa zacząć przyglądać się twojemu tyłkowi.

— Pa licho sweter! Spraw by moja spódnica była spowrotem normalnej długości! — zaczynałaś się coraz bardziej denerwować. Gdybyś wzięła ze sobą swoją różdżkę to nic nie stałoby na przeszkodzie abyś sama naprawiła swoją dolną część ubioru.

Nagle znikąd usłyszałaś męski głos.

— No, no, no, [T.N] niezły tyłeczek. — od razu go poznałaś.

— Serio, Malfoy? Po pierwsze; nie raz go widziałeś, a po drugie może łaskawie mi pomożesz z tym czymś. — sfrustrowana wskazałaś na Irytka, który w mgnieniu oka się ulotnił. — No i masz. — dodałaś odwracając się w stronę swojego chłopaka zakrywając się dłońmi.

— Ale ty wiesz, że przede mną nie musisz się zasłaniać? — zapytał podchodząc do ciebie bliżej i obejmując w talii.

Mimo iż byliście ze sobą od dobrego roku to chłopak nadal potrafił cię mocno zdenerwować.

— Może i nie, ale to zmienia faktu, że czuję się dosyć niekomfortowo tak stać z gołą dupą na pustym korytarzu. — odpowiedziałaś wyjmując jego różdżkę z kieszeni tak aby on nie zauważył. Szybkim ruchem powróciłaś spódnicę do stanu poprzedniego dumna z siebie.

— Musiałaś? A miałem taki piękny widok. — westchnął patrząc na ciebie z udawaną powagą na twarzy, po chwili zobaczył, że w twoich dłoniach nadal znajduje się jego różdżka. Bez słowa wyrwał ci ją z rąk i spowrotem wylądowała w jego kieszeni. — Złodziejka. — powiedział cicho, na co ty parsknęłaś śmiechem, co wywołało u Dracona krótki śmiech, którego szczerze się nie spodziewałaś. Nie był on typem osoby śmiejącej się z takich głupot, jednak miło cię tym zaskoczył.

— Po pierwsze, to tak musiałam i po drugie to co tu robisz? To są korytarze, po których nikt nie uczęszcza. — spytałaś patrząc mu w oczy.

— Ciebie mógłbym zapytać o to samo. — odpowiedział chwytając twoją dłoń i idąc z tobą w kierunku, jak zakładałaś, pokoju wspólnego.

— Gdzie ty mnie znowu ciągniesz? Chciałam sobie pospacerować chwilę w samotności i ciszy. — jęknęłaś próbując się wyrwać z jego uścisku dłoni.

Czasem, a bardziej, dosyć często miałaś dni podczas których po prostu miałaś ochotę zapaść się pod ziemię i nie istnieć dla nikogo. Odpocząć od ludzi inaczej mówiąc. Właśnie w takich momentach ujawniała się twoja introwertyczna część.

— Niespodzianka. — rzekł tajemniczo, a w twojej głowie zapaliła się czerwona lampka. Po Malfoy'u mogłaś spodziewać się dosłownie wszystkiego, od A do Z, po wszystkie, nawet najgłupsze, rzeczy.

— Malfoy, jak mi zaraz nie powiesz to dosłownie cię walnę i sama gdzieś pójdę. — powiedziałaś ostrzegawczo, a on się tym nawet nie przejął.

— No już spokojnie skarbie, ale jak ci powiem gdzie idziemy to już nie będzie to niespodzianką, czyż nie? — zapytał ironicznie, powoli zwalniając kroku.

Zatrzymał się z tobą pod, zdziwiłaś się, pustą ścianą. Nadal nie wiedziałaś co on knuł, ten fakt martwił cię chyba najbardziej.

— Co my tu robimy? — zadałaś pytanie starając brzmieć jak najbardziej normalnie. Draco ci nie odpowiedział tylko podszedł bliżej do ściany, przymknął oczy i pomyślał o czymś. Po chwili na ścianie ukazały się wielkie wrota. No tak, przecież to świat magii, tu wszystko jest możliwe. Nawet wstanie z umarłych...

Młody Malfoy otworzył drzwi i zaprosił cię do środka ruchem dłoni. Podążyłaś za nim, a w środku zaskoczył cię piękny widok. We wnętrzu znajdowała się wielka kanapa, kominek, w którym paliły się już małe pieńki drewna, stolik, a na nim kilka pysznych przekąsek.

— Czy mam brać to za randkę? — zaśmiałaś się, na co chłopak ci przytaknął. — Czasem jesteś niemożliwy, dosłownie. — dodałaś siadając na kanapie, na której twój chłopak już zdążył wygodnie ułożyć.

— Dodatkowo, tutaj żadny Potter, Granger ani Weasley nam nie przeszkodzą. — wypowiedział zbliżając się do ciebie. — Inni w sumie też nie. — dodał z chytrym uśmiechem na twarzy.

— Myślisz o tym co ja myślę? — spytałaś patrząc w oczy blondyna cała uśmiechnięta.

— Może.

One-shoty | Harry Potter |Where stories live. Discover now