Cedric Diggory x OC

709 23 9
                                    

Shot dla JuliaJago

Chciałabym jeszcze przeprosić za tak długi czas czekania

~~~~~~~~~~~~~

— No więc kochani, dzisiaj zajmiemy się robieniem projektu w parach, lecz nie dobierzecie się sami, ja was dobiorę w pary, powinniście się w końcu dobrze zintegrować. — rzekła profesor Sprout na jednej z lekcji, nie przepadałam za tym przedmiotem, lecz starałam się uważać na oceny i trzymać je na dobrym stopniu. Zrobić projekt? Jeśli trafi mi się dobra osoba do tego, to powinnam dać radę.

— Dobrze, w takim razie zanim was dobiorę, powiem wam o czym ten projekt zrobicie, wasza praca będzie polegała na opisaniu kłaposkrzeczek, o których rozmawialiśmy na poprzedniej lekcji. Dodatkowo, napiszecie wspólnie wypracowanie o ich zastosowaniu. — świetnie, akurat na wcześniejszej lekcji mnie nie było, więc muszę mieć osobę, z którą uda mi się to dobrze napisać. Nie mogę pozwolić na to, żeby oceny mi się pogorszyły.

Po chwili kobieta zaczęła dobierać nas w pary. Ja czekałam i czekałam, czekałam i się doczekałam.

— W takim razie panna Smith będzie w parze z panem Diggory'm. — Czy ona sobie właśnie żartuje? Rozumiem integracja, ale dlaczego ja muszę być w parze z tym lalusiem?

Wypuściłam głośno powietrze czekając na dalsze słowa profesorki, jednak zanim to nastąpiło podszedł do mnie nie kto inny jak nasza "gwiazda" Cedric Diggory.

— Mamy razem robić projekt, więc może zacznijmy od początku. Cedric Diggory. — powiedział wyciągając dłoń w moją stronę. Zignorowałam to i tylko krótko się przedstawiłam.

~•~

— Masz potrzebne rzeczy? - zapytał mnie, a ja położyłam na stole kilka przedmiotów bez słowa. Chciałam jak najszybciej skończyć to wszystko. — To co? Zaczynamy to robić? — dodał, a ja kiwnęłam głową wzdychając ciężko, na co on się zaśmiał.

— Albo wiesz co, poczekaj jeszcze chwilę bo wezmę dodatkową książkę, która może nam się przydać. — powiedziałam i szybkim krokiem ruszyłam w stronę regałów z książkami o roślinach.

Przez dłuższych kilka minut szukałam już tej jednej, jedynej książki, ale nadal nie byłam w stanie jej znaleźć, po prostu jakby ślad po niej zaginął.

— Przecież ona musi gdzieś tu być. — powiedziałam do siebie po cichu, jednak nie miałam zamiaru się poddawać z szukaniem. Nawet nie pomyślałam, że ktoś mógł wypożyczyć tą książkę.

— Poszukiwania na marne? — spytał Diggory, który przyszedł do mnie opierając się o regał obok. Niechętnie kiwnęłam głową w odpowiedzi. — A dokładniej, jakiej książki szukasz?

„Wybitny Gwarantowany - Zielarstwo" niby to nie jest podręcznik, ani nic, ale książka zawiera wiele potrzebnych informacji i nie wszystkich dowiemy się na lekcji. — odpowiedziałam, a szatyn zaśmiał się i załapał mnie za dłoń ciągnąc spowrotem do stolika. — Co ty robisz? Puść mnie, Diggory. — powiedziałam chcąc wyrwać, lecz na marne.

— Po pierwsze, mów mi po imieniu, a po drugie to ja wypożyczyłem wcześniej tą książkę. — rzekł, a ja usiadłam na swoim miejscu masując nadgarstek. Jednak on ma trochę siły w tych rękach. — Tu jest, proszę bardzo. — dodał wyciągając ze swojej torby książkę, której tyle czasu na marne szukałam.

— W takim razie, znajdźmy teraz potrzebne informacje i weźmy się za pisanie. — westchnęłam biorąc inną książkę, kartkując ją.

Jakimś cudem przez cały czas pisania wypracowania nie mogłam się zbytnio skupić. Może i nie znałam Cedrica zbyt dobrze i wierzyłam w wiele plotek na jego temat to on jest kompletnie inny niż myślałam. Nie jest jakimś pustakiem i zapatrzonym w siebie lalusiem.

Co chwila niby na niego spoglądałam zastanawiając się, co się ze mną dzieje. Przecież ja tego chłopaka nienawidziłam. No właśnie. Nienawidziłam. Ale czy człowiek może tak szybko nienawiść zamienić w inne uczucie? Raczej mi się nie wydaje. To po prostu mój mózg wyobraża sobie za dużo.

~•~

— To, dzięki za współpracę, Ced. — powiedziałam gdy zebraliśmy swoje rzeczy z stolika w bibliotece. — Ja będę już wracać do Pokoju Wspólnego. — dodałam chcąc już wyjść z biblioteki.

— Może, mógłbym Cię odprowadzić? Przecież idziemy w tą samą stronę. — spytał niepewnie. Wielki Diggory jest nie pewny siebie? Dziwne.

— Pewnie, nie mam nic przeciwko. — odpowiedziałam z małym, ciepłym uśmiechem na twarzy. Jeśli mam być szczera to teraz widziałam w nim coraz więcej ciekawych rzeczy. Co prawda serio był przystojny, a jego uśmiech perłowy. Był naprawdę zabawny i inteligentny wbrew pozorom.

Chwilę potem oboje byliśmy w drodze  do naszego miejsca docelowego. Szliśmy przez puste korytarze powoli zbliżając się do schodów, które prowadziły w stronę lochów i piwnic czyli miejsca gdzie znajdował się Pokój Wspólny Hufflepuff'u i Slytherinu, który jednak był bardziej w drugą stronę.

—  W sumie to, dlaczego wcześniej niezbyt rozmawialiśmy? — zaczął rozmowę szatyn, a ja nawet nie chciałam odpowiedzieć na jego pytanie, bo co miałabym mu powiedzieć? Słuchaj Diggory, to było tak, że po prostu cię nienawidziłam. No raczej nie. — Albo jakim cudem ja przegapiłem tak piękną istotę jak ty. — powiedział cicho chyba mając nadzieję, że go nie usłyszę.

— Uważasz, że jestem piękna? — spytałam śmiejąc się cicho i zauważyłam jak chłopak wpada w duże zakłopotanie. Jak widziałam go flirtującego z innymi dziewczynami to jakoś nigdy nie był taki niepewny, zakłopotany.

Poczułam jak ktoś przypiera mnie do ściany. Oczywiście był to nie kto inny jak Cedric.

— A widzisz tu jakąś inną piękną dziewczynę? — rzekł i zbliżył swoją twarz do mojej. Normalnie to bym już go kopnęła w krocze, jednak czekałam co on dalej zrobi. Nawet nie chciałam mu protestować. — Mam nadzieję, że nie obrazisz się na mnie gdy zrobię to. — szepnął.

— Co takiego? — dopytałam, a on położył palec na moich ustach. Spodobało mi się to.

— To. — zanim zdążyłam jakkolwiek zareagować poczułam jego ciepłe usta na swoich. Kolejna plotka się potwierdziła, on serio mega całuje. Gest oddałam po chwili gdy zorientowałam się co się dzieje.

Normalnie to od razu bym przerwała pocałunek jednak coś mnie blokowało.

— Gdyby nie twój urok osobisty już dawno zwijałbyś się z bólu, Diggory. — powiedziałam przerywając na chwilę pocałunek i zakładając swoje ręce na jego kark.

— Bardzo ciekawe, skarbie. — rzekł i ponowił gest. Nie miałam już nic przeciwko temu. Niech się dzieje wola nieba.

One-shoty | Harry Potter |Where stories live. Discover now