Draco Malfoy x Harry Potter (Drarry)

1.7K 42 7
                                    

Shot dla tortillajestdobra (przepraszam, że aż tyle musiałaś czekać)

- Ale mnie ten Malfoy już wkurza.  - rzekł z nienawiścią Ron, wchodząc razem z Harrym do Pokoju Wspólnego po kolejnej krzywej akcji blondwłosej fretki, która zakończyła się bójką dwóch Gryfonów i wyżej wymienionego Ślizgona, oraz szlabanem, od profesora Flitwick'a. 

- Oh, czyżby? Wiesz nie jesteś jedyny, Ron. Jak można tak łatwo obrażać ludzi, którzy niczym nikomu nie zawinili? - zapytał się go Harry idąc w stronę chłopięcych dormitoriów. 

- A myślisz, że ja wiem dlaczego? On jest po prostu pustym, rozpuszczonym przez tatusia, wkurwiającym mięczakiem, który na pokaz robi się twardy. - odpowiedział mu rudy przyjaciel, wciąż podążając za nim. 

~~~

Następnego dnia Potter przy swoim łóżku znalazł karteczkę zaadresowaną do niego, co za niespodzianka.  Harry założył okulary i zanim otworzył karteczkę zastanowił się pięć czy to nie przypadkiem kolejny wynalazek do kawałów stworzony przez Freda i George'a mimo iż Hogwart skończyli już dobre kilka lat temu (obydwoje mają żyć, nie wolno się sprzeciwiać ~ dop. aut.), w sumie ciekawy pomysł, na przykład, wybuchające tajne liściki gdy tylko je otworzysz, jeśli to nie jest ich kolejny głupi pomysł to nawet nie wspomni o tym co pomyślał, żeby tego przypadkiem nie wykorzystali. 

Na karteczce widniał napis: Jeśli chcesz dokończyć wczorajszy pojedynek Potter, chodź do lochów od razu po kolacji, jak stchórzysz to nie uciekniesz od tego tytułu. ~ Malfoy.

- Ja? Ja tchórzem? Oj, to się zdziwisz, farbowana fretko. - wyszeptał Harry pod nosem.

- Do kogo ty znowu mówisz, stary? Jeśli masz po raz kolejny jakieś wizje z Sam-Wiesz-Kim to ja wysiadam. - powiedział nagle Ron wychylając się zza kotary swojego łóżka, okularnik szybko zgniótł karteczkę z wiadomością w dłoni i odwrócił się w stronę przyjaciela.

- Nic nie mówiłem, musiało ci się coś przewidzieć i nie, wizje ustały wraz ze śmiercią Voldemorta, nie bądź idiotą Ron. - odpowiedział mu dosyć chłodno Harry, ostatnio miał taki średni kontakt, raz się dobrze dogadywali, a raz kłócili. - A poza tym, dlaczego wstałeś tak wcześnie? Zwykle wylegujesz się dopóki nie zorientujesz się, że śniadanie się zaraz kończy. – dodał jeszcze uśmiechając się delikatnie pod nosem z dwóch powodów; z tego, że dzisiaj wieczorem pożądnie spierze tyłek Malfoyowi, oraz, z tego, że dzisiaj wkońcu weekend, niby proste powody, lecz dawały one satysfakcję.

Dzień minął Harremu spokojnie jak na niego, obyło się na razie bez kolejnego ubniżania Ślizgonom, aż prawie zapomniał o wieczornym spotkaniu z Malfoyem na jego terenach co ewidentnie go trapiło, a co jeśli on coś jednak kombinował.

- Muszę się już zbierać. - oznajmił Harry gdy szybko dokończył swoją kolację obserwując jak Fretka już wychodzi z Wielkiej Sali bez swoich dwóch goryli, mianowicie Crabb'a i Goyl'a. 

- Gdzie ty się znowu wybierasz, Harry? - zapytała go Hermiona. - Nie mów, że znowu zamierasz wpakować się w jakieś kłopoty, wiesz, że to nie musi się skończyć dobrze dla ciebie. - dopowiedziała.

- Nie ważne, to nie twoja sprawa i nie żadne kłopoty mnie już nie interesują, Hermiono. Poza tym to kłopoty znajdują mnie, a nie ja je. - odrzekł trochę niespokojnie, nadal patrząc się za uciekającym już mu z oczu Draconem, Miona spojrzała się gdzie patrzy się młody Potter i od razu zrozumiała, że przyjaciel do niej skłamał. 

One-shoty | Harry Potter |Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang