Jiang Cheng and Wen Qing have a conversation

235 9 9
                                    


@RihitoKato zamówionko gotowe! Miłego czytanka😊

Link do oryginału : https://archiveofourown.org/works/16080968/chapters

- Wen Chao chce go przy życiu i to ma być tam, gdzie go umieścił? Nieprzydatni! Jak wielu z was! Zabierz go do ciepłego i suchego pokoju i z miłości do wszystkiego, co święte, nie potrząsaj jego głową! -

Jej rozkazy zostały szybko wykonane, gdy bezwładna postać byłego spadkobiercy nieistniejącej już sekty Yunmeng Jiang została zabrana z wilgotnego i ponurego magazynu do skrzydła domu z najmniejszymi zniszczeniami.

Prychnęła z irytacją na samą niekompetencję tych ludzi, coś takiego by się nie wydarzyło w jej oddziale Yiling!

Ale czego innego mogła się spodziewać po zbirach Wen Chao? Jedyną rzeczą, do której się nadawali, było niszczenie!

Zacisnęła usta, idąc za nimi, w niektórych częściach Lotosowego Mola wciąż unosił się zapach krwi i nie mogła się doczekać, żeby sprowadzić tu kilku swoich podwładnych i zdezynfekować całe miejsce.

-Siostro?-

-To nic, A-Ning. Chodź, potrzebuję dodatkowych rąk, jeśli mamy utrzymać małego głupca przy życiu-

Co za strata czasu.

Kilka godzin zajęło jej ustabilizowanie go na tyle, żeby można było obudzić go bez dalszych obrażeń. Idealnie byłoby, gdyby pozwoliła mu odpocząć i samodzielnie się obudzić, ale za bardzo osłabił się i potrzebował pożywienia.

Nie było mowy, żeby karmiła tego idiotę.

Postukała go w czoło, wkładając tylko najmniejszą nić duchowej energii do jego ciała. Niedługo potem zmarszczył brwi i zaczął się budzić.

Cóż, miał przynajmniej ładne oczy. Ale obyło się bez spojrzenia martwej ryby.

- Witamy w krainie żywych - powiedziała, biorąc miskę owsianki z rąk A-Ninga- Wstań i zjedz to-

Jego oczy przesunęły się w jej stronę, niewielkie rozszerzenie wskazywało, że przynajmniej rozpoznał szaty, ale natychmiast odwrócił wzrok z miną mężczyzny, który nie ma po co żyć.

Wen Qing doskonale znała ten wygląd i podejrzewała, że ​​wkrótce będzie jeszcze lepiej z tym zaznajomiona. (Bez względu na to, co myśli główna rodzina, było tam tego tylko tyle, żeby można było uderzyć psa, zanim odgrizie)

-Nie mam czasu, żeby cię do tego namawiać, wstań i jedz, bo inaczej wcisne ci to do gardła. Wierz mi, nie spodoba ci się, jak to zrobię -

-Pozwól mi umrzeć-

Jej brew drgnęła z irytacji i ponownie odłożyła miskę.

-Zabawne, jak myślisz, że dostaniesz czego chcesz. Na wypadek, gdybyś nie zauważył, jesteś teraz na terytorium Wen, ponadto jesteś na terytorium Wen Chao. Chce, żebyś żył, kiedy wróci, a ja utrzymam cię przy życiu, dopóki nie wydostanę się stąd do diabła i nie powrócę do swoich obowiązków. Uwierz mi żadne z nas nie chce tu być, więc równie dobrze możemy po prostu jak najszybciej z tym skończyć -

On nie odpowiedział. Wen Qing go za to nienawidziła. Nienawidziła ludzi takich jak on, którzy byli tak egocentryczni, że nie mogli zobaczyć niczego poza własnym bólem.

-Ugh, właśnie dlatego nienawidzę mieć do czynienia z ludźmi o skłonnościach samobójczych. Obrzydzasz mnie, więc twoi rodzice umarli. Myślisz, że tylko twoi rodzice zginęli? Wen Ruohan wysłał mnie na misję samobójczą po tym, jak przesłuchali go o jeden raz za dużo. Czy wyglądam, jakbym tarzała się w swojej nędzy? Nie, ja nie. Ponieważ ja wciąż żyję,mój młodszy brat wciąż żyje i niech mnie diabli, jeśli pozwolę głównej rodzinie na ostatni śmiech-

Na komentarz młodszego brata przesunął się.

-Och, teraz pamiętasz, że nie jesteś ostatnią osobą w swoim wierszu? O ile wiem, wciąż ci jej brakuje, ale to nie tak, że ci zależy. Już zdecydowałeś, że przyłączenie się do rodziców było lepsze niż jej ochrona-

-Zamknij się!-rzucił się na nią.

Pojedyncza igła przebiła mu szyję i padając na podłogę, sparaliżowany od szyi w dół. Jego oczy piorunowały ją wzrokiem na wskroś.

-Ty suko!-

-Jak kreatywne! Nigdy nie słyszałam, że jestem wcześniej!- odpowiedziała sarkastycznie. - A-Ning, pomóż mi położyć go z powrotem na łóżku.

Przeklinał na nich wszelkie burze, niektóre z nich były nawet rzeczami, których tak naprawdę wcześniej nie słyszała. Ale zignorowali go, kładąc go ponownie na plecach na łóżku.

Pozwoliła mu krzyczeć, aż zachrypiał, a potem mocno go uderzyła. Zapracowując na chwilową ciszę, która była błogosławieństwem dla jej biednych uszu.

- A teraz posłuchaj, Jiang Wanyinie. Wen Chao to sadystyczny drań, został wezwany do Qishan z powodów, które mnie nie interesują, ale wróci za cztery dni i chce, żebyś żył, żeby grać tobie na nerwach jego chorymi małymi grami. Więc będę cię trzymała przy życiu, ponieważ tak mi rozkazano- Pochyliła się nad tsk, aż ich twarze znalazły się zaledwie o cal od siebie i szepnęła tak cicho, że nawet A-Ning, stojący kilka stóp za nią, nie mógł jej usłyszeć- Cztery dni, słyszysz mnie? Jedz, rosnij w siłę. Rozkazano mi tylko utrzymać cię przy życiu, to, co robisz z tą siłą, nie jest moją sprawą-

Wyjęła igłę z jego szyi i ponownie chwyciła miskę owsianki, wyciągając ją w kierunku małego bachora.

Wciąż się na nią gapił, ale tym razem cicho wstał i zjadł zaproponowany posiłek.

To, czy przeżył, czy potem umarł, nie było jej sprawą, ale jeśli w międzyczasie w jakiś sposób uczynił życie Wen Chao bardziej nieszczęśliwym, cały jej stracony czas byłby tego wart.

Mo Dao Zu Shi One ShotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz