From Ashes we Rise cz.3

138 4 0
                                    

Mam dla was małą niespodziankę kochani ale to jutro!😋😎


Sto dni mineły od śmierci jego rodzeństwa, minęły szybko. 

O wiele szybciej, niż Jiang Cheng sądził. Sto dni w świecie, w którym Yanli i Wei Wuxiana już nie było, jeśli istniała jakaś sprawiedliwość, że dni powinny ciągnąć się przez wieczność, ale tak się nie było. Świat powinien się zatrzymać, ale się nie zatrzymał i każdego dnia pojawiały się nowe rzeczy do zmartwienia i do zrobienia. 

Samodzielnie wykonywał pamiątkowe rytuały modlitwy. Przy grobie Yanli i przy grobie Wei Wuxiana większość ludzi wierzyła, że ​​ciało jego brata zniknęło po upadku, starał się to zrobić, prosząc uczniów z klanu Jiang, aby zabrali ciało w tajemnicy, a pogrzebać w Yunmeng, a także szerzyć plotkę, że nie ma ciała, że ​​nic z jego brata nie zostało. Część niego powiedziała, że ​​Wei Wuxian nie zasługuje na tę godność, nie wtedy, gdy jego czyny doprowadziły do ​​śmierci Yanli i tak wielu innych, ale pomysł pozostawienia jego ciała tam, aby znaleźli go dla ludzie, którzy nie chcieliby go pogrzebać lub gorzej strasznie było dla niego o tym myśleć. Zatrzymał też ten przeklęty flet, który był narzędziem tak wielkiego bólu, ponieważ należał do niego, ponieważ nie miał prawie nic innego po swoim bracie.

Po powrocie do domu poprosił służącego, aby wezwał Wen Qing na spotkanie z nim w sali tronowej. Niecałe pięć minut później pojawiła się. 

Wen Qing była ubrana na biało. Za każdym razem, odkąd dostarczył jej tradycyjne żałobne szaty do jej pokoju. Zrobił to częściowo po to, by pozwolić jej na tradycyjną formę żałoby, a po części dlatego, że miał nadzieję, że być może to uniemożliwi innym natychmiastowe postrzeganie jej jako Wen. Od dnia, w którym wyraziła chęć praktyki medycznej w Lotus Pier, zaczął ją wzywać, gdy tylko ktoś był chory, niektórzy chętnie przyjmowali pomoc, ale inni się bali. Miało to sens, że wielu uczniów i sług straciło członków rodziny podczas ataku na molo Lotsu, a wielu obawiało się, że Wen Qing będzie chciała zemsty za śmierć swojej rodziny, zwłaszcza na klanie Jin, który odegrał tak ważną rolę w masakrze ostatnich ocalałych. Pewien uczeń przyszedł nawet porozmawiać z nim na osobności uważając, że to nie rozsądne pozwolić jej być osobą odpowiedzialną za opiekę medyczną nad Jin Lingem. Odpowiedź Jiang Chenga na ten komentarz wystarczyła, aby uczeń lub ktokolwiek, kto słyszał o incydencie, nie rozmawiał z nim o tym więcej. Wiedział jednak, że musieli o tym rozmawiać za jego plecami. 

-Przywódco sekty Jiang-  powiedziała i skłoniła się. 

-Wen Qing-

-Potrzebujesz czegoś?-

- Tak, chodź ze mną - powiedział idąc przed nią. 

Poszła za nim. Zatrzymali się w pokoju dwa pokoje dalej od sali tronowej. 

-Co my tu robimy?- zapytała. 

-To jest twój gabinet, jeśli uważasz, że jest to właściwe. Pomyślałem, że byłoby lepiej, gdybyś miała własne miejsce do opieki nad pacjentami poza swoim pokojem. Sporządź listę tego, co będziesz potrzebować w zakresie sprzętu i lekarstw, a ja to zorganizuję-

-dziękuję ci za to-

-Jeśli zamierzasz zostać naszym lekarzem, warto dać ci miejsce do wykonywania swojej pracy, to miejsce jest bardziej korzystne dla Lotus Pier niż dla ciebie-

-Mimo to dziękuję-

Odwrócił wzrok od jej twarzy, bojąc się, że jeśli pozwoli sobie na zbyt wiele spoglądania, to sprawi, że powie rzeczy, których nie powinien. Wspomnienie pocałunku i oskarżenie, które następnie wysunęła w głębi jej umysłu, słowa bolały znacznie bardziej niż paznokcie na  szyi, a te ślady zniknęły po kilku dniach. Jej słowa odbijały się echem w jego umyśle za każdym razem, gdy do niej mówił, a czasem nawet wtedy, gdy jej nie było, haniebna prawda, że ​​pod pewnymi względami jej oskarżenie było słuszne. Nie uratował jej, aby uczynić ją swoją konkubiną, ale chciał jej i chciał jej od początku, a gdyby ta chęć nie zmieniła się w końcu w coś głębszego, prawdopodobnie nie byłby bezpieczny. 

-Jak się czujesz ?-zapytała.

- Czy wyglądam, jakbym był chory? -odpowiedział ponownie patrząc na nią. 

- Nie, pytam, bo wiem, że dzisiaj mija setny dzień od…-

-Skąd wiesz ?-

Dopiero gdy słowa wyszły z jego ust, zdał sobie sprawę, że to głupie pytanie. Oczywiście wiedziała,  ​​przecież straciła tak wiele swojej rodziny w tym samym okresie co on. 

Wysłał list do Klanu Jin, prosząc ich, aby przynajmniej przetransportowali ciało Wen Ninga do prawidłowego pochówku. Uznał, że przyniesie to Wen Qing pewien poziom komfortu, ale wkrótce otrzymał odpowiedź od Jin Guangayo, mówiący, że ciało zostało spalone przez strażników klanu Jin, którzy mieli za złe klanowi Wen, więc postanowił zachować te informacje dla siebie. 

-Tak mi przykro. Oczywiście, że wiesz. To było głupie - powiedział

-W porządku-

-Odpowiadając na twoje pytanie, czuję się tak dobrze, jak tylko mogę w danych okolicznościach-

-Dobrze-

-A czy ty ?-

-To samo-

Przez chwilę patrzyli na siebie, poruszyła ręką, jakby miała zamiar go dotknąć, ale zatrzymała się, zanim dotknęła jego palców. Poczuł dziwną mieszaninę ulgi i rozczarowania, ulgę, bo nie miał pojęcia, co zrobić, gdyby znowu go dotknęła, rozczarowanie, bo tak bardzo tego chciał. 

-To był długi dzień, udał się na odpoczynek. Dobranoc Wen Qing - powiedział i odszedł, zanim zdążyła cokolwiek odpowiedzieć.

Mo Dao Zu Shi One ShotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz