Ja: Jesteś psychiczny. - rzuciłem, zdziwiony jego zachowaniem, marszcząc czoło. Jiyoung nie od dzisiaj lubił bawić się ludźmi i to dosłownie... jego zawsze kręciło znęcanie się nad ludzmi i sprawianie im cierpinia bardziej niż ich zabijanie... jednak nie wiedziałem że na taką skale...

JI: Może i jestem... - uśmiechał się. Po chwili jego uśmiech zniknął - Ale spełnie twoje życzenie i zaprowadze cie do twojej dziewczyny. - dodał, opuszczając ręce.

Po tych słowach, ktoś zaszedł mnie od tyłu, odwróciłem się i nim zdąrzyłem coś zrobić, ktoś uderzył mnie prosto w moją twarz z pieści, przez co straciłem równowagę i upuściłem broń. Poczułem jak z rozciętej wargi leci krew. Od razu się wyprostowałem i oddałem napastnikowi tym samym. Po chwili z drugiej strony z nikąd zjawił się drugi mężczyzna. Powaliłem jednego, rzucając go na ziemie, po czym zacząłem szarpać się z drugim. Już miałem wymierzyć cios, kiedy jeden z nich zaszedł mnie od tyłu i uderzył metalową rurą prosto w tył mojej głowy. Od razu upadłem na kolana, a następnie na ziemię, tracąc przytomność.

JIN POV.

Kiedy pierwsze promienie słońca oświeciły moją twarz, zacząłem delikatnie otwierać oczy. Kiedy sie obudziłam zdalem sobie sprawę spałem na fotelu oparty o biurko w gabinecie. Obok mnie na kanapie leżał Namjoon. Od razu jak wstałem, poczułem jak bolał mnie kręgosłup. Powoli wyszedłem z gabinetu i zszedłem na dół do salonu. Zauważyłem, że na całej kanapie leżał Wonho.

Poczułem lekki wiatr jakby zrobił się przeciąg. Poszedłem na korytasz, spojrzałem w kierunku drzwi wejściowych, zauważyłem sie, że są one lekko uchylone. Od razu wydawało mi sie to dziwne i podejrzane. Jest rano, kto wychodziłby o tej godzinie. Zdziwiony podeszłem do drzwi otworzyłem je i wyszedłem na werandę. Nikogo nie było. Rozejrzałem się. Po chwli spojrzałem w kierunku garażu.

Ja: Co jest? - zdziwony wszedłem na trawnik. Okazało się, że brama od garażu była otwarta na oścież. Szybko wbiegłem do garażu, od razu zauważyłem brak jednego z samochodów. - O nie. Nie, nie. - spanikowany, otworzyłem bagażnik drugiego samochodu. Zauważyłem brak skrzynki z bronią. - Cholera!

Nie czekając na nic, odwróciłem się na pięcie i ruszyłem w kierunku domu. Wbiegłem do salonu i zacząłem krzyczeć.

Ja: Wstawać mamy problem! - krzyknąłem na caly dom. Wonho leżący na kanapie od razu stanął na baczność przecierając oczy - Ruszać dupy!

Wbiegłem na górę krzycząc. Po chwili wszedłem go gabinetu, gdzie nadal na kanapie spał Namjoon.

Ja: Wstawaj, mamy problem!

RM: Co jest? - podniósł głowę i spojrzał zdziwiony na mnie

Ja : Wstawaj nie ma czasu! - pospieszyłem go.

RM: A może jakieś dzień dobry kochanie, cześć, spierdalaj? - spytał wymachując rękoma, na co się na niego spojrzałem poważnie. - Cokolwiek? - uniósł brew.

J: A no oczywiscie jakbym tak mógł się nie przywitać... Dzień dobry kochanie. Wyspałeś się? Zrobić ci śniadanko? - wyczujcie ten sarkazm - A teraz wszyscy do salonu! - wydarłem sie na cały dom, odwracając się i wychodząc z salonu.

Kiedy znalazłem się w salonie, poczekałem jeszcze chwile i reszta chłopaków zaczęła schodzić po schodach. 

S: To możemy wiedzieć czemu się tak darłeś i o co chodzi? - spytał, oczekując wyjaśnień.

J: Rozejrzyjcie się i zastanówcie kogo nie ma? - założyłem ręce na piersi, a chłopacy zaczeli się rozglądać.

JM: Gdzie Tae? - spytał, kiedy się zorientował.

J: No właśnie w tym problem, rano jak wstałem zastałem otwarte drzwi, garaż do teraz jest otwarty na oścież, a co najlepsze zniknął czarny Van z bronią i amunicją. - wytłumaczyłem zdenerowany.

RM: Co ty pierdolisz? - nagle obudził się, zrozumejac co miałem na myśli. Od razu wyszedł na dwór sprawdzic czy faktycznie tak jest.

S: Czyli wygląda na to, że Taehyung spierdolił w nocy. - normalnie wyjął mi to z ust.

JH: Rozumiem jego zdenerwowanie w tej sutuacji, ale z drugiej strony, nie powinien działać sam, tym bardziej, że nie wiadomo do czego jest teraz w stanie się posunąć. - dodał od siebie, wzdychając.

JK: Nie wiemy nawet o której wyjechał. Jesteśmy troche czasu w dupe. - rzucił, co faktycznie miał rację. Po chwili do salonu wrócił Nam.

RM: Kurwa faktycznie mamy problem. Dobra, próbujcie się dodzownic do Tae, jak sie nie uda, Wonho pomożesz nam namierzyć jego telefon. - przetarł rękoma twarz - Nie możemy pozwolić mu działać samemu. Czemu on zawsze jest taki uparty?

☆♥︎☆

Siemanko ziomeczki. I pyk kolejny rozdział się pojawił. Powiem coś szczerze. Wiem że takie dwa porwania (nie licząc poczatkowego przez bts bo to zapoczątkowało historię i to co innego) są mało prawdopodobnie czy tam możliwe no chyba, że jest się mega pechowym co myślę w przypadku bohaterki jest to dość możliwe XD, ale no jednak dzieki temu udało mi sie ułożyć sobie całą historię i poukładałam sobie wszystko w jedną całość mimo dylematów jakie miałam. Więc mam nadzieję, że nikt nie zwróci na to jakieś szczegolnej uwagi albo przynajmniej przymkniecie na to oko, obiecuje, że to ostatni raz już xD. Więc przepraszam jak coś za takie namieszanie w tym ff XD
Do następnego.♡

PORWANA / BTS 18+Where stories live. Discover now