31.

12.5K 357 245
                                    

V POV.

Ja: Uciekaj!

Kiedy kazałem Lunie uciekać, ta od razu zerwała się z miejsca i zaczęła biec w przeciwna stornie. Widzialne jak jeden z kolesi zaczyna biec w jej stronę chciałem mu przeszkodzić, jednak drugi koleś rzucił się na mnie, chwytając od tyłu i unieruchamiając moje ręce. Zacząłem się wyrywać jednak mężczyzna trzymał solidnie, przez co nie dałem rady, z resztą był on silniejszy.

(? ->JI =Jiyoung )

JI: I co teraz? - podszedł do mnie, zaśmiał się , po czym wymierzył pięścią w moją twarz. Już po chwili poczułem ból przeszywający moją szczękę. Oddałbym mu gdybym nie był trzymany. Zacząłem się wyrywać. Ten jednak parsknął pod nosem - Nie tak się umawialiśmy. Miałeś dotrzymać słowa ale widze, że poszedłeś na skróty i wolałeś mnie oszukać...

Dodał wkurwiony, po czym jeszcze raz zamachnął się ręką i uderzył z pięści w moją szczękę. Od razu upadkiem na ziemię, czując jak z mojej w mojej buzi gromadzi się krew, która po chwili zaczęła kapać na chodnik robiąc ciemnoczerwone plamy. Ból był ogromny.

JI: Myślałeś, że cię nie znajdę? Podziwiam cie za twoją odwagę, że w ogóle odwarzyłeś się mi stawić. - warknął, po czym z całej siły uderzył noga w mój brzuch. Od razu udałem z powrotem na ziemię jęcząc z bólu. Po chwili zamachnął się drugi raz celując w mój brzuch i trzeci raz. Nie ukrywam grymasu na twarzy. Ledwo mogłem wziąć jakikolwiek oddech.

JI : Daje ci ostatnia szansę i radze ci mnie nie zawieść... Chyba, że wolisz, żeby twoja dziewczyna płaciła za twoje błędy, ale uwierz mi już nigdy jej nie zobaczysz, a ty zginiesz. - Warknął, po czym ostatni raz kopnął mnie w brzuch. Po chwili Jiyoung i jego wartownik odeszli, zostawiając mnie leżącego i pół przytomnego na chodniku.

Po chwili ostatnimi siłami przewróciłam się na bok, tak, że leżałem na plecach. W tamtej chwili bolało mnie każde miejsce mojego ciała, przez co nawet nie zwracałem uwagi, że leżę na zimnym chodniku. Spojrzałem w niebo, prubując unormować oddech. Na samą myśl, że Lunie mogłoby się coś stać z mojej winy  byłem coraz bardziej wkurwiony, ale pierwszy raz poczułem jak bardzo chce mi się płakać. Błagam, żeby była cała i zdrowa...

Kiedy w końcu zebrałem resztki sił, delikatnie z bólem podniosłem się i wstałem na równe nogi, powoli zmierzając w kierunku domu.

LUNA POV.

Był środek nocy. Od mojego powrotu do domu wszyscy siedzieliśmy w salonie czekając na powrót Tae. W między czasie staraliśmy się do niego dodzwonić, sama dzwoniłam 5 razy, jednak ani razu chłopak nie odebrał, przez co jeszcze bardziej byłam zdenerwowana. Siedziałam na kanapie owinieta  ciepłym kocem, obok mnie siedział Yoongi który obejmował mnie ręka, próbując uspokoić.

J: Luna nie martw się. Taehyung nie jest dzieckiem, da radę. Wróci. - odparł Jin patrzac się na mnie ze zmartwieniem.

Ja jednak nie byłam tego pewna. Było ich więcej i byli silniejsi, a on został sam. Strasznie się o niego bałam, wiedziałam, że popełniłam błąd zostawiając go samego. Jeżeli coś mu się stanie nie wybaczę sobie tego. Cały czas jednak zastanawiałam się kim był ten mężczyzna.

Ja: Siedzimy już 2 godziny a jego nie ma. - przetarłam polik od łez . - Pójdę go poszukać.

S: Nigdzie nie pójdziesz. Nie możesz się narażać jeszcze raz. - powiedział patrząc na mnie zdnerownay, jednak kiedy zauważył moją mine, odpowiedział spokojniej - Dobrze, jeżeli Taehyung nie wróci w przeciągu kolejnych godzin to my pójdziemy go poszukać.

PORWANA / BTS 18+Where stories live. Discover now