9.

22.7K 530 607
                                    

Wyszliśmy na korytarz i ruszyliśmy za liderem na drugi koniec. W końcu zatrzymaliśmy się przed jakimiś drzwiami. Weszliśmy do środka. Był to mały jasny pokój z pojedynczym łóżkiem, szafą i paroma innymi rzeczami, oprócz tego nic się tam nie znajdowało. Ogólnie był bardzo przytulny.

RM: Od dzisiaj to będzie twój pokój. - wyjaśnił

Ja: Co? - zdziwiłam się

RM: To co słyszałaś. Od dzisiaj tu spisz, chyba, że wolisz ze mną... - odezwał się i wyszedł. Cóż, w sumie lepsze to niż stanie w pokoju blondyna.

Ja: Chociaż jedna dobra rzecz tego dnia. - odezwałam się w stronę V.

V: Wiesz... Wrazie co... Możesz spać ze mną.. Znaczy u mnie.. - odezwał się drapiąc się po karku.

Ja: Dziękuję. - posłałam mu uśmiech, rozumiejąc co miał na myśli

Po chwili chłopak wrócił do swojego pokoju. Zastanowiłam się chwilę. Skoro nikt mnie już nie pilnuje, to jest to dla mnie szansa, aby w końcu stąd uciec. Ale to nie teraz najpierw muszę zdobyć ich zaufanie.

...

Minęły trzy dni... Tylko trzy dni, a ja już zdążyłam z jakieś sto razy wkurwić się na tych debili i coś rozwalić. Nadal większość ma mnie dość, albo wiecznie mnie karają. Ale to się zaraz skończy.

Wbiegłam wkurzona na schody, po czym skierowałam się w stronę swojego pokoju. Weszłam do pokoju i trzasnęłam drzwiami tak, że chyba było mnie słychać na końcu miasta.

RM: JESZCZE RAZ TRZAŚNIJ TAK DRZWIAMI! - usłyszałam wołanie z dołu

Ja: TO CO?! - wychyliłam głowę za drzwi i krzyknęłam tak, żeby było mnie słychać na dole.

JM: TO PRZYJDĘ TAM I CI TAK NAKLEPIE NA DUPE, ŻE NIE USIĄDZIESZ PRZEZ TYDZIEŃ! - odezwał się Jimin.

JA: TY SIĘ NIE ODZYWAJ RUDA KLUCHO! - zdenerwowałam się

J: JIMIN GDZIE TY IDZIESZ? WRACAJ TU! - z nikąd odezwał się Jin

JM: TA MENDA MNIE OBRAZIŁA! PO RAZ KOLEJNY DZISIAJ!

J: USPOKUJ SIĘ I IDŹ LEPIEJ POZMYWAJ NACZYNIA. DZISIAJ TWOJA KOLEJ.

JA: HA! LAMUS! - zaśmiałam się

J: TY TEŻ SIEDZ TAM CICHO! - krzyknął w moją stronę

Ja: NIE JESTEŚ MOJĄ MATKĄ! - krzyknęłam, po czym zamknęłam drzwi.

Miałam tego wszystkiego dość... Dzisiaj musi mi się udać.
Chwyciłam swoją piżamę, czyli dresowe spodnie i koszulkę, po czym ruszyłam do łazienki.
Po prysznicu oraz szybkim ogarnięciu się wróciłam do pokoju i położyłam się spać.

Obudziłam się w nocy. Spojrzałam na zegarek. Byłam 2.35. Wstałam, więc z łóżka i po cichu wyszłam z pokoju. W domu panował mrok, dlatego szłam ostrożnie. Nie chciałam, żeby ktokolwiek mnie usłyszał i się obudził. Zeszłam powoli schodami na parter. Podeszłam do drzwi wejściowych i pociągnęłam za klamkę. Cholera zamknięte. Zaczęłam szukać klucza, jednak ciemność mi to utrudniała. Przeszukałem wszystkie miejsca jednak go nie było.

Wróciłam do salonu. Może ucieknę oknem? Podeszłam do jednego okna, próbowałam otworzyć jednak te były szczelnie zamknięte.

Ja: Cholera. Co teraz? - szepnęłam do siebie.

Dobra. Mam plan. Niezbyt mądry, ale jest. Teraz musi się udać. Podeszłam do jednego z krzesła i chwyciłam je. Po chwili zaczęłam biec w kierunku okna, po czym uderzyłam krzesłem prosto w szybę, przez co ta połamała się na milion kawałków, robiąc przy tym głośny huk. Po chwili w całym domu rozległ się alarm. Cholera! Nie przewidziałam tego!

Po chwili usłyszałam chłopaków wybiegających z pokoi i ich krzyki. Szybko podeszłam do okna i zaczęłam przez nie przechodzić, jednoczęśnie przecinając się ręką o rozbite szkło. Zignorowałam to mimo bólu. Kiedy zauważyłam z biegajacych chłopaków po schodach, szybko zeskoczyłam z okna na ziemie i ruszyłam przed siebie. Nie podbiegłem za daleko bo po chwili, poczułam czyjeś ręce wokół mojej tali. Okazał się to być Suga i Jhope. Wkurwiony Suga i Jhope.

Ja: Puść mnie!

S: Nawet o tym nie myśl! - krzyknął prowadząc mnie do domu.

RM: Czy ty jesteś normalna?! - pojawił się i on

Ja: W porównaniu do ciebie tak. - wyrywałam sie kiedy znaleźliśmy się w domu, jednak nadal mnie trzymali.

JM: Daruj sobie. I tak cię kara nie ominie. - odezwał się rudzielec. Spojrzałam na niego - Zamknijmy ją znowu w piwnicy.

Ja: Co? Nie! - zaczęłam się wyrywać, jednak to na nic.

RM: Spokojnie... Mam lepszy pomysł. - dość dziwnie się uśmiechnął. Lekko się wystraszyłam. Czego mam się spodziewać?.

...

Ja: Co?! Chyba cie pojebało! Nie założę tego! - wydałam się patrząc na leżące przede mną ubrania na łóżku.

RM: Założysz, to jest twoja kara. - odezwał się zwycięsko.

Ja: Przecież, te koszulki ledwo zasłaniają brzuch! A te spodenki, jeśli można to tak w ogóle nazwać, są tak krótkie jak moje majtki! - zbuntowałam się. - Nie założę tego!

RM: Założysz. To twoja kara! Chyba, że wolisz iść do piwnicy.

Nie odezwałam się..

RM: No właśnie. Zdecydowaliśmy, że każdej nocy będziesz spała z kimś innym, żebyśmy mieli cie na oku.

Ja: Chyba sobie żartujesz?! - otworzyłam oczy tak szeroko, że aż zabolało.

RM: Nie. A teraz zostawiam cie i liczę, że zdążysz coś wybrać do obiadu. - odparł, po czym wyszedł z pokoju, zostawiając mnie samą.

Ja: Jak ja was nienawidzę! - krzyknęłam

RM: Słyszałem! - usłyszałam z korytarza

Ja: I dobrze. Miałeś słyszeć!

Spojrzałam jeszcze raz na te "ubrania". Wybrałam krótką białą bluzkę która odkrywała mi cześć brzucha i dresowe spodenki, które w miarę jeszcze zakrywały mi trochę tyłek. Zabije ich kiedyś! Jak ja mam w tym chodzić?!

PORWANA / BTS 18+Där berättelser lever. Upptäck nu