Satis i Aemulor stanęli u progu drzwi. Akumara zatrzymał się na chwilę i spojrzał na niebieskookiego chłopaka.
- Cieszę się, że mogliśmy razem wyjść - stwierdził uśmiechnięty, a jego oczy zajaśniały czarującym błyskiem.
- Ja też. Pomogłeś mi zrozumieć coś ważnego - odparł z podobnym entuzjazmem.
- Naprawdę? Że ktoś taki jak ja czegoś cię nauczył?
Satis nieznacznie przymrużył oczy. Aemulor w coś z nim pogrywał. I to już od jakiegoś czasu. Wystarczyło tylko spojrzeć w jego dumne oczy, kiedy ten rozmawiał z kimś innym, żeby widzieć, iż ten człowiek ma o sobie aż nad wyraz wysokie mniemanie, ale nie chciał o tym myśleć. Uśmiechnął się więc niewinnie udając, że nie zdaje sobie sprawy z tym, że Akumara z nim pogrywa.
- Tak właśnie ty.
Przez chwilę patrzyli się na siebie. Aemulor chciał coś powiedzieć, ale przypomniał sobie o czymś. Spojrzał na zegarek na ręku, a jego twarz przestała być zadowolona
- To już ta godzina? - stwierdził wręcz poirytowany - Idę się przebrać i muszę lecieć, bo Kasjusz powiedział mi, że wieczorem jest spotkanie dotyczące filmu. - Zielonooki otworzył drzwi i pośpiesznie włożył na siebie świeże ubrania, po czym wybiegł z mieszkania.
Satis pożegnał się z nim lekkim skinieniem głowy, ale myślami był już gdzieś indziej. Dalej słyszał słowa, które Aemulor powiedział przed chwilą. Trudno mu było przyjąć, że ta cała oziębłość i opryskliwość, która spotkała go ze strony Furore była tylko przejawem strachu. Furore, którego spojrzenie wprawia w strach wszystkich w jego zasięgu, tak naprawdę drży przed rozmową o uczuciach. Niepojęte. Poczuł, że wewnątrz niego kiełkuje otucha. Coraz bardziej zaczynał wierzyć, że pod tą zgorzkniałą skorupą naprawdę jest coś wartościowego.
Zajrzał ukradkiem do sypialni. Furore leżał na łóżku i ze spokojem czytał książkę. Błekitnooki napełnił płuca powietrzem i wypuścił je energicznie. Stanął w progu. Nie ma co zwlekać. Poczuł, że złość, którą czuł od rana, wydostaje się z jego wnętrzności.
- Chcę z tobą porozmawiać - zasygnalizował śmiało.
- Nie widzę tematu, o którym mielibyśmy rozmawiać - oznajmił nieprzejęty, lustrzując litery na papierze.
- A ja widzę. I mogę Ci nawet powiedzieć dokładnie jaki. - Oparł się o frmanugę. - Dlaczego zachowujesz się od rana, jakbyś na się na mnie złościł?
- Nie złoszczę się. - powiedział sztywno.
- Na pewno - parsknął zezłoszczony - Tylko po prostu tak nagle od rana postanowiłeś mnie unikać i zachowywać się jakbym był pokryty trądem.
Akumara nie odzywał się. Zamiast tego z jeszcze większą gorliwością lustrował strony.
- Widzisz. Nawet teraz nie chcesz nawet się odezwać.
Zielonooki tylko westchnął.
- Możemy tak spędzić cały dzień. Nie zamierzam się ruszyć.
Akumara próbował nic sobie z tego nie robić, jednak myśl, że Satis ciągle się na niego patrzy i nie da mu spokoju. Była irytująca.
- Jak tak bardzo chcesz dotrzeć do odpowiedzi na to pytanie, to powiem Ci prawdę - wypalił po dłuższej chwili. - Mam inne rzeczy do roboty niż bawienie się z tobą w detektywa. Po prostu miałem dość udawania, że istnieje między nami coś innego niż nienawiść. Zadowolony?
- Miałeś dość? - Satis uniósł brew. - Aha. Czyli twoją nienawiść rozbudził fakt, że zauważyłem, że tak naprawdę pod tą wieczną opryskliwością jest coś szczerego?
YOU ARE READING
Amor vincit omnia.
RomanceŻycie jako Enjerdzyk nie było łatwe. Było porównywalne do życia szczura. Wieczna pogoń za okruchami chleba i uciekanie śmiercią. Bowiem każdy spędzony dzień w tym kraju wiązał się ze śmiercią. Śmiercią z głodu, śmiercią z powodu choroby, śmiercią z...