Niespodziewany gość

66 13 1
                                    

Satis siedział na sofie w salonie i czytał "Antygonę". Był zawiedziony. Myślał, że w ten dzień wydarzy się coś specjalnego, bo w końcu tak powiedział mu Furore. A przynajmniej tak on zinterpretował jego słowa, że dzień po zakupach wydarzy się coś dzięki czemu zrozumie wymóg udawania związku. Jednak dochodził już wieczór, a nic ciekawego się nie wydarzyło. Sam Furore zachowywał się aż nad zwyczaj normalnie. Siedział właśnie przy biurku i trudził się nad dokumentacją, która dogłębnie go pochłaniała. Satis westchnął. No cóż może Furore coś się pomyliło. Chciał na powrót skupić się na słowach, które czytał, lecz nagle rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Chłopak wzdrygnął się. Ogarnęła pewna fala ekscytacji. Kto to może być? Chciał powstać i otworzyć, ale Furore już ruszył powolnym krokiem w stronę drzwi każąc mu gestem ręki nie wstawać. Drzwi zostały otwarte, a zza nich wypadł jakiś mężczyzna. Bez żadnego ostrzeżenia objął zielonookiego. Furore stał jak słup soli i patrzył się przed siebie z mocno zdegustowanym wzrokiem.

- Bracie! Jak miło Cię widzieć - powiedział z entuzjazmem nieznajomy.

Błękitnooki starał się udawać zajętego książką, ale ciekawość wzięła górę. Spojrzał ukradkiem na dwóch mężczyzn. Nieznajomy był niższy od swojego brata. Jego ubiór był bardzo elegancki. Miał na sobie dobrze skrojony brązowy garnitur. Musiał być na pewno bardzo drogi. Włosami różnił się od swojego krewnego, bowiem Furore miał włosy w odcieniu chłodnego blondu, a ten miał włosy w ciemniejszym i złotawym odcieniu. Zaczesane były do tyłu tak jak u jego brata, lecz jego fryzura sprawiała wrażenie bardziej niechlujnej, ale jednak zarazem wydawało się jakby jej niedbałość była zaplanowana. Jego oblicze kształtowały łagodniejsze rysy niż te na twarzy Furore. Może to wrażenie powodował fakt, że Akumara nie miał aż tak mocnego nosa tylko połączenie nosa Furore z jakimś innym delikatniejszym nosem. Ogółem jego cała twarz sprawiała wrażenie ciepłej i przyjaznej. Było w niej coś charyzmatycznego, aczkolwiek coś dramatycznego zarazem. Taka twarz ewidentnie mogłaby stać na czele jakiejś rewolucji. Rzeczą, która wyglądała tak samo u dwóch Akumar były oczy. Z obydwu par gałek ocznych na przeciwko siebie wyglądała zieleń. Nawet wory wokół oczu mieli podobne. Jednak widać było, że niższy brat stara się je maskować. Satis skupił na sobie zdziwione ślepia przyjezdnego. Chłopak poczuł, że ściska go w żołądku.

- Co to za jegomość? - Wypuścił Furore z uścisku, ale nadal trzymał dłoń na jego ramieniu.

- To jest Satis - odparł sucho Furore strącając ze wstrętem dłoń brata.

Na twarzy przybysza pojawił się szelmowski uśmiech.

- Nie mów bracie, że znalazłeś sobie kogoś. - Poklepał go po ramieniu. - Cóź... jest to trochę niespodziewane.

Wysoki blondyn był wyraźnie zirytowany koniecznością rozmowy z bratem. Satis aż chciał się zaśmiać z tej sytuacji. Uśmiechnął się lekko i rozluźnił. Wszystko było już jasne! To z powodu wizyty jego brata musieli udawać związek. Jakoś ta informacja odrobinę go uspokoiła, bo spodziewał się czegoś znacznie gorszego.

Niespodziewanie brat Furore przybliżył się do drugiego Akumary i szepnął mu coś na ucho, a ten spojrzał się na niego ze wzgardą.

- A co mnie obchodzi jej zdanie - parsknął Furore. - Tam będziesz spać. - Akumara pokazał mu dłonią starą sypialnię Simona.

Brat Akumary miał na twarzy wyraz bezsilności i nieporadności. Wszedł do sypialni i zostawił rzeczy. Chwilę spędził w pokoju, ale szybko z niego wyszedł i ku nieszczęściu Satisa skierował się w stronę salonu, w którym błękitnooki przebywał.

- Co tam czytasz? - spytał radośnie Akumara.

Jego głos był miły i przyjemny. Różnił się od tego szorstkiego i chłodnego Furore.

Amor vincit omnia.Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon