Przez śpiewy w towarzystwie Aemulora, Satis zasnął bardzo późno. Poranek spędził w głębokim śnie. Jego sen trwałby dłużej gdyby nie fakt, że do jego uszu zaczęły docierać dźwięki rozmowy. Zdezorientowany otworzył oczy i wytężył słuch.
- Będziesz? - pytał przejęty głos Aemulora.
- Nie wiem - odparł ozięble Furore.
Satis cicho podniósł się z łóżka, żeby mieć pełnienszy widok.
- Proszę Cię. - Akumara trzymał rękę na ramieniu Furore. - Siostra naprawdę Cię potrzebuje. To ważna chwila dla niej jak i dla całej naszej rodziny.
Brat Aemulora zaśmiał się i spojrzał w głąb zielonych oczu brata. Ten wzrok przejrzał wszystko na wylot.
- Co ci obiecała? - spytał cynicznie Furore, zrzucając dłoń brata.
- Nic mi nie obiecała. Robię to z porywu własnego serca. - Z ironią wskazał na serce.
- Nie pierdol. Zaoferowała ci pewnie gotówkę albo angaż w jakiś filmie. Chociaż nie. Ty się wysoko cenisz. To musiało być coś lepszego...
- Czy możesz mnie posłuchać? Naprawdę chcę, żebyśmy wszyscy na nowo stali się kochającą rodziną.
- Ale czy uznajesz rodzinę z Justitią czy bez niej?
Aemulor uniósł brew. Coś się w nim zmieniło. Z twarzy zniknęła troska, która wcześniej była obecna w jego gestach i wyrazie twarzy. Zaczął łudząco przypominać brata, bo jego twarz przestała kipieć emocjami, a stała się i pełną wyniosłości. To było prawdziwe oblicze Aemulora. Maska aktorzyny, którą raczył wszystkich opadła.
- Wiem do czego się odnosisz- odparł niemalże znudzony - Justitia sama odwróciła się od tej rodziny. Takie życie sobie wybrała. - Wzruszył obojętnie ramionami.
Furore widząc to cały się najeżył, a wstręt opanował jego twarz.
- Nienawidzę cię - wydusił w całym tym wstręcie do swojego brata.
- To miało być bolesne? - zapytał rozbawiony Aemulor i westchnął. - Tak czy tak ona też tam będzie. A przyjmniej tak zadeklarowała. I nawet nie obchodzi mnie co tam sobie potem napisze w tym swoim brukowym pisemku o naszej rodzinie.
- Zaprosiła ją? - spytał zdziwiony.
- Liczy się siła Furore. Musimy pokazać siłę naszej rodziny. Zwłaszcza w takiej sytuacji. - Spojrzał głeboko w oczy Furore. - Przemyśl to. Liczę, że przyjedziesz.
Te słowa spotkały się tylko z nienawiścią i pogardą w wzroku Akumary.
Brat Furore posłał mu uśmieszek, machnął dłonią na pożegnanie i wziął walizkę opuszczając mieszkanie.
Satis nie wierzył własnym oczom. Uważał, że Akumara zawsze jest zbyt opryskliwy wobec brata. Jednakże zrozumiał, że ma to w sobie przyczynę. Aemulor wcale nie był taki dobroduszny jak go malowano. Niby faktycznie on sam widział wcześniej w Akumarze podstępność. Jednakże przez to co stało się wczoraj, uwierzył, że Aemulor tak naprawdę jest dobry. Furore miał pełną rację mówiąc, że jego brat jest bardziej wyrachowany od niego. A on prawie stracił gardę przy tym Akumarze!
Znowu położył się w łóżku i udawał, że śpi, kiedy Furore poszedł sprawdzić czy przypadkiem nie podsłuchał ich rozmowu. Po tym odczekał chwilę i wstał, żeby nie wyszło, że podsłuchiwał rozmowę. Nie był pocieszony wizją wstawania, bo kiedy tylko podniesie się z łóżka musi spotkać się twarzą w twarz z Furore. Czuł narastające zdenerwowanie. Nie miał pojęcia czego może spodziewać się po Akumarze.
YOU ARE READING
Amor vincit omnia.
RomanceŻycie jako Enjerdzyk nie było łatwe. Było porównywalne do życia szczura. Wieczna pogoń za okruchami chleba i uciekanie śmiercią. Bowiem każdy spędzony dzień w tym kraju wiązał się ze śmiercią. Śmiercią z głodu, śmiercią z powodu choroby, śmiercią z...