Rozdział 15.

399 32 19
                                    

Wydzwaniałem do Emmy, ale po jakimś czasie wyłączyła telefon. Napisałem też mnóstwo wiadomości, ale wydawało mi się, że nawet na nie nie spojrzała. Dlaczego byłem takim idiotą? Jak mogłem pomyśleć, że to w jakiś sposób zadziała? Emma nie była jak wszystkie dziewczyny, Evans była inna i właśnie to w niej uwielbiałem. Kochała rozmawiać, dowiadywać się wszystkiego, rozwiązywać problemy, po prostu była sobą. Wydawało mi się, że miałem jakieś szanse u niej, ale zniszczyłem to wszystko przez głupią zazdrość. Luke nie pojawił się u mnie po spotkaniu, więc podejrzewałem, że mogło do czegoś pomiędzy nimi dojść, czego bym nie zniósł. Może bał mi się spojrzeć w oczy, a może po prostu było zbyt późno, żeby przychodził. Nie chciałem o tym myśleć, więc wymyśliłem najgłupszą rzecz na świecie. Wprawdzie to był spontaniczny wyczyn, Abmer przyszła do sklepu płaszczyć się przede mną, a ja nagle pomyślałem, „dlaczego nie” i stało się najgorsze. Emma nie chciała ze mną rozmawiać. Siedziałem niedaleko jej domu od kiedy skończyłem pracę, widziałam, jak Michael do niej szedł, więc kiedy wracał, od razu go zaczepiłem.  

- Michael – zawołałem go i pokazałem ręką, by do mnie podszedł.

- Ashton, tym razem przesadziłeś. – Pokręcił tylko głową.

- Tobie też się kilka razy zdarzyło, więc mnie nie oceniaj. Co z nią?

- Cóż, jest jej na pewno przykro. Musisz jej wszystko wyjaśnić, bo to się już robi śmieszne. Widać, że ci zależy. Zawalcz o nią, albo stracisz ją zanim w ogóle coś się zacznie naprawdę. – Ponownie pokręcił głową i odszedł.

Chciałem mieć ją jak najbliżej siebie, ale pomyślałem, że może lepiej, skoro była na mnie wściekła. Mógłbym trzymać ją z daleka od tego gówna, w którym siedziałem. Nie chciałem, by coś jej się przypadkiem stało, nie wybaczyłbym sobie tego do końca życia, ale nie potrafiłem sobie wybaczyć też tego, jak ją potraktowałem jeszcze kilka godzin temu. Irwin, jesteś takim cholernym idiotą. Udałem się więc za jej dom, wziąłem kilka malutkich kamyczków i zacząłem rzucać w okno jej pokoju. Postanowiłem nie wchodzić na dach, ponieważ chciałem uszanować jej prywatność tamtego dnia. Na pewno była na mnie wściekła i na pewno nie chciała, bym stał przed jej oknem. Po kilku minutach zauważyłem lekki ruch firanek i usłyszałem jak okno się otwiera.

- Co ty tu robisz? – Była zła, naprawdę zła.

- Pogadamy? – Zrobiłem najżałośniejszą minę na jaką było mnie stać. Chwilę się zastanawiała, ale koniec końców udało się.

- Czekaj, zaraz zejdę. – Westchnęła i zatrzasnęła okno tak mocno, że obawiałem się, iż szyby się rozlecą. Może powinienem już uciekać?

Była zdenerwowana, może nawet zawiedziona, czyli mogło to oznaczać, ze też mnie lubiła. Przez chwilę miałem wielką nadzieję na to, że tego wieczoru po prostu wszystko się ułoży. Nie wiem, przytuliłbym ją i zapewnił, że nigdy więcej jej nie zranię, ale przecież to nie wystarczy, prawda? Kiedy zobaczyłem ją idącą w moim kierunku, mój wcześniejszy entuzjazm wyparował, ponieważ jej twarz nie zdradzała zupełnie nic. Była wyzuta z emocji. Stanęła naprzeciw mnie krzyżując ręce na piersi i patrząc na mnie wyzywająco. Dobra, naprawdę miałem kłopoty i chyba powinienem się ulotnić. Nie odzywała się, po prostu wierciła we mnie dziurę swoim zielonym spojrzeniem.

- O czym chcesz rozmawiać? – Spojrzała na swój dom i lekko zmarszczyła brwi. – Nie tutaj. – Pociągnęła mnie za przedramię i wyszliśmy z jej ogródka, kierując się w stronę chodnika. Postanowiłem, że pójdziemy w stronę mojego samochodu, bo zaparkowałem całkiem niedaleko i można było się przejść.

- Jesteś na mnie zła? – Zatrzymałem się i patrzyłem na jej plecy.

- Wyjaśnij mi coś, Ashton. Mówisz jedno, a potem i tak robisz drugie. Po co to wszystko? Wiesz, poczułam się trochę oszukana. Co, jeśli jest więcej takich rzeczy? – Odwróciła się do mnie tak gwałtownie, że lekko odsunąłem się do tyłu. Jednak już po chwili stałem wyprostowany i znosiłem każde mordercze spojrzenie, które posyłała w moją stronę.

We all need to fight for something // Ashton IrwinHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin