Rozdział 13.

316 32 14
                                    

Przespałam prawie całą niedzielę. Ashton kilka razy do mnie dzwonił, ale nie odbierałam i nie byłam pewna dlaczego, natomiast mama cały czas wypytywała o imprezę.

- I jak tam się bawiłaś?

- Było ok.

- A jak Ashton? – Uśmiechnęła się szeroko.

- Mamo, daj sobie z nim spokój.

- No już się nie denerwuj.

Siedziałam przy ladzie i czekałam na jakichkolwiek klientów, kiedy do sklepu wpadł spóźniony Ashton, mogłabym rzec, że naprawdę sporo spóźniony.

- Czemu nie odbierałaś moich telefonów?

- Byłam zajęta. – Skłamałam.

- Następnym razem poważnie się obrażę, Emma!

- Ty i obrażanie? Minie ci po pięciu minutach i przybiegniesz do mnie z chichotem i ochotą na przytulanie.

- Jak ty mnie dobrze znasz! – Usłyszałam jego rechot i już wiedziałam, co to oznacza. Po chwili trzymał mnie w objęciach i delikatnie gładził moje włosy. Dlaczego? Nigdy wcześniej tego nie robił…

- Chłopaki mi powiedzieli. Przepraszam, że no wiesz…

- Już wszystko dobrze, Ashton. – Przytuliłam się trochę mocniej do szatyna tak, że mogłam usłyszeć bicie jego serca.

- Teraz jestem już spokojny. W ogóle, Luke o ciebie pytał. – Lekko się skrzywił.

- Czego chciał?

- Mówił, że do ciebie pisał, ale mu nie odpowiedziałaś. – Puścił mnie i zauważyłam, jakby trochę spochmurniał.

- Naprawdę? – Wyjęłam telefon z kieszeni spodni i przejrzałam wiadomości, rzeczywiście. – Musiałam to przeoczyć. Wybacz, zadzwonię do niego. – Przeszłam koło Ashtona i wyszłam przed sklep.

Wydawało mi się, że Luke naprawdę dał sobie ze mną spokój, ale po tej krótkiej rozmowie zrozumiałam, że chyba jeszcze nie do końca. Chciał się spotkać i porozmawiać, więc się zgodziłam. Musiałam z nim wszystko wyjaśnić, bo naprawdę nic do Hemmingsa nie czułam i nie mogłam pozwolić, by robił sobie niepotrzebną nadzieję. Dodatkowo Ashton obrażał się bez powodu, kiedy padało imię blondyna, nie wiem o co mu chodziło, ale musiałam się w końcu tego dowiedzieć. Weszłam do sklepu, a Irwin zmierzył mnie wzrokiem.

- Czego chciał? – Podparł się po głowie i wyczekiwał na jakąś odpowiedź.

- Spotkać się. – Westchnęłam,  przecisnęłam się obok szatyna i usiadłam na swoim krześle.

- Zgodziłaś się? – Uniósł jedną brew ku sufitowi. Przepraszam, czy ja miałam pytać go o pozwolenie?

- Tak, dlaczego nie. – Wzruszyłam ramionami i przeniosłam spojrzenie na książkę, która leżała obok i po prostu prosiła się, bym rzuciła nią w Ashtona.

Odwrócił się do mnie plecami, po czym poszedł na zaplecze i nie wychodził z niego prawie przez pół dnia. O co temu chłopakowi chodziło? Na głupie spotkanie nie mogłam pójść, bo co? Rozumiem, że Luke to jego przyjaciel, ale przecież nie miałam zamiaru mu go zabierać. W końcu teraz wszyscy byliśmy przyjaciółmi i zachowanie Ashtona było totalnie nie na miejscu. Nie wiedziałam, co się z nim działo, ale postanowiłam z nim porozmawiać, kiedy wrócę ze spotkania z Hemmingsem. Blondyn miał po mnie przyjść do pracy, kiedy skończy się moja zmiana. Do tego czasu pozostało tylko piętnaście minut, więc szybko schowałam książkę i notatnik do torby zostawiając ją na krześle i podbiegłam na zaplecze, by poinformować Ashtona, że wychodzę.

We all need to fight for something // Ashton IrwinWhere stories live. Discover now