22 Grudnia

293 29 0
                                    

Harry walczy z kajdanami Snape'a, gdy drzwi więzienia zatrzaskują się za nimi.
– Zostań. – Mężczyzna popycha Pottera tak, że ten uderza się w pierś.
– Nie mogę... proszę... musisz...
Harry chce, aby Snape go zrozumiał.
Nie może dopuścić do tego, by więcej rodzin zostało zabitych; dzisiejszego wieczoru nastąpiły dwa kolejne zabójstwa. Dzieci - miniatury Harry'ego Pottera.
– To nie jest w porządku...
– Snape potrząsa nim; zęby Harry'ego szczękają o siebie.
– Nie będę – warczy.
– Musisz.
Próbuje wyrwać się z miażdżącego uścisku mężczyzny, ale ten nie chce mu na to pozwolić. Obraca go dookoła, dopóki Potter nie zostaje dociśnięty do najbardziej oddalonej od drzwi ściany.
Teraz są ukryci przed ciekawskimi spojrzeniami. Skryci w cieniu.
– Nie bądź głupcem – syczy Snape blisko twarzy Harry'ego. – To jest dokładnie to, czego Czarny Pan chce. Złamać cię. Jedyne, co możemy zrobić, to przetrwać to.
Chłopak patrzy na mężczyznę.
– My? – chrypi. – To nie z ciebie gdzieś tam drwi twoja własna śmierć. To nie ona grozi twoim przyjaciołom. – Nie wie, skąd wziął siłę na ten monolog, ale każde słowo pali go w gardle. – To... nie jest twój... wybór. – Prawie krztusi się ostrymi słowami.
Snape prycha, a ten dźwięk sprawia, że Harry się kuli.
– Mylisz się, Potter. – Jego głos jest zimny i morderczy, a uchwyt się nasila. – Teraz twoje życie należy do mnie. Albus oddał mi je, ponieważ wiedział, że poddasz się przy pierwszej groźbie. Nie masz żadnego wyboru.
Chłopak milknie na to okrutne oświadczenie. Jego wiotkie dotąd mięśnie próbują wyrwać się teraz z uścisku Snape'a. Właśnie ten napój był kolejnym sposobem na to, by Dumbledore mnie kontrolował, uświadamia sobie głucho. Patrzy mężczyźnie w oczy.
Wszędzie widzi zdradę.
Nawet tutaj nie jest niczym więcej jak pionkiem.
– Odejdź ode mnie – szepcze prawie bez tchu. – Jesteś taki jak on.
Paznokcie Snape'a wbijają się w ramiona Pottera, a twarz mężczyzny tężeje. W następnej chwili chłopak nagle zostaje uwolniony. Bez wsparcia mężczyzny ześlizguje się po skalistej ścianie.
Ląduje w stercie wymiętych szmat. Wpatruje się w Snape'a, a jego oczy są wilgotne i wyrażają zdumienie.
Severus odwraca się od niego, nie zaszczycając go nawet jednym spojrzeniem.
Harry przygląda się jego odejściu.
Wydaje się, że teraz dzielą ich kilometry, gdy mężczyzna zatrzymuje się w pobliżu drzwi, odwracając się plecami do młodzieńca.
Do zapadnięcia zmierzchu, żaden z nich się nie porusza.
Chłopak jest spragniony, ale nie prosi o wodę.
W milczeniu obserwuje podziwiającego noc Snape'a.
Zmusza się do utrzymywania otwartych oczu, gdy sen próbuje nim zawładnąć.
Powieki Harry'ego opadły.
W ciemnej celi nie słyszy już nawet oddechu Snape'a.
Ta cisza jest nie do zniesienia
Przesuwa głowę po wilgotnej podłodze.
Nie ma nikogo.
Wydaje się, że Voldemort doszedł do wniosku, iż jego nowy plan wystarczy, by złamać Harry'ego.
Ma rację.
Snape ma rację.
Ale on jest gotowy zignorować logikę mężczyzny i oddać się Voldemortowi.
Nawet jeśli Severus się z tym nie zgadza.
Harry czuje ciążący na nim ogrom winy.
– S-Snape? – szepcze chrapliwie.
Wied, że ten skarci go za brak szacunku.
Ale żadna nagana nie nastąpiła.
Harry walczy, aby się nie przewrócić; podłoga śmierdzi moczem i pleśnią. Kaszle, unosząc się na kolana.
Jego kończyny drżą z wysiłku.
– Profesorze? – Zmusza się do pytania, a gardło go pali.
Żadnego odzewu.
Żadnego szelestu szat w ciemności.
Harry jest sam.
Jego wzrok błądzi w ciemności.
Nawet pod drzwiami nie widać wąskiego pasma światła, które, jak pamięta, powinno tam być.
Powoli rozciąga ręce, a ten ruch tak go wyczerpuje, że prawie upada.
Jego palce ocierają się o szorstką podłogę.
Snape'a nie ma obok niego.
Obejmuje się rękoma, a jego palce muskają delikatną tkaninę, owijając ją wokół niego.
Szata Severusa. Pamięta uczucie, jakie powoduje dotyk materiału na jego piersi. Ubranie wydaje się być pod działaniem czaru powiększającego, jednak i tak je podnosi.
Zbiera szatę pod swoją brodą, zaciskając na niej palce.
Harry zamyka oczy, a kiedy je otwiera, wciąż jest ciemno i nadal jest sam.
Snape go opuścił.
Kości Harry'ego strzykają, gdy potrząsa szatą. Jej słaby szelest niesie się echem w ciemności.
Owija tkaninę wokół ramion, ciągnąc ją ściśniętymi pięściami.
Ręce chłopaka trzęsą się, gdy wpatruje się w bezkresną noc.

25 GrudniaWhere stories live. Discover now