19 Grudnia

318 30 1
                                    

— Potter, nie zasypiaj.
Harry mruga kilkukrotnie, kiedy stara się na powrót skupić na twarzy Severusa. Jest taki zmęczony.
Nie chce nie zasypiać.
— Potter — mówi Snape trochę ostrzej. Mężczyzna potrząsa jego ramieniem i Harry po raz kolejny powoli otwiera oczy.
Koncentruje się na ciemnofioletowym siniaku pokrywającym prawie połowę twarzy Snape'a; to miejsce, gdzie Voldemort go uderzył. Trudno jest dostrzec je w słabym świetle różdżki Snape'a.
Harry drży.
— Zimno... — mówi. Jego własny głos brzmi obco.
Snape kiwa głową.
— Czarny Pan obniżył temperaturę powietrza — wyjaśnia. — Moje zaklęcia ogrzewające są bezużyteczne. — Chłopiec wyobraża sobie, że słyszy żal w głosie Snape'a.
Voldemort próbuje zamrozić go na śmierć.
— Nie mogłem uzdrowić twojej klatki piersiowej — kontynuuje Snape, gdy Harry'ego przechodzą dreszcze. Żal wydaje się być teraz tylko wspomnieniem,
— To nic nie boli — mówi Harry niskim głosem. Nie skłamał — niczego nie czuje. Już nie.
Snape marszczy brwi, cienie migoczą na jego twarzy, gdy pochyla się nad Harrym
— Trzy razy — szepcze.
Harry ponownie czuje uścisk w klatce piersiowej, ale nie tak ostry jak na cmentarzu.
— Dyrektor powiedział ci, że nie możesz zostać zabity, nie, jeśli sobie tego nie zażyczę — szepcze Snape, a jego ręka gładzi pierś Harry'ego.
Chłopiec chce poprosić go, by sobie tego zażyczył, ale nawet śmierć wymaga zbyt wiele wysiłku. Nie dba o powód, dla którego nie może umrzeć. Jednak Snape kontynuuje, jak gdyby nie mógł znieść rozciągającej się pomiędzy nimi od kilku dni ciszy. Nawet śmierciożercy, którzy wchodzą do celi, nie mówią tak wiele, jak kiedyś. Możliwe, że za bardzo się boją.
Harry nie może zrozumieć, że nie czuje nawet lęku przed śmiercią
—To był czarnomagiczny eliksir — mówi chaotycznie Snape i Harry słyszy go, pomimo że wcale nie przykłada uwagi do tego, co mówi mężczyzna. — Ale nawet Czarny Pan nie rozumie konsekwencji wynikających z zażycia tej mikstury. On tylko chciał utrzymać cię z dala od Albusa. Zaufaj mi, a poznasz szczegóły.
Słowa przelatują przez niego. Sen jest jedyną rzeczą, jakiej pragnie.
— Potter, spójrz na mnie.
Harry otwiera oczy, zaskoczony ostrym poleceniem. Snape jest na niego zły.
— Nie zamykaj ponownie oczu, Potter — mówi, a jego głos jest cichy i wściekły. — Temperatura jest zbyt niska. Możesz się już więcej nie obudzić. Rozumiesz mnie? — dopytywał się, kiedy Harry nie wykonał polecenia. Snape ponownie potrząsnął jego ramieniem. — Potter!
Chłopiec patrzy na mężczyznę.
— Powiedziałeś, że nie mogę umrzeć — wyszeptał. — Nie mogę umrzeć, chyba że ty... — Mówienie wymaga energii, której Harry'emu brakuje, zamyka więc usta i patrzy w oczy Snape'a, które rozświetla światło z różdżki.
— A jeśli się myli? — pyta Snape; słowa wymówione są na jednym oddechu. Harry nie odpowiada. Nie ma znaczenia, czy Dumbledore się mylił.
Oczy Snape'a niespodziewanie się zwężają.
— Poddałeś się — oskarża go.
Światło różdżki tańczy nieregularnie w oczach Snape'a.
— Jak śmiesz sądzić, że masz prawo do rezygnacji? — Nagle palce Snape'a zwijają się na piersi Harry'ego. Przypomina mu się, że chłopiec był dźgnięty trzykrotnie, ale nie pamięta dokładnie kiedy.
— Będę czekał tak długo, jak tylko mogę... do... dwudziestego piątego... — szepcze Harry. Jego gardło jest zbyt suche, by mógł jeszcze coś dodać, ale ma nadzieję, że Snape zrozumie to, że nie chce być egoistą, i puści jego klatkę piersiową. Nacisk na nią sprawia, że traci równomierny puls.
Jednak tak się nie dzieje. Snape zaciska palce. Harry chce, by w końcu odpuścił.
— Czekać? — Snape oddycha szybko.— Co masz na myśli, Potter? Czekać na co?
Ostrość widzenia Harry'ego pogarsza się, gdy ból staje się nie do zniesienia. Mokra, ciepła ciecz rozlewa się wokół paznokci Snape'a
Oczy mężczyzny rozszerzają się. Wyrywa rękę i pochyla się nad klatką piersiową chłopca, patrząc na niego.
Harry mruga zdezorientowany.
Snape szybko porusza rękoma.
Podnosi bluzę Harry'ego i przyciska krawędź szaty do otwartej rany.
Wypowiada zaklęcie, którego używa Pomfrey, aby zatrzymać krwotok.
Tym razem ból jest niewielki.
Harry wzdycha cicho, kiedy chłodna dłoń Snape'a spoczywa na jego piersi.
Mężczyzna wpatruje się w klatkę piersiową chłopca. Jednym z palców dotyka blizny, którą sam zostawił.
Harry wygląda tak, jakby miał się rozchorować.
Nie zrobi tego. Ponownie przyciska bluzę do zranienia.
— Co miałeś na myśli? — Głos Snape'a jest szorstki.
— Proroctwo... go zabije... — Harry krzywi się, próbując przełknąć.
— Aquamenti — mówi Snape zniecierpliwionym tonem. Woda łagodzi gardło chłopca.
— Wtedy to... bez znaczenia... — ciągnie. Czeka, aż Snape mu przytaknie, ale mężczyzna tego nie robi.
— Bez znaczenia? — powtarza szyderczo. — W takim razie jak masz zamiar zakończyć swoje życie? —pyta sarkastycznie.
Harry nie rozumie pytania. To nie jest jego plan ani jego wybór. Nie przetrwa spotkania z Voldemortem; zdecydowano o tym wiele lat temu.
—Pierwsza przepowiednia... obaj umrzemy... albo żaden z nas... — chrypie przez boleśnie poranione gardło.
Rozumie to, czego Dumbledore mu nie powiedział. Zaakceptował, bo musiał.
Snape milczy, przypatrując się Harry'emu.
Chłopiec patrzy, jak mężczyzna zwilża usta.
— Słyszałem jedynie pierwszą część — mówi cicho.
Jego twarz jest pusta.
Przygląda się Harry'emu przez chwilę.
— Do tego czasu będę potrzebował cię żywego — mówi w końcu płytkim tonem.
Harry nie może przytaknąć, więc nic nie mówi. Snape nie wydaje się czekać na odpowiedź; patrzy w kierunku drzwi.
Klatka piersiowa Harry'ego nie uciska go tak bardzo.
Możliwe, że jego przyjaciele to przetrwają.

25 GrudniaWhere stories live. Discover now