Prolog

4.4K 168 32
                                    

Prolog

"Cho­roba jest klaszto­rem, który ma swoją re­gułę, swoją as­cezę, swoją ciszę i swo­je natchnienia."

Albert Camus

- Nie mogę uwierzyć, że naprawdę z nimi rozmawiałyśmy - powiedziała rozpromieniona dziewczyna, gdy razem ze swoją najlepszą przyjaciółką wychodziły ze stadionu, na którym odbywał się koncert ich ulubionego zespołu.

- A myślisz, że ja potrafię, Grace?

- Pewnie nie. Ale jak w ogóle byłaś w stanie być taka spokojna, gdy spotkałyśmy się z nimi po występie?

- Nie wiem. Po prostu stwierdziłam, że to są osoby takie same jak my i nie mam powodu by się tak ekscytować.

- Kim jesteś i co zrobiłaś z Sophie jaką znam? - zapytała ze śmiechem Grace.

- Poszła po rozum do głowy - odparła nastolatka ze śmiechem.

Szły po chodniku, kierując się do domu Sophie, który znajdował się niedaleko stadionu. Dziewczyny planowały zrobić sobie babską noc, by rozprawiać o tym co zobaczyły, kogo poznały i o swoich przeżyciach związanych z minionym wieczorem.

Dookoła było ciemno, tylko latarnie uliczne rozjaśniały nieprzebyte mroki nocy. Spacerowały powoli, podśpiewując ulubione kawałki lub przypominając swojej towarzyszce o ciekawych epizodach, które wydarzyły się podczas widowisk, szturchając się co jakiś czas ramieniem i popychając jedna drugą.

- Naprawdę sam Nicholas Miles dał ci swój numer telefonu! - zapiszczała podekscytowana Grace.

- Ta-ak. Sama nie wiem dlaczego to zrobił.

- Pewnie mu się spodobałaś.

- Ja? Nie sądzę. Może stwierdził, że jestem najbrzydszą dziewczyną jaką w życiu spotkał i chce pokazać ją światu, by miał się z czego nabijać.

- Kiedy wreszcie przyznasz przed samą sobą, że jesteś bardzo ładna?

- Gdy nastąpi apokalipsa, a stado rozwścieczonych, uzbrojonych kosmitów rozkaże mi tak powiedzieć, bo inaczej zginę?

- Hahaha. Bardzo śmieszne Sophijoooo - specjalnie przeciągnęła ostatnią literę, by zdenerwować przyjaciółkę.

- Znasz mnie od ilu? Trzynastu lat. Wiesz jaka jestem.

- To już tyle lat? O rany...

- Widzisz? Biedna zmarnowałam z tobą trzynaście lat mojego życia. Kto mi je teraz zwróci?

- Ty ze mną? Chyba ja z tobą - obydwie wybuchnęły śmiechem. W trakcie chichotu Sophie nagle stanęła i chwyciła się za klatkę piersiową, wciągając głęboko powietrze przez zęby. Grace odwróciła się, by zobaczyć co się dzieje, a gdy zrozumiała co rozgrywa się przed jej oczami szybko podbiegła i położyła dłoń na ręce przyjaciółki, próbując dojrzeć wyraz jej twarzy zasłoniętej przez gęste włosy opadłe na oczy.

- Sophie? Znowu cię kłuje?

- Yhm - mruknęła tamta cicho w odpowiedzi.

- Mam pobiec po twoich rodziców? - zapytała.

- Nie - wysapała - poradzę sobie. Mogłabyś... mogłabyś pomóc mi dojść do tej ławki? - zapytała wskazując palcem na najbliższe siedlisko.

- Oczywiście - odpowiedziała i delikatnie biorąc pod pachę dziewczynę podprowadziła ją ostrożnie, a następnie usadziła. Sophie zaczęła głęboko oddychać, odchylając głowę do tyłu, rozwiązała chustę zasłaniającą szyję, próbując uśmierzyć ból chłodnym, nocnym powietrzem. Grace wyciągnęła z torby wodę i chusteczkę, namoczyła ją i przycisnęła do czoła przyjaciółki. Patrzyła na nią uważnie, szukając jakichkolwiek oznak pogorszenia lub poprawienia jej stanu. Położyła dłoń na ramieniu Sophie.

- Może jednak pójdę po kogoś? - zapytała, a kiedy chora pokręciła przecząco głową dodała - To chociaż zadzwonię?

- Nie. Już mi lepiej. - odparła drżącym głosem. Podparła się na łokciu Grace i przeniosła ciężar ciała na stopy, ostrożnie podnosząc swoje ciało do pionu. Gdy stała wyprostowana, odrzuciła głowę do tyłu, a jej włosy opadły falą na plecy. Zrobiła krok do przodu, ale nie był to najlepszy pomysł, ponieważ zachwiała się i w ostatniej chwili złapała ramienia Grace, by uchronić swoje osłabione ciało przed upadnięciem na twardy, zimny chodnik.

- Sophie naprawdę nie dasz rady... Sophie! - krzyknęła Grace, gdy jej przyjaciółka osunęła się bezwładnie na brudny trotuar.

Pozwól sobie pomócOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz