Rozdział VII Solidarność

1.3K 71 18
                                    

„Dlacze­go ma­my się niena­widzić? Zes­pa­la nas so­lidar­ność, niesie ta sa­ma pla­neta, jes­teśmy załogą tego sa­mego statku."

Antoine de Saint - Exupéry

Sophie nie widziała się z Nickiem przez prawie tydzień. Gdy przyszła do niego na prośbę Micheala, nie udało skłonić jej się go do rozmowy, nawet do krótkiej wymiany zdań, wytłumaczenia dokładnie co się dzieje. Nick nie chciał powiedzieć, a ona stwierdziła, że nie będzie na niego naciskać. Powie, kiedy będzie gotowy. Jednak dni mijały, a Nick nie zadzwonił do niej ani razu. Nawet nie wysłał żadnego smsa. Kontaktowała się z Evanem, Michealem i Thomasem, którzy relacjonowali jej co się dzieje. Dzięki temu wiedziała, że Miles wychodzi z pokoju tylko po jedzenie lub żeby się umyć. Nie rozmawiał z przyjaciółmi za często. Chłopaki myśleli, że Nick musi się sam uporać z ciężarem, przetrawić całą krytykę, ale to już trwało za długo. Chodziło o coś więcej.

W piątek, czyli cztery dni po incydencie Sophie postanowiła poprawić humor przyjacielowi, o ile mogła już go nim nazywać. Nie chciała wyciągać z niego prawdy, ani błagać o wyjaśnienia. Chciała, by na jego twarzy pojawił się ten niewymuszony grymas ukazujący dołeczki.

Na początek weszła na twittera, tumblra i jeszcze inne portale, by samodzielnie dowiedzieć się dlaczego Nick jest tak zdołowany. Nie spodziewała się aż takiej krytyki, takiego chamstwa i nienawiści. To co przeczytała było po prostu obrzydliwe. Ludzie pisali, że Miles nie umie śpiewać, wyzywali go od ciot, debili, suk, dziwadeł, sukinsynów, pedałów bez najmniejszego talentu, pisali, że są przekonani, iż reszta chłopaków trzyma go w zespole tylko dlatego, że czują do niego litość. Każdy post wyrażał szczerą nienawiść i pogardę. Sophie zauważyła kilka wiadomości broniących Nicholasa, ale były to znikome ilości. Nie umiały przebić się przez tak dobrze i solidnie utkany mur.

Po przeczytaniu takiej masy Sophie sama czuła się źle i zdołowana, mimo że nic nie dotyczyło niej samej.

Siedziała chwilę, patrząc bezwiednie w ekran, a po chwili wyłączyła gwałtownie strony z trzaskiem. Musiała zamknąć tym hejterom gęby. Chciała, by Nick nie brał tej krytyki tak personalnie, olewał to, że ktoś mu zazdrości i wypisuje bzdety.

Włączyła youtube i zaczęła szukać. Przecież musiało tam coś być...

***

Nick siedział w masie poduch i prześcieradeł. Telefon leżał gdzieś w kącie pokoju. Chłopak nie czytał nowych powiadomień od kilku dni. Wiedział, że będą zawierać tylko jedno: nienawiść. Nicholas teraz tylko leżał i wpatrywał się w biały sufit pokryty bazgrołami, zastanawiając się dlaczego ludzie go nie cierpią.

Dostrzegł także pewną różnicę w jego odczytywaniu wiadomości. Bo kiedy, np. trzy osoby napiszą, że jest wspaniały nie myślał „Dlaczego według nich jestem wspaniały? Czym sobie na to zasłużyłem?", ponieważ to fani i będą tak myśleć zawsze. Ale kiedy nawet tylko jedna osoba napisze „Nienawidzę cię" myślał „Dlaczego? Co zrobiłem, by zasłużyć sobie na takie słowa?" Chciał wiedzieć, dlaczego ludzie go nie lubią.

Jego kontemplacje przerwało gwałtowne otworzenie drzwi. Nick spojrzał na nie zdziwiony i ujrzał w nich Sophie. Roztrzepaną, zdeterminowaną Underwood z laptopem w ręku. Nie spodziewał się jej tutaj. Chciał zostać sam, ale równocześnie, gdzieś głęboko w ukryciu, czaiła się potrzeba wsparcia. Lecz Nick nie chciał litości, czy użalania się nad jego straszliwym losem. Większa jego część chciała uporać się samemu z problemem, mimo że druga była przeciwna. Nie ma to jak wewnętrzna sprzeczność.

- Co ty tutaj robisz? - zapytał wrogo, nawet ostrzej niż zamierzał.

- Nick nie przyszłam tutaj by namawiać cię do wyjawienia mi dlaczego te wyssane z palca komentarze tak cię zdołowały. Jeśli będziesz chciał to sam mi to powiesz. - chłopak zdziwił się na te słowa. Myślał, że dziewczyna będzie męczyć go tak długo aż nie wytrzyma i pęknie. Skrywała jeszcze wiele tajemnic.

Pozwól sobie pomócWhere stories live. Discover now